Dodany: 08.01.2009 19:37|Autor: maque

Żołnierski harlequin


"Majorowie" to trzeci tom żołnierskiej sagi "Braterstwo broni". Historia rozpoczyna się tajną misją zleconą przez samego prezydenta majorowi Felterowi, którego zadaniem jest dotrzeć do posterunku w Dien Bien Phu i ocenić możliwości utrzymania przez Francuzów kontroli w Indochinach. Dotarcie tam oczywiście okazuje się niełatwe, gdyż samolot zostaje zestrzelony, a major Felter i towarzyszący mu sierżant Greer, sierżant Macmillan i francuski kapitan Franz Ferrer zmuszeni są do spadochronowego skoku prosto w głąb niebezpiecznej dżungli, gdzie będą musieli nie tylko minąć nieprzyjacielskie siły Viet Minh, ale także uniknać francuskiego friendly fire.

Brzmi emocjonująco, prawda?

Niestety, emocji mamy tyle co kot napłakał. Akcja dotarcia do Dien Bien Phu jest tylko pretekstem do poznania bohaterów, ich awansów, a także wspominania jej przez resztę książki. Opisana jest bardzo pobieżnie i ani przez chwilę nie czujemy dreszczyku emocji. Bohaterowie szybko docierają do celu podróży bez większych problemów, a W.E.B. Griffin zostawia czytelnika z uczuciem niedosytu. To uczucie pozostaje przez następne trzysta stron powieści, na których spotykamy się z papierowymi postaciami różniącymi się od siebie jedynie nazwiskiem i stopniem wojskowym. Wszystkim bowiem brakuje głębszego rysu psychologicznego i trudno jest się z którąś z nich identyfikować. Griffin co prawda zapewnia nam małe dossier każdej z nich, jednak odnosi się wrażenie, że w ten sposób jedynie ucieka przed próbą zbudowania prawdziwych bohaterów, w dodatku sztucznie powiększając objętość książki.

Na kolejnych kartach śledzimy zatem wzajemne relacje między bohaterami, poznajemy ich rodziny oraz historię. Autor raczy nas nawet erotycznymi fragmentami rodem z tanich filmów porno, gdyż co jakiś czas żołnierze uwodzeni są przez francuskie pielęgniarki, piękne nastolatki, pijane żony innych żołnierzy albo ubrane w bikini żony senatorów. Mimo to książce wyjątkowo brakuje męskości i siły. Otrzymujemy raczej poprawnie polityczną telenowelę, włączając w to wątek narzeczonej uganiającej się za swoim niedoszłym mężem, w przeciwieństwie do żony zdradzającej swojego obecnego męża.

Mamy do czynienia z żołnierską sagą i to może częściowo usprawiedliwiać rozwlekłe dialogi i mnożenie się wątków. Jednakże każdy z nich przypomina niedokończony szkic. Niektóre zaś (na przykład ten wątek nawróconego podpułkownika Edgara R. Withersa) pojawiają się tylko na moment i za chwilę znikają. Brakuje więc tu akcji, brakuje fabuły i brakuje pełnokrwistych postaci.

Jeżeli chodzi o stronę językową, należy przyznać, że język jest prosty i łatwy w odbiorze. Jednocześnie jest bardzo szarpany, przez co wszystkie opisy szybko rozpływają się w wyobraźni czytelnika. Griffin nie potrafi budować napięcia; bez względu na to, czy umierają żołnierze, czy też nasi bohaterowie grają w golfa, otrzymujemy tę samą jednostajną narrację.

Powieść może się spodobać fanom żołnierskich ciekawostek, od których aż się tu roi. Każdy pojazd, karabin czy nawet impreza staje się pretekstem do technicznych opisów, administracyjnych regulacji oraz szczegółowych informacji, co jak wygląda. Dokumenty, które oglądają bohaterowie, wydrukowane są inną czcionką, co podnosi nieco żołnierski klimat. Wszystko to jednak na tle opisywanych historii zaczyna po prostu nużyć.

Każdy, kto szuka w tej powieści przygód, emocji czy akcji, bardzo się zawiedzie. Polecić ją można jedynie wojskowym pasjonatom, którzy lubią coś przeczytać czekając na kolejny odcinek "Mody na sukces".

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 881
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: