Dodany: 23.02.2009 20:13|Autor: gaga92-92

Kraj widziany oczami Etiopczyków


Jest to książka oparta na faktach, ciekawy zbiór reportaży Kapuścińskiego. Tematem jest historia Etiopii za czasów ostatniego cesarza tego kraju. Głównym bohaterem jest cesarz Etiopii - Hajle Sellasje: despota, bezduszny władca, który nie liczył się z innymi. Są to wspomnienia ludzi z otoczenia cesarza. Ukazują one dzieje ostatnich lat świetności, następnie rewolucji, a na końcu upadku cesarstwa.

Utwór składa się z trzech części: "Tron"; "Idzie, idzie"; "Rozpad". Każda z nich poprzedzona jest cytatami.

Pierwsza część pokazuje lata świetności dworu carskiego, czasy, gdy cesarz miał ogromną władzę. Widoczny jest jego obraz, obraz otoczonego religijnym kultem despoty, który swoją władzę opierał na terrorze, donosicielstwie, korupcji, swojej charyzmie i jednocześnie głupocie.

Druga część przedstawia kłopoty związane z rewolucją - dążeniem do zmian oraz do detronizacji cesarza. Z powodzeniem można znaleźć racje buntowników etiopskich, którzy bardzo wiele zarzucali cesarzowi.

Ostatnia część opisuje upadek cesarstwa. Powolny rozpad państwa, a następnie detronizację cesarza.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 14741
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: WBrzoskwinia 25.02.2009 16:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest to książka oparta na... | gaga92-92
Przy czym to tylko wierzchnia warstwa tej książki. Co zaś do istoty: ona jest o mechaniźmie sprawowania władzy jako takiej, ze szczególnym uwzględnieniem władzy w systemie totalitarnym - a Etiopia i Hajle Selassje to "tylko" egzemplifikacja. Chwilami odnieść można wrażenie, że to wręcz tylko maska literacka - zwłaszcza przy czytaniu fragmentów wyraźnie poświęconych sposobowi funkcjonowania władzy i ludzi w środowisku rządzącym. Ze względu na to ogólne, uniwersalne znaczenie "Cesarz" był przełożony na wiele języków i zyskał sobie niemałe uznanie w świecie. Bez wątpienia jedna z najlepszych książek w polskiej, a może i europejskiej literaturze XX-wiecznej, a jeśli patrzeć w ograniczeniu do literatury faktu: ścisła czołówka światowa.
Użytkownik: Kinga_im 08.03.2012 22:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Przy czym to tylko wierzc... | WBrzoskwinia
Jeśli literatura faktu to i oczywiście realizm. Mnie zainteresowały bardzo autentyczne wypowiedzi towarzyszy cesarza, a konkretniej ich przywiązanie do władcy. Czytając aż trudno nie zadać sobie pytania, czy ludzi naprawdę nie widzieli co się tam dzieje? Czy potrzebowali aż tyle czasu, aby zmotywować się do rewolucji?
Z drugiej strony czym różni się nasz, współczesny świat od tamtej Etiopii? Korupcja, bieda... może w mniejszym wymiarze, ale jednak nadal to to samo.
Użytkownik: WBrzoskwinia 09.03.2012 18:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli literatura faktu to... | Kinga_im
Poniekąd odpowiedź masz dookoła, mianowicie w obecnym "kotle arabskim", w którym ostatnimi miesiącami szła wrząca fala obalania dyktatorów, bodaj równie długo zajmujących fotele prezydenckie i trony, jak Hajle Selassje. A i kolejni I sekretarze itp. długo siadywali, teraz masz "zmianę warty" w Korei, która niczego nie zmienia; w historii zaś masz carską Rosję, w której też "nie widzieli" od Iwana Groźnego (ewentualnie od Piotra I) do Mikołaja II (a przynajmniej Aleksandra III, choć to nie takie proste).
W rozważeniu Twych pytań warto trzy rzeczy wziąć pod uwagę.

Jedna: że człowiek widzi to, co wie. Wystarczy starannie sterować obiegiem informacji i samą informacją w obiegu, aby tych, którzy widzą, było za mało; tych się z kolei zamyka, ewentualnie eksterminuje, i spokój. Do czasu, bo stosujący taką metodologię z kolei nie widzą, czy raczej może nie liczą się z narastaniem skutków ubocznych, ale to już inna sprawa.

Druga (i wyraźnie to jeden z tematów głównych tego dzieła): człowiek widzi to, co widzieć chce, a może: co widzieć mu się podoba, co widzieć się opłaca; tj. gdy się nie podoba, gdyby mu to miało zaszkodzić, to nie widzi. Mechanika działania, czy może widzenia, człowieka władzy; a z takimi przecież tam się rozmawia. Źródłem władzy jest tu jeden człowiek - on jej udziela do sprawowania w swoim imieniu, więc owych wykonawców po najniższy szczebel obchodzi nie to, czy i co widzą, lecz tylko to, co im zapewnia udział w wykonywaniu owej władzy, tj. poniekąd nie są sobą, tylko robotami wykonującymi wolę władcy, a taki robot potrzebuje tylko zasilania, więc prócz wykonywania władzy tylko na tym się skupia - i tak masz zawężenie, które nie pozwala widzieć, co się dzieje, boż zawężone jest do widzenia tego, czego chce władca i co jest we własnym interesie, na tym koniec. Identyczną mechanikę masz u Senatora w "Dziadach".

Trzecia (i to z kolei jest pewną luką w "Cesarzu", nie mówię, że wadą, lecz jakby niedocenione, nie powiem, że nieobecne, ale bardziej trzeba się tego samemu domyślić, niż dowiedzieć z dzieła; zakładam, że zostało słabo, nie mocniej wyrażone, bo wtedy całość straciłaby na uniwersalności, tj. otwarłoby to dużo większą możliwość interpretacji ograniczonej do specyfiki sytuacji etiopskiej). To jest - jak x państw tam do dziś - państwo poniekąd feudalne, w sensie trwałego i głębokiego zachowania cech feudalizmu w mentalności, w kulturze, więc dotyczy to wszystkich, od cesarza po najuboższego chłopa. W feudalizmie władca jest właścicielem wszystkiego, całego państwa. Tak samo, jakbyś miała np. gospodarstwo rolne albo fabrykę: wszystko Twoje, kierujesz tym jak swą własnością i jako swą własnością. Ludzie też. Oni nie mają żadnych legalnych praw, Ty im udzielasz wszystkiego w drodze łaski władcy: przyznajesz funkcję, zadania itd, dajesz pensje (nie wypłacasz; dajesz jako nagrodę) itp. W takim układzie nie ma naszego podejścia typu "moim prawem jest, by mi pracodawca zapłacił za mą pracę, bo on tę pracę ode mnie kupuje, to jest towar". W feudalizmie władca-właściciel-gospodarz bierze co mu się jako właścicielowi należy: Ty mu swą pracą wyłącznie służysz, niezbyt dobrze powiedziane, lepiej: pracować dla władcy to Twój obowiązek, on do tego ma prawo jako właściciel Ciebie, tak samo, jakbyś była jego koniem, który też pracuje dla władcy-gospodarza. Tylko koń nie ma świadomości - a Ty masz, więc to samo masz w świadomości, w sobie, u podstaw osobowości: że taki jest Twój obowiązek wobec właściciela. Wykonujesz go zatem, wedle tego, co i jak on chce, poleca, zarządza - przecież nie da się, żebyś Ty coś np. widziała na własną rękę (no, na własne oko), cokolwiek innego robiła - bo to wykluczone, żebyś rządziła się cudzą własnością, to byłoby złamanie obowiązującego układu, wykroczenie przeciw porządkowi rzeczy, a więc rozwalanie tego porządku (jw. pan Senator w "Dziadach"). To tak, jakbyś poszła do sąsiadki, widziała, że ona tu ma bajzel, tam brud, tu niepoukładane, ówdzie coś tam - i chciała jej dyktować, co i jak ona ma robić; nie można, bo nie jesteś u siebie w domu, tylko u niej. I masz w "Cesarzu" epizody, kiedy ktoś, choćby miał rację i usiłował coś zadziałać, wytłumaczyć cesarzowi, to wylatywał; z objaśnieniem, że to dlatego, że tak postępował, jakby nie zdawał sobie sprawy, kto jest źródłem władzy, kto tu decyduje, tj. kto tu jest gospodarzem, właścicielem. To łamanie obowiązku wierności. Nam w ponad 200 lat po Wielkiej Rewolucji Francuskiej takie rzeczy nie bardzo mieszczą się w głowie; dyplomacja USA robi byk za bykiem w stosunkach tamtejszych, m. in. z powodu, że to już jest tak obcy tok, tryb myślenia, traktowania rzeczywistości (no i z tegoż powodu różne chrzany wychodzą w stosunkach z Rosją, dawniej ZSRR, w której feudalizm skończył się na dobrą sprawę w 1917 roku, ale tak się nie da, od topora, więc przeszedł w inną formę, inną postać - to już nie był wtedy i teraz już nie jest feudalizm, ale ma z niego więcej, niż gdziekolwiek w Europie).
Użytkownik: Kinga_im 09.03.2012 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Poniekąd odpowiedź masz d... | WBrzoskwinia
Masz rację, wszystko zależy od poziomu uświadomienia, a oczywistością jest, że władze państw, reżimów totalitarnych itd. nie mają żadnego interesu w tym, aby edukować najniższe warstwy. W samym "Cesarzu" to najczęściej studenci wyjeżdżający za granicę buntowali się przeciwko władcy, a nie prości ludzie, dla których Selassje był prawie jak guru.
Użytkownik: WBrzoskwinia 14.03.2012 18:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację, wszystko zale... | Kinga_im
I to jedna z najbardziej bombowych rzeczy w tym dziele! Ja się stąd właśnie dowiedziałem, że i jak to działa. Taki system jest samobójczy, nie do utrzymania. Każdy bowiem system, nie tylko z powodów gospodarczych, potrzebuje ludzi nowocześnie wykształconych. Nie da się w człowieku jednego czegoś wykształcić nowocześnie, a czegoś innego zostawić czy ukształtować "starocześnie" (oczywiście, że owo kształtowanie w jednej może mieć inne tempo czy zakres, niż w innej sferze; ale nie tak, że ta inna pozostaje niezmienna). A cesarz spodziewał się - i to wyraźnie napisane - że gdy on wyśle ludzi na zagraniczne uniwersytety, u siebie otworzy uczelnię nowoczesną, wszyscy to będą traktować po staremu jako ów dar łaski właściciela całości, że zatem w tych ludziach będzie nowocześnie w granicach, które on określa i dopuszcza, a poza tym oni zostaną feudalnymi wykonawcami-wyznawcami. I był bardzo niemile zaskoczony, kiedy oni (z pewnością nie wszyscy) zaczęli krytykować, demonstrować, protestować, żądać zmian; odebrał to jako nielojalność, złamanie układu, i to reakcja oczywista, skoro zamiast być cacy feudalnie wdzięcznymi mu za jego łaskawość, oni się buntowali; zatem oni są be, tych zamykać, a jeśli siedzą cicho, to są tylko niecacy, niewdzięcznicy, ale póki tego nie objawiają, można takich tolerować. Taki całkiem dzisiejszy dekonstruktywizm: niechaj jeden kawałek ciebie uczy się i stanie nowoczesny, do tego ja-władca cię uwalniam, a pozostałe kawałki Ciebie mają być po staremu zamknięte jak dotychczas; u podstawy takiego myślenia stoi założenie, że owe kawałki w jednym człowieku są niepowiązane, izolowane. W 1980-tym u nas też było wyraźnie widać, że mnóstwo ludzi w telewizorze w ogóle nie wie ani nie rozumie, o co tym strajkowiczom chodzi, przecież tak jest, tak tylko być może, inaczej nie, i to oczywiste; kto przeciw temu występuje, to zbrodniarz (łamiący zasady świadomie), albo głupi (łamiący nieświadomie). A już wcześniej (? a może jednak później? nie pomnę) wyszło takie opowiadanie fantastyczno-naukowe Strugackich: bohaterowie stykają się z kulturą, w której o karnej zsyłce do obozu pracy decyduje fakt, że delikwenci "chcieli innego"; w ogóle nie ma mowy, czego chcieli ani że chcieli czegoś, wystarczy samo "chcieli innego". A na sto procent wcześniej jest taki dziwny wiersz Okudżawy: władca rwie się do pozytywnego działania, zmian na lepsze, w sensie: bardziej ludzkie, zwyczajne - ale o czym zamarzy, to zaraz się zatrzymuje na haśle: nie może buntu wzniecać car. Że o lekarzu i oficerach u Rembeka nie wspomnę, bo nie czytałem, znam tylko ze "Szwadronu" w reżyserii Majewskiego (w księgarniach pytać to strata czasu, a w bibliotece na tej półkach "R" w ogóle nie ma Rembeka... może w ogóle nie wyszło po 1945?).
Jak powiadam, "Cesarz" to dzieło bardziej o mechanizmie, procesie, dużo mniej o konkretnej jednorazowej sytuacji w konkretnym państwie, z tym konkretnym władcą itd.
Użytkownik: Kinga_im 14.03.2012 20:07 napisał(a):
Odpowiedź na: I to jedna z najbardziej ... | WBrzoskwinia
Mechanizm został zobrazowany świetnie, wszystko zostało wyjaśnione. Szczególnie podobał mi się opis pracy cesarza, jego codzienne rytuały. Skoro jego życie, każdy dzień wyglądał niemalże tak samo, to nie można się dziwić sposobowi jego rządów. Powtarzające się schematy sprawiły, że nie widział potrzeby żadnych reform i zmian.
Co najważniejsze Kapuściński nie przedstawił go jako tyrana, bezwzględnego dyktatora, który pozwala na głodową śmierć tysięcy ludzi. Wszystko opisane została obiektywnie, bardzo realistycznie, bezstronnie. Czytelnik sam może zająć stanowisko w tej sprawie, ale chyba wniosek każdego może być tylko jeden - świat był i niestety cały czas będzie wypełniony ludźmi tego pokroju. Przeraża fakt tego, że na prowincjach umierają dzieci, a cesarz w książkach i na zagranicznych kontach przechowuje miliony dolarów. Dla takiego zachowania nie ma zrozumienia...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: