Dodany: 18.08.2008 13:50|Autor: WBrzoskwinia

Kryminał nie tylko o zbrodni


„Cichym ścigałam go lotem” Joego Alexa dobrze nadaje się na pierwsze-drugie spotkanie z literaturą kryminalną. Czyta się trudniej niż typowe książki tego gatunku. Klasyczna zagadka detektywistyczna wychodzi od zaskoczenia istnieniem dwóch różnych listów samobójcy, rzecz rozgrywa się, jak zwykle u Alexa, kameralnie, w zamkniętym kręgu, tym razem jednak nie zamyka się w standardowym schemacie kryminału. Powieść zawiera precyzyjny obraz metodologii analitycznego postępowania detektywa literackiego, techniki eliminacji myślowej możliwych wersji w kontekście zebranych faktów, czyli ABC metody dedukcyjnej rodem z Holmesa, tu omal instruktażowo rozłożonej poniekąd na czynniki pierwsze. Dla tych, którzy w trakcie czytania chcą być nie tylko czytelnikami, ale i detektywami, to bardzo dobra szkoła (jeśli nie chcą, to przecież nie wina Alexa). Powieść jednocześnie wyraźnie pokazuje, że stosowanie metody, konstruowanie i wielostronna weryfikacja możliwych wersji wydarzeń to nie tylko zabawa. Analizowanie w kółko tego samego od różnych stron może być właśnie męczące, toteż detektyw pod koniec jest zmęczony, a czytelnik dzięki tym powtarzanym wyliczankom bardzo dokładnie wie, co detektywa zmęczyło (więc jeśli sam się też zmęczy, daje mu to m.in. swego rodzaju identyfikację z książkowym bohaterem, co stanowi jedną z funkcji tej książki). Rzecz zatem jest ciekawa zwłaszcza dla tych, których interesuje, jak taka literatura jest zrobiona. Ten na swój sposób instruktażowy cel książki ujawnia nie co innego, jak sama konstrukcja: jest ona wyjątkowa na tle innych książek Joego Alexa. W innych znajdują się tylko sygnały dla czytelnika, że ma do czynienia z literaturą, a nie z jakimkolwiek zapisem rzeczywistości realnej (który zresztą też jest taką konstrukcją). Takim sygnałem jest sama postać Joego Alexa (czyli fikcyjny bohater i zarazem fikcyjny autor, piszący o sobie w trzeciej osobie) oraz pojedyncze zdania na ogół padające na początku. „Cichym ścigałam go lotem” rozpoczyna się jednak obszernym wprowadzeniem, autorskim wstępem Joego Alexa-autora do jego książki „Cichym ścigałam go lotem” o rozwiązywaniu sprawy kryminalnej przez Joego Alexa-bohatera, którą to książkę za chwilę odczyta swym przyjaciołom. Chwyt to bardzo stary, szeroko stosowany, o ponaddwustuletniej tradycji, zasadniczo zmierzający do uwiarygodnienia fikcji literackiej, polegający na powołaniu się na rzeczywistość obiektywną. Przykładowo: tak u Mary Shelley we „Frankensteinie” wprowadzająca relacja świadka, a u Umberta Eco w „Imieniu róży” obszerny wstęp autorski nt. materiałów źródłowych dotyczących Adsa z Melku i jego manuskryptu uwiarygodniają całą dalej następującą opowieść Wiktora Frankensteina oraz Adsa z Melku. Tutaj zaś fikcyjny Joe Alex-autor uwiarygodnia sam siebie jako fikcyjnego Joego Alexa-bohatera, wskazując przyjaciołom dom, w którym popełniono zbrodnię, o której za chwilę przeczyta im książkę, którą to książkę właśnie teraz czyta odbiorca. Jest to zatem uwiarygodnienie à rebours: wskazanie odbiorcy nie wprost, że ma do czynienia ze skonstruowaną rzeczywistością literacką. Nieprzypadkowo zatem w owym wstępie Alex-autor mówi wprost, że jego zadanie to dobre, precyzyjne skonstruowanie książki dla domorosłych detektywów. Następnie na przykładzie konkretnej akcji kryminalnej obydwaj, autor i bohater, pokazują odbiorcy właśnie tę konstrukcję, na czele ze wspominaną techniką metody literackiego detektywa – po to, by domorosły detektyw mógł ją, wedle woli, poznać, opanować, zrozumieć, stosować...

Książki Alexa mają wartość na tle gatunku właśnie dlatego, że nie są literaturą wyłącznie rozrywkową, zredukowaną do „gołej” akcji. U Alexa mamy do czynienia z cytatem z wielkiej literatury jako punktem wyjścia i źródłem tytułu, a najczęściej także z wplecionym w akcję pewnym zasobem informacji z różnych dziedzin sztuki bądź nauki, zależnie od środowiska, w jakim dzieje się akcja (np. o rzeźbie i kulturze dawnych Indii, teatrze absurdu, kulturze kreteńskiej itd.). W czasach ich powstawania był to wyjątek. Od Poego po Christie kryminał to w zasadzie wyłącznie kryminał, ewentualnie zawierający motywy, epizody poświęcone obserwacjom psychologicznym, obyczajowym itp. (czasem owe epizody dotyczyły właśnie metody detektywistycznej). Problematyka sztuki, nauki z zasady nie występowała w randze ubocznego, co prawda, ale jednak wątku, jak zwykle bywa u Alexa (teraz to standard, więc Alexa wypada uznać za jednego z prekursorów modnej dziś tendencji). Tu „na wierzchu” jest trochę wiadomości o pewnym motylu, co jako potencjalnie nieinteresujące dla większości, a zarazem symboliczne (to najmroczniejszy motyl w kulturze, niejednokrotnie pojawiający się w literaturze i filmie), też sprzyja zwróceniu uwagi na to, co poza światem przedstawionym, tj. właśnie na konstrukcję...

Książka ta, jak „zwykłe” kryminały, pozostaje w sferze literatury rozrywkowej, w przeciwieństwie do książek, które kryminałami są pozornie: w których wątek kryminalny czy sensacyjny stanowi tylko margines i pretekst dla rozwinięcia głębszej problematyki, i które tym samym są o wiele trudniejsze (jak np. rzeczony „Frankenstein” i „Imię róży”). Pozostając kryminałem, „Cichym ścigałam go lotem” jest niewątpliwie nieco trudniejsza w odbiorze od innych książek Joego Alexa i w ogóle należących do tego gatunku, właśnie dlatego, że zawiera „informacyjno-instruktażowy” aspekt dotyczący w ogóle literatury tego typu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1966
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: