Dostrzec i ocalić od zapomnienia
To nie jest książka prawomyślna. Niepokoi, intryguje. Zmusza do wyrobienia sobie własnego zdania. Autor nie będzie myślał za czytelnika.
Mnie spodobało się to od razu - swoista gimnastyka dla umysłu. W miarę czytania przekonywałam się, że jednak coś znacznie więcej.
W jednej z opinii na temat tej książki przeczytałam, że samobójcy, ukazani w powieści "chcieli zapomnieć o życiu... chcieli zostać zapomniani"*. Czy tak jest naprawdę? Przystańmy na chwilę podczas naszej wędrówki z panem José na portugalskim cmentarzu i zastanówmy się...
Od zarania dziejów człowiek zastanawiał się, jak można uciec przed śmiercią. Kamień filozoficzny, eliksir życia... to nic nie dawało. Człowiek odkrył więc inną formę przetrwania - w pamięci swoich ziomków. Stąd jego pragnienie reprodukcji - niezwykłe wynalazki, dzieła literackie, albo bardziej prozaiczna chęć posiadania potomstwa. Nie chcemy umierać. Dlatego samobójcy piszą listy pożegnalne, zostawiają testamenty - chociaż zdecydowali się na śmierć, chcą, by o nich pamiętać. Anonimowa kobieta z powieści, która decyduje się na ucieczkę w śmierć - mogłaby odczuwać przewrotne zadowolenie, wiedząc, że właśnie przez swoją śmierć tak wiele znaczy. "Jakim absurdem jest oddzielanie żywych i umarłych"** - mówi kustosz Archiwum Głównego. Zza grobu udało sie niektórym ziścić pragnienie nieśmiertelności, wciąż żyjąc w naszej pamięci.
Cóż zaś robi pan José, stojący teraz nad mogiłami samobójców? Jego niepojęta obsesja na punkcie nieznajomej kobiety popycha go dalej, nawet na drogę przestępstwa, i wynika z czegoś głębszego, niż tylko zdziwaczenie starszego pana. Tak naprawdę, śledząc losy bezbarwnego urzędnika, przyznajemy na koniec ze wstydem, że to on dostrzegł sens w życiu pozbawionym znaczenia, a my byliśmy w błędzie.
Pan José szuka nieznanej sobie kobiety, ale znajduje nie to, czego się spodziewał...
Autor po mistrzowsku odmalowuje, jak w zwyczajne, prozaiczne życie wkracza przypadek, a wtedy - nie, nie zmienia się ono nagle diametralnie, ale toczy się dalej, pozornie tak samo, w gruncie rzeczy jednak wkracza w nie coś zupełnie nowego.
Nie jesteśmy tacy, jakimi pokazjumy się innym. Dlatego zachęcam do przeczytania książki portugalskiego noblisty - zmusza ona do refleksji, do zastanowienia się nad egzystencją. Ale na każde z pytań i niedopowiedzeń znajdujących się na kartkach tej powieści czytelnik musi odpowiedzieć sobie indywidualnie.
---
* Wypowiedź juliettqi, "bez tytułu".
** José Saramago, "Wszystkie imiona", tłum. Elżbieta Milewska, wyd. Rebis, Poznań 2003, s. 276.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.