Dodany: 13.03.2009 23:07|Autor: Pat'Olog

Matce.


Dzień chylił się ku końcowi. Ludzie grupami opuszczali cmentarz Saint-Marie. Niektórzy w pośpiechu, inni w osłupieniu i zadumie zmierzali do głównej bramy, by znów wrócić do swoich codziennych zajęć, przez jakiś czas jeszcze naznaczonych piętnem śmierci.

Nad rzędami krzyży unosiła się lekka mgła, nadając temu miejscu tajemniczości i pozornie należnego mu majestatu. I chociaż robiło się już dość późno, można było dostrzec zarys postaci nieruchomo siedzącej niedaleko pokrytego pogrzebowymi wieńcami grobu. Zapach kwiatów mieszał się z wonią topiących się zniczy, próchniejących ławek i śmierci, dając jedyne w swoim rodzaju, unikalne pachnidło.
Dziewczyna, mimo tego ze siedziała w pewnej odległości, była nim szczelnie owinięta. Tak szczelnie, ze momentami brakowało jej powietrza.
Oczy, w których mimowolnie odbijały się nieskończone ilości płomieni z lampionów- tworząc zamknięty, dostępny tylko dla niej obraz świata, miała zwrócone w kierunku złotych liter wypisanych na nagrobku:

=Trudno jest iść przez życie wieloma drogami jednocześnie=

Nigdy nie lubiła takich pseudo-inteligentnych sentencji, ale w tym momencie mogła jedynie rozmyślać nad sensem tego zdania połyskującego w ciemności.
-Ironia losu - pomyślała- że akurat wybrała te słowa na swoje epitafium, zupełnie jakby były skierowane do mnie.
I tak właśnie było. Te słowa były specjalnie dla niej. Wszyscy mogli je widzieć, ale tylko ona zobaczyć. Tylko ona umiała odczytać ich ukryty sens. Szkoda że za późno.
Było to usprawiedliwienie, wytłumaczenie, którego Matka nie mogła wcześniej jej przekazać; bo ona zaślepiona gniewem nie chciała słuchać. A teraz, kiedy tak bardzo pragnęła usłyszeć cokolwiek, otaczała ją cisza.
Po prostu zbyt dużo czasu zajęło jej zrozumienie, że Matka tak bardzo pragnęła ich szczęścia, ze zapomniała o swoim, żyjąc ćwierć wieku w związku zawartego z rozsądku, bez miłości i czułości, których tak przecież pragnęła; a znalazła dopiero w ramionach innego mężczyzny. Skreślona przez własną córkę, porzucona przez przyjaciół- uporczywie trwała z myślą ze pewnego dnia los się odmieni.
I rzeczywiście- odmienił się szybciej niż się spodziewała. Matczyne serce, odcięte od uczucia dziecka, uschło.
A teraz Ona siedziała, nie mogąc odnaleźć żadnego słowa wytłumaczenia, wśród pachnących magnolii. Poczuła zimno i zmęczenie- a jednocześnie ulgę.
Położyła się obok Matki, i prosząc o wybaczenie, zasnęła w jej ramionach.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 532
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: