Dodany: 31.10.2008 19:33|Autor: figer
Widzialny, niewidzialny
Przeźroczystość jest wyczuwalna na każdej stronie. Dotyczy ona czarnoskórego studenta jako jednostki w społeczeństwie, jak również jego własnej ślepoty w kwestii okrucieństwa spotykającego go w imię przekonania, że "biel jest słuszna".
Pierwsze strony opisujące odrzucenie bezimiennego bohatera czyta się z uczuciem zanikania własnego ja, dlatego po chwili wchłaniania jego myśli przerywamy czytanie z obawy przed rozpłynięciem się; dopiero jakiś czas po zamknięciu książki można do niej wrócić i kontynuować poznawanie historii czarnoskórego narratora.
Zaczynamy myśleć jak nasz student, aby zaraz przekonać się, że nie nadążamy za nim, gubimy się w konwenansach. Jego egzystencja nauczyła bowiem pokory względem wszystkiego! Głównie jednak wobec koloru panów, a więc najczęściej - rezygnowania z własnej godności.
Powoli dopiero, niejako od nowa, zaczynamy rozumieć zasady, jakie panują w jego świecie, jednak wraz z wzrastającą wiedzą coraz trudniej nam zaakceptować, że taka historia jest jedną z wielu prawdziwych. Dlatego czytamy dalej, aby przekonać się czy to nie jest aby podstęp... jakaś pomyłka!
Poraża nas mentalność ludzi, a następne strony budzą w nas poczucie litości przesyconej gniewem, tak wobec oprawców, jak i samego bohatera. Pogrążamy się coraz bardziej w opowieści, aby poznać odpowiedzi na dręczące nas pytania, czy aby nikt na pewno niczego, nikogo! nie widzi, czy można być aż tak zniszczonym i posłusznym?!
W czasie tej podróży często napotykamy symbole, insynuacje, dwuznaczne wypowiedzi, które zmuszają do myślenia, co sprawia, że jesteśmy pewni, że autor wiedział, co chce powiedzieć, a to potęguje w nas wrażenie bezimienności czy też wszechobecnej niewidzialności, wymuszając na nas przez to poznanie treści ostatniej strony.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.