Dodany: 29.01.2009 20:21|Autor: why not

Książki i okolice> Pisarze> Chutnik Sylwia

Czy nie przypomina wam trochę...


... Masłowskiej? Podczas czytania "Kieszonkowego atlasu kobiet" nie mogłam się oprzeć takiemu wrażeniu... Język ( mało powiedzieć, że codzienny), styl, bohaterowie ("śmietnikowi")- wszystko to kojarzyło mi się z Masłowską. Mieliście podobnie?
Wyświetleń: 4828
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: Korniszon13 29.01.2009 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: ... Masłowskiej? Podczas ... | why not
Ale jak postrzegasz to podobieństwo? Jako coś wtórnego czy raczej wkładasz te pisarki do jednej szuflady? Sylwii Chutnik nie znam, a nie wiem, jak mam się nastawiać. Masłowską lubię, ale nie chciałbym czytać kopii je twórczości, tylko coś bardziej "niepodległego". :)
Użytkownik: why not 31.01.2009 14:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale jak postrzegasz to po... | Korniszon13
Ja byłam nastawiona na Chutnik bardzo pozytywnie, bo kiedyś czytałam świetny wywiad z nią w Wysokich Obcasach-bardzo mi się spodobała zanim przeczytałam jej książkę. A jej twórczość uważam zdecydowanie za nowatorską i oryginalną, na pewno nie apologetyczną w stosunku do Masłowskiej, którą swoją drogę lubię. Bohaterowie-antybohaterowie, siarczysta ironia i oko do celnej i arcyśmiesznej obserwacji społecznej - chyba to zbliża obie pisarki. Widać, że „Kieszonkowy atlas..." to debiut– ma swoje wady- ale moim amatorskim zdaniem bardzo dobry i obiecujący! Nie jest to największa na świecie rewelacja, ale zdecydowanie polecam!
Użytkownik: ateibzle 08.02.2009 20:30 napisał(a):
Odpowiedź na: ... Masłowskiej? Podczas ... | why not
Jak najbardziej! To samo połączenie języka ulicy z rytmem rap, pozornie nonsenowne zdania, składające się w bardzo sensowną całość. Chutnik, podobnie jak Masłowska, ma ogromny dar obserwacji i spore wyczucie językowe. Masłowska jest jednak bardziej dopracowana, u niej nic nie zgrzyta, czytanie jej tekstów to jazda bez trzymanki. A u Chutnik: "Nasza Maryśka reprezentowała zdecydowanie pierwszą, cierpiętniczą kategorię i wiele musiała się nacierpieć, aby uzyskać potrzebne jej pieniądze" - brzmi trochę, jak z wypracowania licealisty. I, niestety, trochę takich wstawek w tekście jest. Dlatego mnie najbardziej podoba się w opowiadaniu o Marii Wachelberskiej, tam mniej skoncentrowała się na języku, a opowiadanie jest bardzo poruszające - najlepsze w całej książce.
Pozdrawiam!
Użytkownik: Dzióbek 08.05.2009 21:42 napisał(a):
Odpowiedź na: ... Masłowskiej? Podczas ... | why not
Mi język "Atlasu" od początku kojarzył się z tym z "Lubiewa" Michała Witkowskiego, chociaż absolutnie nie podejrzewam autorki o plagiat. Ciekawe, jak by to wyglądało, gdybym najpierw przeczytała książkę Chutnik? Jednak dla mnie "Lubiewo" to majstersztyk, a do "Kieszonkowego atlasu..." mam dużo zastrzeżeń.
Użytkownik: Agis 08.03.2013 08:55 napisał(a):
Odpowiedź na: ... Masłowskiej? Podczas ... | why not
Po lekturze książek: "Cwaniary" oraz "Kochanie, zabiłam nasze koty": w trakcie lektury książki Masłowskiej zaśmiałam się dwa razy, u Chutnik na co drugiej stronie. Książka Chutnik jest o czymś ważnym, "Kochanie..." - o czym to właściwie było? Poza tym, język rzeczywiście podobny. Ja osobiście wolę Sylwię Chutnik, która - być może przez swoje społeczne zaangażowanie - zawsze ma coś ważnego do powiedzenia.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: