Dodany: 08.09.2008 19:10|Autor: dansemacabre

Książka: Senność
Kuczok Wojciech

1 osoba poleca ten tekst.

Uśpieni sami w sobie


Myślę, że o nowej książce Wojciecha Kuczoka napisane zostanie bardzo wiele – nie tylko dlatego, iż jest to rzecz, o której wiele można napisać, ale przede wszystkim dlatego, że proza ta znajduje się w bezpośrednim i trwałym związku z filmem Magdaleny Piekorz, który wejdzie na ekrany polskich kin 17 października. Teraz czas jednak na to, by przyjrzeć się książce. Uważam, że po recenzji Przemysława Czaplińskiego „Nieprzebudzeni” („artPapier” nr 17 (113)/2008), w której dokonuje on trafnej i dokładnej egzegezy powieści Kuczoka, nie sposób już napisać o niej niczego odkrywczego. Współuczestniczyłem jednak w snach na jawie, jakich doświadczali bohaterowie książki i o przeżyciu ich śnienia chcę napisać. Chciałbym także wyjaśnić, dlaczego ta opowieść mnie nie zachwyciła i dlaczego zakończyłem lekturę nieco rozczarowany.

W „Senności” symultanicznie toczą się trzy historie. W każdej poznajemy człowieka, który nie żyje naprawdę, tkwiąc w onirycznej przestrzeni niespełnienia. Adam, Robert i Róża są senni w sensie dosłownym i senni sennością rozczarowania, smutku i melancholii. Każde z nich uśpione jest inaczej, ale jednocześnie wszyscy wydają się być obok siebie i życia, które tak naprawdę nie jest ich udziałem. Kuczok starannie i precyzyjnie połączy trzy senne persony, aby ukazać ich wspólny moment przebudzenia. Tyle tylko, że ludzie ci wychodzą z repertuaru męczących ról, aby w życiu zagrać inne role. Symboliczny moment obudzenia nie wstrząsa nimi całkowicie, nie zmienia w zasadniczy sposób ich samych, a jedynie warunki, w jakich przyszło im zapaść w letarg.

Adam właśnie skończył studia medyczne i jest świeżo upieczonym ortopedą. Mężczyzna znajduje się stale pod ogromnym wpływem ojca–tradycjonalisty, silnego i panującego nad światem syna, który próbuje ułożyć Adamowi ten świat według zasad prostego, wiejskiego dekalogu. Psychiczny terror ojca, realizowany głównie w specyficznej „zastanawialni”, czyni z Adama człowieka całkowicie uległego i podporządkowanego ojcu. Okaże się, że nie dom, „kobita” i praktyka lekarska na prowincji staną się wyznacznikami życia Adama, ale homoseksualna miłość do poznanego w autobusie Pięknisia – ulicznego złodzieja, twardego faceta, który jednak stopniowo mięknie i odkrywa w sobie nieokreśloną fascynację młodym panem doktorem. To jednak Adam przede wszystkim poddaje się wiernopoddańczemu oszołomieniu i stopniowo odkrywa to, co chłopięce i to, co męskie w Pięknisiu, który staje się z czasem jego obsesją. „Piękniś, kiedy po raz pierwszy został na noc, na zawsze okradł Adama z samotności, jeśli odejdzie, zostawi mu tylko osamotnienie”*. Adam walczyć będzie zatem o swoje szczęście u boku Pięknisia i obaj w różny sposób odpędzać będą od siebie widmo samotności. Pytaniem zasadniczym tej części „Senności” jest pytanie o to, komu ta znajomość przyniesie prawdziwe spełnienie i kto zyska więcej dzięki przeżytej w tym specyficznym związku metamorfozie.

Drugi z sennych bohaterów Kuczoka to Robert – niegdyś ceniony i znany pisarz, dzisiaj próbujący pokonać lęk przed bólem, cierpieniem i nieuleczalną chorobą pracownik znajdującego się w suterenie archiwum, w którym można przyjrzeć się światu z innej perspektywy i odkrywać go na nowo „od dołu”, odczytując prawdę o ludziach z ich nóg, a nie oczu. „Kiedyś pisało mu się samo, potem zaczął zmuszać się do pisania, teraz już tylko podpisuje swoje książki”**. Robert wciąż wydłuża swój urlop od pisania, żyjąc jednocześnie w matni kompromisów, doprowadzających go do bierności i apatii. „Niestety, od kiedy ożenił się z Żoną, Teściem i Teściową, stał się pisarzem niepiszącym, mimo że jego życie nabrało rytmu i regularności, jakiej nie wyśniłby w malignie”***. Żyjąc w ostoi normalności, jaką jest dom wielbiącej Radio Ojca Dyrektora Teściowej i jej Męża, Znanego Polityka, u boku marionetkowej żony hipochondryczki, Robert coraz bardziej zapada się w nicość.

Trzecią z osób dramatu jest niegdyś sławna aktorka, dzisiaj cierpiąca na narkolepsję i senne oderwanie od rzeczywistości Róża. To żona człowieka sukcesu i specjalisty od bilansów, którego bilans małżeństwa jest katastrofalny. Kobieta zmuszona do konfrontacji z całą siecią kłamstw, na jakich jej mąż buduje swoje życie prywatne i zawodowe. „Mąż wie, że geniusz kłamstwa musi być przekonywający, a do tego trzeba spełniać dwa warunki: zawsze mówić to, w co ludzie chcą uwierzyć, i zawsze kłamać tak, żeby wierzyć sobie samemu”****. Róża jest w stanie wierzyć we wszystko, co małżonek jej powie - do czasu, kiedy szeroko otworzy oczy i nie zaśnie po raz kolejny, tym razem stawiając czoła prawdziwej do bólu jawie.

Bohaterowie powieści Kuczoka przebudzą się do życia tylko w konfrontacji ze zmianami otoczenia. Wychodzące ze swych ról postacie z otaczającego świata mają być rzekomo impulsami do otwarcia ich samych na nich samych. Mój zasadniczy zarzut odnośnie do konstrukcji książki dotyczy tego, że cała ta fascynująco portretowana trójka doświadcza przemiany niejako narzuconej, przemiany idącej z zewnątrz, a nie z prawdziwego pragnienia zerwania z sennym koszmarem, jakim stali się z czasem sami dla siebie. Przebudzenie odbywa się na zasadzie protestu wobec tego, co jest na zewnątrz. Nie rozgrywa się naprawdę i do końca w samych sennych. Można oczywiście zauważyć, że bohaterowie przeżywają własną metamorfozę – przecież Adam przestanie bać się ojca, Robert (zbyt późno) odnajdzie drogę ku szczęściu, a Róża przestanie uciekać od kłamstw, by dać sobie radę w prawdziwym życiu, w którym nie ucieka się w sen. Zerwanie jednak ze światem ojcowskiej dominacji, zniszczenie i wykpienie struktur rodzinnych Kato–Polaka, powrót na drogę gwiazdorstwa wielbionego przez tłumy – to wszystko kwestionuje świat senny i niemożliwy do przeżycia na jawie, ale czy naprawdę pozwala do końca wyzwolić się ze snu o samym sobie, tak niepokojącym i tak bardzo trudnym do zniesienia?

Irytująca jest ckliwość rozwiązań finałowych, która – w moim odczuciu – może spowodować, że obraz filmowy Magdaleny Piekorz skupi się nie na świadectwie dojrzewania do prawdy o samym sobie, a na efektownym momencie potrójnego wyjścia z otchłani piekielnej, jaka utworzyła się obok bohaterów, a nie w nich samych. Nie wiem, co będzie lepsze i ciekawsze – przeczytanie „Senności” czy śledzenie losów bohaterów na kinowym ekranie. Pisząc o książce, nie sposób nie przestrzec przed nazbyt oczywistymi zamknięciami każdej z trzech opowieści.

Dostrzegając kunszt pisarstwa i umiejętność słownego oczarowania czytelnika, warto jednocześnie przed nowym dokonaniem Kuczoka ostrzec, ale i namawiać do tego, by czytelnik przejrzał się w tym osobliwym lustrze rozmytych snów i onirycznego świata półprawd.



---
* Wojciech Kuczok, „Senność”, wyd. W.A.B., 2008, s. 131.
** Tamże, s. 38.
*** Tamże, s. 33.
**** Tamże, s. 124.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5110
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: misiak297 02.10.2008 18:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że o nowej książce... | dansemacabre
Świetna recenzja. W jakiejś gazetce, chyba tej empikowskiej Kuczok mówi, że te ckliwe zakończenia są formą gry z czytelnikiem:)
Przytoczone przez Ciebie cytaty bardzo mnie zachęciły do sięgnięcia po tą książkę. Przed Kuczokiem chylę czoło właśnie za rozliczne gry językowe, które prowadzi z czytelnikiem. Widzę, że i tutaj od tego nie odstąpił. Zatem sięgnę po niego na pewno:)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: