Uciekając z rodzinnego domu
Spójrzcie, oto przy stole siedzi przeciętna rodzina w przeddzień ważnej uroczystości. Nazajutrz ma się odbyć ślub ciężarnej Gabi Gál i Miklósa Huszára. A jednak atmosfera jest daleka od weselnej. Napięcie wisi w powietrzu, dramat bez trudu można wyczytać między wierszami. Kim oni są? Zamknięty w sobie aptekarz András Gál, którego złamała sytuacja polityczna? Jego wiecznie cierpiąca żona, Klára? Gabi, która narobiła tyle kłopotu, zachodząc w ciążę? Ádám, który być może ma przed sobą obiecującą przyszłość? Babka szukająca wyjaśnienia wszelkich kłopotów w Biblii? A ci inni? Huszárowa pogrążona w wiecznej żałobie? Bartos, któremu obecny system pozwolił stać się „kimś”? Teresa, pracownica apteki, zawsze pozostająca w cieniu?
Odpowiedzi na te pytania nie będą łatwe, bo też postaci zaludniające „Tylko sam siebie możesz ofiarować...” nie są jednoznaczne. W prawdziwym życiu – i w odwzorowującej je literaturze – nie ma miejsca na banalną prostotę czerni i bieli. Magda Szabó powoli odsłania wszystkie tajemnice swoich bohaterów. Tu każda strona jest jak puzzel, który uzupełnia obrazek – choć możliwe, że czytelnik nieraz stwierdzi: „już nie chcę odkrywać tych tajemnic, nie chcę poznawać tych ludzi, to za bardzo boli”. I choć wszystko dzieje się na Węgrzech w latach 60. ubiegłego wieku, to jednak miejsce akcji nie ma znaczenia – ludzie są wszędzie tacy sami. I prawdziwi – jak u Szabó.
A jednak trudno oderwać się od perypetii rodziny Gálów – choć odkrywanie prawdy z każdą stroną bardziej boli, z każdym rozdziałem okazuje się trudniejsze. Obserwujemy drobne, krótkie sceny i zapominamy, że to papier i wykreowane postaci – bohaterowie są jak żywi. Czujemy wściekłość Kláry, która wysypuje na ulicę garście kolorowych koralików i myśli o dawno utraconej miłośći. Patrzymy, jak bezsilny András zaciska usta, kiedy nie może swej żonie opowiedzieć o traumach wojennych, o których nie może zapomnieć. Mijamy Huszárową w czarnej sukni (żałoba wszak stała się jej sposobem na życie). Widzimy udręczoną babkę, która boi się nieubłaganie nadciągającej śmierci. Razem z nami przyglądają się temu dzieci – Ádám i Gabi – zagubione, obciążone niespełnieniami i frustracjami rodziców, desperacko poszukujące bezpieczeństwa i szczęścia.
Świat Szabó jest okrutny, konsekwentnie utrzymany w ciemnych barwach. Tu wszelka radość jest preludium cierpienia. Kaci przekształcają się w ofiary, ofiary przyjmują rolę katów. Rodzice miażdżą dzieci – często z miłości. Dzieci nienawidzą rodziców, bo ich nie rozumieją. Wielka Historia bezlitośnie miażdży wszystkich po kolei. Zawirowania polityczne kładą się cieniem na teraźniejszości. Miłość nie jest pozytywną siłą, nie buduje niczego. Dzieci chcą żyć inaczej niż rodzice – ale tylko one (bo na pewno nie czytelnik!) łudzą się, że zdołają uciec. Ich dramat jest naprawdę przejmujący. Ma się ochotę potrząsnąć przyszłą panną młodą i zawołać: „Nie, Gabi, nic nie da niszczenie zdjęć w rodzinnym albumie. Nie wierz w to, że małżeństwo z Huszarem cokolwiek zmieni. Nie dotrzesz do szczęśliwej wyspy. Wpadniesz w taką samą matnię, jak twoja matka”. Chciałoby się przytulić wszystkich bohaterów tej powieści, zapłakać razem z nimi – tyle że to nic nie da.
„Tylko sam siebie możesz ofiarować” otwiera i zamyka biblijna przypowieść o Abrahamie, który posłuszny woli boskiej składa swego jedynego syna w ofierze. Tak samo bohaterowie Szabó składają w ofierze swoje dzieci – choć oczywiście je kochają. A te dzieci położone na ofiarnym ołtarzu? Nawet jeśli nie dadzą się „zarżnąć”, skrzywdzą własne potomstwo. Koło się zamyka, nieustannie obraca i chyba nigdy nie ustanie. A czytelnik może tylko bezsilnie zaciskać pięści, zamykać wypełnione łzami oczy. I patrzeć w lustro niepewnym, pytającym wzrokiem.
Wielka to literatura. Nie do czytania. Do przeżywania. Sięgnijcie po „Tylko sam siebie możesz ofiarować”, a długo nie zapomnicie dramatu rodziny Gálów...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.