Dodany: 17.02.2009 03:43|Autor: Czajka
Lot dla Oblivion
1.
Powstały dokoła Paryża hangary będące dla samolotów tym, czym porty dla statków. Od dnia, kiedy w pobliżu La Raspelière na wpół mitologiczne spotkanie pilota, którego lot spłoszył mego konia, stało się dla mnie niby obrazem wolności, lubiłem często, o schyłku dnia, obierać lotnisko za cel naszych spacerów. A., zapalona do wszystkich sportów, lubiła to. Pociągało nas owo nieustające życie odlotów i przylotów, dające tyle uroku spacerom po przystani lub bodaj po wybrzeżu dla tych, co kochają morze, oraz wałęsaniu się po lotnisku dla tych, co kochają niebo. Co chwila pośród spoczynku bezwładnych i jakby zakotwiczonych aparatów widzieliśmy któryś, mozolnie ciągniony przez kilku mechaników, tak jak się ściąga z piasku łódź dla amatora morskiej przejażdżki. Potem motor zaczynał warczeć, aparat biegł, brał rozmach, potem wznosił się zwolna prostopadle w zesztywniałej, jakby znieruchomiałej ekstazie, zmieniwszy nagle horyzontalną chyżość w majestatyczne i pionowe wniebowstąpienie.
2.
Wziął różdżkę, którą oczy ludzkie, komu zechce, zamyka albo uśpionych budzi. Z tą różdżką w ręku poleciał mocarz świetlisty. Przekroczywszy Pierię wpadł z eteru w morze i śmigał po falach podobny do mewy, która polując na ryby w groźnym łonie słonych niestrudzonych wód swe gęste skrzydła obryzguje pianą morską. Do tego ptaka podobny mknął Hermes wśród fal niezliczonych. Lecz gdy doleciał do wyspy dalekiej, wyszedł z fiołkowego morza na ląd i znalazł tam wielką pieczarę, gdzie mieszkała nimfa o pięknych warkoczach.
:)