Dodany: 23.02.2009 08:39|Autor: Meszuge

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Wieczory kaluki
Jacobson Howard

1 osoba poleca ten tekst.

Być Żydem...


Na początek kilka słów wyjaśnienia dotyczącego kaluki.

„Tym, którzy nie znają tej gry, należy się wyjaśnienie, że kaluki to ulubiona przez Żydów – wszędzie tylko ci Żydzi, Żydzi i Żydzi – odmiana remika, przy czym jej atrakcyjność (chociaż nie każdy Żyd zgodzi się z tą opinią) polega dla Żyda na tym, że ze swej natury skłania ona grających do sporów i polemik. Nie byłem pewien, czy matka na pewno powinna wołać gromko »Kaluki!« po wyłożeniu swoich kart, ale wydawało mi się, że na tym właśnie polega radość z tej zabawy i że nie chodzi właściwie o samą grę, lecz przede wszystkim o dyskusje o tym, jak i w jakim duchu należy w nią grać. Niektóre nasze wieczory kaluki okazywały się wielkimi sukcesami towarzyskimi, chociaż nie rozgrywano podczas nich ani jednej partyjki. »Dobra gra to szybka gra«, powiadał ktoś na przykład, a ustalenie, co to znaczy »szybka«, zajmowało zebranym resztę wieczoru”*.

Bohaterem i narratorem jest w książce Maxie Glickman, który – zanim stał się znany i uznany jako autor komiksów – pracował dla wydawcy gejowskiej literatury erotycznej. Opowiada on o życiu swoim, rodziny i przyjaciół oraz o wszelkiego typu problemach, które nierozerwalnie wiążą się z prostym pozornie stwierdzeniem: jestem Żydem. Jest tu także miejsce na tragedię, kryminalną tajemnicę, historię zakazanego romansu i kilkanaście innych wątków.

Ojciec Maksiego – bokser, który musiał zrezygnować z kariery, bo mu wiecznie krew leciała z nosa – nie był Żydem religijnym, a wprost przeciwnie – wojującym ateistą. Całe życie starał się uwolnić od emocjonalnego ciężaru sztetla gdzieś w Europie Wschodniej. Pragnienie to przekazał synowi, ale wygląda na to, że i jemu sprawiało to ogromne problemy i, pomimo urodzenia i wychowania w Anglii, nie bardzo się udało.

„Chyba jednak trochę przesadziłem ze swoim żydostwem, bo ostatnio zastanawiała się przecież, dlaczego ciągle muszę wyglądać jak Żyd.
- Bo ja, do kurwy nędzy, jestem Żydem – przypomniałem jej.
- Przez cały czas?
- W każdej pierdolonej chwili.
- Przestań przeklinać – powiedziała.
- Przestanę przeklinać, kurwa, kiedy przestaniesz mnie pytać, dlaczego ciągle wyglądam jak jebany Żyd.
- Dlaczego z tobą o wszystko trzeba się wykłócać? Dlaczego nie możesz powstrzymać się od przekleństw i przestać wyglądać na Żyda?
- A co ja mam zrobić, kurwa mać? Iść na operację plastyczną nosa? […]
- Świetna myśl – odpowiedziała w końcu. – Amputuj sobie nos”**.

Żydostwo i wszystko, co się z nim wiąże jest problemem stale obecnym w życiu bohatera i jego zwariowanych krewniaków, w rozmaity sposób przeszkadza mu w życiu, komplikuje je i, choć miewa to często aspekty zabawne, śmiać może się z nich czytelnik, ale nie jestem pewien, czy Maxie…

Howard Jacobson (urodzony w 1942 roku w Manchesterze angielski rysownik i autor kilku książek) potrafi w sposób zupełnie niesamowity przejść w jednym akapicie od tematów bardzo poważnych do groteski, a nawet splatać je w całość, pozostawiając czytelnika oszołomionego i zadającego sobie pytanie, czy miał do czynienia z typowym humorem brytyjskim, którego naczelną zasadą jest: „tylko nie nazbyt poważnie!”, czy z perełkami typowo żydowskiego humoru, czy może „tylko” z wirtuozerią językową Jacobsona.

„Od wyglądania jak Żyd można się w końcu porzygać, podobnie jak od tego, że ludzie patrzą na ciebie jak na Żyda. Ciekawie byłoby się więc przekonać, jak to jest nie być zaszufladkowanym na zawsze. Oni – goje – zawsze dziwnie nam się przyglądają, bez względu na to, czy chcą nas skrzywdzić, czy nie. Żyd zawsze wzbudza w nich jakieś oczekiwanie, jak gdyby miał gotową odpowiedź na swój temat, na dobre i na złe – odpowiedź na pytanie, którego oni nie bardzo potrafią postawić. Więc byłoby fajnie przestać być wreszcie powodem takich reakcji. I – ponieważ w istocie Żyd nigdy nie ma dobrej odpowiedzi na żadne pytanie – miło byłoby nie sprawiać im więcej zawodu. Myślałem, jak by to było, gdybym nie czuł, że rozbudziłem cudzą ciekawość, której nie potrafię zaspokoić. Może wtedy wstawałbym rano szczęśliwy, a nie odrzucony i wkurwiony. Może znalazłbym większy rynek zbytu dla moich rysunków. Może wtedy życie z moją hitlerowską, nieczułą jak pogrzebacz żoną układałoby mi się nieco lepiej. Podobno mężczyźni z mniejszymi nosami robią lepsze minety. Ale po prawdzie najlepsze minety na świecie robią Żydzi, i to właśnie dlatego, że tymi swoimi wielkimi nosami drażnią to, co trzeba, choć z drugiej strony należy przyznać, że w zasadzie nie jest to mineta. A zatem być może, nie rozdzielając już dalej włosa na czworo, po operacji plastycznej robiłbym gorsze minety. Nad tym też powinienem był się zastanowić. Tak, każę sobie obciąć nos i zrobię tej dziwce na złość”***.

Zbyt wiele wulgaryzmów – jak na mój gust. Niektóre sprawiają wrażenie jakby doklejonych na siłę. Poza tym - oczywiście mogę się mylić, oryginału nie widziałem - mam wrażenie, że tłumacz stosował często i bez potrzeby „twarde”, ordynarne ich wersje zamiast możliwych nieco lżejszych.

Książka zdecydowanie warta przeczytania.



---
* Howard Jacobson, „Wieczory kaluki”, przeł. Maciej Świerkocki, wyd. Cyklady, 2008, str. 21.
** Tamże, str. 35.
*** Tamże, str. 37.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5196
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 10
Użytkownik: niebieski ptak{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które! 24.02.2009 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początek kilka słów wy... | Meszuge
Do schowka.
Użytkownik: zochuna 05.03.2009 19:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początek kilka słów wy... | Meszuge
Dzięki za zachętę. Kupiłam sobie tę książkę już jakiś czas temu i odłożyłam, bo pomyślałam: taka gruba i nikt jej jeszcze nie czytał.., to z kim ja o niej pogadam:) Kuszące wydaje mi się to przenikanie się humoru i tragedii oraz galeria zwariowanych postaci, o których wspominasz. Mam nadzieję, że wkrótce zasiądę do tej lektury.
Użytkownik: jolietjakeblues 05.03.2009 20:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki za zachętę. Kupiła... | zochuna
Przeczytałem właśnie fragment w Midraszu. Przygnębiające. Ale muszę zapamiętać, żeby kupić. A może właśnie dlatego? Choć Twoja recenzja, mam takie wrażenie, jest raczej negatywna...
Użytkownik: Meszuge 05.03.2009 20:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem właśnie frag... | jolietjakeblues
To przeczytaj mój tekst raz jeszcze. Zwłaszcza ostatnie zdanie. :-)
Użytkownik: Meszuge 05.03.2009 20:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki za zachętę. Kupiła... | zochuna
Daj znać, jak Ci "podeszła". Autentycznie ciekaw jestem opinii innych czytelników.
Użytkownik: jolietjakeblues 06.03.2009 10:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Daj znać, jak Ci "po... | Meszuge
Wiesz, odczułem to w kontekście całego tekstu, a nie ostatniego zdania. Nie zachwycam się niektórymi rzeczami, a jednak bardzo je polecam, bo narzucają coś innego w patrzeniu na świat, na ludzi, zmieniają sposób myślenia, coś odkrywają, zmuszają do zastanowienia się i tak dalej, i tak dalej. Jak na przykład książki Houellebecqa, czy teraz czytany przez mnie Littell.
Użytkownik: Meszuge 06.03.2009 12:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, odczułem to w kont... | jolietjakeblues
A mnie się nie podobały wulgaryzmy...
Użytkownik: jolietjakeblues 07.03.2009 06:28 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie się nie podobały w... | Meszuge
Mnie też w wielu miejscach wulgaryzmy się nie podobają. To chyba normalna rzecz. Raczej szukamy elegancji i kultury wypowiedzi, także w literaturze. Tym bardziej, że prawie o wszystkim można wypowiedzieć się w sposób elegancki. Ale, mimo tego, nie chciałbym być kategoryczny. Przy okazji chyba Houellebecqa pisałem, że za dużo wulgaryzmów czy pornografii. Więc jednak drażni. Ale nie jestem przekonany czy tak do końca. Może nie potraię uchwycić tej cienkiej linki, która sprawia, że wulgaryzmy muszą być częścią wypowiedzi literackiej i lokują się po stronie pisarstwa jako takiego, a nie braku autorskiej weny i środków literackich.

W tym fragmencie zamieszczonym w Midraszu wulgaryzmów ani śladu. Książkę przeczytam oczywiście. Ale jestem zmartwiony. Tymi wulgaryzmami właśnie.

A szkoda, że taka krótka recenzja. Nie potrafię sobie tak do końca zdania wyrobić.
Użytkownik: Meszuge 07.03.2009 07:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie też w wielu miejscac... | jolietjakeblues
To jest powieść wielowątkowa. Można powiedzieć, że "snuje" się w jakiś taki... niewymuszony sposób. Jakby ktoś opowiadał, ale nie zawsze aż tak mocno angażował się w tą swoją opowieść.
Oczywiście są całe strony, gdzie wulgaryzmów nie ma.

Mnie jako takie wulgaryzmy nie przeszkadzają - pod warunkiem, że ich użycie i zastosowanie jest uzasadnione. Tu mnie drażnią właśnie dlatego, że moim zdaniem nie są.
Użytkownik: wyssotzky 16.10.2010 23:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początek kilka słów wy... | Meszuge
Autor właśnie zdobył nagrodę Bookera. Zastanawiam się z tego powodu, czy jest to faktycznie jedyna jego wydana w Polsce książka. Wygląda na to, że niestety tak.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: