Dodany: 17.02.2009 16:25|Autor: adas
Żadan "Anarchy in the Ukr"
Czytając Żadana nie sposób zapomnieć, że to Ukrainiec. Z najprawdziwszego Wschodu, znad samej granicy z Rosją. Powtórzę raz, jak przy okazji "Depeche Mode", jeszcze - to nie opowieści galicyjskie, mitów w rodzinnych stronach pisarza się nie tworzy, są bezwzględnie niszczone.
Nie jest to najbardziej udana książka młodego (czy jeszcze? 35 latek za chwilę stuknie) Ukraińca. Fabularnie najsłabsza z mi znanych. Językowo jednak Żadan osiąga bodaj szczyty zapętlenia, i o dziwo, ta konwencja tu pasuje. Jest w tej prozie rytm, nerw. Skryty pod skomplikowanymi opisami banalnych zdarzeń czy senną atmosferą miasteczek, w których akcja książki Żadana częściowo się rozgrywa. Ale to podskórne "coś" wywołuje niepokój, pobudza do reakcji.
Jeśli coś przeszkadza, to pewna tendencja do przekornego (bo Żadan sam niby wskazuje, jak żałosne są to wysiłki) heroizowania własnego outsaiderstwa. Pojawia się ona i w innych jego, autobiograficznych(?) przecież z założenia, utworach, tu jednak fragmentami naprawdę razi. Z tej racji ostatnia, czwarta część, "Anarchy in Ukr" jest najsłabsza, pisana trochę na siłę. Pozostałe trzy się ładnie dopełniają.
Pierwsza to opis kolejowej podróży po zapomnianych miasteczkach w poszukiwaniu śladów ukraińskiego anarchizmu z czasów rewolucji październikowej i wojny domowej. Druga to niemal nostalgiczna podróż w lata 80. Trzecia to cyniczna, może zbyt cyniczna, relacja z wydarzeń pomarańczowej rewolucji w Charkowie bodaj. A może jednak oddająca realia? Wszechobecnego industrialu.
No, oceniam rzecz pozytywnie. Ale właśnie teraz, w czasie pisania tych kilku akapitów, przyszło mi do głowy... Pytanie. O szczerość, a co gorsza, celowość Żadanowskiego buntu. A może o sam bunt? Czy jest prawdziwy, czy w ogóle miał miejsce? Czy postawa szorstkiego obserwatora to tylko maska? Co dalej, Panie Żadan?
---
Anarchy in the Ukr (
Żadan Serhij)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.