Dodany: 22.11.2008 18:44|Autor: Qaav

Najgorsza powieść najlepszego pisarza horrorów?


Tak jak w temacie.
Która książka najgorzej się prezentuje? S. King napisał ich tak wiele, że na pewno znajdzie się chociażby jeden 'gniot' przez Niego wydany.

Ja do tej pory przeczytałem jedynie dwie Jego powieści. TO! (które jest przerażająco-fantastyczne) i Lśnienie (które jest równie dobre.)

Czytam teraz "Rękę mistrza" i ta także nie jest tzw. 'gniotem'

Więc?
Wyświetleń: 45854
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 87
Użytkownik: exilvia 23.11.2008 00:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Czy, żeby wypowiadać się w tym wątku trzeba być miłośnikiem Kinga? Przeczytałam jak dotąd również 2 jego powieści (myślę, że "Jego" jest nie na miejscu, sugeruje jakieś bóstwo ;)): Gra Geralda (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)) i Miasteczko Salem (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)) - obie były kiepskie. Tylko, że nie mogę ich porównać do innych, być może są jakieś jeszcze gorsze. ;-) Mam ochotę przeczytać Lśnienie (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)), ale poczekam aż minie mi niechęć do Kinga po Gra Geralda (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)), która mnie zmęczyła i znudziła.
Użytkownik: Qaav 23.11.2008 09:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy, żeby wypowiadać się ... | exilvia
Tak, Miasteczko Salem na mieszane opinię, a o Grze Geralda, przyznam się bez bicia, nie słyszałem.

Teraz ostrze zęby, oczy i wszystko co można ostrzyć (o zgrozo, oczu nie można ostrzyć) na "Jak pisać: pamiętnik rzemieślnika", ponieważ też sobie popisuję jakieś opowiadania.
A także na "Misery", "Cujo" i "Carrie" <- Nazwy mnie intrygują ;]
Użytkownik: Marylek 23.11.2008 11:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, Miasteczko Salem na ... | Qaav
Cóż, ja się za wielkiego miłośnika Kinga nie uważam, ale "Gra Geralda" jest jedną z najlepszych jego książek, jakie czytałam. Rewelacja, po prostu! Widzisz, sam musisz sprawdzić. ;-)
Użytkownik: exilvia 23.11.2008 11:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, ja się za wielkiego ... | Marylek
I właśnie najprawdopodobniej po Twojej opinii, na fali (swojej już) potrzeby czytania czytadeł sięgnęłam po "Grę Geralda". :-)
Użytkownik: Marylek 23.11.2008 11:39 napisał(a):
Odpowiedź na: I właśnie najprawdopodobn... | exilvia
I aż tak okropnie Ci się nie podobała! A dlaczego? Może po prostu nie ten gatunek - po Kingu spodziewałaś się horroru, a to jest właściwie powieśc psychologiczna.
Mnie się ogromnie spodobał fakt, że większość tego, co się dzieje (czy można to nazwać "akcją"? Akcją retrospektywną?) dzieje się w głowie głównej bohaterki. Dla mnie to jest właśnie rewelacyjne, to jest wielką sztuką, przyciągnąć i zatrzymać czytelnika rozpamiętywaniem, rozgrzebywaniem własnego ego. I to czytelnika horroru, łasego na akcję właśnie. Taką woltę King zrobił, pomyśl, miejsce akcji tak ograniczone, że bardziej już się nie da, a horror sytuacji narasta - postaw się na miejscu bobaterki, nie boisz się? I prawdą wszak jest, że wszystko co dla nas ważne nosimy w sobie i tylko różnie interpretujemy to, co wokół nas.
A dlaczego Ciebie znudziła?
Użytkownik: exilvia 23.11.2008 11:52 napisał(a):
Odpowiedź na: I aż tak okropnie Ci się ... | Marylek
Nie spodziewałam się horroru, do miłośniczek literackich horrorów nie należę (z filmowych mam swoich faworytów, ale gatunek jako taki też nie należy do moich ulubionych). Zatem odpada, że nastawiłam się na horror. Wiedziałam, że to kilkadziesiąt godzin sam na sam z bohaterką. Czy razem z nią się bałam? Problem w tym, że nie. Raczej byłam ciekawa, jak się wyzwoli i jakie to lęki pojawią się w jej głowie. Uwaga spoiler! Szkoda, że postać w kącie nie okazała się jednak wytworem jej wyobraźni - myślała, że King tak to rozegra i zapowiadało się ciekawie. Ale ta cała historia z dniem zaćmienia... trochę tani chwyt, poza tym on się nad tym rozwodził przez pół książki, a domyślić się o co chodziło można było przy jednym z pierwszych napomknień. Głosy w jej głowie były ciekawym zabiegiem literackim. Ale postacie psa Prince'a i tego "człowieka z kąta" - przypięte, doklejone na siłę. Tzn pies jako pies mógłby zostać, ale to że wiedziałam, skąd się wziął i jakie to straszne życie miał, informowanie mnie o tym uważam za absurdalne. Nie umiałam się wczuć w sytuację, King za rozwlekle pisze chyba (co nie świadczy też dobrze o nim jako pisarzu) i cała groza się rozmywa. Zgadzam się, sytuacja koszmarna i jednocześnie żałosna, i śmieszna. Ale.. co z tego?
Użytkownik: Marylek 23.11.2008 12:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie spodziewałam się horr... | exilvia
Ja też nie lubię "czystych" horrorów.
King rozwodzi się o wszystkim bardzo szczegółowo, to jest chyba jedna z cech jego pisarstwa. Nie wiem, zresztą, czy czytałam dość dużo, żeby się wypowiadać, ale w większości tego, co czytałam, tak właśnie jest. I to stanowi też jego siłę - on potrafi zrobić powieść z niczego i jeszcze wprowadzić tam emocje. Tych prawdziwych horrorów typu "Lśnienie" czy "To" nie czytałam, boję się bać ;-) ale jego psychologiczne wstawki bardzo mi odpowiadają.
Postać psa z "Gry" zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Fakt, opis jego losów wionie trochę smrodkiem dydaktycznym, King porzemyca takie umoralniające prztyczki, ale robi to przecież i w opisach losów ludzi, dociekając przyczyn ich reakcji. A pies jest, niestety, bardzo realny.

Niedawno czytałam "Pokochała Toma Gordona" - to jest dopiero majstersztyk rozdmuchiwania akcji z niczego! Całą akcję można streścić w jednym zdaniu prostym: Mała dziewczynka gubi się w lesie. A King zrobił z tego powieść na prawie 200 stron! I ja to doceniam. Chociaż "Gordona" nie polecam, bo to jest jednak trochę przekomarzanie się z czytelnikiem, pokazywanie, co się potrafi. Książka dla fanów Kinga. Ale umiejętności warsztatowe doceniam.
Użytkownik: exilvia 23.11.2008 12:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też nie lubię "cz... | Marylek
Ja bym wszystko skracała. O kunszcie literackim świadczy wg mnie umiejętność lapidarnego ujmowania myśli niż ich rozwlekanie.
Użytkownik: Marylek 23.11.2008 13:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja bym wszystko skracała.... | exilvia
No tak. A czytałaś "Piąte dziecko" Doris Lessing? W dyskusji o książce kilkakroć padają zarzuty, że jest to tylko zarys, szkic, streszczenie, że za mało rozbudowana, zbyt lapidarna, etc. Po prostu za krótka - taki duży problem na tak niewielu stronach.
Moja Babcia mawiała: Jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził. ;-)
Użytkownik: Czajka 23.11.2008 15:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja bym wszystko skracała.... | exilvia
Tak, tak, do Tołstoja bez nożyczek nie podchodź. O Poszukiwaniu nie wspomnę. ;)
Mnie, żeby nie wyciągać dzieł ciężkiego kalibru, bardzo podoba się sposób narracji Kinga, który opowiada, opowiada, ja słucham, bo opowiada dobrze, ale skręca mnie ciekawość i gna co dalej. I uważam, że kunszt w literaturze nie polega na lapidarności (w niektórych dziedzinach też nie), ale na umiejętności kreacji literackiej fikcji. I porywania czytelnika. No, ale każdy może być porwany przez coś innego.

I sobie myślę, że klucz do Twojej niechęci tkwi w "nie potrafiłam się wczuć w tę sytuację". Wtedy wszystko się ciągnie jak flaki z olejem, nawet jeżeli jest kilkustronicową nowelką (jak Janko Muzykant).
Czytam teraz akurat "Faraona" i tam Ramzes cierpi przez kapłanów, Sara cierpi przez Ramzesa, chłopi cierpią przez brak ziemi, ale jakoś mnie to nie porusza i co jakiś czas właśnie pojawia się refleksja - no i co z tego?
I nie wiem, czy to jest wina Prusa. :)
Użytkownik: exilvia 23.11.2008 20:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, tak, do Tołstoja bez... | Czajka
Oj, nie. U Tołstoja nie potrzeba nożyczek. Ani u żadnego z "kanonicznych" znanych mi XIX-wiecznych powieściopisarzy.

A w "Grę Geralda" nie tak trudno się wczuć, nie rób ze mnie nieczułego potwora.

Może masz rację, to nie lapidarność, ale jakaś inna cecha stylu. Tym bardziej, że przepadam za wspomnianymi wyżej XIX-wiecznymi powieściami. King się powtarzał (ciągłe wracanie do jakichś informacji, oczywiście poszerzał ich zakres, ale powtarzał też to, co już było wiadomo, lub wyjaśniał wprost coś, czego można się było domyśleć, lub po raz enty tylko, że z innej strony to samo objaśniał czytelnikowi). To się jak widać wielu osobom podoba. Ja wolę gęstą literaturę.
Użytkownik: Czajka 24.11.2008 07:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, nie. U Tołstoja nie p... | exilvia
Ależ gdzież bym śmiała robić z Ciebie potwora. :)
Ponieważ "Użytkownik ♪ (exilvia) 2008-11-23 11:52:55 napisał(a): Nie umiałam się wczuć w sytuację" więc przeczytałam i zrozumiałam, że nie umiałaś się wczuć w sytuację. Nic więcej. Chyba że miałaś co innego na myśli? Poza tym nie uważam, że brak reakcji na opowiedzianą historię świadczy o braku wrażliwości, przecież, mimo wszystko, to tylko literatura i mówię to zupełnie poważnie, bez żadnej ironii. Na historię (nawet jeżeli jest prawdziwa) nakłada się sposób opowiadania.

A dlaczego do Tołstoja nie potrzeba nożyczek? Moim zdaniem określenie "rozwlekły" jest subiektywne, znam osoby, które uwielbiają Tołstoja, a chętnie by wycięły co niektóre fragmenty. Poza pewnymi obiektywnymi cechami wszystko sprowadza się do osobistych upodobań.

Cervantes powiedział kiedyś bardzo ładnie, niestety nie mam przy sobie cytatu, ale chodziło o to, że ta sama opowieść jednych porusza, drugich nie porusza i nie wiadomo dlaczego. I z tym się bardzo zgadzam.
Mnie "Gra Geralda" się podobała. Skrócenie jej uważałabym za taki sam zabieg, jak wycięcie wszystkich scen z narastającą muzyczką w "Szczękach". Niechby ten rekin od razu połknął nieszczęsne ofiary. Jakie oszczędności na taśmie i na orkiestrze. W tym jednak rzecz, że to oczekiwanie na noc i na to co wypłynie z oceanu jest najprzyjemniejszym momentem w thrillerach.
Można opowiedzieć "Grę Geralda" w pięciu zdaniach, tylko czy wtedy byłaby straszna? Dla mnie nie.
Tak samo jak nie uważam, że błędem była realność tej postaci, bo to w ogóle nie miało znaczenia do samego końca. Liczył się jej strach.
Ja w ogóle cenię i podziwiam Kinga za jego wyobraźnię i za to co potrafi zrobić z banalnej sytuacji. Może jestem jedną z wielu (a czy to źle, swoją drogą?) ale sposób w jaki pisze mi się właśnie podoba.
Mówimy tu oczywiście o pewnej kategorii książek, i w tej uważam go za bardzo dobrego fachowca, a jeżeli chodzi o wzbudzane we mnie emocje, zaciekawienia, to przekładam go znacznie nad Agathę Christie, która w swoich kryminałach jest faktycznie nudna i rozwlekła. Za to Autobiografię napisała świetną. Natomiast King, przeciwnie, swoje wspomnienia też napisał dobrze.


Użytkownik: Marylek 24.11.2008 10:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ gdzież bym śmiała ro... | Czajka
Jakie wspomnienia? Gdzie one są i czemu ja nic o tym nie wiem? ;-)
Użytkownik: hburdon 24.11.2008 10:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Kinga. Tu są: Jak pisać: ... | Czajka
Połowa jest o pisaniu, a połowa o Kingu. Ta połowa o pisaniu mi się podobała, a ta połowa o Kingu mniej. Wyszło na to, że King siebie lubi, a ja jego nie bardzo. :)

A Tołstoja właśnie czytam "Wojnę i pokój", i w moim jak najzupełniej prywatnym odczuciu jemu nie nożyczki są potrzebne, tylko zupełne przeredagowanie całości, bo to strasznie źle jest napisane, strasznie. Ale ciekawe przy tym, i nie do końca to rozumiem, że czytam z przyjemnością mimo wszystko. Zobaczymy co będzie dalej.
Użytkownik: Czajka 24.11.2008 11:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Połowa jest o pisaniu, a ... | hburdon
O, a ja odniosłam wrażenie, ze on siebie nie za bardzo lubi, a zwłaszcza nie lubi tego co pisze tylko to skrzętnie ukrywa. :)

A dlaczego źle napisane? ja WiP czytałam ponownie niedawno i znowu nic nie pamiętam. Tylko tego żołnierza na przyczółku, czytałaś to już? Bardzo prześliczna historia.
Użytkownik: hburdon 28.11.2008 19:21 napisał(a):
Odpowiedź na: O, a ja odniosłam wrażeni... | Czajka
Do żołnierza na przyczółku jeszcze chyba nie doszłam, bo żadnego konkretnego nie kojarzę - na razie wszyscy latają w kółko jak kurczaki. Nie będę WiP krytykować bez podkładki, daj mi całość przeczytać i zrobić notatki, bo wiem, na co się narażam. :)
Użytkownik: Marylek 24.11.2008 11:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Kinga. Tu są: Jak pisać: ... | Czajka
Dzięki!
Wiem, że Kinga, ale myślałam, że ten "Pamiętnik..." to jest taki poradnik dla wstępujących w ślady mistrza, hi, hi.
Użytkownik: Czajka 24.11.2008 11:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki! Wiem, że Kinga, ... | Marylek
Bo też, ale pamiętam z tego tylko jak pisać o kanapce z tuńczyka, czy nie pisać, nie wiem za dokładnie. Ale najbardziej mi sie podobała jego reakcja na przyjęcie do druku Carrie, a najmniej się z nim zgodziłam co do Cujo, bo on strasznie tej książki nie lubi, a ja bardzo lubię. Z tym że ja mam przewagę, bo pamietam jak czytałam, a on nie pamięta jak ją napisał. O, może dlatego Hania go nie lubi. :))
Użytkownik: Marylek 24.11.2008 11:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo też, ale pamiętam z te... | Czajka
Spuchłaś mi schowek. ;-p
Użytkownik: p.a. 23.11.2008 12:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, Miasteczko Salem na ... | Qaav
Nie wiem, czy najlepsze tytuły sobie wybrałeś. "Cujo" i "Carrie" są przeciętne, "Misery" - lepsze. Ale moim zdaniem żaden z tych tytułów nie należy na "górną półkę" twórczości Kinga.
Użytkownik: p.a. 23.11.2008 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy, żeby wypowiadać się ... | exilvia
Hmm...nie podobało Ci się "Miasteczko Salem"?? Hmm...Może zbyt "czystogatunkowy" to horror. Faktycznie spróbuj z "Lśnieniem", może Ci się spodoba. Podobnie rzecz ma się z "Workiem kości". Osobiście poleciłbym "To" lub "Bastion", ale to straszne potwory... No i cały cykl "Mrocznej Wieży", który jednak liczy -bagatela- ok. 4000 stron zebranych w 7 książkach... Natomiast z dziedziny "dobre, choć krótkie" zdecydowanie można polecić "Wielki Marsz". Warto też moim zdaniem zaznajomić się z "Sercami Atlantydów".
Użytkownik: exilvia 24.11.2008 01:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Hmm...nie podobało Ci się... | p.a.
"Lśnienie" tylko ze względu na film chcę obejrzeć. Lubię mieć ogląd na komplet. ;-) Na razie jednak sobie z Kingiem w ogóle dam spokój, czuję zmęczenie czytadłami.
Użytkownik: MidnightCookie 01.12.2008 13:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy, żeby wypowiadać się ... | exilvia
Ja troche Kinga przeczytalam i tylko jedna powiesc na dobra sprawe mnie poirytowala i absolutnie mi sie nie podobala: Ostatni Bastion Barta Dawesa. Po prostu mnie znudzil.

Poza tym absolutnym MISTRZOSTWEM jest cala seria Mroczna Wieza - to epicka powiesc i jedno z najlepszych dziel literatury wspolczesnej. Horrory Kinga (Miasteczko Salem, Carrie czy Komorka) lubie, ale bez rewelacji. Zdecydowanie wole jego powiesci psychologiczne - te z granicy horroru i realizmu. Cztery Pory Roku, Wielki Marsz, Bastion - rewelacyjne dziela. I widac, ze facet sie rozwija!

Teraz czytam Duma Key i jestem jak dotad zachwycona - to prawdziwy artysta w swoim fachu. Jego rzemioslo pisarskie jest wrecz perfekcyjne. Dobrze, ze Ostatni Bastion Barta Dawesa byl wyjatkiem, ktory potwierdza regule, ze kto jak kto, ale King pisac potrafi i poziom trzyma od lat!
Użytkownik: lukaszekk123 23.11.2009 14:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy, żeby wypowiadać się ... | exilvia
z tych które czytałem a czytałem kilkanaście ksiązek Kinga to najbardziej się wynudziłem przy stukostrachach(myślałem ze nie doczytam do końca ale mam taką zasadę ze jak zacznę książkę to muszę skończyć wiec się męczyłem,,można by było tą samą książkę napisać o połowę krótszą,za wiele niepotrzebnych opisów,robiłem przerwy kilkudniowe w czytaniu,aż przeczytałem ;p) i ostatnim bastionie Barta Dawesa. Kolorado kida nie czytałem ale czytając to co o nim piszą to nie wiem czy kiedyś go przeczytam.
Użytkownik: inheracil 23.11.2008 10:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Moim faworytem jest ta ksiażka Regulatorzy (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl))
Użytkownik: Aquedita 23.11.2008 10:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Uwaga! W poście duża doza nieobiektywizmu :P Dziękuję za uwagę...

Sporo przeczytałam powieści tego autora, przyznaję się bez bicia, że jest on jednym z moich ulubionych.
Nieczęsto zdarza mi się mi przyznać, że coś autorstwa Kinga było kiepskie, ale postaram się cofnąć pamięcią... Do takich niezachwycających należy być może "Cujo" i "Ostatni bastion Barta Dawesa" (nie mylić z "Bastionem"). Nie czytałam nowszych powieści - "Komórki" i "Histori Lisey" - które zebrały miażdżąco złe recenzje od wszystkich na około.
Użytkownik: Marylek 23.11.2008 11:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga! W poście duża doza... | Aquedita
Nie od wszystkich. Mnie się "Historia Lisey" bardzo podobała. Zależy, czego kto szuka w danej książce.
Każda ocena jest subiektywna. ;-)
Użytkownik: Aquedita 23.11.2008 11:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie od wszystkich. Mnie s... | Marylek
Dlatego też zastrzegłam,że sama nie czytałam, ale tak wyglądał generalnie odbiór.

Oczywiście, że każda ocena jest subiektywna. Ja jestem fanką opowiadań Kinga, choć nie często znajdują uznanie wśród szerokiej opinii czytelników :)
Użytkownik: p.a. 23.11.2008 12:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga! W poście duża doza... | Aquedita
"Historia Lisey" faktycznie jest przegadana i nudnawa, natomiast "Komórka" mile mnie rozczarowała. Chociaż na biblionetce obie książki zyskały podobną ocenę...Wniosek? Nie ma co się sugerować opiniami innych, trzeba przeczytać samemu:)
Użytkownik: Marylek 23.11.2008 13:14 napisał(a):
Odpowiedź na: "Historia Lisey"... | p.a.
Dokładnie tak - trzeba samemu. Dla mnie "Worek kości" to najnudniejszy King, jakiego czytałam. A "Historia Lisey" - świetna, pasjonująca. Gdy porównuję "Komórkę" z "Historią Lisey" to wydaje mi się, że dwóch różnych autorów je napisało, a już na pewno dla różnych grup czytelników. "Komórka" to dośc banalny horror, ale dobrze napisany warsztatowo, a "Historia Lisey" to kolejna powieść psychologiczna, bardzo rozbudowana, pogłębiona, z elementami ingerencji świata nadnaturalnego w rzeczywistość.

Ja myślę, że to generalnie dobrze świadczy o pisarzu, jeśli różni czytelnicy potrafią dostrzec tak różne rzeczy w tych samych ksążkach. King jest bardzo giętki jako pisarz, stawia na atmosferę, ale po drodze stosuje różne techniki i ciekawie jest to śledzić.
Użytkownik: p.a. 23.11.2008 16:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Dokładnie tak - trzeba sa... | Marylek
Dla mnie z kolei "Worek kości" to jedna z lepszych książek Kinga...O tym, co sądzę o "Historii Lisey" wkrótce szerzej w recenzji:)

"Komórka" banalnym horrorem? Może tak, sam podchodziłem do niej z duuużą dozą ostrożności. Pomysł wydał mi się idiotyczny, ale...narracja pędzi w tej książce jak szalona, dzięki czemu książkę czyta się naprawdę szybko i w sumie Kingowi udało się powiedzieć w temacie "żywych trupów coś nowego (nawet jeśli "telefoniczni" nie mają z zombie zbyt wiele wspólnego).
"Historia Lisey" to rzeczywiście przeciwległy biegun, ale moim zdaniem nie wystarczy powtarzać niczym mantrę masę neologizmów, wchodzić raz po razie w świat wspomnień, by stworzyć dobrą (nie mówiąc nawet o pasjonującej) książkę psychologiczną. Dostojewski to w każdym bądź razie nie jest;)
Użytkownik: Valaya 23.11.2008 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie z kolei "Wo... | p.a.
Zgadzam się, że "Komórka" to nie tani horrorek. Pomysł fajny i jak dla mnie to ci telefoniczni zombiacy przypominają mi trochę ludzi na czatach w internecie. Kiedyś weszłam z ciekawości, ale nic a nic nie zrozumiałam z tego bełkotu, który tam był. Telefoniczni używają prostego języka, a proszę zauważyć, w którą stronę język ostatnio zmierza - niedługo wystarczy napisać kilka literek w smsie, a już będzie wiadomo o co chodzi rozmówcy.
A "Historia Lisey" mnie urzekła. Dla mnie to jedna z lepszych powieści Kinga. Myślę, że to bardzo osobista i dojrzała powieść o związku z długoletnim stażem. Ta masa neologizmów, o której mówisz, to język zrozumiały tylko dla tych dwojga. Myślę, że wiele par posługuje się takim szyfrem. Nie czytałam jeszcze Dostojewskiego, ale King też daje radę ;)
Co do najgorszych książek Kinga, niestety, nie mogę się wypowiedzieć, bo przeczytałam tylko 24 z nich. Do tej pory najbardziej rozczarowało mnie "To". Może powinnam była przeczytać tę książkę, kiedy miałam naście lat?
Użytkownik: bazyl3 23.11.2008 21:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się, że "Kom... | Valaya
>>Ta masa neologizmów, o której mówisz, to język zrozumiały tylko dla tych dwojga.<<

Święte słowa. I dlatego ja nie bardzo rozumiałem co jedno z tych dwojga do mnie mówi :D
Użytkownik: p.a. 24.11.2008 10:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się, że "Kom... | Valaya
Ja akurat do "masy neologizmów" nic nie mam, akurat ten pomysł był moim zdaniem dobry, podkreślał intymny charakter relacji Lisey i Scotta. Tyle, że w książce niewiele się działo, a wątek "Zacka McCoola" był bardzo oczywisty, z jego rozwiązaniem na czele. Poza tym moim zdaniem, jeśli chce się podjąć naprawdę poważne tematy, powinno się unikać jakichkolwiek fantastycznych rozwiązań.
Użytkownik: Marylek 24.11.2008 11:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja akurat do "masy n... | p.a.
Tam się najwiecej działo w głowie bohaterów, a właściwie głównej bohaterki.
I to jest bardzo prawdziwe i rzeczywiste. Nieważne, co się dzieje, ważne jak Ty to odbierasz, prawda? Tę samą sytuację dwie osoby różnie ocenią, jeśli noszą w sobie różne systemy wartości.

A pomyśl na przykład o osobach chorych psychicznie. To, co oni opowiadają to czasem dla słuchających czysta fantastyka, a dla nich samych - realne cierpienie, rzeczywisty problem.
Mówię Ci, najwięcej dzieje się w głowie. :)

Podobne rozwiązanie stosuje King w "Rose Madder", ale "Lisey" ma gęściejszą atmosferę, bardziej mi się podobała.

Z ostatnim Twoim zdaniem się nie zgodzę. Weź choćby takiego Pratchetta: podejmuje tematy bardzo poważne, dotykające nas wszystkich, ale przetwarza je w swój własny kpiarski sposób i dodaje jeszcze fantastykę. Powaga tematu pozostaje, choć odbita w krzywym zwierciadle.

Użytkownik: p.a. 24.11.2008 12:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Tam się najwiecej działo ... | Marylek
!!!UWAGA SPOILERY!!!

W głowie? Chyba nie do końca, księżyc Boo'ya musiał istnieć w jakimś sensie naprawdę - inaczej, co by tam robił Zack McCool? Długaśnik nie mógłby go dopaść, gdyby to wszystko tylko w głowie się działo.

Pratchett..no właśnie, kpiarstwo, ironia, dystans...King w "Historii Lisey" jest śmiertelnie poważny i to dosyć istotna różnica między nim a autorem "Świata dysku". W poprzedniej wypowiedzi wyraziłem się nieco nieprecyzyjnie, bo oczywiście masz rację twierdząc, iż można wyciągać poważne wnioski, nawet jeśli treść jest podana w zabawny i/lub fantastyczny sposób.

Oczywistym jest to, że związek Scotta i Lisey był wyjątkowy. Ale czy byłby taki wyjątkowy bez księżyca Boo'ya, bez Zników i Złamazi? Trudno powiedzieć, bo King de facto niewiele mówi o uczuciach bohaterów, które byłyby obecne między nimi bez tych wszystkich traum i fantazji. To, moim zdaniem, osłabia wymowę "Historii Lisey".
Użytkownik: Marylek 24.11.2008 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: !!!UWAGA SPOILERY!!! W... | p.a.
Tak, masz rację, to jest właśnie cały King, więszość w głowie, ale księżyc Boo'ya jest całkowicie rzeczywisty. King lubi tak mieszać, ale właśnie to tworzy ten jego niepowtarzalny klimat.

A scena pod gałęziami zwisającego drzewa, pamiętasz, to mistrzostwo powieści psychologicznej. No dobra, współczesnej. Ja Dostojewskiego lubię. :)
Użytkownik: p.a. 24.11.2008 14:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, masz rację, to jest ... | Marylek
I znów dotarliśmy do miejsca oznaczonego tablicą "o gustach się nie dyskutuje":) Żeby jednak nie było nieporozumień - ja Stephena Kinga naprawdę lubię. Zresztą wystarczy wejść w moje oceny, by zorientować się, że czytałem większość jego książek. Może również dlatego coraz większe mam wobec jego twórczości wymagania? Ale chyba nie tylko o to chodzi, większość jego powieści z XXI wieku nie robi na mnie takiego wrażenia, jak bardziej klasyczne pozycje. Wiele wskazuje na to, że "Ręka Mistrza" może spowodować, że zmienię swoje zdanie na temat najnowszej twórczości Stephena K. Ale wpierw to muszę chyba sobie oczyścić umysł, żeby do tej książki podejść z czystym umysłem, bez bagażu negatywnych emocji;)"Rękę Mistrza" mam na wyciągnięcie ręki na szczęście;) Więc każdego dnia będę mógł po nią sięgnąć... Ale na razie muszę chyba zrobić sobie przerwę od twórczości Kinga. Wygląda na to, że w obecnych czasach mam problem z przeczytaniem więcej, niż 2 jego książek pod rząd.
Użytkownik: illerup 23.11.2008 10:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Przeczytałam większość książek Kinga(4 mi zostały do kompletu) i za najsłabsze uważam: Buick 8 (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)), Ostatni bastion Barta Dawesa (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)), Stukostrachy (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)), co zresztą widać po moich ocenach.
Użytkownik: bazyl3 23.11.2008 10:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Trudno wyłonić faworyta, ale niech będzie Buick 8 (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)).
Użytkownik: Akrim 23.11.2008 11:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Spośród przeczytanych przeze mnie, najmniej podobali mi się "Regulatorzy".
Użytkownik: p.a. 23.11.2008 12:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Najsłabszą jest prawdopodobnie "Colorado Kid" - nudny pseudo-kryminał.
Użytkownik: koczowniczka 23.11.2008 15:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Nie czytałam wszystkich książek Kinga. Z czytanych najbardziej nie podobał mi się "Buick 8". Natomiast "Gra Geralda" bardzo podobała mi się z powodów, o których tak pięknie napisała Marylek. Podobała mi się też "Dolores Claiborne" i "Pokochała Toma Gordona", a także niektóre opowiadania, jak np. "Zdolny uczeń".
Jednak muszę przyznać, że choć bardzo cenię Kinga, nie jestem w stanie czytać dwóch jego książek pod rząd. Za rozwlekle czasami pisze.
Użytkownik: Zoana 23.11.2008 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Moim zdaniem największym "gniotem" jest Buick 8 (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)), śmiertelnie się przy nim wynudziłam. I nie podobało mi się opowiadanie (nowela? minipowieść?) "Policjant biblioteczny" w zbiorze Czwarta po północy (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)), choć pozostałe są moim zdaniem bardzo dobre :)
Użytkownik: dewaluacja 03.12.2008 14:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Najgorsza- "Gra Geralda",
Najlepsze: "Misery", "Rose Madder", "Dolores Claiborne". Te dwie ostatnie wyróżniam ze względu na zamiłowanie do powieści obyczajowych.
Użytkownik: mac 22.01.2009 22:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
"Bastion" - ogromne nadzieje i równie wielkie rozczarowanie. Przytłaczająco rozlazła powieść - 965 s. popapranej pisaniny. Monotonia większa niż przy trawersie przez Saharę. Jestem fanem Kinga i Bastionu nie polecam. Natomiast warto sięgnąć po niedocenione "Stukostrachy". Ale "Bastion" - tak, nadal się z nim męczę (jeszcze jakieś 300 stron grrrrr [ciągle po cichu liczę choć na jakiś 'moment of great suspense' w zakończeniu).
Użytkownik: p.a. 23.01.2009 09:33 napisał(a):
Odpowiedź na: "Bastion" - ogr... | mac
Hmm...osobiście akurat nie przepadam za zakończeniem "Bastionu", generalnie książka podobała mi się przede wszystkim gdzieś w pierwszej połowie, no, w pierwszych 2/3 książki. "Stukostrachy" wciąż stoją na półce i czekają na lepsze czasy;) Ale mini-serial zawsze lubiłem.
Użytkownik: mac 24.01.2009 23:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Hmm...osobiście akurat ni... | p.a.
..to byl miniserial..!?! kurcze, musze obejrzec, mam nadzieje tylko ze nie byl to poszatkowany film pelnometrazowy..
Użytkownik: p.a. 26.01.2009 10:35 napisał(a):
Odpowiedź na: ..to byl miniserial..!?! ... | mac
Chyba od biedy można to nazwać miniserialem. Film zrealizowany był podobnie, jak "To", jako film telewizyjny, który jednak był na tyle długi, że nadawano go w kilku chyba odcinkach.
Użytkownik: jar 23.01.2009 18:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Moją przygodę z Kingiem zacząłem od "Wielkiego marszu" i uważam tę książkę za wielkiego gniota. Sam pomysł jest wspaniały, ale jego realizacja pozostawia naprawdę wiele do życzenia. Powtarzane sekwencje tworzyły dłużyzny, miałem wrażenie jak gdyby autor umówił się z wydawcą na literówkę. Dobrnąłem do końca, choć było wiadomo, że narrator musi wygrać tę "zabawę". Pozostał niesmak i pewne zaniepokojenie czy warto po coś jeszcze sięgnąć. Aktualnie czytam "Jak pisać..." tegoż autora, ale jest to jakby poradnik okraszony autobiografią więc wychodzi poza kanon. Spróbuję sięgnąć do "Reki mistrza", dam mu, że tak powiem drugą szansę i zobaczę co z tego wyjdzie.
Użytkownik: Aquedita 23.01.2009 19:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Moją przygodę z Kingiem z... | jar
Ja także zaczynałam od "Wielkiego Marszu" :) Strasznie mnie wciągnęła, brałam tomik pożyczony od przyjaciółki na spacery, wtedy czułam się zupełnie jak jedna z postaci w powieści!
Gorąco namawiam, żebyś sięgnął po coś innego. Może "Lśnienie" lub "Zieloną milę"?

Użytkownik: jar 28.01.2009 07:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja także zaczynałam od &q... | Aquedita
Aquedita jak Ty to robisz spacerujesz i czytasz? Nigdy bym o czymś takim nie pomyślał, może w jakimś budynku na korytarzu, ale na dworze?
Już sobie wyobrażam Twój lęk przed uderzeniem samochodu albo jakiegoś rowerzysty, to prawie tak jak strach przed kulą w tej książkowej historii.
Może w ten sposób właśnie należałoby do niej podejść? Ale dzięki nie będę niszczył butów.
Pozdrawiam.
Użytkownik: Rewolwer_Ocelot 24.01.2009 14:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Jeżeli o mnie chodzi (a książek Kinga przeczytałam dość sporo) najgorsze było Colorado Kid (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)) - o jeden malutki punkcik w konkursie na najgorszą książkę Kinga wygrało z Rok wilkołaka (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)) - dobrze że obie te książki były na tyle krótkie, że dałam radę doczytać je do końca:)
Użytkownik: AnnRK 24.01.2009 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli o mnie chodzi (a k... | Rewolwer_Ocelot
"Colorado Kid" nie czytałam, ale "Rok wilkołaka" niestety tak i zdecydowanie odradzam tę cieniutką książeczkę.
Zupełnie nie podeszły mi też Marzenia i koszmary (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)), ale jest to zbiór opowiadań, więc pewnie warto do niego zajrzeć, bo w niemal każdym zbiorze znajdują się zarówno perełki, jak i niewypały. Inna sprawa, że akurat ja perełek raczej tu nie znalazłam. ;-)
Użytkownik: Rewolwer_Ocelot 05.02.2009 10:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli o mnie chodzi (a k... | Rewolwer_Ocelot
Świeżo po lekturze, do najgorszych książek Kinga mogę od siebie dopisać jeszcze Opowieści makabryczne (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl), Wrightson Bernie)
Użytkownik: gandalf 26.01.2009 11:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Jestem dość zdziwiony, że nikt nie wspomina tutaj o "Rolandzie". Jak dla mnie była to tragedia, porażka i kompromitacja w jednym. Przyznaję jednak, że ekspertem w kwestii Kinga nie jestem, więc nie mam pewności, czy nie napisał czegoś jeszcze gorszego. Oby nie...
Użytkownik: zuzikus 26.01.2009 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem dość zdziwiony, że... | gandalf
Zaczęłam "Rolanda" po przeczytaniu kilkunastu książek Kinga i pomyślałam, że to badziewie, jakiś rewolwerowiec? o co chodzi?, ale potem wciągnęły mnie dalsze części i są nieziemskie razem z "Rolandem":)
Najgorsza jest "Gra Geralda", jakaś nudna, przy "Desperacji"autentycznie się bałam.
Użytkownik: p.a. 28.01.2009 14:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem dość zdziwiony, że... | gandalf
Do "Rolanda", jak i do całej Mrocznej Wieży należy podejść nieco inaczej, niż do pozostałych książek Kinga. Ja sam zacząłem czytać cykl o Mrocznej Wieży po jakiejś dwuletniej przerwie z jakimikolwiek dziełami tego pisarza. Natomiast po zapoznaniu się z całością miałem pewien problem, bo inne książki Kinga wydawały mi się jakoś mało ważne... Sam "Roland" natomiast jest dość specyficzny - w zasadzie stanowi on zbiór opowieści jakoś tam ze sobą połączonych. Niespójność niekiedy bije po oczach, podobnie jak nieco efekciarski styl młodego pisarza, jakim był King w momencie pisania tej książki. Dla mnie nie oznacza to jednak, że "Roland" to powieść zła. Mnie zachęciła do czytania całej sagi, a to najważniejsze. No i ta surrealistyczna postapokaliptyczna atmosfera jest wspaniała.
Użytkownik: gandalf 28.01.2009 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Do "Rolanda", j... | p.a.
"nieco efekciarski styl"? Dość eufemistyczne sformułowanie...:-) Ja powiedziałbym, że był po prostu kiepski.

"surrealistyczna postapokaliptyczna atmosfera"? Jak dla mnie to w tej książce nie było żadnej atmosfery :-))) A i surrealizmu raczej w tym utworze nie zauważyłem. Chociaż muszę przyznać, że np. scena w której główny bohater z dziecinną łatwością zabija kilkunastu (jak nie więcej...) jednocześnie atakujących go mieszkańców osady, do której przybył, z realizmem i jakimkolwiek prawdopodobieństwem nie miała wiele wspólnego :-))
Użytkownik: p.a. 29.01.2009 09:19 napisał(a):
Odpowiedź na: "nieco efekciarski s... | gandalf
Jeśli chodzi o efekciarski styl, to nie chce mi się teraz rozprawek pisać, a i musiałbym mieć pod ręką kilka książek Kinga. Dość powiedzieć, że wystarczy porównać wczesne powieści Stefka z późniejszymi, by zrozumieć, co mogę mieć na myśli.
Co do atmosfery to absolutnie się nie zgadzam. Świat Rolanda jest dziwaczny; być może "surrealistyczny" to zbyt silne słowo, fakt. Z kolei "postapokaliptyczny" jest już jak najbardziej na miejscu. Uwielbiałem te momenty w książce, w których bohaterowie natykali się na różne machiny z przeszłości.
Jeśli natomiast o wspomnianą przez Ciebie scenę idzie, mogę powiedzieć jedynie, że Roland był ostatnim rewolwerowcem z Gilead. Brzmi głupio? Może. Ale takie są reguły gry. Nasunęła mi się pewna analogia do rycerzy Jedi. Ot, jedni i drudzy bardziej zdolni od pospólstwa byli;) I nie ma co nad tym dyskutować, tak jest i tyle. A że mało realistyczne? Cóż z tego. Ja nie sięgam po książki Kinga, by być powalonym przez realizm. Przypomina mi się moja kuzynka, która po premierze "Drużyny Pierścienia" narzekała, że film jest do bani, bo mało realistyczny:)
Użytkownik: Valaya 29.01.2009 10:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli chodzi o efekciarsk... | p.a.
Ja nie uważam, że "surrealistyczny" to zbyt mocne słowo w przypadku Mrocznej Wieży. "Roland" to tylko wstęp do całej historii, jedynie zarys tego, co dalej może czekać czytelnika. Surrealizm to wizje z pogranicza jawy, snu, fantazji, halucynacji, urojenia i absurdu. A ta książka taka jest - dziwne, niezrozumiałe przenikanie się światów alternatywnych, Błona, która zabija, Blane Mono - pociąg, który gada i zagadki zadaje, homarokoszmary, drzwi na brzegu morza, itd. Tak więc "surrealistyczny" i "postapokaliptyczny" to są słowa jak najbardziej na miejscu.
Gandalf, nie zniechęcaj się po książce, którą King zaczął pisać w wieku lat 19. Żeby mianować się dobrym pisarzem, trzeba mieć warsztat pisarski oparty na doświadczeniu. Doświadczenie Kinga w wieku lat dziewiętnastu było z pewnością żadne. "Mroczna Wieża" to naprawdę kawał dobrej literatury. Maniacy tejże opowieści dostrzegli wiele związków między MW, a innymi powieściami Autora. Bądź co bądź, to fantastyka, a Ty ją przecież lubisz. :)
Użytkownik: gandalf 29.01.2009 10:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie uważam, że "s... | Valaya
"nie zniechęcaj się po książce, którą King zaczął pisać w wieku lat 19"

Ale wydał ją po trzydziestce, czyli chyba miał trochę czasu, żeby ją dopracować ;) A co do całej sagi, to faktycznie słyszałem opinie, że całość się powoli rozkręca i gdzieś na wysokości trzeciego - czwartego tomu akcja robi się naprawdę ciekawa. Ale to oznacza, że musiałbym przeczytać jeszcze kilkaset kiepskich stron, żeby saga być może zaczęła mi się wreszcie podobać. Aż takim fanem fantastyki to ja nie jestem...
Użytkownik: Valaya 29.01.2009 11:32 napisał(a):
Odpowiedź na: "nie zniechęcaj się ... | gandalf
Ależ on ją dopracował. Z resztą Autor sam w Przedmowie wyjaśnia jak powstawał cały cykl. Co do "Rolanda", "W żadnym wypadku nie chciałem cenzurować ani nawet zmieniać sposobu, w jaki opowiedziana została ta historia. Mimo wszystkich wad, ma ona, jak mi się zdaje, swój szczególny urok. Całkowicie ją zmieniając, musiałbym wyprzeć się osoby, która późną wiosną i wczesnym latem 1970 roku stworzyła postać rewolwerowca - a tego wcale nie chciałem zrobić." (King, "Roland", str. 24)
Ja bardzo sobie cenię MW. Właśnie za postać Rolanda Deschain i te surrealistyczne wstawki. No i apokaliptyczną atmosferę i przenikanie się światów. Czytając tę powieść człowiek może zadać sobie pytanie: A co, jeśli tak faktycznie jest, że światy się przenikają, a my jesteśmy zbyt mało spostrzegawczy i zbyt krótkowzroczni, żeby to dostrzec? Nikt nie udowodnił jeszcze, że tak na pewno nie jest, ani że tak na pewno jest ;)
Co do najgorszej książki Kinga, chyba się nie wypowiem, bo przeczytałam ich wprawdzie dwadzieścia kilka, ale nie wszystkie. Trudno mi ocenić.
Użytkownik: gandalf 29.01.2009 11:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ on ją dopracował. Z ... | Valaya
"Mimo wszystkich wad, ma ona, jak mi się zdaje, swój szczególny urok"

Faktycznie, bardzo "szczególny" urok. Tak "szczególny", że w ogóle mnie ta książka nie zauroczyła...
Użytkownik: gandalf 29.01.2009 10:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli chodzi o efekciarsk... | p.a.
Chyba trochę nieprecyzyjnie się wyraziłem. Nie twierdzę, że książki "nierealistyczne" są złe. Gdyby tak było, całą literaturę fantasy można by wyrzucić do kosza :-) Nie podoba mi się natomiast nieprawdopodobieństwo zdarzeń, którego nie można w żaden sposób usprawiedliwić. Innymi słowy rzecz ujmując - nie przeszkadza mi gdy w książce pojawiają się smoki, hobbici i magia, ale irytuje mnie sytuacja, gdy np. główny bohater książki, rycerz, sam w ciągu minuty, uzbrojony jedynie w miecz, zabija setkę przeciwników. A mniej więcej coś takiego zdarza się w "Rolandzie". Tego nie tłumaczą nawet "reguły gry".
A co do rzekomo kiepskiego stylu wczesnych powieści Kinga - cóż, nie jestem w tej kwestii ekspertem, ale czytałem wydane kilka lat przed "Rolandem" "Lśnienie". I różnica stylu była widoczna - na korzyść "Lśnienia". Czyli już wtedy autor umiał nieźle pisać.
Ale tak naprawdę kiepski styl i nieprawdopodobieństwo akcji to moje drugorzędne zarzuty wobec tej książki. Najbardziej znużyła mnie jej schematyczność - główny bohater włóczy się po jakiejś pustynnej krainie, czasem komuś pomoże, czasem z kimś pogada, czasem coś znajdzie, a najczęściej kogoś zastrzeli:-))
I tak w kółko...
Użytkownik: p.a. 29.01.2009 12:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba trochę nieprecyzyjn... | gandalf
Tyle, że "Roland" to rzecz jednak starsza - nie mówię o dacie wydania - niż "Lśnienie". Efekciarski styl wczesnego Kinga lepiej widać chyba w "Carrie" i niektórych starych opowiadaniach. Zresztą pal sześć styl. Schematyczną fabuła "Rolanda" może i jest, ale przecież to bardzo krótka książka, więc chyba warto przezeń przebrnąć. Tym bardziej, iż dla wielu miłośników MW, tom II, "Powołanie trójki" należy do najlepszych. Akurat ja się z tym poglądem nie zgadzam, bo MWII - choć dojrzalsze i bardziej poukładane- jest za bardzo "ziemskie". Dla mnie MW zaczyna się od tomu III. "Ziemie Jałowe" i następny w kolejności "Czarnoksiężnik i kryształ" to nie tylko najlepsze tomy cyklu, ale też jedne z najlepszych książek, jakie King kiedykolwiek napisał. Serio.
Użytkownik: gandalf 29.01.2009 13:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Tyle, że "Roland&quo... | p.a.
Wierzę na słowo. Ale jakoś nie mam ochoty, żeby to sprawdzić empirycznie..
Użytkownik: Kuba Grom 10.05.2009 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Wierzę na słowo. Ale jako... | gandalf
jeśli chodzi o "Grę Geralda" to powieść jeszcze ujdzie, jako psychologiczna w makabrycznych realiach, choć znam równie dobre realizacje podobnego schematu, w realiach znacznie spokojniejszych (np. trzy dni na pustyni w "Samotna wiosną" A.Chrisie), ale pod koniec autor nieco przesadził. Miałem wrażenie, jakby wydawca powiedział mu "No dobra, Steph. Książka niezła ale to nie horror. Jest trup i okoliczności, ale wyjdzie z tego raczej thriller. No a wiesz czego oczekuje czytelnik - jak King to horror. Dodaj nie wiem, jakiegoś psychopatycznego mordercę albo upiora żyjącego w lesie, i będzie w sam raz." i Stephen tak zrobił, biorąc wątek "człowieka z kąta" że go już tak nazwę jak przedmócy, i "ustraszniając " go aż przesadnie.
Coś podobnego zdarzyło mu się w świetnej "Misery", robiąc z głównej postaci masową morderczynię, której jakimś cudem nikt nigdy nie złapał.
Użytkownik: p.a. 17.05.2009 10:56 napisał(a):
Odpowiedź na: jeśli chodzi o "Grę ... | Kuba Grom
Masz absolutną rację. Przełom lat 80-tych i 90-tych to dla Kinga okres nowych wyzwań, kiedy to starał się stworzyć kilka dziełek z założenia "bardziej ambitnych" (głównie chodzi o "Dolores Claiborne" i "Grę Geralda"), jednakże... nie jestem przekonany, czy udało mu się w ten sposób stworzyć książki naprawdę wartościowe. Wolę, gdy King straszy, PRZY OKAZJI wplatając nieco bardziej ambitne, quasi-psychologiczne wątki. Bo psychologów to jednak literatura kilku lepszych zna... Nie nazwałbym tych książek chybionymi eksperymentami (w przeciwieństwie do takiego "Colorado Kid"), niemniej ewidentnie czegoś w nich brakuje.
Użytkownik: Dorota91 14.07.2009 17:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Colorado Kid- bez dwóch zdań najgorsza książka Kinga. Wynudzałam sie przy niej za wszystkie czasy, dobrze że jest tak krótka bo inaczej pewnie porzuciłabym ją po parunastu kartkach. Chociaż jestem też mocno zawiedziona Lśnieniem, po którym spodziewałam sie o wiele więcej. A ona jakaś taka.. Sama nie wiem, nie zauroczyła mnie niczym.
Użytkownik: Straszydło-Dydłoń 02.11.2009 01:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Dla mnie najsłabszą rzeczą pana Króla pozostaje "Colorado Kid" - opowiedziana historia ma potencjał, odpowiednio napisana mogłaby zmrozić krew w żyłach. Niestety, rozczarowałem się. Aha, i "TO!" nieco przydługie i miejscami "obleśne", ale nie jest złe. Po prostu mniej mi się podobało.
Użytkownik: it! 06.11.2009 12:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Mnie raczej nudziło Cujo, tak samo Gra Geralda (może dlatego, że czytałem po angielsku?), ale tak naprawdę wymiękłem tylko przy dwóch tytułach: Sukostrachy (jakimś cudem doczytałem...) i Regulatorzy (nie byłem w stanie). Całą resztę polecam:)
Użytkownik: Snookerka 23.11.2009 15:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Czytam Kinga od dość dawna, a pierwszą książką, jaką przeczytałam był "Worek kości" - wtedy nie do końca wiedziałam, o co tam chodzi ;) Ale jakoś mnie przekonała ta powieść i sięgnęłam po kolejne. Dla mnie najlepsze to "Zielona Mila", "Christine", "Lśnienie", "Misery", "Komórka", "Podpalaczka"... i parę innych. W przeciwieństwie do części opinii, "Stukostrachy" też mi się podobały i dobrze mi się czytało.

Natomiast to tych najgorszych mogę zaliczyć "Rok wilkołaka", "Buick 8" i "Łapacz snów".

Cykl "Mroczna Wieża" to już zupełnie inna historia.

Widziałam też parę ekranizacji, i muszę powiedzieć, że nie zrobiły na mnie wrażenia, a zwłaszcza "Lśnienie"... może dlatego, że znałam rozwiązanie?
Użytkownik: Strange. 28.06.2010 17:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Najgorsza? "Misery".
Użytkownik: zmarła 18.08.2010 19:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Co do tych wcześniejszych komentarzy. Miasteczko salem uważam za genialne. Być może dlatego, że ja to przeżywałam. Byłam głównym bohaterem, widziałam i czułam to co on. Tak działają wszystkie książki na mnie. Każdej doświadczam. Czasami jest to bolesne, ale pozwala spojrzeć z innej perspektywy na książkę. Może dlatego zdania są podzielone, bo jedni są w książce i ją przeżywają a inni tylko ją czytają.
Jeśli kogoś uraziłam moim słowami to przepraszam.
Użytkownik: jahjah1986 27.09.2010 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Najgorsza:
Lśnienie zwane też Jasność...
Jak dla mnie prawdziwy horror co do czytania. Nuda, nuda, nuda.
Dziwne ale film uwielbiam.
Użytkownik: Strange. 06.02.2011 17:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Najgorsza: Lśnienie zwa... | jahjah1986
Ja właśnie i film i książkę uwielbiam. Gdy udało mi się dorwać na chwil parę wydanie bardzo stare (roku wydania nie pamiętam, grunt że było zatytułowane jako "Jasność" jeszcze) - jak dla mnie osobiście genialne odkrycie.
Użytkownik: elizawieta6 09.03.2011 17:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Przeczytałam sporo książek Kinga i, w moim odczuciu, mistrz obniża loty. "Ręka mistrza" mnie po prostu zirytowała. Rozczarowała mnie bardzo "Misery". Najpierw przeczytałam książkę i - tylko z ciekawości - obejrzałam film, chciałam zobaczyć, co z tego zmontują. Film jest genialny, Kathy Bates go uratowała. Nawet zaczęłam myśleć, że książkę czytałam w jakimś letargu, więc wzięłam się za nią na nowo. No i nie - jak dla mnie porażka.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 13.05.2011 13:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Cóż, zapewne żaden pisarz nie jest w stanie pisać na równym poziomie (chyba, że jest to poziom "dna";) ), ale może właśnie dlatego warto wymienić gorsze dzieła tych znanych i lubianych.
Jeśli chodzi o Kinga - "Chudszy", "Podpalaczka" i "Desperacja" to moje typy słabszych powieści. Natomiast, choć warsztatowo jest całkiem-całkiem, to wręcz zohydziła mi "mistrza" jego powieść "Pod kopułą". Nawciskał tam mnóstwo polityki, a do tego w nieulubionym przeze mnie kierunku - prostymi słowy, z Kinga wyszedł socjalista najgorszego sortu, a to mnie mierzi - tym bardziej, że do tej pory nie widziałem takich odchyłów w jego twórczości, ani nawet żadnej polityki tak otwarcie nie uprawiał!

Chyba o sobie i o „Pod kopułą” pisze, gdy w rozważania jednej z bohaterek tej "cegły" (Carolyn) wkłada takie zdanie:
„Chciała pisać powieści, choć to duże ryzyko, bo co zrobić, jak człowiek poświęci mnóstwo czasu na wysmażenie tysiącstronicowej książki, która okaże się do niczego?”
Użytkownik: first-pepe 02.06.2011 10:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, zapewne żaden pisarz... | LouriOpiekun BiblioNETki
Większość książek Kinga pod względem konceptu to gnioty jakich mało. King zawsze pisze tak samo, jego sukcesem jest niewątpliwie styl bajarza ogniskowego, który powoduje, że człowiek zostaje wciągnięty w nawet najbardziej bzdurną, nieciekawą i kiepską historyjkę. A to, że zakończenie takiej historyjki powoduje co najmniej rozczarowanie, to inna sprawa.
Dlatego do najgorszych koncepcyjnie książek Kinga niewątpliwie należy cykl "Mroczna wieża". Z każdej strony książek z tego cyklu wyziera pisanie go na kolanie, po imprezie na kacu, po kłótni z żoną itp.
Podobnie sytuacja wygląda z jeszcze koszmarniejszym tworkiem jakim jest "Czarny dom".
Jedynym utworem Kinga, który do dzisiaj zrobił na mnie pozytywne wrażenie ogólnie jest "Cujo".


Użytkownik: karczoch44 10.02.2012 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Dla mnie jedną z najgorszych, która i tak jest dobrą książką, jest "Historia Lisley", nazbyt rozwlekła jak na mój gust.
Użytkownik: Marylek 10.02.2012 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie jedną z najgorsz... | karczoch44
Lisley? ;)
Użytkownik: lioneez 06.04.2012 21:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Lisley? ;) | Marylek
Czytałam tego już trochę - choć daleko mi jeszcze do eksperta, ale myślę, że jedna z gorszych książek to "Regulatorzy". Tak krytykowany "Bastion" pamiętam do dzisiaj, więc ok. 5 lat, a to znaczy, że jest dobry, bo przy ilości tego co czytam, naprawdę mógł zagubić się w tłumie. "Stukostrachy" też lubiłam, chociaż trochę mi się dłużyły, natomiast "Lśnienie" - jestem świeżo po skończeniu - było niesamowite. Zwłaszcza ta winda i bal... cudo. Chociaż rozczarowało mnie zakończenie. "Cujo"? Taaa, pomysł dobry. Tylko po dłuższym okresie przerwy wychodzą pewne niedociągnięcia.
Użytkownik: zamileo 03.03.2014 00:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak w temacie. Która... | Qaav
Jak dla mnie to najniżej cenię "Oczy smoka".
Użytkownik: zamileo 16.06.2021 19:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak dla mnie to najniżej ... | zamileo
Do "Oczu smoka" dorzucam "Później". Jest na tyle słaba, że aż się zastanawiam czy to na pewno Stephen King napisał, czy tylko przystawił stempel?
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 17.06.2021 08:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Do "Oczu smoka" dorzucam ... | zamileo
Istotnie, im później tym bardziej King zdaje się odcinać kupony. Ale "Oczy smoka" wcale dla mnie nie były złe :) Z kolei na 60 stron przed końcem nie rozumiem, dlaczego tak duże zachwyty były i polecenia "Ręki mistrza"? Nie jest źle, ale dobrze też raczej nie… A jest to już jego 26. książka, którą czytam.

Jakie zaś są dla mnie najsłabsze? Bez wątpienia Chudszy (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)), a prócz niego (ale już lepiej) Desperacja (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)), Podpalaczka (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)), zbiór Marzenia i koszmary (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)) oraz Cujo (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)).
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: