Dodany: 22.01.2009 12:26|Autor: kornwalia

Książka: Wojna i pokój
Tołstoj Lew

1 osoba poleca ten tekst.

Dzieło


Ta książka to moja biblia. Podeszłam do niej z obawą na widok czterech "tomiszczy", ale ponieważ literatura rosyjska należy do moich ulubionych, nie mogłam pominąć tej pozycji. I tak "Wojna i pokój" stała się jedną z moich ulubionych książek, weszła do prywatnego Top 5.

To arcydzieło najwyższej klasy! Jest w niej wszystko: każde ludzkie uczucie, całe piękno życia i jego okrucieństwo, los człowieka, jego jarzmo, szczęście i przekleństwo. Każda postać jest ważna, każda scena istotna, każdy przedmiot, sceneria...

Czytelnik łatwo tu znajdzie interesujący go wątek lub postać, z którą może się utożsamiać. Fabuła obejmuje lata 1805-1813 i, oczywiście, jest to powieść historyczna, ale nie powinno to nikogo zrazić do jej przeczytania. Jest w niej taka ilość wątków i bohaterów, że mogłaby nimi obdzielić kilkadziesiąt innych książek. Przede wszystkim możemy w niej śledzić losy kilku rosyjskich rodzin (Rostowowie, Kuraginowie, Bołkońscy oraz wiele postaci powiązanych z nimi). Jest tu miejsce na narodziny, śmierć, miłości szczęśliwe i nie, na przyjaźń i interesy. Miejsce na wojnę i pokój nie tylko w wymiarze historycznym, ale też ludzkiego życia.

Polecam każdemu jako lekturę wręcz obowiązkową.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 12355
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 15
Użytkownik: jakozak 24.01.2009 18:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka to moja biblia... | kornwalia
Tak się waham, tak się waham. Czytać, nie czytać? Takie grube tomiszcza.
Anna Karenina pokonała mnie na samym początku.
Użytkownik: Marylek 24.01.2009 18:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak się waham, tak się wa... | jakozak
A ja uwielbiam grube książki! Tyle przyjemności na raz! :))
Użytkownik: jakozak 25.01.2009 13:02 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja uwielbiam grube ksią... | Marylek
W zasadzie ja nie lubię. Gruba książka musi być naprawdę świetna, żeby mnie nie znużyła.
Użytkownik: Marylek 25.01.2009 17:29 napisał(a):
Odpowiedź na: W zasadzie ja nie lubię. ... | jakozak
"Filary Ziemi"?
Użytkownik: jakozak 25.01.2009 18:30 napisał(a):
Odpowiedź na: "Filary Ziemi"? | Marylek
Tak, ta była dość dobra. Wprawdzie koniec gorszy, niż początek, ale w sumie dobra.
Dusza zaczarowana też grubaśna, a w sumie piękna.
Użytkownik: michau83 24.10.2012 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: "Filary Ziemi"? | Marylek
Ojej! Uważam, że "Filary ziemi" były fatalne. Po pierwsze bohaterowie byli nieautentyczni - ich wypowiedzi, sposób myślenia zdecydowanie nie był średniowieczny. Po drugie - sama fabuła składająca się z pewnych schematycznych epizodów. Zwykle Hamleigh i biskup coś knują, już widać zbliżającą się katastrofę, ale w końcu dzięki przeorowi knowania czarnych charakterów spełzają na niczym.

Podumowałbym - przygodowa książka dla niewymagających czytelników. I zdecydowanie znam lepsze książki Folletta...
Użytkownik: kornwalia 29.08.2009 17:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak się waham, tak się wa... | jakozak
Czytać, czytać, delektować się i smakować. Zapewniam, że jest czym. Taki talent zdarza się bardzo rzadko.
Użytkownik: Agnieszka-M4 15.08.2011 18:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka to moja biblia... | kornwalia
Podpisuję się pod tą recenzją: książka świetna i - mimo sporej objętości - na pewno godna polecenia!! Jedyna rzecz, która nie pozwalała mi dać oceny "6", to przydługawe rozważania ... historiozoficzne ... na końcu książki. Mimo szczerych chęci nie byłam w stanie przez nie przebrnąć do końca.

Mam tylko pretensję do autora, że tak niedobrze potraktował postać Sonii... Dobra dziewczyna, zawsze w cieniu Nataszy, jakoś tak lekceważona, i jeszcze na koniec musiała "odstąpić" ukochanego innej kobiecie... Szkoda, że autor nie zafundował jej jakiegoś księcia na białym koniu :)
Użytkownik: Lykos 20.07.2012 14:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Podpisuję się pod tą rece... | Agnieszka-M4
Też mam podobne odczucia. Jeśli chodzi o rozważania filozoficzno-historiozoficzne - przy pewnej dozie samozaparcia można przez nie przebrnąć, ale odnoszę wrażenie, że początkującemu pisarzowi bez koneksji by je wycięli. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach.

Jeśli chodzi o Sonię - też mi jej żal. Ale z drugiej strony - tak już jest, że nie wszystko wszystkim kończy się happy endem. Niepowodzenie Soni przydaje prawdy książce. Słodkich pierniczków nie starczy dla wszystkich i tak...

Ja mam jeszcze dwa inne powody, dla których nieznacznie obniżyłem ocenę. Pierwszy - to delikatny antypolonizm, może nie tak natarczywy, jak u Dostojewskiego, ale lekkie szpileczki od czasu do czasu można znaleźć. A drugi - ważniejszy - to chyba niepotrzebnie rozbudowany epilog. Wydaje mi się, że książka byłaby lepsza, gdyby nie dążenie do ukazania dalszych losów bohaterów na zasadzie "i żyli razem długo i szczęśliwie". Oprócz Soni właśnie. A te rozważania filozoficzno-historiozoficzne wydają mi się też sztucznie doklejone. Przynajmniej te na końcu epilogu.
Użytkownik: Agnieszka-M4 21.07.2012 15:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Też mam podobne odczucia.... | Lykos
To ciekawe z tym antypolonizmem... Nie zwróciłam uwagi na te "szpileczki". Możesz podać przykład? O ile o Dostojewskim wiadomo, że raczej nie przepadał za Polakami i katolikami, o tyle Tołstoj chyba wykazywał trochę więcej sympatii wobec "sprawy polskiej" (np. jego opowiadanie "Za co? Opowiadanie z czasów powstania 1831"). A to że w "Wojnie i pokoju" mógł Polakom wbić kilka "szpileczek" - no cóż, w końcu w 1812 r. Polacy walczyli po stronie Napoleona, a więc po przeciwnej wobec Rosjan stronie barykady. Sam temat powieści mógł więc sprawić, że Tołstoj włożył w usta niektórych postaci różne kąśliwe uwagi.
Jeśli pamiętasz albo wynotowałeś sobie jakieś cytaty związane z antypolonizmem, chętnie wrócę do książki jeszcze raz, żeby spojrzeć na nie świeżym okiem.
Użytkownik: Lykos 26.07.2012 21:15 napisał(a):
Odpowiedź na: To ciekawe z tym antypolo... | Agnieszka-M4
Opowiadanie "Za co?" znam i zgadzam się, że Tołstoj potraktował tam Polaków z sympatią. Te szpileczki to chyba efekt uboczny antypatii Lwa Nikołajewicza w stosunku do Napoleona. Z jednego przypadku została mi w pamięci tylko świadomość, że coś takiego było, ale pamiętam, że wytknął Polakom niepotrzebne ryzykowanie życiem ludzi i koni podczas forsowania Niemna (ciekawe, czy jest to fakt historyczny?), przy czym forma była mocno nieżyczliwa wobec i Napoleona i Polaków. Trzeci przypadek, który pamiętam, to dość złośliwy opis niezbyt sprawnych działań Poniatowskiego chyba pod Borodino; co prawda odnosiło się to również do innych dowódców i Napoleona w szczególności. Na pewno złośliwości nie są specjalnie przeznaczone dla Polaków (ale są!), Autor obdziela nimi dość obficie także inne nacje, nie oszczędzając także Rosjan, co osłabia wrażenie i z pewnością nie można mówić o szowinizmie.
Użytkownik: Batuszka 28.07.2012 21:11 napisał(a):
Odpowiedź na: To ciekawe z tym antypolo... | Agnieszka-M4
W "Wojnie i pokoju" Polacy walczą akurat po obu stronach. Mamy na przykład polskiego generała, który prowadząc wojnę partyzancką/ podjazdową przeciwko resztkom Wielkiej Armii rywalizuje z niemieckim generałem przejęcie dowodzenia nad oddziałem Denisowa.
Użytkownik: Agnieszka-M4 30.07.2012 18:27 napisał(a):
Odpowiedź na: W "Wojnie i pokoju" Polac... | Batuszka
Oczywiście, że w armii rosyjskiej też mogli znaleźć się żołnierze i oficerowie polskiego pochodzenia. Biorąc jednak pod uwagę sytuację Polaków (rozbiory, Księstwo Warszawskie), nie dziwi, że w wojnie 1812 r. opowiadali się oni za Napoleonem i generalnie walczyli po jego stronie.
Użytkownik: Batuszka 30.07.2012 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, że w armii ro... | Agnieszka-M4
"Generalnie" to jest to raczej czarno- biała wizja historii. Nie ma ona wiele wspólnego z prawdą, bo nie jest nawet półprawdą- inny był stosunek do Napoleona Kościuszki, inny ludzi, którzy swój los związali z Księstwem Warszawskim, a inny konserwatywnej szlachty ze wschodnich terenów Rzeplitej. Nie jest to miejsce do dyskusię na ten temat. Radzę jednak posłuchać tego
http://www.polskieradio.pl/39/179/Artykul/651002,M​arsz-Napoleona-na-wschod-byl-skazany-na-kleske
i nie zapominać, że przez parę lat doby napoleońskiej rosyjską polityką zagraniczną kierował Polak...
Użytkownik: Agnieszka-M4 30.07.2012 23:09 napisał(a):
Odpowiedź na: "Generalnie" to jest to r... | Batuszka
:) No właśnie - kierował nią przez parę lat... a w czasie i po powstaniu listopadowym co porabiał ten sam ks. Czartoryski? To, o czym pisałam wcześniej, odnosiło się właśnie do faktu, że Polacy - nie tylko zresztą w czasie tej wojny, ale też przy okazji innych konfliktów militarnych, czy politycznych - z różnych względów znajdowali się po różnych stronach i u boku różnych państw. Nikt nie twierdzi, że KAŻDY Polak w roku 1812 był zachwycony Napoleonem, dostrzegano niebezpieczeństwo wykorzystania Polaków do różnych celów militarnych i politycznych Napoleona (co zresztą się stało), ale mimo wszystko to właśnie z Bonapartem było Polakom w tej wojnie najbardziej "po drodze".
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: