Świat, którego już nie ma
W tramwaju uśmiechano się. Z pobłażaniem jakby. No bo taka duża, a czyta książki z obrazkami... Przestawałam zatem patrzeć na współpasażerów i przenosiłam się w tajemniczy wiek XIX. I zamiast trząść się na nierównych szczecińskich torowiskach, bujałam się na wzburzonych falach Oceanu Spokojnego, podróżowałam pieszo przez podejrzaną Amerykę Południową, a nawet spadałam z wodospadu.
To wszystko przeżyłam dzięki geniuszowi Dicka Sanda, nastolatka, który na środku oceanu staje przed wyzwaniem doprowadzenia żaglowca do najbliższego portu. W czasach globalnej nawigacji nie byłoby to zbyt trudne, ale 150 lat temu polegano głównie na gwiazdach i wysokości słońca nad horyzontem. Pomiarów owych ciał niebieskich Dick prowadzić nie umie z racji młodego wieku, opiera się więc na kompasie i logu. Dziwne wypadki sprawiają, że zostaje pozbawiony nawet tych przyrządów i musi płynąć na wyczucie. Podkreślić należy, że na pokładzie znajduje się żona dobroczyńcy Dicka oraz ich synek, żyjący w swoim świecie entomolog Benedykt, pięciu Murzynów uratowanych z katastrofy, wierny i niesłychanie inteligenty pies oraz tajemniczy i aspołeczny kucharz Negoro. Jedyna osoba podejrzana nasuwa się natychmiast, ale intryga nie jest wcale taka prosta.
Śledząc niespodziewane koleje podróży, która zasługuje już na miano przygody, dowiedziałam się co nieco o termitach, dzikich ludach i ich zwyczajach, a także jak bardzo ognista jest woda ognista. Juliusz Verne wprawdzie realizuje schematy z innych książek - bohater główny jest nieustraszony, sprytny, nie dba o siebie, poświęciłby się w razie potrzeby, szybko się uczy, jest wszechstronnie uzdolniony, radzi sobie w najtrudniejszych warunkach, ma szeroką wiedzę o świecie i krocie innych zalet, ale mimo stawiania nam za wzór ideału, darzy się go sympatią. Verne zabiera nas do okrutnego świata, którego już nie ma, opisując go na swój niepowtarzalny sposób i splatając zadziwiająco misternie losy ludzkie.
W miarę rozwoju akcji, początkowo dosyć niemrawej, nie można powstrzymać się od refleksji, że mimo pewnej sędziwości opowieści i pozornej przewidywalności Juliusz Verne wielkim pisarzem był. Zaskakuje w chwilach, w których wydaje się, że zdarzyło się już wszystko, co mogło. Tworzy postacie, których się nie wrzuca do worka "podróżnicy" od razu po przeczytaniu książki. A poza tym przekazuje ogromną ilość wiedzy, która w najdziwniejszych momentach życia może się przydać.
Polecam. Popieram. Propaguję. Nawet w starym wydaniu z obrazkami.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.