Dodany: 13.12.2004 00:26|Autor: verdiana

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Jednoroczna wdowa
Irving John

1 osoba poleca ten tekst.

Jednoroczna wdowa


"Najpierw należy wymyślić ciekawą historię – a potem zadbać o prawdziwość szczegółów. By szczegóły wydawały się prawdziwe, dobrze jest, jeśli będą choć częściowo pochodzić z rzeczywistości. Ludzie przeceniają przeżycia osobiste – najważniejsza jest obserwacja". [cytat z dziennika Ruth]

"Jednoroczna wdowa" Irvinga to niezwykła książka. Bardziej niż w innych swoich powieściach, w tej Irving tworzy postacie opisując nie ich psychiczne cechy, ale tak wiele zdarzeń z ich życia, zdarzeń mniej i bardziej znaczących, że na ich podstawie czytelnik z łatwością sam może sobie stworzyć dokładny profil osobowości, portret psychologiczny każdego z bohaterów. A zdarzenia dobrane są przemyślnie, z pełną świadomością ich konsekwencji. Chwilami miałam wrażenie, że czytam jedną z powieści Olgi Tokarczuk; z tego wrażenia otrząsnęłam się dopiero po kolejnym fragmencie erotycznym – tych u Olgi nie ma, za to u Irvinga mnóstwo.

Książka emanuje erotyzmem, on jest nawet tam, gdzie go nie ma – i, o dziwo, to nie razi. To w ogóle oddzielny temat, można by o nim elaborat napisać: erotyzm w twórczości Irvinga do subtelnych nie należy, seks podany jest wprost i w dużych ilościach. I to, czego nie toleruję gdzie indziej, u Irvinga jest zaletą. Jak zwykle jest to seks mniej typowy: tym razem Irving jednemu ze swoich bohaterów każe kochać kobiety o wiele lat od niego starsze, a innemu – prostytutkę. Kobiety zaś patologicznie kochają swoje zmarłe dzieci albo zmieniają kochanków z dnia na dzień, z żadnym się nie wiążąc. Główna bohaterka natomiast ma w ogóle problemy ze znalezieniem tego jedynego i przez lata pozostaje dziewicą.

Ruth przeżyła swoje dzieciństwo w cieniu śmierci i milczącej nieobecności swoich braci, którzy zginęli w wypadku samochodowym jeszcze przed jej poczęciem. Miała być synem zastępującym rodzicom Toma i Tima, ale urodziła się dziewczynką. Doświadczyła niechęci matki i chłodu, jakim wzajemnie darzyli się rodzice. W końcu została porzucona przez matkę, a ojciec, pisarz, autor książek dla dzieci, wyrafinowany kobieciarz, choć kochał Ruth bardzo, jej wychowanie powierzył niańce. I to właśnie przeżycia z dzieciństwa zdecydowały, że Ruth została pisarką.

Irving stworzył postać Ruth z takim umiłowaniem szczegółu, tak drobiazgowo, z takim oddaniem, iż ma się wrażenie, że sam się w niej zakochał. Nieważne, czy taka kobieta kiedykolwiek istniała, jest tak spójna i wiarygodna psychologicznie, że sprawia wrażenie, jakby Irving sam zachwycił się swoim dziełem stworzenia. Wydaje się, że w tej powieści Irving bawi się w Boga, tylko – jako czytelnik – wcale nie mam pewności, czy wie, co się zdarzy za chwilę. Wygląda to tak, jakby, stworzywszy i ożywiwszy swoje postacie, umył ręce i dalsze ich losy zwyczajnie obserwował i rejestrował, nie ingerując w nie; jakby opatrzywszy swoje postacie skomplikowanym dzieciństwem i jeszcze bardziej skomplikowanym systemem wartości, emocji i doświadczeń, spokojnie przyglądał się konsekwencjom tego, w co je wyposażył w I części książki, opisującej pierwsze lata życia Ruth. Zdaje się, że autor, w sporze "wychowanie czy geny", rację przyznał wychowaniu, a przynajmniej wychowaniu w takim, nie innym, środowisku. Układa puzzelki, zestawia elementy i puszcza perskie oko do czytelników: "Zobaczcie, tak to się kończy".

"Jednoroczna wdowa" to szczegółowa biografia Ruth, w której na pierwszy plan wysuwają się relacje między matką i córką, a raczej brak owych relacji. To dzieje kobiety stale za matką tęskniącej, nienawidzącej i kochającej ją jednocześnie, pragnącej ją spotkać i wypatrującej jej pojawienia się przez całe dziecięce i dorosłe życie, to wiwisekcja braku więzi z matką i świadectwo tego, kim jest matka dla kobiety, opis oczekiwania na macierzyństwo własne i obaw temu towarzyszących, obaw ocierających się o obsesję. Oczywiście nie tylko; bo każda z postaci odmalowanych w powieści jest równie wiarygodna, oryginalna i interesująca, co Ruth. Znajdziemy tam też świetne opisy zdarzeń i miejsc, np. czerwonej dzielnicy w Amsterdamie, którą Irving zdaje się znać doskonale.

Spójrzmy jeszcze raz na cytat z dziennika Ruth, który to dziennik jest częścią powieści (a jednocześnie najlepszym fragmentem książki). Czy i na ile jest to zdanie samego Irvinga? Ile szczegółów jego powieści pochodzi z rzeczywistości? Które opowieści są autobiograficzne, a które zaobserwowane? Nie powinno się utożsamiać autora z bohaterami powieści, nawet jeśli są podobni, ale nie sposób czytać Irvinga i nie zadawać sobie podobnych pytań. Jego powieści posiadają gigantyczny współczynnik wiarygodności, są tak mocno w realizmie osadzone, że mogłyby być realne w każdym calu. Tak realne, że aż nieprawdziwe – bo to jednak życie tworzy najbardziej nieprawdopodobne scenariusze. Pisarzowi nie wolno dosłownie kraść zdarzeń z rzeczywistości, bo nikt w nie nie uwierzy. Pisarz musi je przetworzyć, odrealnić, żeby czytelnicy przyjęli je jako realne. Wydaje się, jakby Irving tego nie zrobił, jakby złamał zasadę, którą sam wyznaje, jakby zdarł skórę z rzeczywistości – ale zrobił to po mistrzowsku.

[http://www.zalogag.pl]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 18355
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: amoretka 09.04.2005 19:24 napisał(a):
Odpowiedź na: "Najpierw należy wymyślić... | verdiana
Książka mnie nie zachwyciła, recenzja natomiast jak najbardziej.
Pozdrawiam.
Użytkownik: jr_painkiller 27.08.2005 16:59 napisał(a):
Odpowiedź na: "Najpierw należy wymyślić... | verdiana
Bardzo trafna recenzja. Pozwoliła mi spojrzeć na "Jednoroczną wdowę" z trochę innej perspektywy, wychwycić kilka mniej lub bardziej istotnych szczegółów. Gratuluję.
Użytkownik: SiostraDarka 11.12.2008 12:04 napisał(a):
Odpowiedź na: "Najpierw należy wymyślić... | verdiana
Zaczęłam czytać Irvinga właśnie od "Jednorocznej wdowy". To bardzo dobry początek, bo po nim z pewnością cdn.
Użytkownik: bakermil 07.05.2009 12:03 napisał(a):
Odpowiedź na: "Najpierw należy wymyślić... | verdiana
to pierwsza książka Irvinga, jaką przeczytałem, ale muszę stwierdzić, że się zawiodłem. w wielu momentach powieść jest irytująca, postaci sztuczne, a ich zachowania oderwane od rzeczywistości. minus także za zbyt duża wulgarność i zbyt częste odnośniki do seksu. pora teraz na Świat wg Garpa
Użytkownik: alicja225 17.02.2013 16:28 napisał(a):
Odpowiedź na: "Najpierw należy wymyślić... | verdiana
Ciekawa jestem czy gdybyś teraz, po 9 latach miała pisać o książce też użyłabyś słów: "Książka emanuje erotyzmem(...)"? Tak pomyślałam po wczorajszym przekartkowaniu książki w Biedronce (nie pamiętam tytułu, ale reklamowano ją jako coś w rodzaju Greya). Na trzy fragmenty wybrane na chybił trafił dwa zawierały mocno erotyczne sceny. Porównując do tego Irvinga można stwierdzić, że był święty:)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: