Dodany: 31.03.2009 20:22|Autor: sammakko
Mistrzowska pomyłka
Powrót do "Mistrza i Małgorzaty". Co jakiś czas chodzą mi po głowie (Mistrz i Małgorzata, za nimi reszta), więc koniec końców coś muszę napisać. To nie jest zła książka, nie jest w porządku. Humor lekki, poetyka odpowiednia, treść ciekawa i nawet wciągająca, ale szum i aplauz, jak się podnosi wokół jest nieporozumieniem. Przecież to zranione ego Bułhakowa, które wyżywa się na literackim światku Moskwy. Nic poza tym. Ego zresztą jest dość nieprzeciętnie rozdęte i nieprzeciętnie zranione. Nie mam nic przeciwko, artysta winien się cenić, lubię Bułhakowa za to, że tak się kochał, ale uwielbienia dla "Mistrza i Małgorzaty" nie lubię i nie czuję. Inną sprawą jest zakończenie, które przeciąga się niezmordowanie, mordując jednocześnie resztkę ponadprzeciętności tej powieści. Wsiedli na konie i pojechali. I tu jakby się skończyło byłoby stokroć lepiej. Nie wydaje ci się, że ta końcówka nie pasuje? Że burzy wszystko? Że jest absolutnie niespójna? Mnie tak. Ale to dla mnie nie problem.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.