Dodany: 09.01.2009 20:35|Autor: Wilkoak

Inteligentny fart joke? A jednak!


Początek był trudny. Zaciekawiona okładką i samym faktem, że książka jest parodią "Władcy Pierścieni" przystąpiłam do lektury.

Z każdą stroną było gorzej. Miałam wrażenie, że książka składa się z przekleństw, lichej erotyki i dłubiących w nosie elfów tak ze sobą poplątanych, że po paru stronach straciłam jakiekolwiek rozeznanie w fabule. Do tego styl był tak ordynarny, że niemalże widziałam przed sobą Eddiego Murphy'ego czy Jackass. Zdegustowana, czując mętlik w głowie dałam za wygraną po 45 stronach.

Jakiś czas później okładka znów mignęła mi w polu widzenia. Dobrze trafiła, gdyż miałam akurat "fazę" na "Władcę", tym razem w wydaniu filmowym. Z lękiem i koniecznością wynikającą z nudy znów zaczęłam od początku. I odkryłam, że poza dłubaniem powieść zawiera coś jeszcze - olbrzymią dawkę zdrowego cynizmu. Autorzy bowiem, czym zyskali sobie moje uznanie i aplauz, nie tylko śmieją się z "Władcy", nie tylko przeinaczają imiona i zamieniają twierdzę Sarumana w wesołe miasteczko. Oni ponad tym wszystkim brutalnie kpią z samych siebie i pisanej przez siebie książki, z samego jej stylu. I że plątanina wygłupów i absurdów niepostrzeżenie zmienia się w sensowną całość, po czym kończy się jak ucięta nożem za pomocą niemożliwie niespodziewanej pointy. A pojedyncze wygłupy świetnie nadają się do przeczytania siedzącym obok spragnionym śmiechu ludziom.

Radzę tę książkę, mimo jej durnej treści, przemyśleć i nie zniechęcać się szybko. Za drugim razem naprawdę śmiałam się w głos.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1359
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: