Dodany: 09.08.2008 01:39|Autor: jcichonj
Ze świata fantazji
W świecie koła czasu nie ma prawdziwego początku. Historia zapomniana wieki temu, obrośnięta mitami, wydarzy się ponownie, gdy wszyscy już o niej zapomną. Pozostaną niejasne legendy i proroctwa, niezrozumiałe, a często przerażająco precyzyjne – bo wszak opisują to co już się zdarzyło i zdarzy się jeszcze raz - wraz z kolejnym obrotem koła czasu.
Niemniej nie oznacza to, że można rozpocząć tę opowieść od tomu nr 11. "Gilotyna marzeń" to pozycja dla tych, którzy przebrnęli przez wszystkie 11 tomów w wersji angielskiej, czyli 20 tomów w wersji polskiej. Skala tego dzieła jest ogromna – autor mnoży wątki i postacie w sposób, który zasługuje na uznanie – całość jest bowiem ciągle spójna. Jednak ta sama skala powoduje, że nawet jakieś 500 stron tej części jest tak naprawdę malutkim fragmencikiem całości. A ponieważ polski wydawca podzielił oryginał na dwie części – sama "Gilotyna marzeń" stanowi tylko połowę tego, co autor chciał przekazać wiernym czytelnikom. Z tego też powodu nie warto czytać "Gilotyny" bez części następnej, z którą tom ten powinien stanowić przecież jedną książkę. Czy warto w ogóle czytać? Jak najbardziej, ale dopiero po przeczytaniu wszystkich wcześniejszych pozycji i razem z tomem kolejnym.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.