Dodany: 29.10.2008 20:17|Autor: lachus77

Książki i okolice> Książki w ogóle

1 osoba poleca ten tekst.

Detektyw wszech czasów


Proszę o typowanie od pierwszego miejsca do n-tego, kto waszym zdaniem był (jest) największym detektywem wszech czasów (rzecz jasna tym fikcyjnym, z książek).


Wyświetleń: 13941
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 44
Użytkownik: kasiunia2 29.10.2008 20:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę o typowanie od pie... | lachus77
Na poczatek- troche przesadziles(as) z tak iloscia postow.
Dla mnie chyba Herkules Poirot.
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 29.10.2008 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę o typowanie od pie... | lachus77
Ja mam pytanie. Czy nie lepej było zrobić jednego tematu z ptaniem o największego detektywa? Miałbyś odpowiedzi w jednym temacie, a z czasem tematy mogą Ci się rozmyć.
Użytkownik: hburdon 29.10.2008 22:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam pytanie. Czy nie l... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Jeden taki temat na forum "Książki" byłby na miejscu; dodawanie tego samego tematu pod każdym znanym detektywem to, delikatnie mówiąc, niezbyt dobry pomysł. :/

Komu to się zgłasza do usunięcia, Adminowi? Redakcji?
Użytkownik: janmamut 29.10.2008 22:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeden taki temat na forum... | hburdon
Ewentualnie Aoldzie. Ona się zna na kastrowaniu kotów, więc pewnie i tu wycięłaby to, co zbędne. ;-)
Użytkownik: lachus77 01.11.2008 10:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę o typowanie od pie... | lachus77
Mój typ:

1) Detektyw Nosek
2) Detektyw Konopka
3) Pozostali, tzn.: Poirot, Holmes i inni (hihihi)
Użytkownik: verdiana 04.11.2008 10:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę o typowanie od pie... | lachus77
Lachusie, przestań spamować!
Użytkownik: koczowniczka 04.11.2008 10:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę o typowanie od pie... | lachus77
Przed chwilą napisałam o moim typie detektywa, lecz komentarz został usunięty - nie wiem, dlaczego, nic w nim brzydkiego nie było.
Użytkownik: verdiana 04.11.2008 10:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Przed chwilą napisałam o ... | koczowniczka
Od razu piszę, że komentarz to nie ja. :) Wątek jest, ale jeśli będzie powielany - wszystkie kolejne będą jak dotąd kasowane. Aż do wyczerpania cierpliwości admina, bo Lachus nie chce przestać spamować, więc pewnie mocniejszych środków będzie trzeba użyć. :)
Użytkownik: lachus77 04.11.2008 18:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Od razu piszę, że komenta... | verdiana
CZEPIACIE SIĘ, A NIE WIECIE SAMI CZEGO. SPAMUJE, CZY JAK SIĘ TO ZWIE, BO TAM, GDZIE UMIEŚCILIŚCIE MÓJ POST MAŁO KTO ZAGLĄDA, DLATEGO CHCĘ TO PYTANIE UMIEŚCIĆ WE WŁAŚCIWYM MIEJSCU, TO ZNACZY POD KSIĄŻKAMI A.C.DOYLA I A. CHRISTIE, A NIE TU, GDZIE WY I GDZIE MAŁO KTO TRAFIA!!!
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 04.11.2008 18:18 napisał(a):
Odpowiedź na: CZEPIACIE SIĘ, A NIE WIEC... | lachus77
Nie krzycz proszę. Sądzę, że wystarczy jeden wątek. I jest we właściwym miejscu. A sporo osób tu zagląda. ;)
Użytkownik: koczowniczka 04.11.2008 18:38 napisał(a):
Odpowiedź na: CZEPIACIE SIĘ, A NIE WIEC... | lachus77
Chyba naprawdę bardzo zależy Ci na odpowiedzi. Powtórzę więc to, co napisałam wcześniej, tylko że mój komentarz zaginął wraz z Twoim skasowanym wątkiem. Detektywem wszechczasów jest Alex Delaware z utworów Kellerman Jonathan. Jest lepszy niż Konopka, Poirot i inni razem wzięci.
Użytkownik: lachus77 04.11.2008 22:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba naprawdę bardzo zal... | koczowniczka
Alex Delaware? A cóż to za detektyw? Nigdy o nim nie słyszałem. Lepszy od Holmesa, Poirota, a nawet Noska? Napisz o nim coś więcej, na przykład w czym ma przewagę nad wspomnianymi oraz gdzie i kiedy rozgrywa się akcja powieści z jego udziałem.
Użytkownik: koczowniczka 11.11.2008 14:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Alex Delaware? A cóż to z... | lachus77
Akcja powieści z udziałem Alexa Delaware rozgrywa się współcześnie w Stanach. Alex jest psychologiem dziecięcym i jednocześnie detektywem. W czym ma przewagę nad np. Poirotem? Tym, że pracuje za pomocą metod naukowych, zna doskonale psychologię i próbuje tak jakby wejść w umysł mordercy, przewidzieć jego posunięcia. Akcja ciekawa, choć trzeba dodać, że książki tego autora są dla bardziej wprawnych czytelników. Autor to Kellerman Jonathan. Napisał wiele książek z tym samym bohaterem. Przeczytaj w wolnym czasie, może Ci się spodobają? Kolejność czytania nie ma znaczenia, każda książka opowiada o innym śledztwie.
Użytkownik: hburdon 11.11.2008 14:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Akcja powieści z udziałem... | koczowniczka
Zaciekawiłaś mnie. Kellermana nic nie czytałam.
Użytkownik: koczowniczka 11.11.2008 14:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaciekawiłaś mnie. Keller... | hburdon
Haniu, czas więc przekonać się, co to za pisarz. Z jego książek ta jest bardzo ciekawa Diabelski walc (Kellerman Jonathan).
Użytkownik: hburdon 11.11.2008 14:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Haniu, czas więc przekona... | koczowniczka
Będę musiała dodać do schowka z adnotacją "szczególna rekomendacja Kaczątka". :) Zaczęłam tak robić od pewnego czasu, bo przejrzawszy schowek stwierdziłam, że niektórych tytułów zupełnie nie kojarzę.
Użytkownik: Aquilla 04.11.2008 22:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę o typowanie od pie... | lachus77
Moja ulubiona trójka:
1. Panna Marple (dziwne - nikt jeszcze o niej nie wspomniał ;) )
2. Sherlock Holmes
3. Joe Alex

Poirota nie lubię, bo to zarozumialec i bufon :D Zresztą sama Christie też tak uważała.

A tak ogólnie, nie tylko książkowo, to najgenialniejszym detektywem jest zdecydowanie porucznik Colombo. Uwielbiam jego metody śledcze, odkąd miałam 10 lat :D
Użytkownik: lachus77 04.11.2008 22:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja ulubiona trójka: 1.... | Aquilla
Poirot to owszem zarozumialec i bufon, ale nie brak mu wdzięku i uroku osobistego.
Użytkownik: Sznajper 05.11.2008 08:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja ulubiona trójka: 1.... | Aquilla
Colombo nie znam, ale moim ulubionym detektywem jest też detektyw serialowy - Monk. :)
Użytkownik: Aquilla 05.11.2008 17:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Colombo nie znam, ale moi... | Sznajper
Monka obejrzałam raz, ale mnie nie przekonał.

Ps. Error - prawidłowe nazwisko to ColUmbo - wstyd ;)
Użytkownik: magdusiek17 11.11.2008 14:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę o typowanie od pie... | lachus77
Według mnie, najlepszym książkowym detektywem jest Poirot. Jednak nie mogę nie wspomnieć o moim ulubionym, ale serialowym detektywie. ;) Jest nim oczywiscie Greg House z serialu "dr House". Tropi choroby, jak zawodowy inspektor przestępców. ;) Uwielbiam go za poczucie humoru, błyskotliwe analizy pacjentów i nieprzeciętny zmysł obserwatora. :D POLECAM wszystkim ten serial. :D
Użytkownik: McAgnes 11.11.2008 23:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę o typowanie od pie... | lachus77
Może trochę nie na temat, ale pani Bogna Wernichowska sporządziła kiedyś w "Przekroju" małe kompendium detektywów.
W kategorii "dżentelmeni i inspektorzy" wymieniono następujące postacie:
- Sherlock Holmes (A.C. Doyle)
- Peter Wimsey - (Dorothy Sayers)
- Henry Merrivale (Carter Dickson)
- Adam Dalgliesh (Phyllis Dorothy James)
- Hercules Poirot (Agata Christie)
- Jules Maigret (George Simenon)
- Joe Alex (Maciej Słomczyński)

Kategoria "detektywi z amerykańskich metropolii":
- Philip Marlowe (Raymond Chandler)
- Lew Archer (Ross MacDonald)
- Perry Mason (E.S. Gardner)

Do kompendium detektywów płci żeńskiej nie dotarłam :)
Użytkownik: hburdon 11.11.2008 23:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Może trochę nie na temat,... | McAgnes
No i tutaj naprawdę ręce chce się załamać - a gdzie się podział C. Auguste Dupin, pierwowzór powyższych z opowiadań Edgara Alana Poe?
[artykuł niedostępny]
Użytkownik: McAgnes 11.11.2008 23:52 napisał(a):
Odpowiedź na: No i tutaj naprawdę ręce ... | hburdon
Nie łam rąk, to, to wpisałam powyżej, było częścią (chyba pierwszą) dłuższego artykułu, a w ręce wpadł mi tylko jeden egzemplarz "P"...
Użytkownik: lachus77 12.11.2008 22:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę o typowanie od pie... | lachus77
Gdyby przeprowadzić ankietę wśród laików (czytaj osób nie przepadających za kryminałami, nieczytających ich wcale lub bardzo rzadko) i zapytać ich o najbardziej znanego (podkreślam znanego) detektywa z książek odpowiedź na pewno by brzmiała - SHERLOCK HOLMES. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości.

ŻADEN detektyw nie ma takiej sławy jak ON; ŻADNE nazwisko nie jest tak popularne jak SHERLOCKA HOLMESA.
To moje osobiste zdanie. Co wy na to?
Użytkownik: inheracil 12.11.2008 22:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdyby przeprowadzić ankie... | lachus77
Masz rację, nie wiem w sumie dlaczego tak mocno się zakorzenił w popkulturze.
Jak dla mnie detekywem wszech czasów jest Hercules Poirot.
Użytkownik: kasia9216 13.11.2008 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację, nie wiem w su... | inheracil
Dla mnie też. Jest tak cudownie zarozumiały. :-)
Użytkownik: aiczka 07.04.2009 14:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację, nie wiem w su... | inheracil
Być może większą popularność Sherlock Holmes zawdzięcza swemu pierwszeństwu oraz temu, że opowiadania o nim drukowano w czasopismach. Poza tym sztuczki Sherlocka Holmesa polegające na odgadnięciu zawodu, pochodzenia itd. osoby na podstawie drobnych zewnętrznych śladów robią duże wrażenie (Poirot zbiera i zbiera dane a potem siada i przetwarza wszystko w swoich szarych komórkach, co jest mniej spektakularne).
Użytkownik: Czajka 13.11.2008 03:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdyby przeprowadzić ankie... | lachus77
Jako laik potwierdzam. :)
Użytkownik: Aquilla 12.11.2008 22:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę o typowanie od pie... | lachus77
Przepraszam - wiele osób (w tym ja) zapomniało o jeszcze jednym doskonałym, nie boję się tego określenia, detektywie:


KOMENDANT SAMUEL VIMES :D
Użytkownik: timido2 13.11.2008 09:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepraszam - wiele osób ... | Aquilla
Lincoln Rhyme i Amelia Sachs - z powieści Jeffrey`a Deavera... świetny kryminalistyk, niezwykle inteligentny detektyw, który mimo swej niepełnosprawności doskonale potrafi przeprowadzic śledztwo, a wspiera go równie inteligentna i błyskotliwa, co piekna Amelia...
Użytkownik: lachus77 13.11.2008 18:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepraszam - wiele osób ... | Aquilla
Nie przesadzajmy, nigdy o nim nie słyszałem, zapewne nie tylko ja, a laikiem w powieściach kryminalnych nie jestem.
Użytkownik: anne 13.11.2008 18:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie przesadzajmy, nigdy o... | lachus77
No... To może nie jest do końca powieść kryminalna... Ale zgadza się: detektyw wybitny! :)

Lachusie77 sprawdź: Pratchett Terry.
Użytkownik: kasia9216 13.11.2008 18:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie przesadzajmy, nigdy o... | lachus77
Nie sądzę, by to, że nigdy o nim nie słyszałeś, ujmowało książce walorów...
Użytkownik: lachus77 13.11.2008 21:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie sądzę, by to, że nigd... | kasia9216
hehe oczywiście, że w niczym nie ujmuje, wszak nie jest alfą i omegą w powieściach kryminalnych
Użytkownik: kasia9216 13.11.2008 22:19 napisał(a):
Odpowiedź na: hehe oczywiście, że w nic... | lachus77
Cieszę się, że tak sądzisz, tylko Twoja wypowiedź tak zabrzmiała, jakby wartość książki zależała od ilości czytelników i stopnia jej rozreklamowania.
Użytkownik: lachus77 14.11.2008 07:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Cieszę się, że tak sądzis... | kasia9216
Broń Boże, wcale tak nie jest; ja na przykład zwykle nie czytam książek, które są nagłaśniane (nie czytałem Harrego Pottera, Kodu Leonarda i wielu innych będących na topie).

Ale wracając do tematu - moim zdaniem SHERLOCK HOLMES jest numerem jeden wśród detektywów w rankingu popularności i rozpoznawalności; ba uważam też, że to jeden z najbardziej znanych (może nawet i tu numer 1) bohaterów literackich.
Użytkownik: ambarkanta 04.04.2009 00:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Broń Boże, wcale tak nie ... | lachus77
Moim typem też jest Sherlock Holmes (+ doktor Watson). Ale wspomnialeś jeszcze jednego - czyżbyś znał sławnego Pikusia Konopkę?! Moją uwagę zwróciły unikatowe zdjęcia w tomie "Pięć przygód...", zwłaszcza jedno przedstawiające XX wiek na zakręcie ;-)
Użytkownik: WBrzoskwinia 06.04.2009 15:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Broń Boże, wcale tak nie ... | lachus77
OOO! To jest nas tu takich więcej, którzy nie czytali Potterów, Kodów (Wiedźminów, Narń itd.); i pewnie już nie przeczytają, bo np. wolą czytać Biblionetkę.
Użytkownik: lachus77 07.04.2009 14:26 napisał(a):
Odpowiedź na: OOO! To jest nas tu takic... | WBrzoskwinia
Nie czytam książek, o których jest głośno, albo nawet za głośno, na przykład jak dotąd nie przeczytałem Pottera i nie zamierzam go przeczytać, również dlatego, że nie znoszę czarodziejów, magii i tym podobnych rzeczy w literaturze.
Użytkownik: WBrzoskwinia 07.04.2009 14:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę o typowanie od pie... | lachus77
Sherlock Holmes.
Pierwszy dojrzały detektyw literatury, zawodowiec pełną gębą. Łączy trzy zasadnicze rzeczy definiujące tę dojrzałość, tj. konstytuujące literackiego detektywa po raz pierwszy w dziejach i odtąd już na zawsze, a zarazem decydujące o indywidualności tej postaci (wszyscy następni to już tacy i inni, choćby i zdecydowanie inni, to jednak już kontynuatorzy). Te trzy łączące się w jedną całość rzeczy to:
- sprecyzowana naukowo analityczno-syntetyczna metoda śledcza, tzw. dedukcyjna,
- zmysł spekulatywny zazębiony z nieprzeciętną inteligencją i takąż wyobraźnią (nie mylić z fantazją),
- ekspercki zasób wiedzy kryminologicznej – przy czym tu z własnym wkładem w tę naukę, wówczas w zasadzie nie uznawaną za odrębną (następcy naukowcami już nie będą, on jest tu bodaj jedyny w swoim rodzaju; w tej sferze x cudownych momentów, np. ten, w którym skacze z radości, że odkrył odczynnik tylko na hemoglobinę - pomijając, że faktycznie to odkrycie i jego stosowanie poprzedza go o kilkadziesiąt lat /chyba, że należy pod tym rozumieć próbę identyfikującą krew ludzką; to inna sprawa/; przy czym to należy do medycyny sądowej, natomiast monografia o 150 różnych popiołach tytoniowych to już rzecz par excellence kryminologiczna).
Ktoś taki już się nigdy nie zdarzy, nie można dwa razy otworzyć dziejów gatunku. Z drugiej strony niepowtarzalny jako osobowość. Poza tamtymi trzema zasadniczymi rzeczami jest jeszcze parę innych. Specyfika aktywności: ta praca (czy raczej działalność) traktowana jako rodzaj walki stanowiącej metodę na życie (poniekąd kontynuacja średniowiecznego wzorca rycerskiego); gdy nie ma roboty, życie się rozłazi. Zazębiające się z tym pasjonackim podejściem wady i zalety (a czasem dwa w jednym): rzucanie się w robotę z głową, z pominięciem siebie - człowiek-maszyna precyzyjna jak parowóz albo karabin maszynowy (nie do końca, bo jednak w jakiś sposób zależy mu na uznaniu); gdy ma rację, to nie ustąpi bez względu na koszty (własne lub cudze); wtedy nie zauważa też siebie, ale też i innych; zdolności aktorskie... Krótko mówiąc, w porywach cały ja (szkoda, że tylko w nielicznych porywach, zwłaszcza mi daleko do tej bystrości, sprawności dostrzegania i łączenia tego, co trzeba; natomiast niestety blisko mi, albo nawet go przewyższam w urażaniu innych w imię swej racji). Bodaj najciekawsze z oryginalności i niepowtarzalności jest to, że (w przeciwieństwie do późniejszych kolegów po fachu) od czasu do czasu zajmuje się sprawą, która okazuje się nie być zbrodnią, przestępstwem ani wykroczeniem, nie podpada pod przepisy prawa (ewentualnie tylko pod pozew cywilny, a i to nie zawsze), bywa z pozoru banalna (albo bardzo poważna), a okazuje się arcyciekawa. No i tak można by o nim długo...

Potem dość długo jest nic - i wtedy dopiero idzie drugi:
Auguste Dupin.
Dlatego, że naprawdę pierwszy, ojciec Holmesa, pierwszy detektyw w literaturze, znakomity i przeciekawy przez to właśnie, że pionierski, a więc jeszcze nie dojrzały, niepełny jako model detektywa. Holmes ewidentnie dziedziczy po nim metodę (tu jeszcze niesprecyzowaną w pełni, wpółintuicyjną), zmysł kombinacji i wyobraźnię; ale wiedza się z tym łączy tylko psychologiczna, jeszcze nie kryminologiczna, chociaż już występują pewne jej elementy; krótko mówiąc: Dupin ma wszystko co trzeba, ale dopiero zaczątkowo (charakterystyczne, że nie jest zawodowcem). Dzięki temu można sobie prześledzić, jak to się zaczęło, a to arcyciekawe i cenne. W głowie się nie mieści, że takiego kogoś skonstruował Amerykanin, zresztą jako Francuza (w ogóle raz po raz mam wrażenie, że Poe tylko urodził się i żył w USA, a w ogóle był z gruntu Europejczykiem; po prostu nie ma w nim nic USA-wskiego, do tego stopnia, że i w życiu, i w literaturze był tam obcy, został zapomniany doszczętnie – do czasu, aż odkryli go Francuzi, a nie rodacy; to pośredni dowód, że on był bardziej Europejczykiem).

Zaraz po nim miejsce trzecie ex aequo, ale zacznę od dam.
Panna Murple.
Z komentarzem, który mieści wszystko: niesamowita świetna baba! (hm, ale nie mogę się oprzeć dodaniu, że od zawsze kojarzy mi się ze znakomitą Margaret Rutherford, która ją grała niesamowicie świetnie w wersjach ekranowych).
Joe Alex (Polska!).
Detektyw z przypadku, policjant honoris causa, z epoki, czy raczej z tych sytuacji, w której kryminologia tak jest już zaawansowana, że chwilami mało potrzebna lub myląca (w tym miejscu celowa opozycja względem Holmesa). A przy tym pilot wojenny, trochę artysta i niesamowicie oblatany w kulturze czy w sztuce szeroko rozumianej (kiedy czyta starożytny papirus, komentuje go per „Zdaje mi się, że to nie jest klasyczna greka”, albo kiedy kelner na tarasie w kawiarni wspomina o gwiazdach, mówi mu „Mówi pan jak rzymski poeta”, na co kelner: „Jest pan pierwszym z naszych gości, który rozpoznał w tym cytat z Teofrasta”/jeśli dobrze pamiętam/ – ależ mu zazdroszczę...).

Czwarte miejsce:
Samuel Spade.
Tym razem prawdziwe, sobie właściwe USA, otwarcie nurtu w ramach gatunku: pierwszy, a w każdym razie najlepszy z pierwszych detektywów czarnego kryminału (hm, czy to nie jest tak, że o tym przesądza nie tyle sama postać, co zagadka: związana z zabytkiem, z historią, czyli tym, co mnie najsilniej ciągnie – bo gdyby nie XVI-wieczny sokół, to może w tym miejscu powinien być Nick Charles, ewentualnie Nora i Nick Charlesowie tegoż autora? Ze Spadem jest tak, jak z panną Murple: on już na zawsze będzie miał twarz Bogarta; tylko czemu oni w tym filmie tak dogłębnie schrzanili sokoła...). Właśnie dlatego, że pierwszy, można sobie poobserwować, jak dawniejszy ideał (choć nie bez osobistych wad) przechodzi głęboki kryzys cywilizacyjny czy kulturowy. No i jako pierwszy (pierwsi) znów może być uznany nie za najlepszego – ale Archer i Marlowe, niby lepsi, to właściwie nie lepsi, tylko dojrzalsi, bardziej wiarygodni i złożeni jako postacie, ciekawsi jako osoby, ale pod względem połączenia czerń-biel oraz detektywistycznego działania już nie wnoszący nic istotnie nowego (w przeciwieństwie do Holmesa względem Dupina):

Piąte miejsce ex aequo dwie postacie:
Maigret (jak on ma na imię?).
Przy całej zgodności z wzorcem ma coś, co siedzi w nim integralnie, spójnie (tj. niesprzecznie), a co go wyróżnia na tle całości gatunku: poczciwość (może należałoby o tym rzec: humanitarna poczciwość?), a do tego ani młody, ani przystojny, ani elegancki, jakiś taki specyficznie miły (taki jakby „domowy”, czy jak to nazwać), co z pozoru do takiej postaci nie pasuje i właśnie dlatego jest niekonwencjonalnym wkładem w schemat.
Erast Pietrowicz Fandorin.
Zbudowany w pełni świadomie jako paralela Holmesa tak w podobieństwach, jak w przeciwieństwach (z niejaką przymieszką innych postaci), w tej samej epoce, choć z górą o wiek młodszy; bodaj jedyny detektyw ewoluujący.

No i dalej imię ich Legion, do poprzednio wspominanych Archerów, Masonów itd. dodałbym Charliego Chana (amerykański, ale Chińczyk).
Wspomnieć jednak należy niewątpliwie o bombowej czwórce, która w ogóle nie mieści się w skali, na żadnym miejscu powyższej listy, bo choć to bohaterowie uwikłani zagadki kryminalne, to albo nie są detektywami, albo występują w literaturze mniej lub bardziej nie będącej kryminalną. To jakby osobny pion przyległości spoza klasy, tak jakby z różnego rodzaju pogranicza; bohaterowie najlepsi, ale niezupełnie lub całkiem nie według klucza „detektyw”.
Bez żadnej dyskusji na pierwszym miejscu jest tu, oczywiście, Wilhelm z Baskerville, absolutnie wyjątkowa transpozycja Holmesa (żeby wręcz nie rzec: transcedencja /nie mylić z transcendencją/ albo transmogryfikacja); w przeciwieństwie do wszystkich innych on jest z górnej półki (oni ze środkowej). Pozostała trójka jest ze środkowej, zacznę od damy.
Joanna Chmielewska z zupełnie kładących książek Joanny Chmielewskiej; architekt, nie detektyw, ale co raz to wdepnie w jakąś aferę, w której musi współdziałać z MO albo z przyjaciółmi (przy czym MO tak samo mało przypomina prawdziwe, jak literackie czy filmowe, bo nawet por. Borewicz, choć sobie czasem żartuje, to tylko ubocznie, skoro zajmuje się poważną przestępczością, a nie taką jak tu, hm, oględnie mówiąc, dziwną: głównie śmieszną, choć w porywach straszną, a czasem dwa w jednym, jak np. wtedy, gdy tygrys zeżarł Capustę).
Człowiek bez nazwiska: pan Tomasz, zwany panem Samochodzikiem – z książek bardziej przygodowych, niż kryminalnych; chociaż poniekąd detektyw, to ani policyjny, ani prywatny, tylko z MKiSz, zajmujący się zabytkami i historią (nie zawsze, ale na ogół).
Janos Batky. Książka to kryminał, ale bez policji (bomba, wcześniej chyba nie było takiego numeru, tj. nie na skalę całej powieści), toteż z niego jest guzik, nie detektyw: wplątany w niesamowitą aferę (historyczno-współczesną) naukowiec od spraw niepotrzebnych, bałaganiarz, o słabym charakterze, kochający książki, głównie stare, i książki jako książki, niekoniecznie ze względu na treści (cały ja, tylko on wie dużo więcej o książkach). Np. jest taka chwila, w której ogarnia go zachwyt, radość i uniesienie, gdy wpada do rodowej biblioteki w starym pałacu, w ręku ma rarytas-pierwodruk czegoś tam, na półce stoją dwa aldyny, czytać zaczyna od kolofonów na końcu – nie bardzo się w głowie mieści, że kryminał może być taki, nieść takie treści...
Clouseau: detektyw nie literacki, tylko filmowy, grał go Peter Sellers (?); konwencja w krzywym zwierciadle, tj. rewolucyjnie rewelacyjna komiczna wersja konwencji, czyli cykl „Różowej Pantery”; przy tej okazji jedyny, który ma własny znak-sygnał melodyczny - krótko mówiąc: pełny odjazd (co prawda jest on zawodowym detektywem policyjnym, więc może jednak należy go przenieść do właściwego pionu kryminalnego?).

Oczywista, trudno się spierać o prywatny ranking. Chociaż mój, jak widać, jest mocno zobiektywizowany pod kątem literackim, to jednak z połączenia z prywatnymi preferencjami wynika, że np. Poirot, Wimsey, Mason, a zwłaszcza Archer i Marlowe do owej pierwszej piątki nie należą. Ci dwaj ostatni może i niesłusznie (bo w gruncie rzeczy czy to aż tak istotne, że Spade był pierwszy, skoro oni są ciekawsi? Dla mnie istotne ze względów literackich, ale z detektywistycznych już niekoniecznie). Przy Poirocie od czasu do czasu przychodzi mi do głowy słowo, którego bardzo nie lubię: kabotyn – więc czasem sobie je zastępuję przez: nadęty bufon. Stąd go w czołówce nie umieszczam, choć to mistrz zawodu; niemniej to nie tyle moja prywatna sprawa, lecz ta, że autorka celowo go tak skonstruowała, więc niech sama za to odpowiada. Uczciwie mówiąc: właściwie, tj. obiektywnie powinien tam być, bo trzeba docenić odwagę i talent, które pozwalają pomimo antypatyczności głównego bohatera tak pisać, że czyta się do końca; ta opozycja jest arcyciekawa, z wierzchu niby szkodząca książce, w istocie skupiająca uwagę na zagadce i jej rozwiązywaniu.
Tyle o tych, którzy robią na mnie wrażenie, zaś pozostali, owszem, najlepsi albo dobrzy, ale jakoś tego wrażenia nie robią. Dobrze się czyta, wciągające i ciekawe zagadki, sprawnie opowiedziane, niemniej Wimsey, Mason, Chan, por. Borewicz, Columbo, Kojak, Callaghan itd. jako osoby to już nie ta klasa, choć oczywiście każdy ma jakieś zalety, ma w sobie coś. Może najmniej z tego ma Borewicz: raz po raz to się robi jakieś takie miałkie, mętne, niesprawne, a ten banał z lecącymi na niego babami to już dno. Niewykluczone, że patrzę na niego niesamodzielnie, że o wspomnieniu o nim bardziej decyduje galeria ciekawie zróżnicowanych postaci zespołu, w którym działa (zideologizowany por. Zubek oraz major /później pułkownik/ są po prostu świetnymi drugoplanówkami). Ale i w czołówce są partnerzy i zespoły, od czego starałem się zdystansować, choć na pewno Watson (jako postać, nie detektyw) ma olbrzymią rolę w pierwszym miejscu Holmesa. A wracając do słusznie zaliczonych do drugiej klasy: o ile Borewicz najmniej, to może najwięcej ciekawostek i zalet w tej grupie ma Callaghan; to jego poniekąd holmesowskie zaangażowanie i zdecydowanie, te jego odzywki (nie zapominając o zmieniających się, politycznie poprawnych, mimo to dorzecznych partnerach), no i oczywiście żelazny atrybut w postaci wielkiego rewolweru.

Na zakończenie, ponieważ nie tylko rzeczy dobre bywają cenne z jakichś względów, warto sięgnąć na dolną półkę, po chałę. W tej chale zdarzają się jednak rzeczy mające w sobie coś, a w ostateczności: cóś. Otóż takie cóś, niełatwe do określenia, a tu chyba polegające na związku ze swoim czasem i miejscem, modą, stylem czy klimatem epoki, ma Marczyński. Tamte rzeczy też to mają (z Holmesem na czele), ale przy ich innych zaletach to jakby ginie z pola widzenia. A u Marczyńskiego, ponieważ innych zalet właściwie nie ma, widać to jak na dłoni. No, może drugą jest niejakie syntetyzowanie konwencji (coś jak u pana Samochodzika): łączenie kryminału z sensacją, z przygodą (nie znam go całego, może ma takie rzeczy które doskakują do środkowej półki, bo w znajomych rzeczach miewa takie porywy). Druga warta uwagi rzecz z chały to Robocop: policjant-detektyw-maszyna (czyli kryminał science fiction, znów synteza konwencji) i dobry pomysł z efektownym kontrastem czy konfliktem tym razem nie między partnerami czy pierwszo- a drugoplanową postacią, lecz wewnętrznie w ramach jednej postaci, skoro ona jest dwoista (np. kładące jest, kiedy klasycznie po rycersku ratuje dziewczynę, ta mu się rzuca ze łzami na szyję, a on na to: „Przeżyła pani szok, wezwę pogotowie psychiatryczne”, albo gdy ciocia Nancy jęczy, że ją ciężko postrzelili, a on też ledwo żywy odpowiada „To nic, naprawią cię, wszystko naprawią”, przy czym to jest dwu- albo i trzyznaczne. Trzeci z tej grupy będzie pewnie Mad Max, przy czym w zasadzie kryminałem poniekąd SF jest tylko pierwsza część, detektyw z niego żaden, ale policjant jednak tak. Za to już w pierwszej (w następnych bardziej niż w pierwszej), wyjątkowo na tle całości oraz interesująco samo w sobie rysuje się sprzężenie człowieka z maszyną jako narzędziem, ale zarazem maszyna jest poniekąd częścią bohatera (znów coś jak pan Samochodzik, ale związek bardziej integralny).


Użytkownik: misiak297 19.04.2009 12:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Sherlock Holmes. Pierwsz... | WBrzoskwinia
A moim zdaniem lepsza ekranowa panna Marple - bardziej zbliżona do książkowego pierwowzoru - to Joan Hickson.
Użytkownik: Felina 19.04.2009 12:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę o typowanie od pie... | lachus77
1. Sherlock Holmes
2. Joe Alex, Pan Samochodzik
3. Konopka, Poirot
Użytkownik: rozarian 19.04.2009 16:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę o typowanie od pie... | lachus77
Zdecydowanie najwyzej oceniam Philipa Marlowea.Prawde mowiac nigdy mnie nie interesowaly zagadki w rodzaju,kto zabil jakiegos milorda za pomoca strzaly z kurrara,jak to zdarza sie u Doylea,czy Christie.W dalszej kolejnosci Continental Op z opowiadan D.Hammetta i prawnik-detektyw Perry Mason od E.S.Gardnera.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: