Dodany: 13.01.2009 19:08|Autor: igi

Nim nadejdzie...


Piękna, mądra książka. Jestem nią głęboko poruszony, ta książka wywołała we mnie najwięcej emocji ze wszystkich książek Remarque'a, jakie do tej pory przeczytałem.

Europa lat pięćdziesiątych XX wieku. Wojna się skończyła, lecz dalej zbiera swoje żniwo i trwa w niejednej głowie. Lillian Dunkerque jest cierpiącą na gruźlicę młodą, piękną kobietą, która od czterech lat mieszka w sanatorium w Alpach Szwajcarskich. Do sanatorium przyjeżdża Clerfayt, kierowca wyścigowy. Lillian przeżywa kryzys, ma dość sanatorium i czekania na śmierć. Razem z Clerfaytem opuszcza sanatorium, by wyjść śmierci naprzeciw...

Jeśli ktoś twierdzi, że Remarque pisze o śmierci, to się myli. Remarque pisze o życiu, o tym, jak jest cenne i jakie jest piękne. Czytając jego powieści można sobie uświadomić, jak ważna jest każda chwila naszego życia i jakimi jesteśmy ignorantami nie doceniając tego na co dzień. Pisze on także o miłości, jaka jest ona nieobliczalna, piękna i trudna zarazem. W "Nim nadejdzie lato" jest to pięknie ukazane.

Gorąco polecam!!!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7701
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 17
Użytkownik: sowa 13.01.2009 19:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękna, mądra książka. Je... | igi
W 1977 Sydney Pollack nakręcił wg tej powieści film "Bobby Deerfield", z Alem Pacino i Marthe Keller w głównych rolach. Nie wiem, jak w książce, ale w filmie bohater jeździ w F1 (to zdecydowanie mój ulubiony wątek :-D); większość polskich źródeł podaje (pewnie ktoś nie wiedział, a powiedział, a reszta kopiuje - z wyjątkiem tych, którzy tłumaczą streszczenie ze źródeł anglojęzycznych, gdzie jest "kierowca wyścigowy"), że Bobby jest "kierowcą rajdowym", co mnie ciężko wkurza za każdym razem, kiedy się na to natknę ;-). OK, OK, wiem, że prezentuję tu dość szczególne podejście do Remarque'a :-))). A film jest naprawdę wzruszający, oczywiście świetnie zagrany (Al Pacino, wiadomo - nb. nie do uwierzenia, hih, jaki młody), no i te sceny dla fanów F1, że łza się w oku kręci...
Użytkownik: igi 14.01.2009 00:01 napisał(a):
Odpowiedź na: W 1977 Sydney Pollack nak... | sowa
Wiem że taki film istnieje, ale gdzie go znaleźć? W książce Remarque opisuje wyścigi szosowe takie jak Targa Florio, Mille Migilia i wyścig ulicami Monako. Z czego wyścig w Monako naturalnie najbardziej był zbliżony do zasad F1. 100 okrążeń, około 3 km trasy w samochodach o nieustalonej klasyfikacji. Z treści książki wnioskować można że Cleyfert (główny bohater) jeździł, czerwonym, sportowym, 2-osobowym kabrioletem, którym startował także w wyścigach. Niestety nic więcej nie mogę na ten temat powiedzieć, bo się po prostu nie znam na tej epoce, a staram się przybliżyć tylko te dane które były w książce. Swoją drogą wyścigi w tamtych czasach były o wiele niebezpieczniejsze niż dzisiaj. Samochody osiągały ogromną moc i szybkości dużo ponad 200 km/h bez żadnej elektroniki i innych technicznych rozwiązaniach, które chronią życie kierowców w dzisiejszych czasach. Przez to kierowcy byli podziwiani za odwagę i traktowani jak romantyczni bohaterowie. Dzisiaj nie tak to działa.
Użytkownik: sowa 14.01.2009 14:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem że taki film istniej... | igi
Dzięki za informacje. Jak widać, w książce to nie jest F1 :-). Hm, a wiadomo, jakiej marki ten kabriolet? (zainteresowała się Sowa odruchowo :-D).

Film został wydany na DVD (czasem też bywa w tv), więc jeśli Ci zależy, na pewno go znajdziesz (hih, aż sama nabrałam ochoty, żeby to znowu obejrzeć).

Masz rację, dzisiaj w sportach motorowych kierowca jest tylko jednym z elementów, wcale nie najważniejszym... Jednak w F1 są nadal wspaniali kierowcy i fascynujący ludzie, a nie tylko fantastyczna elektronika, inżynieria i supertechnologie. I cieszę się, że F1 jest teraz bezpieczniejsza, zdecydowanie należę do tych fanów, których pasjonują wyścigi, nie wypadki :-).
Użytkownik: igi 14.01.2009 20:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękna, mądra książka. Je... | igi
Niestety autor nie podał takich szczegółów, w ogóle to Remarque nie opisuje szczegółów dotyczących postaci. Skupia się na danej chwili i zaznacza tylko główne wątki z przeszłości bohaterów, jeśli mają jakiś wpływ na akcję, lub dotyczą wojny. Na przykład prawie do samego końca nie było wiadomo jakiej narodowości jest główny bohater, ani też nawet w jakim rozmawia języku (można się tylko domyślać, że rozmawiają po Francusku, ale to dopiero wychodzi na jaw w dalszej części powieści).

A co do wyścigów, to chwała bogom za to, że są teraz bezpieczniejsze, inaczej Nasz Kubica dawno by nie żył. Jeśli chodzi o samochód (nazywał się z włoska Giuseppe - w powieściach Remarque samochody mają swoje imiona:), to ja stawiam że to było coś włoskiego, ale sobie wyobrażałem, że to było Porsche 356:) Jakieś propozycje?:)
Użytkownik: sowa 15.01.2009 13:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety autor nie podał ... | igi
Skoro wóz Clayferta był czerwony, to porsche nie wchodzi w grę; pojęcia "porsche" i "kolor czerwony" wykluczają się kategorycznie. To znaczy owszem, ta upiorna kombinacja czasem się zdarza (widziałam w jakimś filmie - omatko, no zgroza...), ale Clayferta o taką perwersję nie podejrzewam, zwłaszcza że chodzi o Europę i lata 50. :-))) Co powiesz na ferrari z serii 250 (dla Clayferta; gdybym miała wybierać dla siebie, wolałabym porsche :-D)?
Użytkownik: igi 15.01.2009 22:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękna, mądra książka. Je... | igi
Faktycznie to mogło być Ferrari 250. Kolor się zgadza, czerwony pasuje do Ferrari jak do stroju św Mikołaja:) Ferrari 250 brało udział w tych wyścigach, które były opisane w książce. W Mille Miglia (w/g Wikipedii) ścigało się z Mercedesem 300 SL. W książce był opis że "Giuseppe" nadrabiał na za krętach i był bardzo zwrotny, a takie właśnie jest Ferrari 250. Swoją drogą piękny wóz. Auto z duszą. Mieć takie... ehh:) Porsche 356 wygląda przy nim jak żuczek - nieboraczek:)
Użytkownik: sowa 16.01.2009 02:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Faktycznie to mogło być F... | igi
Porsche zawsze wyglądają ślicznie i rozczulająco (różne modele w różnych proporcjach, 356 bardziej rozczulająco, za to uroda 911, zwłaszcza starszych, dosłownie zbija z nóg). A ferrari to snobizm i egocentryzm w czystej postaci :-). Hih, no, jak widzisz, Sowy stanowczo nie są miłośnikami ferrari (przez F1 tak mają).

Też pomyślałam o mercu 300 SL, ale kandydatura odpadła z uwagi na kolor :-). Tak to już jest: ferrari powinny być czerwone, a porsche, merce, jaguary - nieczerwone, w końcu muszą być jakieś nienaruszalne świętości w życiu, nie? ;-)))

Gdybym miała wybierać dla siebie (a nie kombinować, czym jeździł Clayfert - swoją drogą, nie rozumiem Remarque'a; jego bohater jest zawodowym kierowcą, i to wyścigowym, a on się nawet nie pofatygował, żeby czytelnika zaznajomić z najważniejszymi szczegółami odnośnie do samochodu, no, naprawdę, wstyd straszny i grube niedopatrzenie :-D) - mógłby to być któryś z Citroënów DS z lat 50.-60. (te to dopiero są piękne, że człowiek zapomina oddychać), Porsche 911, Pontiac Firebird, jakiś Jaguar E-type z lat 60... oj, się rozmarzyłam niebezpiecznie, lepiej już się wyplączę z tego wątku, zanim go zofftopikuję do reszty :-).
Użytkownik: igi 16.01.2009 15:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękna, mądra książka. Je... | igi
Dobrze, więc Ty i ja uważamy że to było Ferrari 250. Ktoś myśli inaczej? Popatrz na to z innej strony. Gdyby Remarque podał markę samochodu Cleyferta, to nie mielibyśmy zabawy z odgadywaniem:)Pozdrawiam Sowę co zna się na motoryzacji, lepiej niż inne "Ptaki" lub "Ptaszki";-)
Użytkownik: sowa 16.01.2009 17:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze, więc Ty i ja uważ... | igi
I ja Cię pozdrawiam serdecznie! Fakt, miło się było pobawić w zgadywanki :-). Z drugiej strony - nie chciałbyś poczytać, co myśli Remarque o samochodach i jak je opisuje? No, ale on najwyraźniej nie myślał o samochodach ;-). A może po prostu poświęcił ten (ekscytujący dla nas :-D) wątek - jako nieistotny - na rzecz zasadniczego tematu (wielce prawdopodobne). Jak będziesz oglądał "Bobby'ego Deerfilda" zwróć, proszę, uwagę i napisz mi, czym Bobby jeździ poza torem (na torze brabhamem, piszą o tym w imdb), za nic nie mogę sobie przypomnieć.

Przy okazji: znasz film "Kobieta i mężczyzna" Leloucha? Jean-Louis Trintignant gra tam kierowcę testowego w zakładach Forda, i są sceny, gdy testuje samochody na fabrycznym torze (w tym model do wyścigu Le Mans), bierze udział w Rajdzie Monte Carlo - poezja, mówię Ci :-))). A na co dzień jeździ (w filmie oczywiście) cudnej urody Fordem Mustangiem. Przy czym wątek motoryzacyjny jest poboczny, a cały film - wszechstronnie zachwycający, dodam (dodała szybciutko Sowa z całym zaaangażowaniem należnym jednemu z jej ulubionych filmów).
Użytkownik: Czajka 16.01.2009 18:05 napisał(a):
Odpowiedź na: I ja Cię pozdrawiam serde... | sowa
Hy, czyli te wyścigi (czy rajdy?) w Trzech towarzyszach to nie był przypadek? To było pięknie prawdziwe. :)
Ps. Znowu zapomniałam czym się różni wyścig od rajdu.
Użytkownik: sowa 16.01.2009 19:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Hy, czyli te wyścigi (czy... | Czajka
Stawiałabym na to, że chodziło o wyścigi :-).

Tu masz ściągę-przypominkę:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wy%C5%9Bcigi_samochod​owe
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rajdy_samochodowe

Oj, chyba będę musiała nadrobić zaległości w Remarque'u, skoro on taki motoryzacyjny!
Użytkownik: Czajka 16.01.2009 20:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Stawiałabym na to, że cho... | sowa
Tylko to epizod jest, dla mnie świetny, ale jedyne samochodowe na czym ja się znam to kolor. Kawałeczek "Trzech towarzyszy":

"Wóz zwał się Karl. Karl, widmo szos.

I teraz Karl węszył na drodze.
- Otto! - zawołałem. - Jedzie ofiara!
Za nami trąbił niecierpliwie zwalisty buick. Doganiał nas szybko. Niebawem chłodnice zrównały się. Mężczyzna przy kierownicy spojrzał na nas obojętnie. Wzrok jego zlustrował z góry na dół naszego obdartusa. Po czym właściciel buicka odwrócił się i zapomniał o naszym istnieniu.
W kilka sekund później musiał jednak stwierdzić, że Karl nie ustąpił mu ani kroku. Poprawił się w fotelu, spojrzał na nas rozbawionym wzrokiem i dał gazu. Nie, Karl nie odpadł. Jak uparty terier ścigając wspaniałego doga trzymał się nasz Karl, mały i zwinny, boku błyszczącej lokomotywy z niklu i lakieru.
Mężczyzna ujął mocniej kierownicę. Nic nie podejrzewał i ściągnął drwiąco wargi. Widać było od razu, że teraz chce nam pokazać, co potrafi jego karoca. Nacisnął tak mocno pedał, że rura wydechowa rozświergotała się jak łąka latem od skowronków. Nic nie pomogło. Nie mógł nas minąć. Karl, brzydki i niepozorny, jak zaklęty trzymał się buicka. Kierowca spoglądał ku nam zdumiony. Nie mógł pojąć, dlaczego przy szybkości ponad sto kilometrów nie potrafił zgubić tego przedhistorycznego pudła. Skonsternowany patrzył na tachometr, jak gdyby ten musiał się mylić. Wreszcie dał pełny gaz.
Oba wozy gnały teraz tuż obok siebie po prostej szosie... Po kilkuset metrach zadudniło z przeciwka auto ciężarowe. Buick musiał schować się za nas, ażeby przepuścić ciężarówkę. Zaledwie zrównał się z Karlem, a już zaszumiał zmotoryzowany karawan, powiewając szarfami od wieńców. Buick znów musiał dać nura za Karla. Potem tor był już wolny.
Mężczyzna przy kierownicy stracił tymczasem swoją pychę. Siedział gniewny, z zaciśniętymi wargami, pochylony do przodu. Owładnął nim demon wyścigu."

Hyhy, wyścig jednak. :)
Użytkownik: sowa 16.01.2009 23:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Tylko to epizod jest, dla... | Czajka
Normalnie Pan Samochodzik po prostu ;-))). Jakiej marki był Karl i co, z czego innego oraz jakie miał pod maską? Tylko nie mów, że Remarque tego nie napisał! (miałby u mnie przerąbane na wieki ;-D).
Użytkownik: Czajka 17.01.2009 19:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Normalnie Pan Samochodzik... | sowa
No i wiesz, że chyba będzie miał przerąbane. Może dalej się wyjaśnia, ale na początku nie widzę. :)

"Za nim stał dziwny stwór na kołach. Był to wóz wyścigowy Ottona Köstera, duma naszego przedsiębiorstwa. Köster kupił ongi ten wóz - stare pudło o wysokiej karoserii - na licytacji za psie pieniądze. Znawcy, którzy go oglądali wtedy, określali go bez chwili wahania jako interesujący eksponat do muzeum komunikacji. Znajomy Ottona, Bollwies, branża konfekcyjna, właściciel fabryki płaszczy damskich i namiętny amator wyścigów samochodowych, doradzał Kösterowi, ażeby przerobił zabytek na maszynę do szycia. Ale Köster nic sobie nie robił z tych kpin. Rozłożył wóz na części jak zegarek i pracował nad nim miesiącami, nieraz do późnej nocy."
Użytkownik: sowa 19.01.2009 12:49 napisał(a):
Odpowiedź na: No i wiesz, że chyba będz... | Czajka
No to faktycznie wygląda, że pan pisarz się nie wdaje w szczegóły motoryzacyjne... :-(
Czajkozłotamoja, dzięki za informacje i cytacje!!!
Użytkownik: igi 17.01.2009 21:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękna, mądra książka. Je... | igi
Niestety Karl jest o wiele trudniejszy do zlustrowania:) Może to sygnał dla Sowy by sama sięgnęła po proze Remarqua i nadrobiła zaległości;P
Użytkownik: sowa 19.01.2009 12:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety Karl jest o wiel... | igi
Może tak :-))).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: