Dodany: 04.05.2004 00:27|Autor: dagunia1

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Zły
Tyrmand Leopold

3 osoby polecają ten tekst.

Kup pan cegłę!


PRL w konwencji kryminalnego romansidła: przyznacie Państwo, musi to być literacki obiad w niezgorszym wydaniu. Ni pies, ni wydra, ni ośmiornica, której macki byłyby umaczane w różnych sosach gatunkowych. A jednak - trafiło się nam i coś takiego. „Zły” Leopolda Tyrmanda. Książka z 1955 roku, której wznowienia wciąż pojawiają się na rynku wydawniczym, i która zyskuje sobie coraz to nowe pokolenia sympatyków. Taka sobie ośmiornica na talerzu, pławiąca się w brei kryminału, romansu i powieści obyczajowej. Można to zjeść, dlaczegóż by nie - ale czy po tym nie cierpi się niestrawności?

Podręczniki do literatury utrzymują, jakoby czasy powojenne były dość niepomyślne dla powieści. Stworzono oto nurt prozy produkcyjnej, która miała traktować o bohaterze kolektywnym, karmić hasłami walki klasowej i poić koniecznością dziejową. Owych radosnych pień kolektywu, szczęściem, nikt dziś nie musi poważać. Zapomina się o prozie produkcyjnej. Jedynie nurt realistyczny, odradzający się w latach 50-tych ubiegłego stulecia, wzbudza zainteresowanie czytelników. Obok Hłaski i Dygata pisał wówczas Leopold Tyrmand. Jego „Zły” stanowi prawdziwy dokument tamtych czasów, w dodatku okraszony całkiem przyzwoitą fabułą.

Więc - Warszawa, lata 50-te. Pośród murów odbudowującej się stolicy grasują szajki złodziejów, drobnych przestępców i malwersantów. Koniki zbijają fortuny pod stadionami. Detaliczny handel cegłą („Kup pan cegłę!”) przynosi krociowe zyski. Społeczeństwo, zastraszone chuligaństwem, drży - czeka na wybawiciela. I oto nadchodzi: jego siła przeraża największych kozaków, jego oczy łyskają nienawiścią i pragnieniem zemsty, a jego imię jest - Zły. On jeden wypowiada walkę przestępczej Warszawie, owym półświatkom i zaświatkom kryminału (jakże inaczej nazywać miejsca, gdzie nawet diabeł nie zagląda, w obawie przed napaścią?!). Jego metody są jednak podejrzane: wszak samosąd w społeczeństwie praworządnym nie znajduje prawnego usankcjonowania. Zły ściąga na swój waleczny kark organy ścigania. I warszawską prasę, która goni za sensacją jak zdyszany pies. Akcja powieści rwie do przodu, w swą topiel pochłania coraz to nowych bohaterów. Jedni giną na miejscu walk, inni dogorywają w szpitalach, jedni kochają, inni nienawidzą, a wszystkich łączy ona - Warszawa. Bo oto Warszawa jest motywem scalającym wątki: to tu rozgrywają się walki, tymi ulicami chodzą dobrzy i źli bohaterowie, w nieustannej wędrówce, której przystanki wyznaczają zakazane knajpy i pięciogwiazdkowe restauracje, zawiera się cała fabuła powieści. I miłość, i rozpacz. I znakomite obserwacje socjologiczno-obyczajowe.

Leopold Tyrmand wyszedł do czytelników z czymś lepszym niż jemu współcześni: zamiast wyśpiewywać hymn ku czci planu 6-letniego, napisał powieść o mieście prawdziwym. Warszawa Tyrmanda nie jest piękna: zaczyna się pod budową Pałacu Kultury, ale nie kończy na Starym Mieście - ta Warszawa, zła i zdegenerowana, żyje poza centrum. To przedmieścia są metropolią, ale metropolią zła i nędzy ludzkiej. W Warszawie żyją upierścienione damy, zwykłe matki, i wreszcie prostytutki, rodem z najciemniejszych ulic. Tymi samymi chodnikami spacerują stateczni starsi panowie, żądni sensacji dziennikarze i mordercy. Stolica nosi się wszakże nie jednym, ale tysięcznym obliczem. Wyłapać te złe twarze - i o nich pisać, oto sztuka.

Historycy literatury zarzucają „Złemu” mierność psychologiczną: bo istotnie, bohaterowie Tyrmanda są albo dobrzy, albo źli. I żadnej głębi. (Choć w przypadku Złego następuje przewartościowanie - i zły staje się dobrym. Ale to pojedyncza postać.) W starciu z prozą realistyczną XIX wieku powieść Tyrmanda sporo traci na wartości. Czy jednak te książki, którym czegoś brakuje, zawsze odrzucamy? Nawet jeśli tak wyśmienicie się je czyta? Nie, proszę Państwa. „Zły” jest jak dobry (sic!) obiad: ośmiornica, czemu nie, tyle że bez jednej macki. Ale - i to można zjeść, i to jest całkiem dobre. Zatem - smacznego.

(Dagmara Pędrak)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 37732
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: errator 04.05.2004 10:28 napisał(a):
Odpowiedź na: PRL w konwencji kryminaln... | dagunia1
Jakoś nigdy nie znalazłem czasu, żeby przełknąć Złego. Kiedyś zacząłem "Życie towarzyskie, życie uczuciowe", ale nie skończyłem. Być może po tej płomiennej recenzji :-) sięgnę po Złego? Zobaczymy.
Użytkownik: A-cis 04.05.2004 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: PRL w konwencji kryminaln... | dagunia1
Dagunia, duże brawa za recenzję. Od siebie dodam, że sukces "Złego" jest spowodowany odwieczna tęsknotą za sprawiedliwością. Często kiedy widzi się na ulicach to chamstwo i chuligaństwo, ma się ochotę wyjąć nagan i z miejsca rozwalić łeb łobuzom. A Zły wychodził naprzeciw tym oczekiwaniom ...
Ja powieść przeczytałem jeszcze "za komuny" na studiach kiedy dorwać egzemplarz było niemal niepodobieństwem. Dostałem ją w akademiku na jedną noc bo rano miała być oddana właścicielowi. I w ta jedna noc ją pochłonąłem
Użytkownik: voldie 05.05.2004 19:42 napisał(a):
Odpowiedź na: PRL w konwencji kryminaln... | dagunia1
próbowałam to przeczytać, jednak ilość stron mnie odstraszyła.
Użytkownik: oblivion 16.07.2005 19:44 napisał(a):
Odpowiedź na: PRL w konwencji kryminaln... | dagunia1
Recenzja rzeczywiście świetna. Nic dodać, nic ująć. Dla mnie najlepszy w tej książce jest właśnie nastrój, wspaniałe opisy, które doskonale oddają atmosferę ówczesnej Warszawy. No i oczywiście bohaterowie. Być może nie mają głębi, ale niektórych można naprawdę pokochać (a gdy autor ich uśmierca jest smutno, nawet bardzo...:(). A ilością stron nie ma się co zniechęcać, często jest tak, że najlepsze książki są równicześnie najgrubsze:)
Użytkownik: razar 04.10.2005 14:47 napisał(a):
Odpowiedź na: PRL w konwencji kryminaln... | dagunia1
Kiedyś usłyszałem taką recenzję "Złego": Jest to bestseler tandetnej literatury.

Zgadzam się z tym w pełni. Przeczytałem tę pozycję w 1 lub 2 dni (dokładnie nie pamiętam bo było to ładnych parę lat temu). I niestety, gdy chcialem po jakimś czasie przypomnieć ją sobie, to mnie odrzuciło. Jest to pozycja do jednorazowego czytania.
Użytkownik: Natka007 19.04.2010 20:41 napisał(a):
Odpowiedź na: PRL w konwencji kryminaln... | dagunia1
Czy w postaciach w "Złym" nie ma głębi? Być może, ale trudno jest stworzyc postać "prostą" a zdecydowanie łatwiej postać skomplikowaną. Dzięki temu "brakowi głębi postaci" książka po prostu wciąga, czyta się ją jednym tchem.
Zgadzam sie to klasyka, i to bardzo dobra.
Użytkownik: Kuba Grom 30.08.2011 21:12 napisał(a):
Odpowiedź na: PRL w konwencji kryminaln... | dagunia1
Jak dla mnie genialna książka. Ostatecznie najbardziej intrygującą postacią był dla mnie nie tytułowy Zły, ale tajemniczy starszy pan w meloniku, który mógłby stanowić jedną z wielkich postaci kryminału.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: