Dodany: 02.02.2009 22:52|Autor: cleoss47

Książki i okolice> Pisarze> Uniłowski Zbigniew

Wspólny pokój - gdzie mogę znaleźć klucz do powieści?


interesuję się trochę okresem międzywojennym w literaturze,'wspólny pokój' stanowi interesujący przypadek w tym względzie, ale brakuje mi całościowego rozszyfrowania postaci bohaterów.proszę o pomoc.
Wyświetleń: 5484
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: Meszuge 03.02.2009 10:23 napisał(a):
Odpowiedź na: interesuję się trochę okr... | cleoss47
Dawno, dawno temu klucz do "Wspólnego pokoju" napisał Stanisław Ryszard Dobrowolski w postaci niewielkiego szkicu pod takim właśnie tytułem: "Klucz do Wspólnego pokoju". Nie sądzę jednak, żeby cokolwiek Dobrowolskiego wznowiono - głównie ze względu na jego służalczą postawę wobec "komuny": gratulacyjny list do Henryka Jabłońskiego, wystąpienie na Stadionie X-lecia w 1976, itp.
Użytkownik: cleoss47 03.02.2009 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno, dawno temu klucz d... | Meszuge
Dziękuję za pomoc,ale idąc tym tropem nic nie znalazłem.Może jakieś sugestie?
Użytkownik: Meszuge 04.02.2009 07:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za pomoc,ale idą... | cleoss47
W obiegu księgarskim nie ma od lat... Szukaj może w bibliotekach.
Użytkownik: Tomek74 09.03.2021 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno, dawno temu klucz d... | Meszuge
"Nie złamie wolnych żadna klęska,
Nie zdroży śmiałych żaden trud,
Pójdziemy razem do zwycięstwa,
Gdy ramię w ramię stanie lud.

Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój,
itd"

Warto wiedzieć, ze napisał to Stanisław Ryszard Dobrowolski pseudonim "Goliard" ...mozna powiedzieć zartobliwie primo voto "Stukonis", któremu mozna za tę pieśń, którą znają wszyscy warszawiacy, wybaczyć późniejszy kiepski romans z komuną. Więcej o jego udziale w powstaniu etc pod:
https://www.1944.pl/powstancze-biogramy/stanislaw-dobrowolski,8284.html
Użytkownik: beatrixCenci 04.02.2009 00:36 napisał(a):
Odpowiedź na: interesuję się trochę okr... | cleoss47
Słyszałam tylko, że podobno za wzór posłużyli autorowi koledzy z grupy "Kwadryga".
Użytkownik: Sherlock 04.02.2009 20:28 napisał(a):
Odpowiedź na: interesuję się trochę okr... | cleoss47
Najistotniejszy fragment wyżej wymienionego szkicu Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego brzmi tak:

Trudno było nie rechotać ze śmiechu czytając te kartki, trudno było opanować ową zawsze satysfakcjonującą „Schadenfreude", poznając w scenach opowieści wczorajsze wydarzenia z „Ziemiańskiej", od „Wróbla", z IPS-u, a w postaciach Klimka, Wermla, Zygmunta Stukonisa — Gałczyńskiego, Szenwalda, siebie samego.
Gdy przyszło do publikowania w „Kwadrydze" pierwszego fragmentu „Wspólnego pokoju", stateczny — jak zawsze — Władysław Sebyła, ówczesny redaktor naszego pisma, kategorycznie zażądał od Zbyszka, aby zmienił prawdziwe nazwiska powieściowych postaci na fikcyjne. Nie było rady. Obojętny dla tej sprawy Zbyszek nie wykazał tu jednak zbytniej pomysłowości — „Dziadzia"-Saliński przeobraził się w Krabczyńskiego, Boyé przez proste skreślenie ogonka u ygreka w maszynopisie otrzymał łatwe do rozszyfrowania nazwisko Bove, student Kaczmarczyk został po prostu Bednarczykiem.
Ba, został Bednarczykiem!... Bezlitosny Zbyszek, biorąc odwet na Bogu ducha winnym, przezacnym skądinąd Podlasiaku, za niegodne uwagi uszczypliwości, nie tylko wpakował do powieści cały irytujący studenta wywód o jego organicznej niezdolności do społecznego awansu, ale brutalnie skazał owego kreowanego przez siebie Bednarczyka na hańbiącą śmierć... w klozecie.
Późniejszy prawnik i doskonały znawca zagadnień ubezpieczeniowych — nie dziwmy się — długo nie potrafił darować autorowi „Wspólnego pokoju" potwornej złośliwości.
W pośpiechu czy też przez lekkomyślne zaniedbanie fatalnie postąpił sobie Uniłowski z niektórymi współlokatorami, a co gorzej — z współlokatorkami, które nie należały do kręgu bywalczyń „Ziemiańskiej", pozostawiając je przy swoich autentycznych imionach i nazwiskach.
Jeśli przypomnieć, że bohaterki powieści Uniłowskiego zgodnie z naturalistycznymi założeniami artystycznymi ich twórcy — cóż za nieostrożność! — zostały również przedstawione, mówiąc najdelikatniej, w nie najlepszym świetle, łatwo się domyślić, co z tego później mogło wyniknąć.
Użytkownik: cleoss47 06.02.2009 14:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Najistotniejszy fragment... | Sherlock
Bardzo dziękuję i proszę o dalsze szczegóły
Użytkownik: Sherlock 07.02.2009 15:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dziękuję i proszę ... | cleoss47
Dalsze szczegóły można znaleźć tu:

http://pl.shvoong.com/books/novel/1751007-wsp%C3%B3lny-pok%C3%B3j/

A oto inne interesujące fragmenty tego szkicu Dobrowolskiego:

(...)
Ćwierć wieku upływa już od tego słonecznego przedpołudnia warszawskiego września, kiedy ze Zbyszkiem Uniłowskim śpieszyliśmy (...) na ulicę Moniuszki do „Wydawnictwa Współczesnego" po egzemplarze autorskie pierwszej jego powieści.
Pieszcząc w rękach świeżusie, prosto spod drukarskiej prasy wydobyte książeczki, pocwałowaliśmy obaj pełni radości na Królewską do IPS-u (Instytut Propagandy Sztuki) — tam, gdzie dzisiaj ulokował się Teatr Żydowski Idy Kamińskiej.
Pod tym szyldem — oczywiście Instytutu Propagandy Sztuki, a nie Teatru Żydowskiego — na placu Saskim, który ciągle zmieniając imiona nazywał się wtedy placem Piłsudskiego, mieściła się naówczas w pawilonie przeznaczonym na wystawy współczesnej plastyki polskiej popularna kawiarnia artystów.
Po drodze — pamiętam, jak gdyby to było wczoraj — ostrożnie rozcinałem kartki książki zanosząc się raz po raz szatańskim chichotem, nieomal rzężąc od śmiechu.
Pierwszą osobą, na którą wpakowaliśmy się wchodząc do IPS-u, był nasz przyjaciel Edward Boyé.
Po kilku minutach jeden z egzemplarzy autorskich „Wspólnego pokoju" z serdeczną dedykacją Zbyszka dla tłumacza „Don Kichota" leżał na stoliku przed Edwardem.
(...)
Najpierw się uśmiechnął. Nietrudno było się domyślić, że to reakcja na płytko zaszyfrowany w książce komplement pod jego adresem — poznał siebie w powieściowej postaci Michała Bove („Lucjan dojrzał w kącie sali swego przyjaciela, Michała Bove, doskonałego tłumacza włoskiej i hiszpańskiej literatury").

(...)

Jerzy, syn znanego niegdyś uczonego ekonomisty i redaktora, był oddanym przyjacielem młodych poetów — i on to właśnie wygrzebał skądsiś Uniłowskiego.
Tak więc, jak to mniej lub więcej zgodnie z faktami przedstawił Uniłowski w swojej powieści, znalazł się on w domu mojej matki — we wspólnym pokoju.
Przez ów pokój, stanowiący część naszego nader skromnego mieszkania, przewinęło się w tamtym czasie niemało osób (Włodzimierz Sokorski, Mieczysław Wągrowski, Stanisław Okęcki, Czesław Skoniecki).
Niebawem wylądował w nim jeszcze jeden z „kwadrygantów" — utalentowany autor „Opowieści morskich", Stanisław Maria Saliński. Znacznie wcześniej zagnieździli się tu dwaj sublokatorzy — studenci. Jeżeli doda się, że razem z nami musiał się jakoś mieścić mój młodszy brat i że w sąsiednim pokoju mieszkały wraz z moją matką dwie młode sublokatorki, trudno wytoczyć przeciw nam oskarżenie, żeśmy się na tej Nowiniarskiej niedostatecznie zagęścili.
Te — bez przekąsu — „ludowo-demokratyczne" stosunki mieszkaniowe nie sprzyjały zbytnio rozbudzeniu domatorskich skłonności w lokatorach. Najmniej się tym przejmowały nasze sublokatorki. Pracując jako ekspedientki sklepowe, znikały z domu prawie o świcie i tyle je było widać aż do wieczora. Studenci najczęściej przebywali także poza domem — na wykładach. Pozostawaliśmy jeszcze my, ludzie nieco „luźni". Ponieważ zagęszczenie najokrutniej dawało się odczuwać wieczorami, z zapadnięciem zmierzchu pod tym pretekstem ulatnialiśmy się (...)


Zbyszek należał chyba do największych dzieci, jeżeli idzie o postawę społeczno-ideową.
Do wszelkiego społecznikostwa Uniłowski miał po prostu nieprzezwyciężony wstręt. I to też określało jego autorski punkt widzenia, zadecydowało o charakterze obrazu.
Dlatego najmniej chyba sympatii autora zyskał we „Wspólnym pokoju" młody komunista, Mieciek Stukonis, brat poety Zygmunta.
(...)

Wreszcie — atmosfera erotyzmu, jaką przesycone są kartki „Wspólnego pokoju". Najdalszy jestem od chęci przedstawienia potomności środowiska poetów „Kwadrygi" i mieszkańców „wspólnego pokoju" na Nowiniarskiej 2 jako zakonu rzezańców. Jeżeli jednak chce się traktować „Wspólny pokój" jako źródło wiedzy o życiu młodzieży w Warszawie przed dwudziestu pięciu laty, trzeba gwoli prawdzie stwierdzić, że Uniłowski — popuściwszy tu cugli fantazji — pobił na łeb najbardziej wyrafinowane plotkarki z „Małej Ziemiańskiej".
Pierwszy — nie bez racji — śmiertelnie obraził się na autora „Wspólnego pokoju" tłumacz „Don Kichota". Jego jednak, mimo że się na prawo i lewo odgrażał sądem, stosunkowo nietrudno było udobruchać. Kochany Edward jakoś tam w końcu darował Zbyszkowi lekkomyślnie spitraszoną przykrość. Zdaje się też, że uspokajająco wpłynęło na Edzia wielkoduszne, przynajmniej z pozoru, stanowisko Kadena-Bandrowskiego.
Zapytany przez Boyégo, jak zamierza zareagować na rzuconą mu we „Wspólnym pokoju" obelgę, Kaden miał ponoć tylko wzruszyć ramionami.
(Inna sprawa, co miało oznaczać to wzruszenie ramionami; powieść Uniłowskiego została w miesiąc po jej ukazaniu się w księgarniach skonfiskowana za (oficjalne) naruszenie w niej obowiązującej „moralności publicznej" — obscena — rzecz wszelako interesująca, że przy tej sposobności cenzura skreśliła w książce wszystko, co do jednego słowa — cokolwiek w niej było powiedziane o Kadenie).
(...)
Użytkownik: Tomek74 09.03.2021 22:55 napisał(a):
Odpowiedź na: interesuję się trochę okr... | cleoss47
Oprócz "Stukonisa" informację o tej książce i jego bohaterach sprostował jego brat , książkowy "Mieciek" czyli Mieczysław Dobrowolski w "Przekroju", ale to było bardzo dawno temu.....
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: