Dodany: 26.10.2008 20:11|Autor: villena

Prawie jak w bajce?


Choć ciekawie rozpisana na dwa głosy, historia Bena i Ginnie początkowo wydaje się kolejnym, dość typowym romansem.

Z naszymi bohaterami trafiamy do Nowego Jorku na przełomie lat 40. i 50. ubiegłego wieku. Ben, znudzony rodzinnym miastem, przyjeżdża tu szukać ciekawszej i dającej lepsze perspektywy pracy. Nastoletnia Ginnie ucieka od opieki starszej siostry i próbuje samodzielnego życia w wielkim mieście. Oboje marzą o zrobieniu kariery, osiągnięciu sukcesu, sławy i pieniędzy. Ich marzenia nie odbiegają od rojeń większości młodych ludzi, wyróżnia ich może to, że nie boją się dążyć do ich spełnienia. Oboje niezachwianie wierzą we własne możliwości i mimo że spotyka ich tyle samo porażek co sukcesów, uparcie prą do przodu.

Ponieważ od początku wiadomo, że ich ścieżki wcześniej czy później się zbiegną, przez jakiś czas spodziewałam się, że fabuła w końcu przerodzi się w klasyczny, choć osadzony w oryginalnej scenerii romans. Dość szybko jednak wulgarny język i dość liczne opisy seksualnych wyczynów pozwoliły mi zrozumieć, że wprowadził mnie w błąd sentymentalnie brzmiący tytuł.

Dobrze jednak, że nie zniechęciłam się tak szybko, bo jeszcze zanim dotarłam do momentu spotkania Bena z Ginnie, zainteresowało mnie tło całej historii, czyli bardzo realistycznie odmalowana Ameryka z początku lat 50. Ginnie zostaje tancerką, Ben zatrudnia się w wytwórni filmowej jako goniec, ale jednocześnie próbuje sił w pisaniu scenariuszy. Oboje wchodzą w kolorowy świat rewii, zyskującej na popularności telewizji, świat znanych, bogatych i często bezwzględnych osób. Nawet język, który przecież pozostał dosadny, jakoś przestał razić, a nawet zaczął pasować do opisywanej rzeczywistości.

Już w trakcie lektury zastanawiała mnie wielość przytaczanych nazwisk, swoboda, z jaką autor opisuje wykreowany przez siebie świat. Jakby poświęcił sporo czasu na przestudiowanie realiów już w końcu dość odległych czasów. Dopiero po skończeniu książki przeczytałam notkę o autorze na skrzydełku okładki* i zrozumiałam, że żadnych badań przeprowadzać nie musiał. Okazało się, że urodzony w 1928 roku Herman Raucher jest przede wszystkim autorem filmowych scenariuszy, a swoją karierę zaczynał jako goniec w nowojorskiej wytwórni 20th Century Fox. To, co brałam za fikcyjny romans okazało się barwną powieścią autobiograficzną, opisującą początki znajomości autora z przyszłą żoną. I choć nie przekonała mnie jako historia miłosna, to jest warta przeczytania jako opowieść o wchodzeniu w dorosłe życie, wręcz rzucaniu się w to życie głową naprzód, i o czasach, kiedy jeszcze można było zrobić karierę w branży filmowej zaczynając od posady gońca.



---
* Herman Raucher, "Prawie jak w bajce", tłum. Hanna Szajowska, wyd. Albatros, 2004.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2073
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: