Dodany: 31.10.2008 08:56|Autor: dasti03

...szamotanie pamięci...


Szarpana narracja początkowo mnie drażniła. Szybko się z nią oswoiłam. Przyjęłam, że tak być musi. Utwierdziłam się w tym przekonaniu, gdy przeczytałam: "...poprawek nie robię, żeby wyszło to szamotanie pamięci..."*.

Białoszewski nie mógł pisać o powstaniu przez dwadzieścia lat. Chciał. Bardzo chciał i opowiadał o nim każdemu, kto wykazał zainteresowanie.

Napisał pamiętnik z punktu widzenia człowieka siedzącego w schronie i głównie to "schronowe" życie opisuje. Wszystkie niedogodności (ciasnota, brak wody, światła, intymności, głód), ale również solidarność międzyludzką, dobroć, przyjaźń, wynikające ze wspólnego losu. Mimo ciągłych bombardowań, huków, wystrzałów był czas na konkurs literacki (prowizoryczny, ale jednak...), koncerty w Konserwatorium czy kino.

Po powstaniu ludzie się rozproszyli. Ulotniła się "starówkowa rodzina". I tego chyba autorowi najbardziej żal.



---
* Miron Białoszewski, "Pamiętnik z powstania warszawskiego", Wydawnictwo Spółdzielcze, 1993, s. 162.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4554
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: