Dodany: 28.08.2008 22:32|Autor: stanysh
Prawda! Sprawiedliwość! Wolność! I Jajko na Twardo!
... czyli jak zacząłem (tak na dobre) czytać książki.
Pewnego wakacyjnego dnia, z nudów, wybrałem się z mamą i siostrą do (o zgrozo!) centrum handlowego. Naprawdę dużego centrum handlowego. Skutkiem było, jak nietrudno się domyślić, niebywale męczące, "łażenie" po sklepach. Po dość już długim czasie, świadomy swej marnej sytuacji (w którą sam się wplątałem) postanowiłem się ewakuować... do Kolportera.
Stoję sobie na stoisku z książkami, przeglądając niektóre i gdzieś tam myśląc o tym, że przydałoby się zacząć więcej czytać. Nagle słyszę głos: "Zapraszamy do kalambur". Patrzę, myślę: to chyba nie do mnie, nie reaguję. Po chwili znowu: "Zapraszamy do kalambur". Podnoszę głowę, "tak, ciebie wołamy"... No i w ten oto sposób nudne łażenie po sklepach zamieniło się w zabawę w kalambury, w których hasłami były tytuły książek fantastycznych. Zająłem trzecie miejsce (na czterech zawodników), no ale i tak miałem prawo do wybrania sobie dwóch książek z wielu książek z takiego niepozornego zwykłego kartonu. No i wybrałem. "Smok Jego Królewskiej Mości" Naomi Novik i "Straż nocna" Terry'ego Pratchett'a to tytuły, jakie wpadły mi w ręce. O ile pierwsza książka wspaniała nie jest i warto ją przeczytać tylko dlatego, że podobno ma być niebawem zekranizowana przez Petera Jacksona, to ta druga jest wręcz wybitna. Czytałem ją jednym tchem i to dzięki niej stwierdziłem, że czytam za mało i postanowiłem, że będę czytać więcej.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.