Dodany: 24.12.2008 10:39|Autor: misiak297

Królik doświadczalny-masochista czyli sięgnąłem po harlequina


I znowu podjąłem się ekstremalnego zadania zakrawającego wręcz na masochizm czytelniczy. Stwierdziłem, że wszyscy tak pogardzają harlequinami (znam ludzi, którzy z ich stosu rozpalili ognisko, co - niezależnie od tego, co w tym ogniu spłonęło - uważam za lekkie nadużycie względem literatury), a nikt tak naprawdę ich nie czyta. Postanowiłem pogardzać nimi na jakiejś podstawie. I będę pogardzał - na podstawie "Titanica kruchego jak lód".

Nieprzypadkowo wybrałem taką książkę - dziewiczy rejs najsłynniejszego liniowca w historii zawsze żywo mnie interesował. Widziałem większość ekranizacji, czytałem książki beletrystyczne, które nie zaspokoiły moich oczekiwań - "Pokojówka z »Titanica«" niewiele ma z tematem wspólnego, "Każdy troszczy się o siebie" jest żenujące literacko... no, ale jednak ten harlequin to już taki koszmar zupełny.

Bohaterowie należą do elity i wnerwiająco bez wyjątku (!) są młodzi i piękni. Tak, każda z głównych bohaterek jest najpiękniejszą kobietą na statku. Gdyby Sharon O'Cork znała mitologię, wiedziałaby zapewne, że trzy najpiękniejsze pod jednym dachem znaleźć się nie mogą (wszak spór między trzema greckimi boginiami skończył się właściwie wojną trojańską!).

Dodatkowo nasi bohaterowie i bohaterki - istna śmietanka towarzyska - nie mają w zasadzie większych problemów. Niby noszą w sobie jakieś mroczne tajemnice, ale wszystko co rusz się wyjaśnia ze szczęśliwym końcem. Nie jesteśmy świadkami żadnych rozterek ani niczego podobnego. Wszystko spłycone do niemożliwości. Za to autorka nie szczędzi nam opisów scen erotycznych pomiędzy kochającymi się małżonkami i czułymi kochankami. Choć właściwie czytając te uniesienia ma się wrażenie oglądania jelonka na rykowisku.

Nie sposób było obok żenujących postaci fikcyjnych, pominąć autentyczne postaci. Trudno, żeby na "Titanicu" zabrakło przebogatego Johna Jacoba Astora i jego młodziutkiej ciężarnej żony czy państwa Straussów, którzy zostaną razem aż do śmierci. Jednym z głównych bohaterów jest sam kapitan E.J. Smith (swoją drogą namiętny lowelas, gorliwie zdradzający swoją żonę). Jednak nie rozumiem, dlaczego zabrakło żywej legendy tego statku - Niezatapialnej Molly Brown. Ekranizacje jakoś nie pomijały tej słynnej postaci - wcielały się w nią Cloris Leachman, Kathy Bates czy Marilu Henner.

No i wreszcie to, co powinno być najciekawsze - katastrofa, w końcu czytam o "Titanicu" - no cóż, na pięćdziesiąt stron przed końcem "Titanic" zderza się z górą lodową. Odejmując niektóre dalsze sceny niezwiązane z katastrofą, zostaje czterdzieści stron na samo tonięcie - wszystko mało efektowne, nawet jeśli idzie o ludzkie dramaty. Mogło być napisane ciekawiej.

Pozostaje duże rozczarowanie wespół z dużą ulgą (uff, już przeczytane) i poczuciem straconego czasu. Nie wiem, jak jest z innymi harlequinami, ale już nie będę się bawił w czytelniczego królika doświadczalnego.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5238
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: verdiana 24.12.2008 19:39 napisał(a):
Odpowiedź na: I znowu podjąłem się ekst... | misiak297
Misiaczku, podziwiam cierpliwość! :-)

Mnie się nie udało zmóc żadnego harlequina chyba; parę lat temu wygrałam zestaw w radiu Kolor, wszystkie próbowałam czytać i nie udało się żadnego. No, ale Titanica tam nie było. :-)
Użytkownik: miłośniczka 24.12.2008 21:03 napisał(a):
Odpowiedź na: I znowu podjąłem się ekst... | misiak297
<lol2>

A ja spróbuję! :D Co prawda mam już za sobą spotkanie z panią Barbarą Cartland, no ale to chyba taka nie do końca jest harlequinowa literatura. Czy ja wiem?... Kiedyś wyśmiałam ciocię, zachwycającą się jakimś kiepskim romansem, na co ona odrzekła: "Też Kasiu będziesz miała kiedyś tyle lat, też ci się życie ułoży tak, jak teraz nie planujesz, z wielkiej miłości zostaną wielkie nici i tylko przy czytaniu takich pierdół będziesz sobie mogła o księciu pomarzyć". Hm. A ja oglądałam film pt. "Zaczarowana" (bodajże) i utwierdził mnie on w przekonaniu, że księcia to ja nieeeee! O, nie chcę! Nie chcę niewydarzonego harlequinowego lowelasa śpiewającego arie z nie-wiadomo-czego i nieradzącego sobie w najprostszych życiowych sytuacjach. Co nie oznacza, że mam nie wierzyć, że prawdziwa miłość mi się nie trafi; przy czym - kto powiedział, że harlequiny są o PRAWDZIWYCH MIŁOŚCIACH???!
Użytkownik: Kuba Grom 24.12.2008 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: <lol2> A ja spró... | miłośniczka
piękny cytat z tej ciotki
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 27.12.2008 18:04 napisał(a):
Odpowiedź na: I znowu podjąłem się ekst... | misiak297
Ojejku! Ja kiedyś przeczytałam kilka okazów tego gatunku, z czego dwa w oryginale, kupione za jakąś symboliczną złotówkę w celu szlifowania angielszczyzny (tytuły w moim tłumaczeniu to "Wybór doktora" i "Pielęgniarka na pokładzie" - akurat, jak widać, były z serii "harlekinów medycznych") i jeszcze dwa czy trzy takie typowe, które koleżanka po przeczytaniu przyniosła do pracy - i już nigdy więcej, chociaż w bibliotece stoi tego dwa regały! Wszyscy główni bohaterowie są do nieprzytomności piękni, wszystkie schematy romansu niemal identyczne, żadnej psychologii, żeby chociaż jakieś ciekawsze scenki obyczajowe, ale gdzie tam! On, ona, gorące usta, szalejące zmysły...ileż można?
Dołączam się do podziwiających, że zdzierżyłeś do końca.
Użytkownik: norge 31.12.2008 20:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Ojejku! Ja kiedyś przeczy... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ale za to z jaką przyjemnością po takim harleqinie wraca się do normalnej literatury!
Użytkownik: misiak297 02.01.2009 12:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale za to z jaką przyjemn... | norge
O tak! Teraz z prawdziwą przyjemnością pożeram "Króla Szczurów":)
Użytkownik: nibriana 02.01.2009 13:20 napisał(a):
Odpowiedź na: O tak! Teraz z prawdziwą ... | misiak297
Ale wiecie mimo wszystko... nigdy nie mów nigdy. Nie wiadomo jak fatycznie nam się to życie potoczy. Nie wiadomo czy w wieku owej ciotki nie będzie nas ciągnęło do marzeń o... choćby takim błahym romansie. W końcu wiemy, że to po jaką lekturę sięgamy, częstokroć odzwierciedla niezaspokojone pragnienia naszego serca... Nie wiadomo... Pożyjemy, zobaczymy.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: