Dodany: 03.12.2008 20:19|Autor: McAgnes

Recenzja nagrodzona!

Książka: O kotach
Lessing Doris

2 osoby polecają ten tekst.

Sztuka obserwacji kotów


Lubię koty. Doris Lessing też lubi, ale nie w stylu "och, kici, kici, słodki koteczek, jak ładnie mruczy". Koty towarzyszyły jej od zawsze, bo jeśli się mieszka na farmie, to koty są nieodłączną częścią krajobrazu wiejskiego. Ich śmierć, choroby - również. Nie zliczyłabym, ile kotów umiera na kartach tej książki, ta liczba idzie w setki. Gdzieś przeczytałam opinię czytelnika właśnie to czytającego, że to jakaś pomyłka, że to okrutne, i nie czyta dalej. Właśnie trzeba, ponieważ ten niewątpliwie okrutny wstęp jest nam potrzebny, żeby na koty patrzeć nie jak na puchatą maskotkę z kanapy. Zresztą, o czym ja mówię, żaden właściciel kota tak nie patrzy. Ale tu jest jeszcze coś innego, właściwie dwie sprawy, które chcę poruszyć.

Jedna to te wspomnienia z farmy, gdzie zwierzęta traktuje się inaczej niż to opisują na grupie pl.rec.zwierzaki.koty. Na grupie bowiem kot jest jednym z najważniejszych członków rodziny, należy go wykastrować lub wysterylizować dla jego własnego dobra, z każdym podejrzanym kichnięciem lecieć do weterynarza, a już nieosiatkowany balkon, na który kot wychodzi, ściąga oburzone i pełne potępienia komentarze na głowę posiadacza balkonu. Na farmie tak nie traktuje się zwierząt. Farma to świat, gdzie - nie oszukujmy się - nikt nie roztkliwia się nad losem świeżo narodzonych kociąt. Pakuje się je po prostu do worka i topi, by nie dopuścić do zbytniego zakocenia otoczenia. Okrutne? Tak. Ale takie jest życie i jestem w stanie to zrozumieć.

Druga - to że osobiste przeżycia stają przed oczami podczas czytania. Życie na wsi, gdzie się wychowałam, nauczyło tego właśnie praktycznego podejścia do zwierząt. Tego, że aby zjeść kurę na obiad, należy jej najpierw uciąć siekierą łeb, ona jeszcze trochę się trzepocze, taka bezgłowa, potem trzeba ją sparzyć, oskubać, wypatroszyć. To robiła u mnie mama. U Lessing również jej matka zajmowała się problemem kociego przychówku, właściwie jego usuwaniem, i wcale nie było jej łatwo. Taka myśl mnie naszła - a mojej było łatwo? Ot, refleksja, nie do rozwinięcia, tylko do zadumania się, nad kotami, nad zwierzętami w ogólności, nad życiem i śmiercią.

Jeśli przebrniemy przez ten wstęp, czeka nas spotkanie z kocim światem. Autorka jest nie tylko uważną obserwatorką kocich zachowań, ale i stara się je interpretować. Z namysłem, powoli objaśnia nam, jak to jest, że jeden kot jest taki, a drugi inny. Nie kreuje się przy tym na wszechwiedzącą znawczynię kotów, przyznaje, że czasami kocie zachowania są dla niej niezrozumiałe. Bo koty są czasami niezrozumiałe, oj, są. Niemniej śledzenie wraz z Lessing historii tego czy innego kota jest pasjonujące, ona ma wielki dar obserwacji, cichej, uważnej, nienarzucającej się obserwacji. Nic, tylko się tego od niej uczyć. Brawo.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 12312
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 26
Użytkownik: woy 04.12.2008 09:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię koty. Doris Lessing... | McAgnes
Dla mnie to najlepsza książka Lessig z czterech, jakie przeczytałem. Rzeczywiście, jeśli ktoś szuka kolejnej pozycji do miziania się nad puchatym rozkosznym stworzonkiem, to niech tego nie czyta, bo popełni pomyłkę i jeszcze może coś przykrego mu się potem przyśni. To jest książka o prawdziwym życiu kotów i racjonalnej do nich miłości. Może trochę suchej i mało emocjonalnej, ale pełnej takiego realnego humanizmu, uwzględniającego prawdziwe życie, które bywa piękne, ale częściej jest bezduszne i okrutne w swoich naturalnych regułach.
Użytkownik: jakozak 04.12.2008 09:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie to najlepsza ksi... | woy
Do schowka.
Lepsza od Zaklinacz kotów: Jak rozmawiać z kotem (Bessant Claire)?
Użytkownik: woy 04.12.2008 10:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Do schowka. Lepsza od Za... | jakozak
Nie wiem, nie czytałem. Ja nie jestem kociarzem i w książce Lessing szukalem raczej literatury niż potwierdzenia genialności kotów czy poradnika dla właściciela. To w ogóle nie jest tego typu książka, to jest powieść, ktorej bohaterem są prawdziwe koty. Analizy behawioryzmu kota na kanapie nie znajdziesz tam w ogole, nastaw się raczej na opowieść o kotach skrzywionych psychicznie z powodu niedostosowania do rzeczywistości, gdy im się dom ludzki skończy, albo na walkę dzikiej kotki o uratowanie dzieci, ktora z dwojga złego musi wybrać między czlowiekiem a śmiercią.
Użytkownik: jakozak 04.12.2008 11:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, nie czytałem. J... | woy
Dziękuję. Pozukam. :-)
Użytkownik: Mia Wallace 04.12.2008 10:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię koty. Doris Lessing... | McAgnes
Czytałam "Szczelinę" i niezbyt mi się podobała, ale może dam kolejną szansę pani Lessing. Tylko zęby będę musiała mocno zacisnąć, jak przy "Auteczku" Hrabala - kiedy czytam opisy zabijania kociąt, że wydaje mi się, że mój kot patrzy na mnie z jakimś takim wyrzutem... :))) Książka myk, do schowka :)))
Użytkownik: kot 04.12.2008 10:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię koty. Doris Lessing... | McAgnes
Ciekawa i wnikliwa recenzja, dygresje natury osobistej zrobiły nam mnie duże wrażenie. Lubię takie krótkie, ale bardzo treściwe wypowiedzi. Także jestem w trakcie lektury tej książki (to właściwie nie jest dobre słowo, podczytuję ją od czasu do czasu od bardzo dawna). To moja pierwsza książka Lessing i nie mogę się przyzwyczaić do jej klinicznego, chłodnego stylu. Bardzo lubię koty i nie jestem zwolennikiem „miziania się”, ale jak dla mnie książce czegoś brakuje… jakby duszy. Narratorka wydaje się być mechanicznym okiem obiektywu, a nie żywym człowiekiem, który przyjaźni się z kotem. Być może powinnam przemóc niechęć, wziąć się intensywniej za lekturę, dokończyć książkę i wtedy zmienię zdanie. Jeśli chodzi o książki o zwierzętach, dla mnie najwspanialsze jak dotąd są powieści Jamesa Hertiotta – pełne ciepła i zrozumienia dla zwierzęcego świata, ale bez roztkliwiania się.
Użytkownik: kot 04.12.2008 12:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa i wnikliwa recenz... | kot
PS. Oczywiście powinno być Herriot, a nie Heriott. Dziękuję Marylkowi za przypomnienie o "Kocich opowieściach", jeszcze nie czytałam.
Użytkownik: Marylek 04.12.2008 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: PS. Oczywiście powinno by... | kot
O, śliczne są, takie perełeczki. Bardzo osobiste, ale zupełnie nie sentymentalne. Gorąco polecam. :)
Użytkownik: Marylek 04.12.2008 11:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię koty. Doris Lessing... | McAgnes
McAgnes, a Ty masz kota (koty)?
Niezależnie od tego czy masz, czy nie masz, polecam Ci książkę Jamesa Herriota Kocie opowieści (Herriot James (właśc. Wight James Alfred)). Autor pracował jako weterynarz i to też nie sa opowieści o kanapowych maskotkach, ale o kotach z krwi i kości.

A propos tego, co piszesz, Herriot był wiejskim weterynarzem i we wstępie do książki opowiada jak dostał się na wymarzone studia wterynaryjne i pierwszy raz miał w ręku swój główny podręcznik. Był początek wieku XX. On zawsze lubił zwierzęta, a koty szczególnie i cieszył się, że będzie mógł im pomagać. Otwiera więc tę książkę i ogląda: mnóstwo miejsca o koniach, ich chorobach i leczeniu, drugie tyle o krowach. Nieco mniej o owcach i innych drobnych zwierzętach gospodarskich. Na samym końcu maleńki, pólstronnicowy rozdzialik o psach. O kotach ani słowa. Herriot pisze, że był zaszkokowany, nie mógł wręcz w to uwierzyć, że kotów się nie leczy, bo po co? Przecież tak łatwo sie mnożą! To był powszechny stosunek do zwierząt - utylitarny. Długą drogę przeszliśmy od tego czasu w uświadamianiu sobie, że zwierzę to nie tylko przedmiot, który można kupić lub sprzedać, że ma ono również psychikę, uczucia. No, przynajmniej oficjalnie przeszliśmy. :-/
Użytkownik: verdiana 04.12.2008 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: McAgnes, a Ty masz kota (... | Marylek
Taki stosunek panuje i dziś, niestety. Spróbuj iść do weta ze szczurem... Ja próbowałam z moją Lenką. Musiałam sama postawić jej diagnozę, określić, co ma jej podać i w jaki sposób. Wet nie miał pojęcia i jeszcze był zdziwiony, czego od niego chcę. W nagrodę Lenka go ugryzła. :>

Podobno teraz na SGGW już uczą takich rzeczy. 21 wiek!!

PS. Marylku, a nie chciałabyś poczytać o psychologii kota? Pewnie już wszystko czytałaś, ale a nuż widelec? Mam xero jakiejś książki (nie wiem jakiej, bo nie ma karty tytułowej) do oddania. :-)
Użytkownik: Marylek 04.12.2008 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Taki stosunek panuje i dz... | verdiana
Pewnie, że chcę! Odłóż dla mnie, chętnie się zaopiekuję. :)
Szczura nie miałam, ale chodziłam do weta ze świnką morską. Istotnie, wydawał się w głębi ducha sądzić, że powinnam sobie kupić nową świnkę, zamiast wydawać kasę na zastrzyki u niego. Ale potem się przekonałam, że to nie jest nalepszy wet świata. Może dlatego?
Użytkownik: McAgnes 04.12.2008 13:38 napisał(a):
Odpowiedź na: McAgnes, a Ty masz kota (... | Marylek
Mam kota, Marylku, mam. Dlatego też chętnie sięgam po literaturę z kotami związaną, jeśli tylko mam okazję. Herriot, oczywiście, wędruje do schowka, dziękuję!
Użytkownik: veverica 04.12.2008 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię koty. Doris Lessing... | McAgnes
Bardzo podobne miałam wrażenia po przeczytaniu tej książki... Bardzo dobra sama w sobie, i najlepsza jaką czytałam o kotach - właśnie przez ten brak roztkliwiania się, a zamiast tego dojrzałą, spokojną miłość do kotów, akceptującą wszelkie złe sprawy, jakie mogą się przydarzyć...
Użytkownik: cordelia 04.12.2008 13:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię koty. Doris Lessing... | McAgnes
Ciekawa recenzja, ciekawy temat. Właśnie zastanawiałam się, od której książki zacząć znajomość z Lessing...
A propos kotów, niedawno ukazał się zbiór opowiadań Opowiadania pod psem i kotem (antologia; Bąkiewicz Grażyna, Jabłońska Renata, Grupiński Rafał i inni), których autorzy ("podobnie jak cała ludzkość" - czytamy na okładce) dzielą się na miłośników kotów i zwolenników psów.
Użytkownik: oyumi 04.12.2008 15:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa recenzja, ciekawy... | cordelia
Bardzo zachęcająca recenzja.
Użytkownik: cordelia 09.12.2008 23:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo zachęcająca recenz... | oyumi
Nie wiem, czy chodzi o moją (bo i recenzja McAgnes jest zachęcająca), ale przyjmuję, że tak, cieszę się i pozdrawiam :)
Użytkownik: mishima 04.12.2008 19:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię koty. Doris Lessing... | McAgnes
Przeczytałam i szybciutko odłożyłam na półkę. I w tej książece, jak we wszystkich jej książkach, więcej
zła i okrucieństwa niż dobra. Czytanie książki napisanej bez emocji przypomina czytanie referatu. Brrr...
Użytkownik: lachus77 08.12.2008 15:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam i szybciutko... | mishima
Zgadzam się, książka ma mieć w sobie dreszczyk emocji, jakąś dramaturgię, która by zachęcała do czytania. Nie lubię książek o niczym, bez wyrazu...
Użytkownik: kot 08.12.2008 17:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię koty. Doris Lessing... | McAgnes
Kibicowałam tej recenzji, bardzo się cieszę, że została nagrodzona. Gratulacje!
Użytkownik: McAgnes 08.12.2008 18:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Kibicowałam tej recenzji,... | kot
Dziękuję :)
Użytkownik: Marylek 08.12.2008 18:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię koty. Doris Lessing... | McAgnes
Gratuluję, McAgnes, nagrody! Bardzo się cieszę, należała Ci się. :-)
Użytkownik: zochuna 09.12.2008 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię koty. Doris Lessing... | McAgnes
McAgnes, ja również gratuluję takiej sensownej wypowiedzi! "O kotach" czytałam i bardzo wysoko cenie tę pozycję. Największą przyjemność sprawiło mi wyczytanie z niej tego, co - i mnie - w kotach zachwyca: współistnienie kociego świata z moim, z wyraźną korzyścią dla mnie, możliwą korzyścią dla kota (tego nie mogę być pewna) i przy zachowaniu całkowitej autonomii obu światów.
Użytkownik: zochuna 09.12.2008 22:27 napisał(a):
Odpowiedź na: McAgnes, ja również gratu... | zochuna
Aaaa, chciałam też podziękować innym biblionetkowiczom za podpowiedź lektury Harriota "Kocie opowieści". Do schowka!
Użytkownik: moreni 07.02.2010 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię koty. Doris Lessing... | McAgnes
Po dłuższym polowaniu udało mi się w końcu przeczytać tę książkę. I muszę przyznać, że wywarła na mnie ogromne wrażenie. Całkowicie zgadzam się z tym, co napisałaś na temat pierwszej części książki. Też wychowałam się na wsi, dlatego ta część wydała mi się w jakiś sposób bliska (z tym, że w naszym gospodarstwie nie trzeba było kociąt topić, selekcja naturalna działała nad wyraz sprawnie). Zdumiała mnie też sprawność opisu kociej natury. Nawet jeśli autorka nie wszystko, jak sama przyznaje, o kotach wie, to tą znaną część opisuje niezwykle realistycznie. I co uważam za szczególnie cenne, nie próbuje kotom przypisywać ludzkich myśli i motywacji. Raczej stara się ukazać, że kocie emocje, chociaż podobne do naszych, nie są z nimi tożsame.
Użytkownik: jakozak 17.08.2010 09:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię koty. Doris Lessing... | McAgnes
Ta książka jest rzeczywiście inna, niż wszystko to co przeczytałam do tej pory o moich najukochańszych zwierzętach.
Jest prawdziwa. No i strona literacka tej książki... Bardzo ciekawa i miejscami mocno poetyczna, mimo że dość surowa.

Piątka.
Użytkownik: koko 06.01.2011 17:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię koty. Doris Lessing... | McAgnes
Bardzo, bardzo się cieszę, że mi ją pożyczyłaś, McAgnes!
Powściągliwość autorki tak przyjemnie odbiega od przesłodzonych i/lub histerycznych postaw entuzjastów kotów na różnych forach czy w niektórych publikacjach. Lessing żyje z kotami, żyje obok nich, troszczy się o nie, obserwuje, wyciąga wnioski, ale nie czyni z kociego współlokatora bóstwa wcielonego. Po prostu - pod jednym dachem istnieją dwa niezależne byty. Współistnieją.
Bardzo dobra książka, właśnie poprzez pozorny chłód, wyważenie i brak jakiegokolwiek "ciuciania" nad koteczkiem.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: