Dodany: 20.08.2008 22:44|Autor: kasia9216

Na zimowe wieczory...


Nie tak dawno jeszcze o Karen Blixen słyszałam tylko jako o autorce "Pożegnania z Afryką", rozsławionego dzięki ekranizacji z Meryl Streep w roli głównej. Przywykłam więc myśleć o niej jako o pisarce dobrej, ale nie wyróżniającej się szczególnie, ot, twórczyni niezłych etnicznych romansów, przerabianych na hollywoodzkie produkcje. Jednak kiedy zapoznałam się z jej twórczością, zmuszona byłam całkowicie zmienić zdanie.

"Zimowe opowieści" zostały napisane wkrótce po powrocie autorki z Afryki. Co wtedy czuła Karen Blixen? Opowiadania, które stworzyła w tamtym okresie, są tak przepojone nostalgią, że choć pisarka jak zwykle nie mówi o sobie niczego wprost, między wierszami można ujrzeć jej portret. Nie jako artystki, ale jako człowieka i jako kobiety.

A kobietą była Karen Blixen niebanalną. Odważną, szczerą, tolerancyjną. Zdawać by się mogło, że nietuzinkowi powinni być też bohaterowie jej opowieści. I tak jest - ale tylko na pierwszy rzut oka. Kiedy jednak zagłębimy się w lekturę, okazuje się, że są to ludzie jak każdy z nas. Sytuacje, w których się znaleźli, czasem wydają się trochę baśniowe, ale nigdy niemożliwe. Na czym opiera się więc dziwna magia i siła przyciągania duńskiej pisarki?

Opowieści Blixen przypominają fotografie artysty: krótkie chwile skradzione z czyjegoś życia i utrwalone - niedoskonale może, bo życia nie da się zatrzymać na papierze, pisarka z Danii znalazła się jednak bardzo blisko tego ideału.

Opisuje ona nieuchwytne, zdawałoby się, uczucia i psychikę bohaterów z podziwu godną finezją. Nie wdziera się, jak spora część pisarzy, do czyjegoś umysłu, nie rozpracowuje mechanizmu ludzkiej duszy. A jednak jej opowieści pozwalają poznać człowieczą "psyche" od nowej strony.

Najlepsi pisarze nie są wolni od pewnej maniery: oceniania swoich bohaterów. Niemniej, czytając "Zimowe opowieści", po pewnym czasie ze zdumieniem stwierdziłam, że tym razem zdanie autora nie pomoże mi w wyrobieniu sobie sądu o postaciach przewijających się przez karty książki. Blixen jako pisarka jest niesamowicie wręcz skromna (czyżby skandynawska dyskrecja?), swoje zdanie zachowuje wyłącznie dla siebie. Co ważniejsze, odczułam, że kiedy pisze, zapomina o sobie jako kobiecie - istnieje tylko gawędziarka doskonała.

Duńską pisarkę nazywano Szecherezadą Północy. Jej opowieści, jak baśnie królewny arabskiej, są pełne poetyckości i głębokiej mądrości. Istnieje jednak między nimi różnica. Opowiadania Dunki nie mają zakończenia jednoznacznie szczęśliwego lub smutnego - co więcej, odniosłam wrażenie, że nie mogłyby się "kończyć". Toczą się dalej, ale już poza zasięgiem wzroku czytelnika.

Wiara w życie. Tęsknota. Bunt. Ale nade wszystko miłość do tego życia, nawet jeśli nie zawsze okazuje się ono sprawiedliwe. To motywy wyzierające z każdej kartki dzieła Karen Blixen, wabiące i intrygujące czytelnika.

Pozwolę sobie przytoczyć fragment powieści, ktory szczególnie mnie zafrapował.

"- To była dobra opowieść - powiedział Charlie i zaraz dodał: - Pójdę teraz do domu. Czuję, że tej nocy będę dobrze spał. - Nie wstał jednak po wypaleniu papierosa, lecz wciąż siedział pogrążony w myślach. - Nie - powiedział w końcu. - To nie była naprawdę dobra historia. Ale było w niej coś, nad czym warto by popracować. Można by z tego zrobić dobrą opowieść"*.

Przypuszczalnie i z opowiadań Karen Blixen można by zrobić takie, które byłyby może bliższe części współczesnych czytelników. Jednak wtedy straciłyby one cały swój urok. Magię, która (w moim przypadku) najlepiej uwidacznia się w długie zimowe wieczory, kiedy z kubkiem czarnej jak szatan i potwornie niezdrowej kawy zagłębiam się po raz kolejny w nostalgiczny świat duńskiej pisarki. Taki mój mały rytuał, jedyne grudniowe rozpasanie, na które sobie pozwałam. Miłą staroświecczyzną to trąci - kawa, ciemność i te niezmiennie czarujące opowiadania.

Tych, którzy zdecydują się zapoznać z "Zimowymi opowieściami", przestrzegam - to nie jest odpowiednia książka na wakacje. Karen Blixen lepiej jest dawkować powoli, czytać, gdy wieczory się dłużą, a pogoda kaprysi. Wtedy przez chwilę można poczuć niezwykły nastrój, w jakim musiała znajdować się autorka podczas pisania tej książki.



---
* Karen Blixen, "Zimowe opowieści", tłum. Franciszek Jaszuński, wyd. Rebis, Poznań 1995, s. 326.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7448
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: izafilipiak 26.08.2008 13:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie tak dawno jeszcze o K... | kasia9216
Piękna, nastrojowa recenzja. Aż zamarzyłam nie tylko o książce, ale także o kawie, której przecież nie lubię! :)
Użytkownik: jareksoz 30.08.2008 14:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie tak dawno jeszcze o K... | kasia9216
Książka mądra. Relacja wciągająca, dająca sporą wiedzę przekazywaną w sposób ciepły i osobisty. Oczywiście to klasyka gatunku. Zdecydowanie polecam.
Użytkownik: Lancan 31.08.2008 21:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie tak dawno jeszcze o K... | kasia9216
Niestety Karen Blixen najwyraźniej nie cieszy się dziś wzięciem czytelników. Bardzo trudno jest dostać w księgarni coś jej pióra. Ja na przykład przekopałem cały Kraków w poszukiwaniu "Cienie na trawie", i cóż... Kopię sobie dalej;)
"Zimowe opowieści" jeszcze nie czytałem, ale nie omieszkam, gdy tylko trafi się okazja. W prozie Karen jest coś takiego, co chwilami chwyta za serce i odciska się na stałe w pamięci.
Recenzja naturalnie bardzo dobra:)
Użytkownik: kasia9216 31.08.2008 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety Karen Blixen naj... | Lancan
Zdziwiłeś mnie. U mnie w bibliotekach Karen Blixen jest ogólnie dostępna. Niestety, panie bibliotekarki widać preferują zwięzłą twórczość, i powieści dostać nie sposób, tylko zbiorki opowiadań. Zamówiłam więc dwie powieści w antykwariacie.
Dziękuję za miłe słowa :)
Użytkownik: Lancan 02.09.2008 19:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdziwiłeś mnie. U mnie w ... | kasia9216
Niestety, mieszkam za granicą i nie mam możliwości korzystać z zasobów biblioteki innej niż własna. Chcę coś poczytać, muszę sobie kupić. Dlatego z każdej wyprawy do ojczyzny przywożę sobie zapas. Im większy, tym większa radość ze zdobyczy. Jednak wielu interesujących mnie książek nie mogę dostać. Może też powinienem zamówić w antykwariacie?
Użytkownik: aleutka 31.08.2008 21:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie tak dawno jeszcze o K... | kasia9216
Niezłe etniczne romanse przerabiane na hollywoodzkie produkcje:D Gdybym była młodsza i bardziej zasadnicza wyrąbałabym Zasadniczą Epistołę, a tak tylko śmieję się w głos. Ech, człowiek się starzeje...

Właśnie dlatego nie znoszę tego filmu - zrobił więcej złego niż dobrego dla twórczości Blixen (jeśli w ogóle zrobił coś dobrego....)
Użytkownik: kasia9216 31.08.2008 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Niezłe etniczne romanse p... | aleutka
No właśnie... Dlatego zetknięcie z twórczością Blixen było dla mnie niejakim szokiem. Teraz czekam niecierpliwie na "Pożegnanie z Afryką", które mam dostać w tym tygodniu, i może po lekturze wypowiem się pełniej.
Przy okazji, gratuluję pięknej recenzji tej książki. W dużej mierze zachęciła mnie ona do sięgnięcia po tę lekturę.
Użytkownik: aleutka 02.09.2008 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie... Dlatego zet... | kasia9216
Bedziesz co najmniej zaskoczona. Tak jak pisałam w recenzji - pierwotnie było Pożegnanie.. wydane pod męskim pseudonimem - nie ma tam wątków romantycznych w ogóle... Właśnie dlatego to sformułowanie o etnicznych romansach tak mnie rozśmieszyło...

A o jakich dwóch powieściach mówisz? Do tej pory myślałam że Blixen napisała jedną, tzn. Niewinne mścicielki. Bardzo to dziwaczna powieść i w sumie nie zachwyciła mnie. Ale to było dawno...

I zaskoczyło mnie to co napisałaś o wielkich pisarzach którzy nie są wolni od oceniania swoich postaci. Moim zdaniem jest właśnie odwrotnie - im lepszy pisarz tym trudniej mu jednoznacznie oceniać...


Użytkownik: kasia9216 02.09.2008 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Bedziesz co najmniej zask... | aleutka
Tak, rzeczywiście wtedy trudniej jest jednoznacznie ocenić bohatera, i bardzo lubię wgłębiać się w psychikę takich nietuzinkowych postaci stworzonych przez wielkich pisarzy, jednak (przynajmniej w moim przypadku) zawsze, osądzając jakąś postać, czuję się, jakbym podążała drogą trochę już przetartą przez autora. Nie chodzi mi tu o schematycznosc, ale emocje, jakimi pisarz, bezwiednie czy celowo darzy swoją postać.

Właśnie jestem w połowie "Pożegnania z Afryką". Piękne - ale nie pamiętam, żeby w filmie znalazł się choć jeden wątek przedstawiony w książce. I odwrotnie, Blixen nie pisze niemal nic o mężczyznach, z którymi była związana, a filmie rozbudowano te postacie, a na dodatek zrobiono z nich nieszczęsnych szowinistów.

Ech... zniechęciłam się do kina hollywodzkiego. Z najlepszego utworu potrafi zrobić szmirę ociekającą przemocą i seksem.

Pozwoliłam sobie nazwać "Pożegnanie..." powieścią. Druga to rzeczywiście "Niewinne mścicielki", na razie czekają w kolejce.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: