Dodany: 27.10.2008 21:58|Autor: Jagusia

Łaskawe


Jestem w trakcie czytania. Prowokuje, denerwuje, chwilami przeraża, chwilami obezwładnia. Czy ktoś aktualnie w tej samej podróży, co ja?
Wyświetleń: 11409
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 22
Użytkownik: sagramor 31.10.2008 15:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem w trakcie czytania... | Jagusia
Witam, mam za sobą 3/4 książki i choć jej koniec zbliża się nieubłaganie to jednak nie mam powodów, aby sądzić, że ta reszta co mi została w zasadniczy sposób miałaby zmienić mój pogląd na całość jaki zdążyłem już sobie wyrobić. Choć autor wykazał się niesamowitą pracowitością, co szczególnie widać w jego staraniach o możliwie wierne nakreślenie historycznego kontekstu, to jednak obdarzanie książki mianem arcydzieła, czy pozycji wybitnej służy bardziej celom marketingowym aniżeli określeniu rzeczywistej wartości artystycznej pozycji. Faktem jest, że "Łaskawe" do reszty pochłaniają, nie pozwalając oderwać się od tekstu do momentu aż oczy odmawiają posłuszeństwa. Objętość działa na plus i wręcz ciężko jest sobie wyobrazić, by tę historię zamknąć w 300 stronach. Sam bohater mimo przynależności do jednej z najbardziej zbrodniczych organizacji w dziejach nowożytnego świata i swych nieukrywanych narodowosocjalistycznych sympatii popartych szczerym oddaniem "słusznej sprawie" o zgrozo nie budzi odrazy, sugerując wręcz, że nawet w szeregach SS byli "mniej" i "bardziej" źli Niemcy. Rola narratora w jakiego wcielił się bohater szybko pozwala oswoić się ze światopoglądem Aue, dopuścić go do głosu, a nawet uznać za partnera w dyskusji z którego argumentami nie zawsze łatwo jest polemizować. To co w tej książce uznać można za przerażające wcale nie musi stanowić drastycznych opisów zbrodni, których nota bene jest dużo mniej niż pewnikiem spodziewali się ciekawscy czytelnicy podkręceni alarmującymi doniesieniami medialnymi. Przerażająca jest świadomość, że tylko znikomy ułamek współsprawców Zagłady stanowili fanatyczni wyznawcy narodowego socjalizmu, dzieląc swą współodpowiedzialność za zbrodnie z normalnymi ludźmi wkręconymi w potężne tryby ich logistyczno-administracyjno-gospodarczego aspektu. Można wręcz sądzić, że gdyby III Rzesza Hitlera nigdy nie powstała, wojna nigdy nie wybuchła, a 6 milionów Żydów nigdy nie zostało wymordowanych Max Aue pewnikiem byłby kolejnym miłym, sympatycznym i inteligentym asystentem na uniwersytecie, który miast myśleć o technicznym aspekcie gazowania ludzi w ciężarówkach prowadził by ćwiczenia z filozofii Kanta.
Użytkownik: Jagusia 02.11.2008 20:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, mam za sobą 3/4 ks... | sagramor
Czytam nieustannie. Notuję pewne myśli, spostrzeżenia, na pewno coś napiszę "po". Pozdrawiam najmocniej.
Użytkownik: mironida 07.11.2008 13:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, mam za sobą 3/4 ks... | sagramor
Ja mam przed sobą zaledwie 40 stron i nijak dokończyć nie mogę "Łaskawych". Dzięki Twoim refleksjom - bardzo celnym i fachowym - na pewno teraz zbiorę się w sobie, zacisnę zęby i dokończę. Chętnie popolemizuję w przyszłym tygodniu ;)
Użytkownik: moremore 10.11.2008 16:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam przed sobą zaledwi... | mironida
Mironido, nie toniesz w zagmatwaniu nazistowskiej struktury wojskowej? Mam nadzieję, że się wdrożę, na razie mylą mi się jednostki, szarże i gubię się w skrótach niektórych organizacji. Uff, ale to dopiero setna strona, może się przyzwyczaję :)
Użytkownik: Malhebre 11.11.2008 15:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Mironido, nie toniesz w z... | moremore
Powieść mi się bardzo podobała. Faktem jest, że uzależnia. I jakkolwiek przez 900 stron towazyszył mi ambiwalentny stosunek do głównego bohatera, to finisz książki spowodował całkowicie negatywne do niego nastawienie. Pokazał, że jest zimokrwistym mordercą a podkoniec tych dantejskich scen nawet nie dostaje sraczki, tak bardzo ludzkiej kiedyś.
Użytkownik: meta1 14.11.2008 22:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem w trakcie czytania... | Jagusia
Łaskawe nie są arcydziełem, ale jest to rzecz wyjatkowa. Nie tylko ze względu na temat, bohatera/narratora etc. To esej o umysłowości ludzkiej, zdolnej m.in. pogodzić Rameau z komorami gazowymi. Czy po tej lekturze nadal będziemy pytać: " jak to było mozliwe"? To szkic, jakkolwiek by to nie brzmiało w odniesieniu do ponad 1000 stron, i jako szkic nie przedstawia odpowiedzi, podsumowania etc. pokazuje TYLKO ze byly takie czasy i byli tacy ludzie. Mozna uzyc tez okreslenia fresk historyczny, ale rto brzmi jak banal i nikogo nie zacheci do lektury. Ksiazka wciaga i wymaga czasu, aby moc zyc z nia, mni zajelo to z przewami okolo miesiaca, warto. Bardzo erudycyjna, naladowana naprawde szeroko: lingwistyka, filozofia, zeby nie wspomniec historii. Czytać? Czytać!
Użytkownik: Jagusia 22.11.2008 09:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem w trakcie czytania... | Jagusia
Wróciłam z podróży. Zajęła mi prawie miesiąc. Zwykle nie czytam książek, które są okrzykiwane. Nie ufam, boję się że to krzyk przysłowiowego łabędzia. Nie lubię porównań do literackich pereł (Manna, Dostojewskiego, Tołstoja). Już w samym słowie "porównanie" tkwi subtelny sygnał, że tamte są nedoścignione, a okrzykiwana nowość, taką chciałaby się stać.
"Łaskawe" zaintrygowały mnie objętością. Obecnie, rzeczywiście, nie powstają dzieła tak obszerne. Objętość tej książki jest niewątpliwie jej wielkim atutem. Proza nieśpieszna, konsekwentna, pozwala czytelnikowi "rozeznać się w sytuacji", być wewnątrz. (Psuje się pod koniec, narrator świadomie przyśpiesza, bo wyzwalanie Berlina tuż, tuż).
Nie będę pisać o "prowokowniu zbrodnią", o kluczowych pytaniach, "jak do tego wszystkiego mogło dojść". Stosunek do zbrodni wszyscy mamy wyrobiony,napisano już o tym wiel, a wymowa książki jest czytelna, jesli chodzi o te kwestie. Chwała Littelowi, ze nie koncentruje się na sadyzmie, opisach kaźni, wyrafinowanym metodom ludobójstwa (choć oczywiście w tle mamy obrazy wstrząsające i okrutne). To, co jest ciekawe, to podążanie za Auem. Widzimy trzewia wojny. Bohater długo "trzyma się w ryzach". Pod koniec nie możemy go już znieść...
Użytkownik: jolietjakeblues 30.03.2009 16:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem w trakcie czytania... | Jagusia
Prawie arcydzieło. Chyba trochę się asekuruję. Wielki słownik kompleksów autorstwa Jonathana Littella. Jeżeli są tutaj jego wątki autobiograficzne to gratuluję odwagi. Trochę jak u Houellebecqa nie ma żadnych oporów, żeby wstąpić w najgłębsze zakamarki duszy ludzkiej i wydrzeć to, co tam się chowa, w fizycznej postaci. Dla słabych miejscami koszmar! Zapamiętuje się fragmenty, zdania, które nie dają spać po nocach i zmuszają do myślenia o własnym dzieciństwie. Wiadomo, złe dzieciństwo to koszmary dorosłości. Kompleksy, depresje, zachwiania duszy. Niezwykłe smaczki, gdy fikcja przeplata się z rzeczywistymi postaciami. Gdy wspomina autor o Jungu, Freudzie, Schindlerze. Gdy opisuje Goebelsa, Himmlera, Bormannna. Tudzież niespodzianka! Na którejś ze stron wspomina o miom mieście. Przedwojenną nazwą. Teraz to niespełna 30-tysięczne miasto. Szaleństwo! Urzędniczo, administracyjnie, na zimno dialogi i monologi o eksterminacji. Z udowadnianiem, że to nic takiego, a antysemityzm to wcale nie antysemityzm. Przerażające obrazy. Już, już zdawałoby się, że dr Aue będzie płakał, będzie się smucił, zawróci z drogi narodowego socjalizmu. Przecież ma takie miękkie serduszko... Wielkie oskarżenie hitleryzmu czy cyniczne wbijanie kija w mrowisko dyskusji o I wojnie światowej? Tak czy inaczej przerażające. Czasami smakuję i podziwiam treść. Czasami, jakby to był film, odwracam oczy, zamykam. Ba! Boję się.
Użytkownik: cypek 30.03.2009 17:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawie arcydzieło. Chyba ... | jolietjakeblues
Ale czytasz.
Użytkownik: jolietjakeblues 30.03.2009 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale czytasz. | cypek
Oczywiście. Żałuję, bo brakuje czasu. A przykuwa niezwykle. Jestem koło 700 strony.
Użytkownik: verdiana 08.04.2009 10:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawie arcydzieło. Chyba ... | jolietjakeblues
W tej książce nie może być wątków autobiograficznych, Littell nigdy nie przeżył Holokaustu, urodził się już po wojnie, w 1967, w rodzinie żydowskiej. To młody człowiek. Ale chyba bardzo empatyczny, skoro był w stanie stworzyć taką postać tak dokładnie...
Użytkownik: jolietjakeblues 08.04.2009 13:24 napisał(a):
Odpowiedź na: W tej książce nie może by... | verdiana
Dokładnie. Tym bardziej jest to godne podziwu. Taka konstrukcja powieści, balansująca między tłem historycznym, z wpisaniem tylu realnych postaci, szczegółami, a histerią osobowości, z przerażająco dokładnymi opisami depresji, szaleństwa.
Użytkownik: jolietjakeblues 09.04.2009 18:18 napisał(a):
Odpowiedź na: W tej książce nie może by... | verdiana
Rzecz nie w wątkach autobiograficznych tyczących czasów, w których autor żył, lecz tylko przeżyć z dzieciństwa, traumy dzieciństwa, które skutkują jego zachowaniem w życiu dorosłym. Relacje z rodzicami, może wątki homoseksualne, ja wiem... trudności w stosunkach z kobietami. To wszystko o czym pisze. Nie biorąc pod uwagę, powtarzam, tła czasów. Bo przecież owe depresyjno-traumatyczne historie można umiejscowić w każdym czasie. Zastanawiałem się dlaczego podczas II wojny światowej. Odpowiedź chyba jest prosta. Dla 42-letniego pisarza, pochodzenia żydowskiego, jest to do ogarnięcia pewnie pamięcią rodzinną.
Użytkownik: Rewolwer_Ocelot 31.07.2010 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: W tej książce nie może by... | verdiana
Za pierwowzór Maxa Aue posłużył Littellowi Leon Degrelle i jego pamiętniki (można o tym przeczytać w "Suche i wilgotne"). Niestety nie mam możliwości sięgnięcia do tej pozycji więc i konfrontacji z tekstem "Łaskawych". Traktując więc powieść jako autonomiczny twór moje wrażenia są następujące:
Pochwalam przedstawienie (a właściwie wiwisekcję) postaci - dogłębna, boleśnie szczera, intrygująca.
Umiejętnie ukazane, wspomniane przez Was, przenikanie się realności z fikcją (aż miejscami chce się powiedzieć "jaką fikcją").
Dziwne (choć daleko mi do zgorszenia bo Purytanką nie jestem;) jest nagromadzenie opisów z dziedziny perwersyjnej seksualności, gdzie przymiotniki aralno, onalny odmieniane są chyba we wszystkich przypadkach. Rozumiem, że ta sfera miała na życie bohatera szczególnie znaczący wpływ, jednak miejscami takie odnośniki (i to dość długie i szczegółowe) są kompletnie niepotrzebne i nic niewnoszące.
Ja arcydziełem bym tej powieści nie nazwała, ale przeczytałam z wypiekami na twarzy (szczególnie końcówkę bo takiego opisu ucieczki Niemców przez każdą najmniejszą miejscowość moich rodzinnych stron na Pomorzu Zachodnim nie widziałam jeszcze nigdzie).
Użytkownik: verdiana 01.08.2010 23:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Za pierwowzór Maxa Aue po... | Rewolwer_Ocelot
Dzięki wielkie za info o Degrelle'u! Nie wiedziałam! Poszukam książki, bardzo mnie to ciekawi.
Odczucia, widzę, mamy podobne.

Pozdrawiam Cię serdecznie!
Użytkownik: Rewolwer_Ocelot 07.08.2010 14:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki wielkie za info o ... | verdiana
Powodzenia w poszukiwaniu (ja poległam). Bardzo mnie zastanawia czy uda się odnaleźć podobieństwo między tymi dwoma postaciami i jak duże ono jest. Daj znać proszę czy te pamiętniki sprawiły, że inaczej spojrzałaś na "Łaskawe".
Również serdecznie pozdrawiam:)
Użytkownik: verdiana 07.08.2010 15:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Powodzenia w poszukiwaniu... | Rewolwer_Ocelot
Jeśli Tobie się nie udało, to mnie pewnie też nie... ale spróbuję i dam znać. :-)
Użytkownik: KrS1 21.08.2013 08:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Powodzenia w poszukiwaniu... | Rewolwer_Ocelot
Przeczytałem w ostatnich tygodniach i "Łaskawych", i "Suche i wilgotne" i te podobieństwa między Degrellem i Maxem Aue są raczej na poziomie modelu faszysty (mężczyzny-żołnierza), niż w biografii, czy nawet sposobie myślenia. Aue jest jednak w pewnym sensie uczciwy wobec siebie i innych, Degrelle natomiast osiągał szczyty autokreacji i czarowania rzeczywistości. Nawet jeśli to Walończyk był inspiracją, to jednak te dwie postaci są w moim odczuciu różne.

Zresztą i "Suche i wilgotne" mają trochę inny cel. One są o języku dziennika z frontu wschodniego Degrella (Aue zresztą spotyka ludzi z SS-Wallonien na wschodzie i bodajże na Pomorzu) i raczej pomaga zrozumieć pewne rzeczy z "Łaskawych". Tak więc ja osobiście wiele doktora Aue tutaj nie znalazłem, chociaż lektura - szczególnie dla osób z zacięciem psychoanalitycznym - powinna być interesująca. I nadaje się jako epilog do "Łaskawych".
Użytkownik: jolietjakeblues 08.04.2009 10:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem w trakcie czytania... | Jagusia
Właśnie skończyłem. Przerażająca opowieść o wędrówce po fizycznym i mentalnym piekle człowieczeństwa. Człowieczeństwa i ludzkości. Lektura zakuła w kajdany. Teraz trudno, bardzo trudno się z nich wyswobodzić. Dlaczego nie ma większej skali, żeby ocenić prawidłowo tę powieść?
Użytkownik: an ja 01.09.2009 16:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem w trakcie czytania... | Jagusia
Osoba, która obecnie czyta tę książkę pyta mnie o znaczenie tytułu. Mogę prosić o Waszą pomoc?
Użytkownik: KrzysiekJoy 01.09.2009 16:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Osoba, która obecnie czyt... | an ja
Oryginalny tytuł powieści to gra słów nawiązująca do mitologii greckiej. Erynie, boginie furii i zniszczenia, budziły tak wielkie przerażenie, że unikano wymawiania ich imion, zamiast tego nazywano je Eumenidami ("Łaskawymi").

Żrodło:
Wojciech Orliński - Gazeta Wyborcza
Użytkownik: an ja 03.09.2009 17:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Oryginalny tytuł powieści... | KrzysiekJoy
Dziękuję bardzo!
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: