Dodany: 17.03.2009 18:37|Autor: jarom

Książka: Lux perpetua
Sapkowski Andrzej

1 osoba poleca ten tekst.

Łomatko!


Przeczytałem. I utrudziłem się wielce. Powiem więcej - wielce jestem rozczarowany. Ostatnia z części "trylogii o Reynevanie" napisana jest schematycznie, bez właściwego Sapkowskiemu poczucia humoru i wyraźnie z obowiązku. Przedostatni rozdział zaczyna się słowami: "Skończyłem. I utrudziłem się wielce". Niestety owo utrudzenie autora znać juz od pierwszych stron "Światłości wiekuistej" i błyskawicznie udziela się czytelnikowi.

Schemat narracyjny jest oczywisty, jak prezydencka oczywista-oczywistość (to oczywiście wasz prezydent, bo przecież nie mój). Pozytywni jednoznacznie - bo innych tu nie ma - muszą zginąć i giną na tych stronach powieści, na których powinni. Również źli zostają zabici na ogół na czas.

Bohaterowie "Wiedzmina" bywali wielowymiarowi. Mieli jakieś wątpliwości, zmieniali się pod wpływem okoliczności. Postacie z otoczenia Reynevana są równie płaskie jak papier, na którym je opisano.

Sapkowski sam najwyraźniej czuje, ze dryfuje. Ucieka się do niezawodnej, jego zdaniem, magii. Tyle że w tym wypadku to już nie magia! To kuglarstwo najzwyklejsze. Jakieś czary się tu coraz częściej odbywają, jakaś alchemia nawet. Tyle że wyciągana z kapelusza, naciągana i niczemu niesłużąca. Słabe toto wszystko i wątłe. Suspensu żadnego. Zwrotów akcji tyle, co kot napłakał, a i te - gdy się pojawią, obrażają naiwnością inteligencję przeciętnego idioty.

Wartość dodana - czyli historyczne bogactwo opowieści? Imponować może naiwnym pensjonarkom. Bo wiedza, ta rzetelna, przez Sapkowskiego zgromadzona nie wykracza poza jedną wizytę w przyzwoitej bibliotece i mapę drogową Dolnego Śląska (najlepiej z lat 30. XX wieku).

Za 44 złote, które trzeba zapłacić za tę książkę, lepiej kupić sobie butelkę Baujolais Nouveau (ca 33 zł) a resztę odłożyć na lepsze czasy i lepszą literaturę.

A tegoroczne Baujolais Nouveau można uznać za wyjątkowo udane. W odróżnieniu oczywiście. W odróżnieniu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5944
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: kulfon 08.04.2009 16:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem. I utrudziłe... | jarom
Nic dodać, nic ująć. Mam bardzo podobne odczucia. choć zamiast polecanego wina wolałbym coś mocniejszego to popieram recenzenta w 100%.
o ile w poprzednich częściach najbardziej denerwowało mnie nieustanne niewolenie i uwalnianie bohaterów cyklu a reszta była do przyjęcia, to w tej części dominował chaos.
podobnie ja w kończącej sagę o wiedźminie części, rosła tylko ilość wątków i nazwisk.
Mam też wątpliwości co do ówczesnych koktajli mołotowa (w wydaniu Pana A.S. olej w butelkach) w XV w. butelka to towar chyba zbyt luksusowy i niepospolity aby go wykorzystywać do takich celów obojętnie szklana czy w formie glinianej
Aha i jeszcze motywy. wszyscy ścigają wszystkich mimo że w większości powody dla których to robią zdewaluowały się lub wręcz znikły (z przyzwyczajenia?)
Co prawda nie żałuję że przeczytałem ale spodziewałem się jakiegoś postępu, a tu autor zatrzymał się na pewnym poziomie i nic nowego nie napisał. jeśli w swojej nowej książce (prawdopodobnie o losach żołnierza armii radzieckiej w afganistanie) nie nastąpi eksplozja talentu Pana Sapkowskiego, który to niewątpliwie go posiada, pewnie na następne czekać będzie mniej osób, Ja na pewno nie
Użytkownik: Muuulec 30.06.2009 17:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem. I utrudziłe... | jarom
Z wielką przykrością muszę się zgodzić. Darzę Sapkowskiego wielką estymą, od niego zaczynałem czytanie fantastyki, tym trudniej jest mi powiedzieć, że "Lux Perpetua" to słaba książka. Właściwie z każdym z Twoich argumentów się zgadzam, dodam tylko jeszcze, że również humoru, charakterystycznego dla Sapkowskiego w poprzednich częściach Trylogii, zabrakło. Czytając "Lux...", czułem się, jakbym czytał "Bożych Bojowników"bis. Schemat "porwali go a on uciekł" zwielokrotniony do granic nieprzyzwoitości, wyskakujący nie wiadomo skąd żydowski szpieg płci żeńskiej, zniszczenie wątku Samsona, słabe prowadzenie wątku Pomurnika, rozciągnięte na ponad 100 stron zakończenie (na które składało się m. in. nieudane w mojej opinii nawiązanie do "Krzyżaków")... Zarzuty można mnożyć i mnożyć. 3 daję tylko z przywiązania do autora i mam nadzieję, że "Żmija" będzie lepsza. Oby.
Użytkownik: raubritter 05.08.2009 16:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Z wielką przykrością musz... | Muuulec
I ja się zgadzam z Waszymi opiniami, jednakże to co mnie najbardziej zabolało w tej części trylogii to zakończenie. Czy książka na ogół wesoła musiała tak źle się skończyć? Czy nie było innego, bardziej pozytywnego zakończenia? Mnie się ono zupełnie nie podobało, śmierć Jutty moim zdaniem była złym pomysłem, wołałbym zakończenie "i żyli długo i szczęśliwie". Może ktoś kiedyś napisze inne zakończenie, a tak pozostaje Nam własna wyobraźnia...
Użytkownik: Żelka666 22.06.2011 00:01 napisał(a):
Odpowiedź na: I ja się zgadzam z Waszym... | raubritter
Jeżeli chodzi o mnie, to zakończenie Trylogii jest niestety słabe. Początek powieści zapowiadał się jeszcze znośnie, Sapkowski wprowadził nową postać pachnącej rozmarynem Rixy; Reynevan uparcie poszukuje Jutty wpadając w kolejne tarapaty, z których ratują go niezastapieni Szarlej i Samson itd. Ale niestety zakończenie jest równie tragiczne jak historia husytów. Smierc Jutty może i była potrzebna, by Reinmar przypomniał sobie o nieszczęśliwie w nim zakochanej Elenczy. Ale już Śmierć Samsona czy pobyt Reynevana w więzieniu za napad na klasztor jasnogórski to już lekka przesada i ubarwianie całej historii na siłę. Sapkowskiemu zabrakło niestety inwencji i pomysłu na godne zakończenie całej Trylogii. Jak dla mnie powinna się ona zakończyć w Konstantynopolu a nie w podwrocławskiej Skałce...
Użytkownik: Beles 29.06.2011 19:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem. I utrudziłe... | jarom
A ja odczułem jak najszybszą chęć zakończenia całej sagi, byle jak, byle skończyć. Wątek Pomurnika - trywialnie skończony, wyskakująca ni z gruchy ni z pietruchy bratanica bohatera, zero wpływu Reynevana, jedynie wzmianka o zakupie trucizny (po co tyle się trudzić z łacińską paplaniną, skoro i tak nic z tego nie wynika?). Wątek spokojnie można było rozciągnąć w czasie i rozplanować zemstę. Wątek Samsona - właściwie ucięty w połowie. Elencza - pozytywne zakończenie, tyle że, podobnie jak reszta, wzięło się znikąd. Urban Horn? Po rajdzie na zamek Pomurnika rozwiał się gdzieś we mgle, choć też aż się prosiło by go dorzucić na koniec. Całkowicie bezsensowne przesuniecie czasu akcji wynikłe z wątku jasnogórskiego, zrobione chyba jedynie, aby główny bohater mógł brać udział w ostatniej bitwie. Sztuczne do bólu. Odczułem wrażenie, że dostałem jakąś okrojoną wersję, bez kilku rozdziałów. Chyba, że wynikało to z ograniczonej pojemności książki, i autor musiał "ciąć" kolejne watki by zmieścić się w odgórnie narzuconej liczbie stron.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: