Dodany: 14.12.2008 19:06|Autor: kolodziejka

Książki i okolice> Pisarze> Meyer Stephenie

Twórczość S.Meyer


Wiem, że S.Meyer nie napisała wyłącznie sagi "Zmierzch", ale własciwie chciałabym dowiedzieć sie co myslicie o wszystkich czterech częćiach. Ostatnio bardzo interesuje sie, nie tyle historią życia wampira z ludzka dziewczyną, co stylem i głebszą fabułą ksiazek. Niedawno ogladałam wywiad z Meyer, która przyznaje się, że Zmierzch wyszedł spod jej reki zaledwie po 3 miesiącach. Wysłała swój pomysł do 15 wydawnictw, gdzie tylko kilka odpowiedział, niestety przecząco, natomiast jedna zgodziła sie wydać książkę. Zapewne pozostałe wydawnictwa plują sobie w brodę,ale niepewność wygrała.
Kilka dni temu, przeczytałam również poniekąd recenzje fenomenu tej sagi. Człowiek, który to pisał był zadziwiająco subiektywne, jednak po jakims czasie zdałam sobie sprawe, że miał racje. Pisał mniej więcej o tym, że świat magii, automatycznie prowokuje nas do przeczytania książki, że bardzo łatwo utożsamiamy się z nastoletnimi bohaterami. Zwrócił równiez uwagę na to, że wtedy kiedy bohaterowie mają niezwykłe problemy, vardzo naiwnie sie do nich przywiązujemy. Zauważci, że zarówno w TZmierzchu, jak i w Harrym Potterze, nie maja miejsca zwyczajne problemy,a jesli juz mają, to sa bardzo krótkimi epizotami w stosunku do całej książki. Przeczytałam tam również, kilka ostrych słów na temat stylu Meyer. Co prawda ten stale sie polepsza, jednak faktycznie, jej pierwsze książki sa pisane czasami chaotycznie, za prosto, wręcz banalnie, nawet składnia ma się tak sobie. Nie dziwi mnie więc, że główna bohaterka wydała mi sie głupiutka.

Wybaczcie ta dłuższą wypowiedź. Jesli chodzi o książki, to ostatnia część spodobała mi sie najbardziej. Faktycznie widać, że jezyk autorki stał sie bardziej dojrzały. Chociaż zadziwiające było to, jak malo inteligentny wydał mi sie Dr. Carliste Cullen! A Wy jak oceniacie twórczość S.Meyer?
Wyświetleń: 23282
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 44
Użytkownik: Lenka 02.01.2009 20:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że S.Meyer nie nap... | kolodziejka
W zasadzie zgadzam się z tą opinią. Nie da się ukryć że, cała seria to romans DLA NASTOLATEK. I może pod tym kątem powinno się oceniać twórczość pani Meyer. Czytelnikom nieco starszym styl tych książek może się wydawać rzeczywiście chaotyczny, momentami niespójny a całość nieco naiwna. Wydawca przebąkuje coś o połączeniu horroru z romansem. Nie wierzcie mu. Grozy nie ma tutaj za grosz, co najwyżej na koniec pojawia się trochę napięcia. Niemniej akcja wciąga czytelnika od pierwszych stron (najbardziej pod tym względem chwalę sobie "Zmierzch"). Duża w tym zasługa narracji i samej historii. W tej książce cały czas coś się dzieje. Wydarzenie goni wydarzenie, a okazji żeby odetchnąć jest tu bardzo mało. Mam nadzieję, że wszyscy zwrócili uwagę na niepozorne słówko "wampir". Na nim w dużej mierze zasadza się wyjątkowość tej historii choć pomysł nie jest nowy. Został też zastosowany nieco naiwnie, ale da się w niego uwierzyć. Wampir - nastolatek to już jednak coś, z czym do tej pory się nie spotkałam. Jest to spojrzenie świeże i ciekawe. Podoba mi się odmalowany tutaj portret wampirów choć nieco razi na tym tle mazgajowatość pozostałych bohaterów. Największą wadą książki i czynnikiem, który najbardziej rozwadnia fabułę, jest, niestety, właśnie Bella. Gdyby odrzucić miłosne rozterki Belli, dodać kilka różnych perspektyw, a główną postacią uczynić kogoś mniej mazgajowatego, otrzymalibyśmy wzorową powieść akcji. Żałuję że wątek przygodowy nie jest bardziej rozbudowany. Wydaje się że to powieść, w której pierwsze skrzypce grają uczucia. Mamy zatem do czynienia z wzorowym, choć nieco naiwnym romansem. Dziewczyny, jeśli wciąż marzy wam się książę na białym koniu, koniecznie zerknijcie do tej książki;-) Tutaj co prawda książę jest drapieżnikiem i w każdej chwili może pożywić się swoją wybranką, ale przecież miłość nie zna przeszkód ani strachu. Autorce należy się jednak trochę pochwały, gdyż udała się jej rzecz niezmiernie trudna - nie przesłodziła swojej powieści. Może w końcówce części II "Księżyc w nowiu" poziom cukru przekracza odrobinę dopuszczalne normy ale można na to przymknąć oko.
Zdziwiło mnie tylko, że będzie jeszcze jedna część serii. Byłam przekonana, że Zmierzch planowany jest na trylogię. Po przeczytaniu "Zaćmienia" ma się wrażenie, że prawie wszystkie wątki zostały już domknięte i można się obawiać, czy nadchodzący "Przed świtem" nie będzie tylko żerowaniem na popularności. Oby tak się nie stało.
Użytkownik: kolodziejka 04.01.2009 10:15 napisał(a):
Odpowiedź na: W zasadzie zgadzam się z ... | Lenka
Droga Lenko!
Nie martw sie o "Przed Świtem", bo choc całość jest skupiona na jednym stworzobku, książka jest dobra. Miałam okazje przeczytać, niestety w języku angielskim,ale jestem zzadowolona z takiego zakończenia!
Pozdrawiam!!!
Użytkownik: gandalf 04.01.2009 10:34 napisał(a):
Odpowiedź na: W zasadzie zgadzam się z ... | Lenka
Twój post potwierdził to, co podejrzewałem wcześniej po artykule Jerzego Rzewuskiego w "Wprost". To nie są książki dla mnie...
Użytkownik: kropki-trzy 04.01.2009 14:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Twój post potwierdził to,... | gandalf
Haha:) Fakt! Książki z sagi Zmierzchu są raczej skierowane do nastolatek, ewentualnie ich starszych koleżanek. Jako, że jestem ich reprezentantką, książki mi się podobały. Połknęłam sagę w trzy dni (wyłączając 4 część). Lekka i przyjemna lektura o miłości z nutką niecodzienności. Typowo babskie. Aczkolwiek polecam. Choćby dla lepszego zrozumienia mechanizmu myślenia kobiety.
Użytkownik: kropki-trzy 09.01.2009 17:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Haha:) Fakt! Książki z sa... | kropki-trzy
Fakt - "mazgajotowatość" występuje. Ale myślę, że da się przeżyć.
Użytkownik: embe87 02.02.2009 18:05 napisał(a):
Odpowiedź na: W zasadzie zgadzam się z ... | Lenka
Chęć kupienia Zmierzchu napadła mnie nagle i nie wiem skąd. Gdzieś słyszałam o premierze filmu itd, ale kupując ją nie miałam bladego pojęcia o czym jest.
Po paru rozdziałach odkrycie - przecież to jest romansidło dla nastolatek! Ja już jakiś czas temu obchdziłam swoje ostatnie -naście i miałam mieszane uczucia, że sięgam po takie książki, ale...
...tak naprawdę nie umiałam się oderwać! Wszędzie zabierałam ze sobą Zmierzch i czytałam gdzie i kiedy się dało, nawet w pracy! Przec cały czas tłukły mi się po głowie sceny z książki i nie umiałam przestać o niej myśleć. Byłam jak zahipnotyzowana!
Kiedy skończyłam oczwyiście poszłam na film. Nie rozczarowałam się, bo zrobili tyle ile mogli, aby w miarę wiernie przenieśc książkę na ekran, a przy tym nie uśpić widza długością scen.
Potem przyszło pytanie: co ma takiego ta ksiązka w sobie, że tak wciąga? Wciąga oczywiście kobiety, bo osobiście nie znam żadnego faceta, który by po nią sięgnął i wychwalał lub nie... Nie wiem jakie jest wasze zdanie, ale uważam, że gdyby nie charakterystyczna i silna postać Edwarda, ksiązkę możnaby schować pod poduszkę już po kilku rozdziałach. To on jest fundamenten Zmierzchu, a bezradna i rozmazana Bella tylko poboczną postacią. To Edward wie czego chce, jest inteligentny, odpowiedzialny... chyba o kimś takim każda kobieta choć odrobinę marzy.

Księżyc w nowiu był za to mglisty, szary, depresyjny i jakiś taki nieprzemyślany. Postać Jacoba jest słaba, chłopak cały czas sprawa wrażenie kolegi z piaskownicy, który zawsze nim pozostanie i nigdy nie dojrzeje mimo upływu lat. Jest taki słaby emocjonalnie i zbyt błahe sprawy go przytłaczają... Nudno jest przy nim w porównaniu z Edwardem.

No i chyba najgorsza cecha według mnie twórczości Meyer - powtarzanie po sto tysięcy razy tych samych okresleń i rozwodzenie się nad tym samym bólem, problemem, strachem i co tylko... Przeciez jak raz się czytelnikowi napisze, że ktoś się boi to nie trzeba mu o tym przypominać w każdym akapicie!

Podsumowując, moim zadniem pomysł na ksiązkę świetny, niektóre postaci naprawdę udane, ale czasami warto się zastanowić czy dla tych ponad 400 stron warto rozpisywać się o blahostkach zamiast dodać więcej akcji i bardziej skomplikować problem.
Użytkownik: emmma 16.10.2009 11:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Chęć kupienia Zmierzchu n... | embe87
zgadzam się w praktycznie w 100%
Użytkownik: lukaszrmn 23.02.2009 14:42 napisał(a):
Odpowiedź na: W zasadzie zgadzam się z ... | Lenka
Ja sie chyba jednak nie zgodzę ze stwierdzeniem, że cała seria to "romans dla nastolatek".
Sam jestem po przeczytaniu pierwszej części sagi i w trakcie czytania kolejnej. Książka podoba mi się jest ciekawo, choć przyznam, że początek "Zmierzchu" jest dosyć nudzący-przynajmniej dla mnie- ale później im dalej się czyta jest bardziej wciągający i chętnie pochłonę kolejne tomy:)
Użytkownik: madzienka265 12.06.2010 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: W zasadzie zgadzam się z ... | Lenka
twórczość meyer jest świetna. najbardziej lubie przed świtem. ogólnie wszystko mi się podoba =>
kocham twórczość meyer
Użytkownik: zetmarta 23.01.2009 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że S.Meyer nie nap... | kolodziejka
Ja przeczytałam tą sagę (bez 4 częśći, która jeszcze nie wyszła po polsku) naprawdę z przyjemnością i wciagnęła mnie bardzo, choć do nastolatek się już nie zaliczam... Bardzo sceptycznie do niej podchodziłam, patrzyłam na moją - również nie nastoletnią - koleżankę, która w pracy, cichaczem pod biurkiem pochłaniała kolejne tomy i kręciłam nosem. Powiedziała - spróbuj! Nie mogę odrzucać i krytykować czegoś, czego nie znam, więc sięgnęłam...i nie odłożyłam póki nie skończyłam. Właściwie nie wiem, czemu ta książka tak sobie zawłaszcza człowieka... Zgadzam się z przedmówcami, że bohaterka jest naiwna - moemantami do bólu - że ma dylematy typowej nastolatki, które mnie już nie dotyczą, ale ciagle chce się wiedzieć co będzie dalej. I na tym chyba polega fenomen literatury w ogóle - dobra książka to taka, której zakończenie chcesz poznać, a jednocześnie nie chcesz, żeby się skończyła, bo będzie Ci żal, że już nie możesz z nią obcować.
Cykl "Zmierzch" to na pewno nie jest literatura wysokich lotów, ale i tak polecam, nawet tym, którzy nie mają już -nastu lat.
Użytkownik: mag8 02.02.2009 10:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja przeczytałam tą sagę (... | zetmarta
Zaznaczam iż do nastolatek to już się niestety nie zaliczam. Przeczytałam dopiero dwie książki z sagi i jestem oczarowana a może raczej zaczarowana. Niby zwykły romans ale ta odrobina magii którą dodała autorka w postaci wampirów i wilkołaków spowodowała że powstało coś niezwykłego. Drugi tom przeczytałam zarywając całą noc, mąż popukał się rano w głowę, ale ja po prostu nie mogłam się oderwać. A teraz mi żal, że to już się skończyło, że nie mogę być z Bellą i Edwardem i przeżywać ich przygód, ich miłości, tego co czuli, co i ja czułam. Trzeci tom sagi leży na półce i tylko na niego spoglądam. Nie wiem jak długo zdołam się powstrzymać od jego przeczytania. Tak bardzo kusi, i wiem że będzie cudownie gdy będę czytała ale później pozostanie pustka i żal że to już koniec.
Użytkownik: Cziorna 29.08.2010 15:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaznaczam iż do nastolate... | mag8
Ja również swoje "naście" mam parę ładnych lat za sobą. Wciągnęłam się strasznie w tę sagę. Następnie.. po prostu ją połknęłam;-) Chyba brakuje nam takiej "magii" na co dzień.
Przeczytałam również "Intruza" Meyer i choć, wg mnie, tak inny od Sagi, żal, że to koniec również pozostał.
Użytkownik: iwona0506 02.02.2009 11:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że S.Meyer nie nap... | kolodziejka
Podkradłam książkę córce, właściwie wszystkie trzy, wydane po polsku części. Mimo, że nie mam -nastu lat bardzo mnie wciągnęła. Jednak z dużo większym zainteresowaniem przeczytałam "Intruza" tej samej autorki /również podkradziona z półki córki/. Polecam.
Użytkownik: Arlene_ka 23.02.2009 23:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że S.Meyer nie nap... | kolodziejka
Dołączam się do grona osób, które pochłaniają sagę Zmierzchu w tempie szybkim i z dużym zainteresowaniem.
Co prawda "naście" lat mam, ale muszę zaznaczyć, że książki, które czytam, znacznie odchodzą od stereotypowej listy lektur młodzieżowych, jeśli można się tak wyrazić. Książki napisane z myślą o nastolatkach i dla nich przeznaczone, z reguły nudzą mnie niemiłosiernie - wciąż te same problemy, dylematy, nieskomplikowana fabuła, głupiutkie główne bohaterki... Szybko odeszłam więc od tego typu książeczek.
"Zmierzch" postanowiłam jednak przeczytać, jako że słyszałam niejedną dobrą opinię na temat tej lektury i ciekawiło mnie na czym polega jej fenomen. Liczyłam więc na to, że nie okaże się ona błahą, "dziewczyńską" historyjką, jakich wiele.
I czy przypadła mi do gustu owa książka? Przypadła. Niezwykle. Przekonałam się, że to naprawdę wciągająca historia. Nadal nie wiem co w niej tak zagarnia czytelników do siebie. W każdym razie czyta się to szybko, miło i trudno się oderwać. Styl autorki może do wysokich nie należy, niektóre rzeczy są rzeczywiście irytujące (wspomniane już powtórzenia itp.), jednak mimo to książka "czaruje".
Zaryzykuję stwierdzenie, że to jednak nie książka tylko dla nastolatek. Jak widzę na licznych przykładach, wciąga niezależnie od wieku czytelnika :)
Dopiero co skończyłam "Księżyc w nowiu". Mam w zamiarze kilka dni przerwy przed kolejną częścią. Szczerze mówiąc, nie lubię czytać szybko - całej książki w jeden dzień... Ale niekiedy to przychodzi samo z siebie, człowiek nie ma nic do powiedzenia ;)
Użytkownik: barra 28.02.2009 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że S.Meyer nie nap... | kolodziejka
Twórczość Meyer? Trudno powiedzieć, gdyż najpierw obejrzałam film. Tak mnie zafascynował, że chciałam wiedzieć co dalej. Przeczytałam "Zmierzch", później resztę. Rzeczywiście książki wciągnęły bez reszty i jestem nimi zachwycona. Jedak cały czas patrzyłam na postacie przez pryzmat filmu. I myślę, że dobrze zrobiłam, bo przysłoniło to pewne niedoskonałości książki. W filmie Bella jest mniej ślamazarna, a Edward mniej użala się nad sobą. Podsumowując magia książki zaczarowała.
Użytkownik: biedronka093 02.03.2009 19:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że S.Meyer nie nap... | kolodziejka
Po części zgadzam się z każdą, z wypowiedzi. Fakt, saga "Zmierzchu" skierowana jest głównie do nastolatek. Pełno w niej opisu uczuć, z którymi każda z nas (bo również należę do tejże grupy) chciałaby się spotkać. Osobiście sięgnęłam po tę książkę, nie spodziewając się żadnych rewelacji i bez bicia mogę się przyznać, że myliłam się. Książki wciągnęły mnie bez reszty. W każdej wolnej chwili, marzyłam tylko o tym, by móc zasiąść do lektury. Z początku myślałam, że nie będzie to odpowiednia lektura, z kilku prostych względów. Jakich? Po pierwsze: miłość nieziemsko przystojnego wampira i delikatnej, zbyt wrażliwej dziewczyny? Sam fakt, występowania wampira w tej sadze, odrzucał mnie na początku, gdyż nie przepadam za książkami, w których pojawiają się postacie fantastyczne. Dlaczego przeczytałam całą sagę? Sama nie wiem.
Mogę jednak powiedzieć, że niektóre momenty w książkach były lekko "przesłodzone", aż nierealne, inne za to, zbyt chaotycznie napisane. Ale nie można oczekiwać nazbyt wiele od autorki, która po raz pierwszy wydaje książkę. Zgadzam się z przedmówcami, że kolejne części sagi są bardziej dojrzałe.

A teraz krótkie pytanie, do Was. Zapewne wielu z Was słyszało już, że S. Meyer piszę teraz kolejne części "Zmierzchu" opowiadane z perspektywy Edwarda. Wiecie może, kiedy książki te będą wydane w Polsce? Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam wszystkich czytelników cyklu :)
Użytkownik: mOn- Cheri 07.03.2009 18:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Po części zgadzam się z k... | biedronka093
słyszałam, że ponoć nie wiadomo czy książka wogóle zostanie wydana, bo były przecieki do internetu

http://stepheniemeyer.com/midnightsun.html
Użytkownik: Meretete 09.03.2009 10:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że S.Meyer nie nap... | kolodziejka
Uważam, że S. Meyer jest artystką bez polotów. Podziwiam ją jedynie za trafność wątku, który przypadł do gustu milionom nastolatek. Czego innego się spodziewać? Zakompleksiona i niezdarna Bella jako personifikacja co drugiej nastolatki i idealny mężczyzna, zły "mężczyzna". Nastolatki marzą o niegrzecznych facetach. Do tego reszta bajki i mamy światowy bestseller.
Pierwsza część Sagi Zmierzchu jest jeszcze najbardziej znośna, kolejne wydały mi się być pisane na siłę. A prawdziwy artysta pisze z polotem duszy. Nie jestem fanką książek z zadziwiająco szybką i wartką akcją, ale Meyer zwalnia akcję do płytkiego stopnia, i jeśli już pojawia się jakaś dynamika to jest nią Edward, który szybko sie przemieszcza.
Nie jestem przekonana czy sięgnę po jakąś inną książkę S. Meyer. Nie wiem czy sięgnę po kolejną czesć Zmierzchu (obecnie jestem przy III), być może gdy napotkam ją gdzieś w kuszącej cenie, lub dostane w prezencie.
Użytkownik: Canaris619 16.03.2009 19:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Uważam, że S. Meyer jest ... | Meretete
Nie wiem co laski widzą w tych książkach. Próbowałem przeczytać, ale nawet ze wspomaganiem miałem problem zacząć straszliwie męczy... Co wy w tym widzicie??

liczę na szybką odpowiedź pzdr.
Użytkownik: villemo_ 16.03.2009 21:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem co laski widzą w... | Canaris619
Kiedy ponad pół roku temu, przeczytałam krótką recenzję "Zmierzchu", od razu wiedziałam, że muszę to przeczytać. Nie dla zwykłej historyjki o nowej dziewczynie w szkole i jej pierwszej miłości, ale dlatego, że w książce występują wampiry. Po prostu uwielbiam takie lektury. :) Ksiażkę pochłonęłam bardzo szybko (jak i pozostałe części) i odkładająć na półkę "Zaćmienie" było mi smutno, że to już koniec (przynajmniej na razie). Jednak co do stylu pisarki, jakoś mnie nie ujął. Momentami irytujące są ciągłe zachwyty nad wyglądem Edwarda (jak w jakichś harlequinach) i wspomniane wyżej częste powtórzenia. Denerwująca jest sama Bella - taka dziewczyna trochę bez własnego zdania, z tymi swoimi wyrzutami sumienia i ciągłym powtarzaniem "to moja wina, to przeze mnie". Byłoby o wiele ciekawiej, gdyby zmienić główną bohaterkę. Gdyby nie wampiry (dosyć oryginalne, nie powiem), pewnie bym tego nie przeczytała. Możliwe, że nie przeczytałabym tego również wtedy, gdybym nie miała tych -nastu lat, bo mimo wszystko, "Zmierzch" jest, wydaje mi się, bardziej dla nastolatek właśnie. Teraz mam tylko nadzieję, że "Przed świtem" nie było pisane na siłę i że nie będzie zbyt mocno przesłodzone, bo strasznie nie lubię takich zakończeń.

Canaris629: Podejrzewam, że płeć żeńska widzi tam głównie... Edwarda :)
Użytkownik: manita 13.07.2009 16:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy ponad pół roku temu... | villemo_
Mimo, że "naste" urodziny obchodziłam kilka lat temu czytanie "Zmierzchu" i dwóch następnych części sprawiało mi przyjemność. Zgadzam się z opinią na temat Belli - co ten Edward w niej widział:))))
Po obejrzeniu filmu byłam rozczarowana - jak zwykle film jest wersją okrojoną. Aktorzy grający Edwarda i Jacoba dość interesujący:)
Użytkownik: biedronka093 18.03.2009 14:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem co laski widzą w... | Canaris619
Zgadzam się z przedmówczynią:)
Prawdopodobnie głównym powodem, dla którego saga Zmierzchu jest czytana, to właśnie nie kto inny jak sam Edward. Właściwie każda dziewczyna, bez wyjątku, chociaż raz pragnęła przeżyć właśnie taką, wielką miłość jaka jest opisywana w dziełach S.Meyer.
Osobiście sądzę, że książki tego cyklu byłyby hitem, nawet gdyby nie występował w nich cudowny wampir.
Pozdrawiam:)
Użytkownik: bupu 20.04.2009 00:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że S.Meyer nie nap... | kolodziejka
Co mnie urzekło? Bo urzekło oczywiście.
Edward, Edward... Edward! Idealny. Po prostu zapierający dech w piersiach... Naprawdę, momentami czytałam na bezdechu :) Teoria wymarzonego księcia na białym rumaku jak najbardziej zasadna!
Ale dla mnie najważniejsze - niezwykle interesujące ujęcie wampirów i wilkołaków. Legendy plemenia Jacoba są niesamowite. Opowiadałam je kolegom, odcedziwszy z romantycznego sosu i mimo niechęci do literatury kobiecej, a romansów w szczególności, mieli ochotę przeczytac książkę! :) Druga sprawa - rodzina królewska, Volturi! Bomba!

Po wielu nowościach, które czytałam ostatnimi czasy, reklamowanych nowościach, które opisywano w samych superlatywach a mnie okropnie nudziły, męczyły, sprawiały, że miałam ochotę złamac zasadę, aby zawsze, ale to zawsze doczytywac książkę do końca, do końca dawac jej kredyt zaufania, że może się poprawi, zaskoczy, zainteresuje... "Zmierzch" był pierwszą pozycją, która wciągnęła mnie bez reszty. Pochłonęłam wszystkie tomy w tempie ekspresowym, niewydane po polsku doczytałam po angielsku. To była prawdziwa ulga - dalej kocham czytanie! A już się bałam, że coś uległo zmianie.

Wiem, że to tylko dobre czytadło, że nie wytrzymałoby porównania ze "Sto lat samotności", "Lolitą", "Pocałunkiem kobiety-pająka", ale! Ale za ten czar, ten urok, tę magię czytania dałam im wszystkim po 6. Za to, że przywołały moje uczucia z lat dojrzewania, z lat liceum, przypomniały rozterki pierwszych miłości, pierwsze uczuciowe rozdroża, która miłośc ma zwyciężyc, czy da się kochac dwie osoby jednocześnie... To wszystko co odczuwałam wtedy, odczuwam do teraz... Za kobiecy wszechświat emocji. Cóż z tego, że czasem opisany niezbyt wyrafinowanym stylem?
Jednak - ostatnio odświeżyłam sobie tom pierwszy w języku oryginalnym i tu muszę oddac sprawiedliwośc autorce, którą niesłusznie obwinia się czasem o niedoskonałości... przekładu! Te sceny, które kuleją w polskim wydaniu - np. wypadek na parkingu, po angielsku są dużo lepsze, mają tempo, energię, rozmach... Sama próbuję tłumaczyc V, wstrzymany na razie z powodu przecieku, tom "Midnight Sun" i wiem jak trudno ując w polskie słowa to co jest tam napisane, ale ja nie jestem profesjonalnym tłumaczem i mam prawo się nad tym męczyc, szczególnie, że nie idzie to do druku, a wydawnictwo i korektorzy, którzy pracują nad książką nie powinni przepuszczac czegos niedoskonałego, niestety.

Oceniam tę twórczośc bardzo wysoko z tych samych powodów dla których kocham Harrego Pottera, bo wraz z nimi powróciła w jednym przypadku magia dzieciństwa i dziecięcych marzeń, a w drugim dziewczęce sny o miłości, młodzieńcza fascynacja tym, co niesamowite i owiane mgłą tajemniczości, kobiece spojrzenie na świat uczuc i związków z drugim człowiekiem.
Użytkownik: henia04 20.04.2009 09:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Co mnie urzekło? Bo urzek... | bupu
A można prosić o podzielenie się tym piątym tomem przed tłumaczeniem?
Użytkownik: bupu 24.04.2009 18:02 napisał(a):
Odpowiedź na: A można prosić o podziele... | henia04
Witam heniu04. "Midnight Sun" czytałam ze strony Stephenie Meyer. To co można było ściągnąc z internetu było tak okropnie zeskanowane, czy tam zgrane jakimś czytaczem tekstu, że nie dało się tego znieśc. A na stronie całkiem milusio.
Nie wiem czy tu można podawac linki. Ale i strone Stephenie i ten jej tzw. partial draft, łatwo znaleźc!
Użytkownik: valiana 24.04.2009 23:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że S.Meyer nie nap... | kolodziejka
Hmmm...Pani Meyer odrobiła lekcje z angielskiego - rzeczywiście pisze dojrzalej. W porównaniu do kulejącego pod względem stylistycznym "Zmierzchu" ostatnie części sagi, a już na pewno "Intruz" są już małymi perełkami. Pewnie się narażę, ale mnie osobiści najlepiej czytało się "Intruza" - właśnie dlatego, że nie irytowały mnie opisy zawartości szafy czy naiwne egzaltacje nastoletniej bohaterki. Albo jestem na panią Meyer za stara ;))
Użytkownik: bolognesi 09.05.2009 16:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że S.Meyer nie nap... | kolodziejka
Odnośnie sagi : pierwszy tom mnie zaciekawił, aczkolwiek ciekawy pomysł nie został dobrze wykorzystany do końca w tej powieści. Ale czytając "Zmierzch" poczułam się jakbym znów miała 15 lat. ;-)
Natomiast kolejne trzy tomy - porażka. Jakbym czytała jakiś fanfic, napisany przez inną osobę i będący wariacją na temat znanych z pierwszym tomem postaci - imiona się zgadzały, ale charaktery, postępowanie - już nie bardzo. Płaskie powieści, bardzo powierzchownie opisujące relacje międzyludzkie (najlepszy przykład Bella i jej rodzice) - byłam tomami 2-4 rozczarowana. Dla mnie są najlepszym przykładem czym jest dobry marketing, reklama - z kiepskiej powieści, które by przeszły bez echa zrobiono bestseller.
Natomiast tym, którym podobał się "Zmierzch" polecam niedokończoną powieść Meyer "Midnight Sun" (czyli akcja "Zmierzchu", ale z perspektywy Edwarda - dojrzalsza narracja niż Belli, dylematy, uczucia - jednym zdaniem: ciekawie czytało mi się rozdziały "Zmierzchu" na przemian z rodziałami "MS").
Użytkownik: Lemonade 25.06.2009 18:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że S.Meyer nie nap... | kolodziejka
Stylu ani języka komentować nie będę, ponieważ wszyscy zainteresowani wiedzą jak sprawa wygląda. Odniosę się do moich wrażeń po zapoznaniu się z twórczością tej pani. Pierwsza część mnie zauroczyła. Niby banał, brak oryginalności, wręcz schematycznie do bólu, ale byłam nastawiona pozytywnie. Niestety, im dalej w las, tym ciemniej. Po zakończeniu całej serii jestem głęboko zawiedziona. Meyer zaczerpnęła wielkimi garściami ze współczesnej kultury, udało jej się ściągnąć czytelników, pieniądze z tego są, tylko czy ludzie zdają sobie sprawę, iż tak naprawdę zostali oszukani. Ja dokładnie tak się czuję. Spodziewałam się czegoś, sama nie wiem czego, a dostałam... Teraz już sama nie wiem co.
Teoretycznie nie jest źle, tylko czy "nie bycie złym" jest powodem do wywołania takiego poruszenia i histerii wśród odbiorców?? W to akurat szczerze wątpię.
Ot, czytadło na długie wieczory. Tyle, że w sumie można sięgnąć po coś innego.
Użytkownik: gilliii 09.12.2009 10:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Stylu ani języka komentow... | Lemonade
W Zmierzchu denerwował mnie styl (można się przyzwyczaić). W całości banalność i schematyczność wydarzeń. Wszystko ma jeden mechanizm : pojawia się problem, następuje punkt kulminacyjny, po czym wszystko wraca do normy i mniej więcej wszyscy są szczęśliwi. A już na pewno taką osoba jest Bella, która na koniec zawsze dostaje to, czego chce. Musi być szczęśliwa, przez co, jak mi się wydaje, nikt ważny dla Belli nie ginie. To sprawia, że książka jest przewidywalna przez co nawet trochę nudna, bo jeśli nawet jakiś fragment nas wciągnie, będziemy wiedzieć, że "wszystko będzie dobrze" i bohaterownie będą "żyli długo i szczęśliwie".
Użytkownik: Sylwia654 05.03.2010 17:33 napisał(a):
Odpowiedź na: W Zmierzchu denerwował mn... | gilliii
Mnie również dobiła ta "cukierkowośc"... Opisy wzajemnego wyznawania sobie miłości zajmujące po kilka stron są rozpaczliwie nudne. Ja żyłam jeszcze nadzieją, że coś się wydarzy, ktoś umrze czy coś... A ta końcówka z córeczką Belli to już kompletna porażka. Dobijająca jest też, jak się wyraził Pilipiuk, "metroseksualność" wampirów. Aż chce się wyć o krew i morderstwa, o mięso odłażące od ciała na słońcu, albo dziki atak na jakieś zwierzątko... A tu nic. Pod względem kreacji wampirów tragedia. Pod względem całej reszty powieścidło dla nastolatek. I tyle.
Użytkownik: Frogsia 23.05.2010 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie również dobiła ta "c... | Sylwia654
Ale oto w czerwcu wyjdzie nowa książka z wampirami... oczywiście odrębna jakiejś w sadze "Zmierzch" była postać drugoplanowa, a w książce będzie gł. bohaterką. No zobaczy się... :) mi tam książki się podobały w tydzień przeczytałam ;D
Użytkownik: niedziell 26.07.2010 13:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że S.Meyer nie nap... | kolodziejka
Książki pani Meyer faktycznie są romansidłem dla nastolatek. Czyta się je miło i bardzo szybko. Mi styl pani Meyer nie przeszkadza, a nawet jestem z niego bardzo zadowolona. Są dni kiedy mam ochotę na miłą i lekką do czytania książkę więc sięgam wtedy po jedną z jej książek. Bardzo spodobały mi się postacie Jaspera i Emmetta. Edward jest trochę "zbyt idealny". No i cudowny chochlik Alice też była świetna, taka optymistyczna i pełna energii ;)
Użytkownik: pomarańczka 26.07.2010 14:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że S.Meyer nie nap... | kolodziejka
Sagę czytałam szybko, trudno mi było oderwać się od niej. MIMO że książki mnie denerwowały. Dlaczego? Po pierwsze, nie jestem zwolenniczką "księcia z bajki". Edward jest tak idealny, że nie realny. Jest to chyba największy atut serii, ale jednocześnie najbardziej baśniowy.Bella też wydaje mi się mdła i ślamazarna. Po drugie (które już pojawiło się w którejś wypowiedzi), brakuje mi krwi. Edward co chwila ubolewa, jaki to on nie jest potworem, ale tylko gada. Kiedy w końcu pojawia się opis polowania Belli, bardzo się rozczarowałam. I jeszcze podkreślenie, że "warknęła" na męża. Po trzecie, kompromis jakim potraktowała Jacoba - świat u Meyer jest zbyt idealny, żeby jeden facet nie mógł trochę pocierpieć z nieodwzajemnionej miłości. Córeczka Belli to zbyt duże naciągnięcie.
Będąc przy Reneesme, powiem o rzeczy, która najbardziej mnie zniechęciła do tej autorki.Jestem w klasie biologiczno-chemicznej i znam podstawy genetyki. Ale nie pojęłam zasad, w jakiej pojawiają się chromosomy u wampirów i jeszcze łączenie ich z ludzkimi chromosomami... Może w tej chwili czepiam się i ktoś może mi zarzucić, ze nie w czuwam się w magię świata przedstawionego. Jednak skoro autorka miesza do tworzenia swoich postaci genetykę, to niech zachowa przynajmniej jej podstawowe zasady; osobnik posiadający 25 chromosomów jest innym gatunkiem niż osobnik o 23 chromosomach i nie może się z nim rozmnażać...

Mam jeszcze parę innych zastrzeżeń w tym tonie. I chyba tylko mnie rażą.
Saga mnie wciągnęła. Tworzy wręcz baśniowy świat, w którym każda może się odnaleźć i poczuć przez chwilę jak księżniczka. Jednak nie ochroniło to ją od mojej negatywnej oceny.
Użytkownik: aleutka 26.07.2010 14:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Sagę czytałam szybko, tru... | pomarańczka
Ha! Ja nie konczylam klasy biologiczno chemicznej, ale przedstawienie fizjologii ciazy w ksiazce Meyer wola o pomste do nieba. Wlasnie dlatego nie bylam w stanie dokonczyc czwartego tomu. Zbyt wiele nielogicznosci. Nie potrafie pojac, jak kobieta ktora sama jest matka bodaj trojki dzieci moze miec tak podstawowe braki w wiedzy na ten temat.

Pomijam tu aspekt tego ach och glebokiego, dla mnie tak naprawde toksycznego zwiazku, bo i tak juz tu o tym pisalam...
Użytkownik: oleczkap 11.08.2010 14:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha! Ja nie konczylam klas... | aleutka
hey, szkoda ze nie dodano ksiżaki Midnight Sun: Edward's Version of Twilight, czytaliście może?
Użytkownik: aleutka 11.08.2010 14:50 napisał(a):
Odpowiedź na: hey, szkoda ze nie dodano... | oleczkap
Nie dodano, bo to nie jest ksiazka. To szkic kilku rozdzialow, ktory przeciekl do Internetu.

Owszem czytalam. Midnight Sun potwierdzil jedynie moje przypuszczenie - gdyby Edward mogl czytac w umysle Belli najprawdopodobniej w ogole by sie nia nie zainteresowal.
Użytkownik: Admin 11.08.2010 15:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie dodano, bo to nie jes... | aleutka
Może właśnie dlatego miłość bywa często ślepa? :)
Użytkownik: embar 11.08.2010 16:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Może właśnie dlatego miło... | Admin
Mnie fascynuje w odbiorze Zmierzchu to, że jako dzieło na wskroś romansowe budzi dzikie pożądanie wśród czytelniczek w różnym wieku i różnym rozmiarze, podczas gdy przez większość gatunek "romans" bywa odsądzany od czci i wiary.
Czyżby miłość była ślepsza niż sobie wyobrażałam? :D
Użytkownik: MartaD 01.09.2010 13:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że S.Meyer nie nap... | kolodziejka
W mojej przygodzie z twórczością Stephanie Meyer najpierw był film. Kupiony w jakimś markecie przez koleżankę i pożyczony w pewien ponury zimowy wieczór. Właściwa atmosfera jak na film z wampirami w roli głównej. Chciałam się trochę przestraszyć — cóż, nie udało się. Pomyślałam sobie, że to może brak umiejętności reżysera zepsuł powieść, więc postanowiłam przeczytać książkę. Tak już mam, że lubię porównywać to co obejrzane z przeczytanym. A gdy już przeczytałam pierwszy tom, wzięłam się za kolejne. Jak mam ocenić całą sagę? Hm... jeśli wziąć pod uwagę tempo w jakim ją przeczytałam, powinna znajdować się w pierwszej dziesiątce moich ukochanych książek. Jednak nie trafi nawet do pierwszej pięćdziesiątki. Zbyt proste postaci, Edward zbyt doskonały, Bella głupia gęś. Jedyną postacią, która potrafiła mnie rozśmieszyć był ojciec Belli, być może dlatego, że był najbardziej ludzki. I nie chodzi mi o to, że nie był ani wampirem, ani wilkołakiem. Były momenty, które mnie trochę przestraszyły, jednak naiwne rozwiązania w czwartej części zadziałały zdecydowanie na niekorzyść całej sagi. Jednak czego nie robi student, żeby się nie uczyć...;) Dla zabicia czasu — znakomita, jednak nic nie wnosi.
Użytkownik: embar 29.09.2010 19:20 napisał(a):
Odpowiedź na: W mojej przygodzie z twór... | MartaD
Ekranizacje są naprawdę cudownie, wspaniale śmieszne ... Przebijają wszystkie romanse jakie czytałam/oglądałam nagromadzeniem patosu :))
Użytkownik: Lemonade 01.10.2010 20:09 napisał(a):
Odpowiedź na: W mojej przygodzie z twór... | MartaD
Fakt, czyta się szybko, ale w moim przypadku było dużo więcej książek, które czytało się jeszcze szybciej :) Poza tym wolałabym nie umieszczać tej sagi w żadnym moim rankingu, bo tyle jeszcze książek przede mną, iż pod koniec tego wszystkiego, bardzo wiele by się zmieniło ;)
Użytkownik: Bzyk05 04.05.2011 13:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że S.Meyer nie nap... | kolodziejka
Nie ma co ukrywać, że historia Belli i Edwarda jest dość banalna, jak w każdym romansie koniec końców główni bohaterzy zawsze są razem i są szczęśliwi. Jestem w trakcie czytania sagi, aktualnie kończę Zaćmienie, ale przecież od początku wiadomo jak się to skończy. Jednak pomyślcie sami, czy nie ot to właśnie chodzi?
Do osób, które twierdzą zaparcie, ze Zmierz nie jest dla nich: sama długo się zapierałam, aż dostałam Zmierzch na urodziny i już nie wypadało nie przeczytać. Myślę, że każdemu ta historia przypadnie do gustu.
Co do stylu pisania Meyer jest prosty przez co książka nie wymaga dużego skupienia przy czytaniu. Jednak czytając każdą kolejną część można samemu zauważyć jak autorka się "rozwija".
Użytkownik: ew_ 18.04.2012 13:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że S.Meyer nie nap... | kolodziejka
Czytając po raz pierwszy (kilka lat temu) niesamowicie się wciągnełam w akcję, w bohaterów, w ich miłość, w niesamowitość.
Czytając drugi raz przerzuciłam swoje uczucia ubóstwiania z Edwadra na Jacoba (generalnie Edward jest przesłodzony i po prostu głupi,czego wcześniej nie dostrzegłam).
Teraz sięgnęłam po tą książkę ponownie. Już od piewszych stron przeniosłam się do zimnego, deszczowego Forks, które bardzo lubię. Staram się wymazywać z głowy obrazy po filmie i bawię się na nowo swoja wyobraźnią.
Pierwsza część sagi jest wg mnie najlepsza. Reszta już trochę bardziej naciągana, mniej ciekawa, bardziej wymuszona. Oczywiście, że sagę można określić jedym słowiem - kicz. I to w dodatku dla nastolatek. Ale jest to jednak jedna z nielicznych książek (zwłaszcza I część) do których mogę i chcę powracać, tak o po prostu, dla relaksu. Niektórzy czytają harlequiny dla 'odmóżdżenia', a ja czytam Zmierzch. :-)

Użytkownik: MartaGru 18.04.2012 22:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytając po raz pierwszy ... | ew_
Effam, mam tak samo z odmóżdżaniem ;)
Od początku z filmu i książki najciekawszą postacią wydawał mi się Jasper a najsympatyczniejszą Jacob. Bella i Edward zaczynali mnie coraz bardziej irytować ;) ale nadal chętnie wracam do tej serii, pierwszy raz czytałam ją jakieś 3 lata temu. Chociaż te 'frędzle mchów'.... :D moim zdaniem, to tak "trafne" porównanie jak "pomidory czerwone niczym krowie wymiona" w "Jedz, módl się i kochaj" ;P
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: