Dodany: 16.09.2008 18:22|Autor: użytkownik usunięty

Śladami Aleksandra Macedońskiego


Bohaterami tej minipowieści są dwaj biedni, i cóż tu ukrywać, mało rozgarnięci Żydzi z Tuniejadówki, małego, zacofanego miasteczka, niemal całkowicie odciętego od świata. Benjamin ma się za człowieka wykształconego, biegłego w siedmiu podstawowych naukach. W rzeczywistości jest bardzo tchórzliwy, boi się sam spać w izbie, nocą nie wychodzi na ulicę. "Dla niego opuszczenie miasta równało się utracie życia. Mało bowiem, uchowaj Bóg, może się zdarzyć? Na widok najmniejszego choćby kundla trząsł się z przerażenia"[1]. Ma zerową wiedzę o świecie, nie wie nawet, co znajduje się poza jego mieściną, legendy bierze za fakty, wierzy w smoki i potwory morskie. Często buja w obłokach, wyobraża sobie, że "zdobywa góry, pokonuje doliny, przemierza pustynie, dociera do miejsc, które opisano w jego książkach. Wędruje śladami Aleksandra Macedońskiego i Eldada Hadaniego. Spotyka straszliwego smoka. Atakują go węże, napotyka jakieś fantastyczne potwory. Wyrastają przed nim najrozmaitsze przeszkody. Oto zwyciężył przeciwności i znalazł się wśród Czerwonych Żydów. Rozmawiał z synami Mojżesza. Potem wraca szczęśliwie do siebie"[2]. Jego towarzysz podróży jest jeszcze mniej rozgarnięty. To postać lekceważona przez miejscowych, ktoś w rodzaju "wiejskiego głupka". Pozbawiony własnego zdania, przytakujący wszystkim wokoło, zgadzający się z każdym dla świętego spokoju. Do tego wieczne popychadło, ofiara przemocy domowej, bity dotkliwie przez żonę i zmuszany do wykonywania "kobiecych" obowiązków. Święcie wierzy we wszystkie głupstwa wygadywane przez Benjamina, podziwia go, a jednak, mimo całej swojej głupoty, czasami ma więcej oleju w głowie niż jego rzekomo uczony towarzysz. Obaj wyruszają w podróż do Erec Izrael na poszukiwanie legendarnych dziesięciu zaginionych plemion Izraela. Mijają małe, zapuszczone miasteczka żydowskie, w ich mniemaniu niemal metropolie, zatrzymują się w każdym na jakiś czas, dzięki czemu poznajemy nędzną egzystencję ich mieszkańców. Śledzimy przygody bohaterów w ciągu roku ich podróży na trasie od Tuniejadówki, przez Pijawki, Teterywkę, aż do Głupska, gdzie jednego z bohaterów ostrzega przed niebezpieczeństwem zmarły dziadek, we śnie, rzecz jasna. Jakie to niebezpieczeństwo, czy bohaterowie go unikną, czy też nie i jak się zakończy ich podróż, tego nie zdradzę, bo już kompletnie popsułabym wszystkim przyjemność czytania.

Książkę czyta się przyjemnie. Humor towarzyszy nam na każdym kroku, a autor podchodzi do bohaterów i świata przedstawionego z ogromnym dystansem. Mamy tu nawet parodię rozważań talmudycznych i różnych debat odbywających się w bóżnicy. Jednak uważny czytelnik dostrzeże niewątpliwie tragikomiczną wymowę utworu. Wsie i miasteczka ukazane są w całej swojej nędzy, zewsząd wyziera bieda i ciemnota mas żydowskich odgrodzonych od świata barierą językową.

Dla osób zainteresowanych kulturą polskich Żydów pozycja obowiązkowa. W końcu to klasyka literatury jidisz.



---
[1] Szolem Jakow Abramowicz, "Podróże Benjamina Trzeciego", wersja elektroniczna książki dostępna na stronie pbi.edu.pl, str. 12.
[2] Tamże, str. 15.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1305
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: