Dodany: 18.01.2009 18:12|Autor: norge

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Gdziekolwiek jesteś, bądź: Przewodnik uważnego życia
Kabat-Zinn Jon

6 osób poleca ten tekst.

„Dlaczego pani się tak spieszy?”


Pewnego dnia wybrałam się na basen. Popływałam, posiedziałam 15 minut w saunie, wzięłam prysznic i zaczęłam się pakować do wyjścia. W szatni, obok mnie ubierała się młoda Norweżka. Była z synkiem; tak na oko dałabym mu trzy latka. Chłopczyk, złotowłosy aniołek, nie spuszczał ze mnie wzroku. Cóż, dzieci nie widzą nic niestosownego w gapieniu się na człowieka, który je zaciekawia. Kiedy już byłam prawie gotowa do wyjścia, malec przerwał obserwację i głośno zwrócił się do mamy z wielkim znakiem zapytania w oczach: Mamusiu, dlaczego pani się tak spieszy?

Od lat nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, jak ta spontaniczna i niewinna uwaga małego chłopczyka. Na miłość boską, dlaczegoż ja się tak cały czas spieszę, chociaż w ogóle nie muszę? Tak, jakbym miała gdzieś zdążyć, jakby mi było szkoda każdej sekundy, każdej minuty... Szybko się ubieram, szybko jem, szybko pracuję, bardzo szybko gotuję obiad, nawet szybko czytam książki. Po co tak pędzę? Dokąd? Co na tym zyskuję, a co tracę? Czy chciałabym to jakoś zmienić?

Ziarenko zostało zasiane. Po przeczytaniu „Gdziekolwiek jesteś, bądź” Jona Kabatta-Zinna zaczęło ono we mnie rosnąć i wypuszczać delikatne pączki. Właśnie takiej książki potrzebowałam, żeby poczuć w sobie głęboką potrzebę zatrzymania się, żeby nauczyć się, jak to robić, uświadomić sobie płynącą z tego siłę. I zadziwić się, że to takie proste, choć nie znaczy, że łatwe.

Początek może być taki: Zanim wypijesz poranną kawę, weźmiesz prysznic lub do kogoś zatelefonujesz (wybierz dowolny moment swojej codzienności, ale zrób to świadomie), najzwyczajniej w świecie spokojnie usiądź. Zamknij oczy. Nic nie rób. Najpierw poczuj przez chwilę swój oddech, bicie serca, pulsowanie krwi w koniuszkach palców. Posłuchaj ciszy, jaka zapanowała. Zastanów się, co czujesz. Ciepło, zimno, może jakiś ucisk? Potem w twojej głowie zaczną pojawiać się różne myśli. Nic nie próbuj zmieniać. Obserwuj swoje myśli, ale nie dając się w nie wciągnąć, tak jakbyś stał(a) na brzegu strumienia i wpatrywał(a) się w jego nurt. Skup się znowu na oddechu. Zauważysz, że myśli przychodzą... i odchodzą. I tyle. Kiedy postanowisz znowu ruszyć dalej, będzie to już inny rodzaj ruchu, ponieważ się zatrzymałeś(aś).

To był mój pierwszy krok. Od razu mnie oczarował. A przecież do tej pory na dźwięk słowa „medytacja” uciekałam, gdzie pieprz rośnie. Myślałam, że trzeba przyjmować jakieś wyszukane pozycje, stać się mistykiem albo filozofem Wschodu. A tu się okazało, że to nic takiego. Żadne dziwactwa i tajemne praktyki, tylko po prostu zatrzymanie, rozejrzenie się wokół, aby mieć pełniejszy kontakt z tym, co się dzieje. Okazja do poobserwowania chwil „tu i teraz”.

Poradniki psychologiczne w większości usiłują przekonywać, że wszystko możemy kontrolować – mamy wpływ na nasze związki, sytuację w pracy, wygląd, samopoczucie, a nawet na choroby, na które zapadamy. Jak coś idzie nie za dobrze, to należy zmienić myśli (koniecznie na pozytywne) i wszystko się ułoży tak jak chcemy. Bo przecież na to zasługujemy. Ta książka, choć też poradnik, jest inna. Autor daleki jest od sugestii, że uważność (mindfulness) albo medytacja rozwiąże wszystkie nasze problemy życiowe. Mówi wyraźnie, że każdy musi wytyczyć własny szlak, ale aby go zobaczyć, koniecznie trzeba się zatrzymać. W pośpiechu, w gonitwie łatwo przestajemy dostrzegać chmury i krople deszczu na szybie. Nie widzimy innych ludzi. Nie mamy czasu, aby zobaczyć i poczuć samych siebie. Jeśli nie jesteśmy uważni, takie chwile braku jasności mogą przedłużać się i wypełnić nam większość życia. Zabiegani, nawet nie zdążymy sobie tego uświadomić. Chyba że mamy szczęście spotkać małego chłopczyka i pozwolimy mu się „obudzić”...

Dzięki tej książce zrozumiałam, że pośpiech jest wewnątrz mnie, że nikt ani nic mnie do niego nie zmusza. Jest podsycany automatyzmem czynności codziennego dnia, brakiem cierpliwości i niespokojnymi myślami, które bywają tak subtelne, że muszę uważnie wsłuchiwać się w siebie, aby je w ogóle dostrzec. A przecież nie jestem tylko swoimi myślami, prawda?

Polecam Kabatta-Zinna jako odtrutkę na zabieganie i codzienny stres.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 19912
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 38
Użytkownik: Krzysztof 19.01.2009 18:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnego dnia wybrałam się... | norge
Diano, dawno już nie czytałem tekstu, który tak mnie zainteresował, jak ten. Poruszasz temat bardzo mi bliski; czytając, przytakiwałem Ci: tak, tak właśnie jest! Początek, mianowicie opis Twojej przygody jako nawiązanie do tematu książki, jest super. Bardzo mi się podobają osobiste odniesienia w tekście, ich obecność bardzo poprawia odbiór myśli autora.
Ludziom potrzebne jest zwolnienie i posłuchanie siebie. Jeśli to jest medytacja (mój jej obraz jest podobny do Twojego – taki dla wtajemniczonych), to muszę stwierdzić, że medytuję dużo, chociaż wolę swoje określenie: słuchania siebie. Człowiek musi mieć czas tylko dla siebie, aby w spokoju wsłuchać się w swoje myśli i jakże często podjąć próbę uładzenia się z nimi. Ze sobą.
Dziękuję, Diano.
Użytkownik: norge 27.01.2009 19:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Diano, dawno już nie czyt... | Krzysztof
Krzysztofie, ucieszyłam się, że ci się podobał mój tekst. Ty jesteś dla mnie uosobieniem spokoju. I ten twój spokój się udziela innym, zapewniam się. Pozdrawiam gorąco!
Użytkownik: Krzysztof 29.01.2009 19:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Krzysztofie, ucieszyłam s... | norge
Och, Diano, jak to dobrze, że nie widzisz mnie (i nie słyszysz) wkurzonego w pracy! Ilekroć zobaczę tutaj Twój nick, widzę Cię tam, nad rzeką, i wtedy Ty wydajesz mi się tym uosobieniem spokoju, i to niejako wbrew moim skojarzeniom związanym z tym imieniem – jakbyś pozowała do antycznej rzeźby zatytułowanej „Diana odpoczywająca”.
Użytkownik: cypek 19.01.2009 18:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnego dnia wybrałam się... | norge
Bardzo ciekawy tekst.
Użytkownik: bogna 20.01.2009 11:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnego dnia wybrałam się... | norge
Diano, ciekawie ujęłaś problem i zachęciłaś mnie do sięgnięcia po książkę. Dziekuję :-))
Użytkownik: zwierciadło 20.01.2009 11:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnego dnia wybrałam się... | norge
Diano, Twoja opinia- recenzja o książce jest bardzo przydatna. Po jej przeczytaniu( z zainteresowaniem!), zajrzałam do salonu internetowego empik.com...,jest tam już niestety, niedostępna. Może kiedyś uda mi się ją wypożyczyć w bibliotece mojego rodzinnego miasta. Dzięki Tobie wiem,że warto po nią sięgnąć:-))Pozdrawiam!
Użytkownik: Lenia 20.01.2009 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnego dnia wybrałam się... | norge
Bardzo ładna recenzja.
Chociaż książki nie mam zamiaru przeczytać, bo a)nie mam problemów z pośpiechem, b)do tego typu poradników mam uraz po przeczytaniu pewnej książki o sposobie na "szybkie czytanie", która udzialała np. takich rad: usiądź z książką przed sobą i wyobraź sobie, że z tyłu głowy masz mandarynkę na wysokości oczu. Skoncentruj się na owocu, myśl o nim. I... czytaj. (???) :D
Użytkownik: Agis 21.01.2009 10:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ładna recenzja. C... | Lenia
Poradnik poradnikowi nie równy. Mnie odrzuca na myśl o wszystkich toksycznych ludziach i innych toksycznych teściowych, ale uwielbiam czytać porządne prace popularyzujące wiedzę psychologiczną, np. 6 filarów poczucia własnej wartości (Branden Nathaniel). Tylko nie umiałabym dokładnie określić gdzie przebiega granica między tymi dwoma gatunkami...
Użytkownik: Agis 21.01.2009 10:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Poradnik poradnikowi nie ... | Agis
Za wcześnie wcisnęłam enter, cd. - znając książki polecane przez Dianę, mniemam, że ta należy do tej drugiej kategorii.
Użytkownik: jakozak 21.01.2009 11:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnego dnia wybrałam się... | norge
Tak, tak, tak. Diano, masz rację. :-)
Zatrzymałam się w tym ogłupiającym pędzie jakieś 10 lat temu. Z pożytkiem dla siebie i mojego otoczenia. Na autobus biegłam, mimo że wcale nie wychodziłam z domu za późno. Z pracy biegłam do autobusu, żeby szybciej być w domu. Zakupy szybko, obiad szybko.... Dość! Po co?

Książkę chętnie przeczytam. Do schowka.
Użytkownik: jakozak 21.01.2009 11:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, tak, tak. Diano, mas... | jakozak
Epidemia - Agis za szybko wcisnęła ENTER i ja zrobiłam to samo.

Po co to robiłam? Chyba tylko po to, żeby otoczenie widziało moją wciąż zmęczoną twarz, a rodzina ciągłe niezadowolenie. Swoim zachowaniem stwarzałam już niezdrową atmosferę wokół siebie. Tyle to z tego było pożytku. :-)
Użytkownik: Valaya 21.01.2009 12:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Epidemia - Agis za szybko... | jakozak
Tak, to nie jest życie. U mnie taki szaleńczy bieg donikąd (pieniądze? kariera?) odbił się niestety na zdrowiu. Powiedziałam sobie "dość" i dobrze zrobiłam.
Użytkownik: Farary 21.01.2009 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnego dnia wybrałam się... | norge
Nie lubię poradników i tego też pewnie nie przeczytam. Dla mnie ważniejsze niż złote rady są doświadczenia ludzi z którymi się stykam. Twoją recenzję uważam za bezcenną. Najpierw przebiegłem szybko wzrokiem po tekście (jak to mam w zwyczaju), dopiero potem się zreflektowałem, powiedziałem sobie: STOP. I przeczytałem całość jeszcze raz uważnie, zatrzymałem się. Ta recenzja jest dla mnie jak chłopczyk w saunie, którego spotkałaś, dzięki:)
Użytkownik: Agis 21.01.2009 12:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnego dnia wybrałam się... | norge
Tematycznie bliska książka: Momo czyli Osobliwa historia o złodziejach czasu i dziecku, które zwróciło ludziom skradziony im czas (Ende Michael), polecam, chociaż jej adresatem jest młodociany czytelnik. Diano, znasz?
Użytkownik: norge 27.01.2009 19:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Tematycznie bliska książk... | Agis
Agisku, nie czytałam ani jednego, ani drugiego. Ale tytuł tego "Momo..." cudny. Z literaturą dla dzieci jestem glęboko do tyłu :-)
Użytkownik: Natii 21.01.2009 14:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnego dnia wybrałam się... | norge
A znacie ten wiersz Danuty Wawiłow "Szybko"?

Szybko, zbudź się, szybko, wstawaj!
Szybko, szybko, stygnie kawa!
Szybko, zęby myj i ręce!
Szybko, światło gaś w łazience!
Szybko, tata na nas czeka!
Szybko, tramwaj nam ucieka!
Szybko, szybko, bez hałasu!
Szybko, szybko, nie ma czasu!

Na nic nigdy nie ma czasu?

A ja chciałbym przez kałuże
iść godzinę albo dłużej,
trzy godziny lizać lody,
gapić się na samochody
i na deszcz, co leci z góry,
i na żaby, i na chmury,
cały dzień się w wannie chlapać
i motyle żółte łapać
albo z błota lepić kule
i nie spieszyć się w ogóle...

Chciałbym wszystko robić wolno,
ale mi nie wolno?

Dziękuję, Diano, za recenzję, tak jak nigdy nie czytam poradników, tak ten dodałam do schowka. ;-)
Użytkownik: jakozak 21.01.2009 15:02 napisał(a):
Odpowiedź na: A znacie ten wiersz Danut... | Natii
Boskie! :-)))
Użytkownik: Fiona54 26.01.2009 23:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnego dnia wybrałam się... | norge
Być może pośpiech jest wewnątrz Ciebie, jak twierdzisz. Ja nie należę do ludzi lubiących się spieszyć, ale, w moim przypadku, pośpiech jest na zewnątrz mnie. Spieszę się, kiedy muszę zdążyć, np. ugotować obiad. Zdecydowanie nie ma wtedy czasu na medytacje
Użytkownik: jakozak 27.01.2009 10:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Być może pośpiech jest we... | Fiona54
Jak to zdążyć? Na którą godzinę? Pół godziny później też może być, prawda?
O tym właśnie pisałam gdzieś tu na górze. Prędko, prędko z pracy do domu, bo szybko musi być obiad. Nie. Obiad może być później. :-)
Jak dziecko i mąż przed takimi szybkimi obiadami dostaną burę za nic (bo mamusia jest zła i przemęczona), to na pewno im te obiady w sumie zaszkodzą.
Pomału. Kochanie. Za godzinkę będzie obiadek. Może napijemy się herbaty? Zrobisz? Uśmiech i całusek. :-)
Użytkownik: Fiona54 27.01.2009 11:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak to zdążyć? Na którą g... | jakozak
Obiad to tylko przykład...Chciałam powiedzieć, że nie zawsze mamy luksus pozwolenia sobie na powolne delektowanie się życiem, zmusza nas do tego sytuacja zewnętrzna, a nie wewnętrzny przymus... przynajmniej w moim przypadku, bo spieszyć się nie lubię, jak napisałam wyżej. Ale nie uważam też, żeby to było problemem, czasami można przyspieszyć (jeśli trzeba). Ja prowadzę życie raczej pokojne:)))
Użytkownik: jakozak 27.01.2009 11:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Obiad to tylko przykład..... | Fiona54
Czasem wręcz trzeba, ale tylko czasem. :-)

Nabawienie się depresji z jej negatywnymi objawami to za wysoka cena za pośpiech.
Użytkownik: Natii 27.01.2009 20:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak to zdążyć? Na którą g... | jakozak
Cóż, jeśli dziecko ma np. zajęcia pozalekcyjne na określoną godzinę (jak było w moim przypadku w zasadzie przez cały okres szkolny), to jednak czasem trzeba się pospieszyć z tym obiadem. :-) Nie popadajmy ze skrajności w skrajność, z pośpiechu zawsze i wszędzie w "nie spieszy mi się nigdy i nigdzie". Trzeba umieć to wypośrodkować. Jeśli wiem, że zdążę na tramwaj, to nie będę na niego biegła. Ale jeśli zaspałam i na określoną godzinę mam egzamin, to jednak nie będę ryzykowała, że mnie na niego nie wpuszczą spóźnionej i pobiegnę. ;-)
Użytkownik: jakozak 28.01.2009 10:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, jeśli dziecko ma np.... | Natii
Oczywiście. Gdy trzeba, to trzeba. :-)
Użytkownik: norge 27.01.2009 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnego dnia wybrałam się... | norge
Dziękuję wszystkim za miłe komentarze i uwagi odnośnie mojego tekstu. Cieszę się, że wywołał on taki odzew.

Chciałabym tylko coś wyjaśnić, bo mam wrażenie, że nie do końca dobrze sprecyzowałam, o co mi chodzi i co za tym idzie niezupełnie zostałam zrozumiana odnośnie pośpiechu, tego mojego, z jakim wykonuję codzienne czynności. Otóż on nie wynika i nigdy nie wynikał z przepracowania, z chęci brania na siebie za dużej ilości obowiązków, poświęcaniu się karierze, pogoni za pieniądzem itd. Taka gonitwa z czasem, żeby zdążyć, żeby zrobić jeszcze więcej, kiedy naprawdę nie ma fizycznie czasu, aby się zatrzymać - to coś zupełnie innego niż moje problemy.
Bo ja, coż, czasu na wszystko mam aż zanadto. Nie lubię (i nie mogę z powodu stanu zdrowia) się przemęczać i od lat moje popołudnia i wieczory są leniwe, wypełnione książkami, oglądaniem telewizji, pisaniną, gadaniem na Skypie. Uwielbiam bezczynne urlopy z opalaniem i leżeniem na plaży, siedzenie na tarasie i słuchanie szumu drzew. Pracę mam spokojną i w zasadzie bezstresową. Do tego od roku pracuję tylko na 50%. I tak dalej, i tak dalej... Więc czuję się głupio, jak ktoś mi zaczyna współczuć, że taka jestem biedulka zagoniona. Nie jestem i nigdy nie byłam. Nie chciałam, nie musiałam, nie mogłam, nie wiem... Pośpiech jest zatem wewnątrz mnie. "Coś" zmusza mnie do szybkiego mówienia, szybkiego robienia zakupów, szybkiego chodzenia, szybkiego wszystko-robienia. Mały chłopczyk uświadomił mi że trzeba to zmienić, a książka Kabata-Zinna dała mi cudowny impuls, żeby zmian dokonać.

Próbuję, ale łatwo nie jest. Dziś znowu w 5 minut pochłonęłam obiad :-) A buty sznurowałam jakbym miała biec do pożaru. Dużo pracy przede mną, nie ma co :-)
Użytkownik: Fiona54 27.01.2009 20:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję wszystkim za mił... | norge
A może po prostu masz dużo wolnej energii? Pozdrawiam!! !
Użytkownik: cordelia 30.01.2009 23:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję wszystkim za mił... | norge
Rzeczywiście wygląda na to, że pośpiech jest w Tobie, Diano. Skądinąd znam to przykre uczucie i z doświadczenia wiem, że dobrą na to radą jest wsparcie w postaci "mistrza". Mistrz może być zresztą zupełnie nieświadomy swojej doniosłej roli, ważne, żeby posiadł sztukę życia bez pośpiechu, bo ta umiejętność "udziela się" w pewien sposób.

Czy Kabat-Zinn pisze, jak radzić sobie z tymi, którzy mówią nam coś wręcz przeciwnego niż on: dalej, szybciej, pośpiesz się itp.?
Użytkownik: norge 31.01.2009 13:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiście wygląda na t... | cordelia
Cordelio, żeby odpowiedzieć na twoje pytanie musiałabym zacytować chyba całą książkę :-) Ale nie zostawię cię tak całkiem bez niczego. Oto cytat-wiersz:

"Istnieję, bo jestem i to wystarcza.
Choćby nikt na świecie nie wiedział o tym,
jestem zadowolony.
I choćby wszyscy wiedzieli,
jestem zadowolony.
Jeden świat o tym wie,
dla mnie bez porówniania największy, a jestem nim ja.
I czy dziś otrzymam to, co mi się należy,
czy za dziesięć tysięcy
albo za dziesięć milionów lat,
mogę z radością przyjąć to teraz,
albo równie radośnie,
mogę poczekać."

/Walt Whitman, "Leaves of grass"/
Użytkownik: cordelia 31.01.2009 22:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Cordelio, żeby odpowiedzi... | norge
Dzięki! Żeby tak jeszcze móc mieć takie odczucia cały czas... :-)
Użytkownik: agnesines 05.02.2009 12:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnego dnia wybrałam się... | norge
Dziękuję Diano za ciekawą recenzję. Akurat w ostatnią sobotę w "Wysokich Obcasach" pojawił się artykuł, będący swoistym podsumowaniem dyskusji na temat tempa życia. Tytuł: "Leniwa niedziela". Polecam.

http://wyborcza.pl/1,81388,6215804,Leniwa_niedziel​a.html
Użytkownik: Annvina 05.02.2009 13:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnego dnia wybrałam się... | norge
Wyszedłem, Panie.
Ludzie wychodzili z domów.

Szli,
Przechodzili,
Wracali,
Biegli.

Rowery biegły,
Wozy biegły,
Ciężarówki biegły,
Ulica biegła,
Miasto biegło,
Wszyscy biegli.

Biegli, żeby nie stracić czasu,
Biegli, żeby dogonić czas,
żeby nadrobić czas,
żeby odzyskać czas.

Do widzenia panu, proszę mi wybaczyć, ale nie mam czasu.
Ja wrócę, teraz nie mogę czekać, nie mam czasu.
Kończę ten list, bo już nie mam czasu.
Chętnie bym panu pomógł, ale nie mam czasu.
Nie mogę przyjąć z braku czasu,
Nie mogę myśleć, czytać, jestem przepracowany, ja nie mam czasu.
Chciałbym się modlić, ale nie mam czasu.
Rozumiesz, Panie, nie mają czasu!
Dziecko bawi się, w tej chwili nie ma czasu... później...
Uczeń ma wykłady i tyle pracy, nie ma czasu... później...
Młody człowiek uprawia sport, nie ma czasu... później...
Młody małżonek ma dom, musi go urządzić, nie ma czasu... później...
Ojciec rodziny ma dzieci, nie ma czasu... później...
Dziadkowie mają wnuki, nie mają czasu... później...
Są chorzy, muszą się leczyć, nie mają czasu... później...
Są umierający... nie mają...
Za późno!... oni już nie mają czasu!

I tak wszyscy ludzie ścigają czas, Panie.
Żyją na ziemi biegnąc,
śpiesząc się,
popychani,
przepracowani,
oszaleli,
rozpasani,
I nigdy nie zdążą, bo brak im czasu,
Pomimo wszystkich wysiłków brakuje im czasu,
Brakuje im nawet dużo czasu.
Panie, musiałeś się omylić w rozliczeniach.
Istnieje jakiś ogólny błąd:
Godziny są za krótkie,
Życie jest za krótkie.
Ty, który jesteś poza czasem, uśmiechasz się, Panie, widząc,
jak z nim walczymy,
Ale wiesz, co robisz.
Nie mylisz się w przydzielaniu ludziom czasu.
Każdemu dajesz czas na zrobienie tego, co chcesz, by zrobił.
Ale nie trzeba tracić czasu,
marnować czasu,
zabijać czasu,
Bo czas jest Twoim darem,
Ale darem niszczejącym,
Darem, którego nie można przetrzymać.
* * *

Panie, ja mam czas,
Mam cały mój czas,
Cały czas, jaki mi dajesz:
Lata mego życia,
Dni mego życia,
Godziny mych dni,
To wszystko moje.
Do mnie należy wypełnić je cicho, spokojnie,
Ale wypełnić je aż po brzeg,
Żeby ofiarować je Tobie i byś z ich wody bez smaku
uczynił szlachetne wino, jak niegdyś w Kanie dla
człowieczych zaślubin.
Nie proszę Cię tego wieczoru, Panie, o czas na to i na owo:
Proszę Cię o łaskę sumiennego wypełniania w czasie,
jaki mi dajesz tego, co chcesz, abym czynił.




Michael Quoist
Użytkownik: norge 05.02.2009 13:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Wyszedłem, Panie. Ludzie... | Annvina
Bardzo piękny wiersz. Z początku myślałam, że to ksiądz Twardowski, ale Michael Quoist? Nie znam tego nazwiska, Annvino.
Użytkownik: janmamut 05.02.2009 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo piękny wiersz. Z p... | norge
Intuicje miałaś dobre. To też pisarz katolicki.
Użytkownik: Annvina 05.02.2009 15:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo piękny wiersz. Z p... | norge
To był jeden z ulubionych wierszy mojej Babci, nie znam nic więcej tego autora, ale ten wiersz zauroczył mnie od pierwszego wejrzenia. W pierwszym odruchu chciałam napisać bardzo dużo o pośpiechu i jego braku, a potem palce zawisły mi nad klawiaturą i pomyślalam sobie, że ten wiersz powie wszystko i jeszcze więcej :)
Użytkownik: Kuba Grom 05.02.2009 13:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnego dnia wybrałam się... | norge
Piękne te wiresze.
Ja mam takie chwile zatrzymania, w zamyśleniu albo w spacerowaniu, przy czym preferuję spacery długie choć szybkim krokiem. Bywa, że jednego dnia nakręcę po paręnaście kilometrów.
Problem mój leży nie w wewnętrznym pośpiechu, tylko wewnętrznej niespieszności, lenistwu i trudności w zorganizowanu się.
Użytkownik: Natii 13.03.2013 12:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnego dnia wybrałam się... | norge
Po raz kolejny czytam Twoją recenzję i po raz kolejny mówię sobie: muszę w końcu znaleźć i przeczytać tę książkę. :-)
Użytkownik: norge 13.03.2013 13:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Po raz kolejny czytam Two... | Natii
A wiesz, Natii, ja też jeszcze raz przeczytałam, żeby zobaczyć to, co napisałam z perspektywy czasu. Zadałam sobie pytanie, czy coś się w moim "automatycznym" pośpiechu zmieniło. No, cóż, nie udało mi się go jakoś radykalnie wyeliminować, ale jestem bardziej świadoma, że "go" sobie robię. I potrafię się już sama na tym złapać. Najskuteczniej działa to podczas spacerów/chodzenia. Jak tylko zaczynam zatapiać się w myślach i lecieć do przodu, nakazuję sobie STOP, zmuszając się niejako do posłuchania wszystkich dźwięków, które są wokół mnie, do spojrzenia na kolory drzew i nieba, do poczucia wiatru i słońca na twarzy, do tego czy jest mi zimno, czy ciepło itd. itd. Działa to niezwykle odprężająco, właśnie tak, jak opisał to w swojej książce Kabat-Zinn. Chyba jeszcze raz do niej wrócę.... teraz, na wiosnę :)

A tobie życzę, abyś jak najprędzej książkę dorwała :)
Użytkownik: Natii 13.03.2013 14:18 napisał(a):
Odpowiedź na: A wiesz, Natii, ja też je... | norge
Tak, też się staram zwalniać, bo też sama obie ten pośpiech robię, jak to fajnie ujęłaś. :-) Życzę powodzenia nam obu. :D
Użytkownik: Tinu_viel 13.03.2013 16:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnego dnia wybrałam się... | norge
Przeczytałam właśnie recenzję i dyskusję pod nią, i stwierdzam, że moje doświadczenie w związku z pośpiechem jest zupełnie odmienne. Od 2 miesięcy mam więcej czasu, mogę wszystko robić spokojnie oraz powoli, a wcale nie wynika z tego, że czuję się lepiej. Nie mogę się za to doczekać, kiedy znów będę miała każdy dzień wypełniony zajęciami i obowiązkami. Chyba nie wpisuję się w ten wątek "filozofii spokoju".
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: