Dodany: 18.02.2009 10:30|Autor: maricz

z okładki


I wymawiając z bezgraniczną namiętnością te słowa, wyciągnął obie ręce do Maud i zmusił na pół omdlałą, aby uklękła, usiadła, wyciągnęła się na ziemi. Niebo było doskonałą muszlą - jego brzegi opisywały dokładne koło, jakby widziane na pełnym morzu. Kokaina była blada, czoło miała zroszone potem, oczy szeroko rozwarte, rzekłbyś, że widzi już nad sobą oblicze śmierci.
Była to twarz Tita, który leżąc na niej, całował ją z konwulsyjną siłą w usta i oczy. Pod jej grzbietem ciągnęły się nieskończone szyny. Ten wyrastający z ziemi żelazny przedmiot wpijał się boleśnie w plecy, ponieważ Tito przyciskał ją z całej siły ciężarem swojego ciała.
- Kokaina - szeptał gorączkowo Tito, nie przestając ani na chwilę całować jej policzków i miażdżyć ust. - Kokaina, to nasze ostatnie chwile. Powiedz mi jeszcze, że mnie kochasz.
- Kocham cię! - jęknęła kobieta zamierającym głosem.
- Pragnę cię! - Tito dusił ją swymi ustami i tak ściskał w objęciach, jakby ją chciał zabić. - Pragnę cię! Chcę umrzeć w chwili, gdy mi się będziesz po raz ostatni oddawała! Chcę być twoim ostatnim kochankiem!
- Tak! - krzyczała. - Weź mnie!

[Krajowa Agencja Wydawnicza, 1991]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 638
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: