Dodany: 04.09.2008 18:40|Autor: agness38

Czy polecacie tę książkę?


Właśnie rozpoczęłam czytanie tej książki (czytam dopiero 2 rozdział). Wypożyczyłam ją pod wpływem świeżo powstałego filmu pod tym samym tytułem. Czasy "elżbietańskie" polubiłam właśnie dzięki filmom i choć nie oglądałam jeszcze "Kochanic króla" postanowiłam sięgnąć najpierw po książkę. Swą grubością ona nie zachęca, ale może warto przez nią przebrnąć? Co o tym Wy sądzicie?
Wyświetleń: 11870
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 35
Użytkownik: Anna 46 05.09.2008 12:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie rozpoczęłam czyta... | agness38
Chyba tak.
Jeszcze nie czytałam; czekała sobie na półeczce na swoja kolej i została porwna przez moją przyjaciółkę. Nie zniechęcaj się wagą - ona (ta przyjaciółka) czytała w środkach komunicji miejskiej i twierdzi, że warto było dźwigać. :-)
Użytkownik: hburdon 05.09.2008 13:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba tak. Jeszcze nie ... | Anna 46
Wszystkie książki tudorskie Philippy Gregory są bardzo dobre. Oprócz "Kochanic króla" i "Błazna królowej" czytałam ostatnio "The Constant Princess" i wszystkie mają u mnie 5. Szkoda tylko, że autorka pisze je niechronologicznie; "Constant Princess" (o Katarzynie Aragońskiej) kończy się wtedy, kiedy "Kochanice" (o Boleynach) zaczynają, a "Błazen" (o Mary Tudor, córce Katarzyny) jest jeszcze późniejszy. (Albo późniejsza, bo ten błazen to dziewczynka. :))
Użytkownik: Edycia 05.09.2008 17:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystkie książki tudorsk... | hburdon
Książki nie czytałam, ale niedawno byłam z mężem na tym filmie. Moja opinia jest taka, że film jako film nadaje się do oglądania w zaciszu domowym przy herbacie, wyjściu do toalety i zrobieniu kanapki, ot taki sobie dramacik.
Jak dla mnie brak tam klimatu ówczesnych czasów, niedosyt, niedosyt i jeszcze raz niedosyt. Nie było w ogóle muzyki, którą tak bardzo uwielbiam z tego okresu. Nie było zgranej akcji ani napięcia. To w ogóle nie był dramat, a sceny erotyczne to dosłownie mgiełka...:)
Najlepiej grała Natalie Portman jako Maria. Scarlett Johansson jako Anna ta niby napastliwa "tygrysica", która za wszelką cenę chciała zdobyć względy króla Henryka, grała sztucznie i bez "ikry"
No szczerze powiem, że się na filmie zawiodłam, a mój mąż nie chciał mi zrobić przykrości, więc nic nie mówił, ale widziałam, że łapał "komarka".


P.S. Film definitywnie zniechęcił mnie do przeczytania książki.
Użytkownik: Valaya 05.09.2008 17:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki nie czytałam, ale... | Edycia
Ale Portman wystąpiła w roli Anne Boleyn... A film mi się podobał - klimat jak najbardziej odpowiadał (bo nie lubię przesady), a na scenach erotycznych mi nie zależało. Nie podobał mi się tylko Henryk VIII - za chudy, jak na prawdziwego:)
Użytkownik: Edycia 05.09.2008 18:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale Portman wystąpiła w r... | Valaya
A tak, to na odwrót.:)
Użytkownik: Edycia 05.09.2008 18:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale Portman wystąpiła w r... | Valaya
Tylko powiem Ci, że ja osobiście lubię pójść do kina na naprawdę dobry film z akcją!... i na taki sie nastawiłam..., ale to tylko moja opinia i nic więcej...;)
Użytkownik: Valaya 05.09.2008 19:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Tylko powiem Ci, że ja os... | Edycia
Jasne, każdy lubi co innego :). Najgorsze, jak się człowiek nastawi. Ja się nastawiłam baaardzo pozytywnie na trzecią część "Piratów z Karaibów" i... nie podobała mi się wcale. A co do książki "Kochanice króla", jeszcze nie czytałam i na razie nie będę, bo zbyt dobrze film pamiętam właśnie i raczej nic mnie już nie zaskoczy ;)
Użytkownik: hburdon 05.09.2008 21:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki nie czytałam, ale... | Edycia
Filmu nie widziałam, książka jest bardzo dobra. Zniechęcanie kogoś do przeczytania książki dlatego, że film był słaby, chyba nie ma większego sensu?
Użytkownik: Edycia 06.09.2008 14:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Filmu nie widziałam, ksią... | hburdon
Wiedziałam, że zaraz będzie jakiś "bulwers"
No żesz! :D
Hburdon, czy ty chcesz dolać oliwki do mojego ognia? Mam się rzucić z pazurkami? ;)
Wydaje mi się, że moja wypowiedź, raczej podjudzi autorkę do przeczytania tej książki, gdyż filmu nie oglądała..., a! Chyba nie muszę wyjaśniać Ci, że zawsze warto najpierw przeczytać książkę, a dopiero później zobaczyć film, ale to jest chyba jasne. Ja odwróciłam kota ogonem...:)
No ale zawsze jakiś "bulwers" musi być, to wprowadza ferment i robi się jakby jaśniej.;)

P.S.Pozdrawiam hburdom, w naszej kochanej biblionetce czujmy sie jak bracia i siostry.
Użytkownik: hburdon 06.09.2008 14:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiedziałam, że zaraz będz... | Edycia
Przykro mi, że moją wypowiedź uznałaś za "ferment" oraz "bulwers". Widać zupełnie nieobiektywnie oceniam własne wypowiedzi, mnie wydawała się zupełnie neutralna. Mea culpa.
Użytkownik: Edycia 06.09.2008 14:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Przykro mi, że moją wypow... | hburdon
Nie ma sprawy, mnie to nie ruszyło, niech Ci nie będzie przykro.:))
Użytkownik: keiko 23.10.2008 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie ma sprawy, mnie to ni... | Edycia
Moim zdaniem, książka dużo ciekawsza niż film. Głębsza psychologicznie. Wciągająca. Film był tylko historycznym romansidłem, soap'em w stylowych dekoracjach. Książka ma pazura. Czytałam prawie wszystkie tomy z tej serii i chociaż nie są to pozycje wybitne, to na pewno nie rozczarują.
Użytkownik: dagmara1976 06.10.2011 14:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba tak. Jeszcze nie ... | Anna 46
Ja też polecam, także (a może nawet szczególnie) osobom których nie pasjonuje powieść historyczna. Ponieważ poza naprawdę wciągającą fabułą, tak mimochodem można wczuć się w dworski klimat i łyknąć ciekawą pigułkę wiedzy, co może zaprocentować dalszymi poszukiwaniami podobnych wątków. A co do filmu to proponuję najpierw przeczytać książkę, a dopiero potem w wolnej chwili obejrzeć film (choć nie koniecznie, bo jakiś taki płytki w porównaniu z literaturą).
Użytkownik: alkippe 26.10.2008 13:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie rozpoczęłam czyta... | agness38
Do tego czasu już pewnie książkę przeczytałaś :)
A ja właśnie skończyłam ją dziś - dwa tygodnie w środkach komunikacji miejskiej pomimo jej gabarytów :)Bardzo przyjemna lektura, ciekawa na dodatek. Polecam pomimo drażniącej w pewmnym miejscu nielogiczności.
W rozdziale "Zima 1535 roku" czytam:
"Stałam na schodach pałacu, u boku mając Jerzego, za sobą szeroko rozwarte odrzwia - i Henryka, który pozostał za nimi w środku, ani myśląc wylegać na powitanie małżonki." [s.633] To wypowiedź narratorki, Marii. I na następnej stronie:
"Omiotła nas spojrzeniem, po czym zapuściła je w głąb wielkiej sali, spodziewając się, że król tam na nią czeka, nie chcąc wystawiać się na zimno." [s.634] To o Annie. Wszystko w porządku.
Po czym dalej czytam:
"- Gdzie król? - Na polowaniu - rzekł szybko Jerzy." [s.635]
Trochę niedowierzam, może coś mi umknęło? Jednak nie, bo dalej:
"Jerzy zesztywniał. Stojąc przodem do okna, pierwszy dostrzegł powracających z polowania." [s.638]
Pytanie, gdzie był król? W komnacie czy na polowaniu?
Błąd autorki czy tłumaczki?
Może wydam się czepialska, jednakże nie lubię takich zawirowań :)
W moje ręce trafiła książka wydana przez Książnicę, 2008, w tłumaczeniu Urszuli Gardner.
Mimo to polecam :) Świetna powieść :)





Użytkownik: hburdon 26.10.2008 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Do tego czasu już pewnie ... | alkippe
Tłumaczki. Zdanie:

"Stałam na schodach pałacu, u boku mając Jerzego, za sobą szeroko rozwarte odrzwia - i Henryka, który pozostał za nimi w środku, ani myśląc wylegać na powitanie małżonki."

w oryginale brzmi:

"George and I were waiting for her on the steps with the great doors open wide behind us, and Henry noticeable by his absence."

noticeable by his absence = jego nieobecność bardzo rzucała się w oczy

Tłumaczka artystka. :/
Użytkownik: alkippe 26.10.2008 19:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Tłumaczki. Zdanie: &qu... | hburdon
Dzięki :)
Liczyłam, że odezwie się ktoś, kto czytał w oryginale. Dzięki :)
Użytkownik: janmamut 26.10.2008 19:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Tłumaczki. Zdanie: &qu... | hburdon
I jeszcze zastanawiam się, czy Henryk przypominał w czymś zboże lub szarańczę, że miałby wylegać.
Użytkownik: alkippe 26.10.2008 20:18 napisał(a):
Odpowiedź na: I jeszcze zastanawiam się... | janmamut
To ja dorzucę DRYGANTA:)
I jeszcze przypominam sobie, że Maria chciała, żeby ją Wilhelm Stafford WYBOBROWAŁ :)
Nie ulega wątpliwości, że tym drygantem :))

Mimo to książka jest świetna!
Użytkownik: hburdon 26.10.2008 20:30 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja dorzucę DRYGANTA:) ... | alkippe
Czy "wybobrował" miało znaczyć to, co ja podejrzewam, że miało? To mam nadzieję, że jednak nie drygantem - drygant to przecież ogier, pełnowartościowy samiec konia, jak to się brzydko mówi.

Gdyby ci się chciało zacytować fragment, z chęcią przeczytam. Kuriozalne tłumaczenia mnie fascynują.
Użytkownik: alkippe 26.10.2008 23:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy "wybobrował"... | hburdon
"Wybobrować" znaczy to co podejrzewasz :)
A "drygant" został kilkakrotnie użyty, bynajmniej nie w znaczeniu "ogier" :) Zakładam, że tłumaczka użyła tego określenia w przenośni :) Czy trafnie? Nie mnie oceniać. Zależy co się komu z czym kojarzy :)
Niestety zacytować nie mogę, nie zaznaczyłam tych fragmentów, jedynie zapamietałam :)
Użytkownik: Czajka 26.10.2008 23:11 napisał(a):
Odpowiedź na: I jeszcze zastanawiam się... | janmamut
Och, Mamucie, może, jako król, miał wojsko przy sobie? Z wojskiem to mógł nawet wylec. Ale z sypialni? Chyba sobie do schowka wrzucę tę prześliczną książeczkę. :)
Użytkownik: janmamut 26.10.2008 23:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, Mamucie, może, jako ... | Czajka
Wylegał z sypialni, bobrował drygantem... Czy taką książkę to się kupuje w księgarni, czy w sexshopie? ;-)
Użytkownik: alkippe 26.10.2008 23:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Wylegał z sypialni, bobro... | janmamut
Zapewniam Cię, że w księgarni :) Poza kilkoma wpadkami tłumaczki, całkiem dobra powieść historyczna.
Użytkownik: janmamut 26.10.2008 23:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapewniam Cię, że w księg... | alkippe
:-)
A czy tą tłumaczką była Urszula Gardner?
Użytkownik: janmamut 27.10.2008 00:09 napisał(a):
Odpowiedź na: :-) A czy tą tłumaczką b... | janmamut
Już wiem: tak. Jakoś mi to zdanie umknęło.
Użytkownik: hburdon 27.10.2008 00:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapewniam Cię, że w księg... | alkippe
Książka jest bardzo dobra, mam nadzieję, że jej tłumaczka nie zamordowała. :( A ja tak lubię Philippę Gregory.
Użytkownik: janmamut 27.10.2008 01:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka jest bardzo dobra... | hburdon
O, właśnie: Ty się przecież znasz. Czy ja dobrze zakładam, że jeśli chce się zachować jakość, to strona (standardowa) na godzinę jest jakimś maksimum? To dawałoby 8*5*50=2000 stron standardowych, czyli ze trzy tysiące stron książki, jeśli się nic poza tym nie robi. A pani potrafiła przetłumaczyć 5 grubych książek w ciągu roku. :-(
Użytkownik: Syxtus 27.10.2008 13:03 napisał(a):
Odpowiedź na: O, właśnie: Ty się przeci... | janmamut
O, ja też byłbym ciekaw, co hbudron napisze - póki co słyszałem, że strona Kafki może spokojnie pochłonąć roboczą dniówkę, a widziałem, że u Benjamina jedno zdanie godzinę pracy obraca w puszek...
Użytkownik: hburdon 27.10.2008 14:01 napisał(a):
Odpowiedź na: O, ja też byłbym ciekaw, ... | Syxtus
Omatko, a miałam nadzieję, że uda mi się uniknąć odpowiedzi. :))) W zaleceniach oficjalnych, nie pamiętam już w tej chwili której instytucji tłumaczy, mówi się o czterech stronach dziennie, ale w praktyce chyba nikt się do tego nie stosuje, osiem-dwanaście stron jest bardziej realistyczne. Chociaż widziałam już nie tylko tłumaczy uważających 4 strony na godzinę za normę, ale i jednego chwalącego się, że jest w stanie przetłumaczyć (z komputerowym wspomaganiem) 40.000 słów, czyli ok. 160 stron standardowych dziennie [sic]. Nie mam pojęcia, ile w tym ziaren prawdy i jak się to odbija na jakości; wolę nie wiedzieć.

Natomiast w przypadku tłumaczenia literatury naprawdę nie sposób podać jakiejś sensownej normy. Gregory to nie Kafka ani nie Joyce, pewnie da się ją dość szybko tłumaczyć. Zresztą nawet dane podane przez Mamuta temu nie przeczą - 3000 stron to akurat 5 książek po 600 stron, czyli grubawych. Na pewno wprawa tu odgrywa dużą rolę - jak ktoś siedzi w tekstach o szesnasto- i siedemnastowiecznej Anglii, to na pewno tłumaczy dużo szybciej niż ktoś, kto dopiero musi szukać polskich odpowiedników różnych instytucji i przedmiotów domowego użytku. Nie jest tak, że szybko automatycznie oznacza źle - Barańczak na przykład tłumaczy szybko i dużo, a dobrze - owszem, można go nie lubić, ale trudno mu zarzucić, że nie zrozumiał wyrażenia "noticeable by his absence".

A ja w zasadzie nie tłumaczę literatury pięknej. Zdarzyło mi się natomiast siedzieć trzy godziny nad jednym idiotycznym zdaniem w marketingowym tekście, którego sensowne przetłumaczenie było szczególnie ważne; to był chyba mój rekord powolności.
Użytkownik: Syxtus 29.10.2008 12:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Omatko, a miałam nadzieję... | hburdon
No nie, to ja przepraszam za niezamierzoną presję ;) I dziekuję za interesującą odpowiedź - mnie póki co zdarzało się tak "na boku" tłumaczyć to i owo, ale miałem przy tym sporą frajdę i stąd podpytuję co i jak, żeby może się zdecydować, sformalizować umiejętności i potłumaczyć tak "na poważnie" (w sensie udziału w domowym budżecie; no bo nawet jak się tłumaczyło za darmo, to jednak się starało robić to do rzeczy).
Co do mojego "rekordu powolności", to nawet nie próbuję dojść, jak ten czas zliczyć - trafiła mi się kiedyś monografia z politologii z masą socjologicznych statystycznych wtrętów, których ja ni w ząb... - jedyny plus był z tego taki, że sporo się dla siebie nauczyłem :)

A Barańczaka muszę sobie koniecznie przeczytać, toż już któryś raz mi się przewija w kontekście tłumaczeń.
Użytkownik: hburdon 29.10.2008 14:11 napisał(a):
Odpowiedź na: No nie, to ja przepraszam... | Syxtus
"Ocalone w tłumaczeniu" powinien przeczytać każdy, a już z "Manifestu Translatologicznego" aspirujący i praktykujący tłumacze powinni być odpytywani na wyrywki obowiązkowo. Szczególnie uwielbiam czytać, jak Barańczak się znęca nad kolegami po fachu. :)
Użytkownik: Syxtus 29.10.2008 15:42 napisał(a):
Odpowiedź na: "Ocalone w tłumaczen... | hburdon
"Szczególnie uwielbiam czytać, jak Barańczak się znęca nad kolegami po fachu."

Jak profesjonalnie nie miałabyś zachwalać, taka "zajawka" przemawia do mnie najbardziej :)
"Ocalone" dziś jeszcze w bibo przejrzę, "Manifestu" w okolicy nigdzie nie mają, ale z pewnością gdzieś dopadnę.
Użytkownik: hburdon 29.10.2008 16:19 napisał(a):
Odpowiedź na: "Szczególnie uwielbi... | Syxtus
"Jak profesjonalnie nie miałabyś zachwalać, taka "zajawka" przemawia do mnie najbardziej :)"

No to spodoba ci się na pewno. :) Zwłaszcza Słomczyńskiemu się dostało, ale nie tylko.

"Manifest" to część "Ocalonego", w moim wydaniu pierwsza. Nowego wydania niestety nie czytałam, a podobno są tam jakieś nowe eseje.
Użytkownik: Syxtus 29.10.2008 15:44 napisał(a):
Odpowiedź na: "Ocalone w tłumaczen... | hburdon
Zaraz, a "Manifest" to nie część "Ocalonego"?
Użytkownik: be_pe 28.11.2008 12:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie rozpoczęłam czyta... | agness38
Książka jest świetna /nieważne jaki film / pokazuje bowiem dwie kochanki Henryka VIII z innej strony, tej bardziej prywatnej. Możemy użalać się nad kolejami losu Marii /o której bardzo mało wiedziałam / jak również Katarzyny, czy wreszcie Anny, która z bezwzględnej intrygantki przemienia się w samotną, opuszczoną przez wszystkich kobietę
Polecam tę książkę wszystkim, jak również "Błazna królowej" natomiast "Czarownica" bardzo mnie rozczarowała.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: