Dodany: 18.11.2008 11:18|Autor: Meszuge

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Dzień dobry... i co dalej?
Berne Eric

Osobisty skrypt i niewielkie możliwości jego zmiany


Eric Berne, urodzony w Montrealu jako Eric Leonard Bernstein 10.05.1910 (zmarł 15.07.1970 w USA), był amerykańskim psychiatrą (klinicystą i wykładowcą), znanym przede wszystkim jako twórca analizy transakcyjnej. W Polsce stał się popularny głównie dzięki książce pod tytułem „W co grają ludzie: Psychologia stosunków międzyludzkich (Berne Eric)”. „Dzień dobry… i co dalej?” jest kolejną, i jedną z wielu, publikacją autora na temat szeroko rozumianej analizy transakcyjnej, tu jednak ze szczególnym uwzględnieniem analizy skryptów. Jest to pozycja określana jako popularnonaukowa chyba tylko ze względu na stosunkowo przystępny język, o którym sam Berne pisze tak:

„Starałem się uniknąć – wywodzącej się jeszcze z czasów czternastowiecznego wydziału medycyny Uniwersytetu Paryskiego, a tak rozpowszechnionej w naukach społecznych i psychiatrii – praktyki maskowania własnej niepewności dłużyznami i niejasnością wywodów.
Taka postawa naraża zwykle autora na oskarżenia o »popularyzatorstwo« i »nadmierne upraszczanie«, przypominając jako żywo oskarżenia o »burżuazyjny kosmopolityzm« i »odchylenie prawicowe« wysuwane przez dawne komitety centralne. Mając jednak wybór pomiędzy tajemnym i jawnym, pomiędzy upraszczaniem i prostotą, postanowiłem pisać »dla ludzi«, tu i ówdzie wplatając wielkie słowa, by – niczym rzucona kość – odwracały uwagę czujnych psów strzegących akademickich wrót. Sam zaś, na spotkanie z mymi przyjaciółmi, wkradałem się tylnymi drzwiami”[1].

O samych skryptach (mam wrażenie, że w tym przypadku lepszym określeniem dla angielskiego słowa »script« byłby polski »scenariusz życia«), będących głównym i podstawowym przedmiotem rozważań, przeczytać można, co następuje:

„Każdy z nas we wczesnym dzieciństwie decyduje o tym, jak będzie żył i jak umrze. Plan ten, cały czas obecny w naszym umyśle, nazywać będziemy skryptem. O zachowaniach błahych decydować można racjonalnie, jednak nasze najważniejsze decyzje już zostały powzięte. Zdecydowane zostało, jakiego rodzaju osobę poślubimy, ile będziemy mieć dzieci, w jakim łóżku umrzemy i kto przy nas wtedy będzie. Choć może to nie być to, czego byśmy pragnęli, jednak do tego zmierzamy”[2].

Eric Berne twierdzi, i ma na to pokaźną liczbę rzeczowych, znaczących argumentów, że podstawowy skrypt (scenariusz życiowy) każdego człowieka powstaje w wieku 2-6 lat i tworzony jest zarówno przez niego samego, jak i jego opiekunów (rodziców) czy środowisko. Później to już… „Najczęściej człowiek spędza życie, oszukując i zwodząc świat oraz samego siebie”[3], a zmiana skryptu może nastąpić jedynie w jakichś wyjątkowych, specjalnych okolicznościach – na przykład wojna czy kataklizm. W mniejszym stopniu mają na skrypt wpływ takie czynniki, jak profesjonalna psychoterapia czy własne działania, przemyślenia i starania.

Oczywiście cały czas chodzi o to, by być obecnym we własnym życiu i świadomie oraz racjonalnie je kształtować, na tyle, na ile to możliwe. Berne ostrzega jednakże, że „Porzucenie wszystkich iluzji może prowadzić do rozpaczy”[4].

Książka, będąca po części wykładem, po części specyficznym rodzajem poradnika, wyjaśnia zasady i reguły powstawania skryptów życiowych oraz sposoby i metody ich możliwej (niewielkiej) modyfikacji. Może być też znakomitym poradnikiem dla rodziców, gdyż oni to właśnie tworzą, nienaruszalny zwykle, skrypt swojego dziecka.

„Dzieci robią wszystko  d l a  kogoś. Chłopiec jest rozgarnięty lub sprawny  d l a  swojej matki, a dziewczynka rozgarnięta, piękna lub płodna  d l a  swojego ojca. Z drugiej zaś strony, chłopiec jest głupi, słaby lub pokraczny, a dziewczyna głupia, brzydka lub oziębła  d l a  swoich rodziców, jeśli tego właśnie od nich chcą. Należy dodać, że dzieci muszą się tego wszystkiego nauczyć od kogoś. Istota aparatu skryptowego zasadza się właśnie na tym, że człowiek uczy się od kogoś czegoś, co następnie robi  d l a  kogoś. Jak już zauważyliśmy, dzieci robią wszystko  d l a  rodzica płci przeciwnej, ucząc się  o d  rodzica tej samej płci”[5].

A o dzieciach, które przeżyły coś szczególnego Eric Berne pisze:

„Skrypty tkankowe różnią się od pozostałych rodzajów skryptów tym, że ich walutą jest ludzkie ciało, krew i kości. Jest wysoce prawdopodobne, iż dziecko, które doznało kiedyś krwotoku lub straciło w wypadku część ciała, będzie psychicznie różniło się od innych dzieci i nigdy nie wróci do stanu sprzed wypadku”[6].

Zarówno tytuł – po przetłumaczeniu, jak i podtytuł: „Jak zmienić swój scenariusz życiowy, aby być szczęśliwym” – prawdopodobnie wymyślony przez polskiego wydawcę, bo w oryginale czegoś takiego nie widziałem – mogą być bardzo mylące. To nie jest poradnik mówiący o tym, jak stać się młodym, pięknym i bogatym w dwa tygodnie. Książka jest adresowana przede wszystkim do profesjonalistów (psychoterapeutów), w drugiej kolejności do ozdrowiałych pacjentów oraz ewentualne do szerokiego grona odbiorców.

Znakomita pozycja i wyjątkowo warta przeczytania przez wszystkich, którzy są w stanie to zrobić.



---
[1] Eric Berne, „Dzień dobry… i co dalej?”, przełożył Maciej Karpiński, wyd. Rebis, 2005, str. 13-14.
[2] Tamże, str. 51.
[3] Tamże.
[4] Tamże, str. 46.
[5] Tamże, str. 152-3.
[6] Tamże, str. 140.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6002
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Farary 21.11.2008 14:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Eric Berne, urodzony w Mo... | Meszuge
Choć książka "W co grają ludzie" zafascynowała mnie jako idea, to znudziła jako lektura. Teraz widzę, że trzeba będzie jeszcze raz przysiąść do książki tegoż autorstwa, bo czytając twoją recenzję poczułem znajomy dreszcz. Więc jesteśmy zdeterminowani? Jak to się dawniej mówiło: fatum?

A gdy dotarłem do zdania: „Porzucenie wszystkich iluzji może prowadzić do rozpaczy”, przed moimi oczami stanęła znajoma brama z napisem "Wy, którzy tu wchodzicie, porzućcie wszelką nadzieję".

I właśnie dlatego ją przeczytam, dzięki za recenzję:)
Użytkownik: Meszuge 21.11.2008 16:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Choć książka "W co g... | Farary
Wprowadzenie do teorii gier jest faktycznie dość ciężkawe. Za to opisy samych gier, zwłaszcza z autentycznymi przykładami, to już miodzik. :-)

"Dzień dobry..." pisane jest zdecydowanie łatwiejszym językiem. Tak, jak pisał Berne, czasem tylko wtrącał jakieś akademickie słowo. Ja się na takie natknąłem ze dwa razy.

Piekło Dantego jako obraz życia tu, na ziemi? :-)

Z jednej strony im mniej iluzji w życiu tym niby lepiej, ale tak całkiem nie... Może być smutno i szaro i beznadziejnie.
Berne pisze o tym, że wiele elementów naszego życia jest właściwie zdeterminowanych, a wyjście poza skrypt trudne lub niemożliwe i w dużej mierze zgadza się to z poglądem Martina Seligmana wyrażonej w książce Co możesz, a czego nie możesz zmienić (ucząc się akceptować siebie): Poradnik skutecznego samodoskonalenia (Seligman Martin E. P.). On też uważa, że możliwych do zmiany "kawałków" nie mamy znowu aż tak dużo.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: