Dodany: 21.09.2008 15:17|Autor: hidden_g0at

Pudełko, duch i rock'n'roll


Że Joe Hill to publikujący pod pseudonimem syn Stephena Kinga, wiadomo już od jakiegoś czasu i - nie oszukujmy się - gdyby nie ogłoszono tego faktu, w Polsce długo pewnie czekalibyśmy jeszcze na premierę "Pudełka w kształcie serca", debiutanckiej powieści przedstawiciela kolejnego pokolenia Kingów.

Przyznaję, że Joe z miejsca zaskarbił sobie moją sympatię tym, iż swe pochodzenie długo trzymał w tajemnicy. Wszak to żadna satysfakcja korzystać z popularności ojca. A jednak drugi z synów - Owen - na to się skusił. Tego pana jakoś nie mam chęci czytać.

Właściwie na powieść Joego Hilla jakoś też specjalnie nie polowałem. Przypadkiem wpadła mi w ręce w bibliotece i postanowiłem zaryzykować. Czasem fajnie jest przeczytać taki współczesny horror spod znaku krwi i flaków. Więc ad rem!

Pierwsza w oko rzuca się oczywiście okładka [1]. Ładna, estetycznie wykonana i przeniesiona z zagranicznego wydania. I bardzo dobrze, czasem tak powinno być. Ale, mimo wszystko, obrazek jest, moim zdaniem, mocno przeładowany. Tak jakby okładka miała stanowić streszczenie całej fabuły powieści, zawierać wszystkie znaczące elementy. Swoisty miszmasz bez większego sensu, tyle że ładnie wykonany. Ja osobiście wolałbym tytułowe pudełko. Tylko tyle, nie ma sensu mnożyć bytów ponad miarę. Efekt jest taki, że wspomniana ilustracja przypomina plakat filmowy.

Teraz wróćmy do tytułowego pudełka. Nie trzeba być geniuszem, żeby dostrzec powiązanie z starą piosenką Nirvany o tymże tytule. Zresztą cholernie dobrej piosence. Wszystko staje się jasne, gdy zaczynamy czytać. To, co - w moim mniemaniu - najlepiej wyszło Kingowi, to autentyczne ukazanie życia starego rockmana i jego kobiet. Joe musi sam mieć rock'n'rolla we krwi, skoro nie zrobił z tego badziewia i kiczu. Nie, czuje się, że to jest autentyczne i szczere. Floryda i Georgia są jako gotki groopies również bardzo dobre. Wszystko co prawda bardzo ponure i ma się wrażenie, że muzyka gitarowa powstaje tylko tam, gdzie ludzie zostali skrzywdzeni w dzieciństwie, ale… może i często tak bywa.

Dobrze, postaram się krótko, gdyż to kwestia nieunikniona, ale bardzo drażliwa. King senior a King junior. Będzie krótko, bo większych zbieżności w ich pisarstwie nie widzę. Oczywiście abstrahując od faktu, że obaj tworzą horror. I oczywiście pomijając fakt, że Stephen King wywarł ogromny wpływ na kształt współczesnej literatury grozy, tym samym pośrednio na syna. Niemniej klasycznych już dłużyzn psychologicznych i kluchowatych scen rodem z przedmieścia nie ma. I za to chwała, bo mogłaby wyjść chała. Miało być krótko, więc koniec tematu. Zresztą znawcy twórczości starego Kinga pewno doszukaliby się mnóstwa podobieństw. Ja współczesny horror czytam dorywczo i raczej amatorsko, więc nie będę paplał.

Dodam jeszcze tylko, że większe pokrewieństwo duchowe widzę tu na przykład z Grahamem Mastertonem. Jest troszkę psychologii, ale raczej niewybijającej się na pierwszy plan, dużo krwi, dobra akcja, trochę seksu (choć u Mastertona rzadko kończy się na "trochę"), jest przemoc, przemoc i ból trafiający aż do nerwów czytelnika. Szkoda tylko, że przy tym autor nie postarał się, by horror faktycznie był straszny. Duch z "Pudełka w kształcie serca" taki nie jest. To potwór, nieposiadający większej subtelności czy wyczucia nastroju; krwiożercza bestia, wariat, który jest martwy, a tylko małym kosztem mógłby taki nie być. Gdzie mu do duchów Le Fanu czy Jamesa. Zero subtelności i eteryczności. Ale widać tak miało być. Tak będzie to dobrze wyglądało w filmie, który chyba gdzieś tam w Hollywood powstaje. Nie wiem, nie interesuje mnie on, nie będę go oglądał.

Joe Hill nie stworzył nic nowego i właściwie jedyne, za co naprawdę mogę go pochwalić, to wspomniany wcześniej wątek gwiazdy rocka, który naprawdę zrobił na mnie wrażenie. Poza tym jest to dobra lektura, lekka i wciągająca, ale niepretendująca do debiutu na miarę choćby "Carrie" Stephena Kinga. To zręczna kontaminacja znanych już tricków, lekko już się psująca, ale dalej do przełknięcia. Wszak podano ładnie, mocno przyprawiono. Ale chyba to pokolenie Kingów rewelacji ni rewolucji horrorowi nie przyniesie. Nie, żebym się tego spodziewał.



---
[1] Joe Hill, "Pudełko w kształcie serca", wyd. Prószyński i S-ka, 2007.



[Recenzja zamieszczona także na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2137
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: