Dodany: 22.09.2003 09:33|Autor: Anitka

bez tytułu


„Dzikie łabędzie” to fascynująca, autobiograficzna opowieść o trzech Chinkach: babce, matce i córce, których losy śledzimy na tle historii dwudziestowiecznych Chin. Autorka rewelacyjnie opisuje, jak bardzo zawierucha dziejowa i osobiste losy tych kobiet są ze sobą splecione: one po prostu nie mają możliwości żyć w miarę normalnie swoim życiem: babcia, a zwłaszcza jej młodość, jest uwarunkowana i ograniczona chińską tradycją, w której kobieta niewiele znaczy i której życie jest niewiele warte; matka, w porównaniu z babcią, jest samodzielna i wyemancypowana, ale i ona zostaje pozbawiona prawa do decydowania o sobie, swoim życiu i rodzinie - tym razem uczyni to reżim komunistyczny, któremu była zresztą oddana całym sercem i który miał przecież przynieść wolność i powszechną szczęśliwość; w końcu poznajemy córkę, która opowiada nam tę historię: ona też posmakowała, co to znaczy być pozbawionym prawa decydowania o sobie, ale jej indywidualizm i zdolność krytycznego myślenia nie daje się łatwo stłamsić.

Już to, co jest zawarte w pierwszych kilku rozdziałach książki może się wydać dość wstrząsające: natłok barbarzyńskich zwyczajów, rehabilitowanych poprzez fakt bycia chińską tradycją, okrucieństw wojny, bezwzględności człowieka względem człowieka i naprawdę wydaje się, że już gorzej być nie może; niestety, im dalej czytamy, im bliżej naszych czasów jesteśmy, tym bardziej absurdalne sytuacje mają miejsce i tym tragiczniejsze są losy ludzi. Opis maoistycznych Chin, czasów Wielkiego Skoku i Rewolucji Kulturalnej w podręczniku historii nie może do nas dotrzeć i poruszyć nas tak bardzo, jak czyni to przedstawienie przez autorkę losów własnej rodziny na tle tych koszmarnych czasów.

„Dzikie łabędzie” to książka, która nie pozwala łatwo o sobie zapomnieć. Polecam wszystkim.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 10359
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: carmaniola 02.06.2006 10:40 napisał(a):
Odpowiedź na: „Dzikie łabędzie” to fasc... | Anitka
I mnie się ta książka podobała. Dzięki temu,że autorka pokusiła się o nieco szerszy obraz Chin epoki Mao, stają się bardziej zrozumiałe motywy ludzkiego rozumowania i postępowania wobec coraz bardziej absurdalnych posunięć rządu. To nie tylko opis życia kobiet trzech kolejnych pokoleń, ale raczej cząstka historii Chin ukazana czytelnikowi na konkretnych przykładach. Autorka nie stara się grać na emocjach poprzez ukazywanie co bardziej koszmarnych obrazów - jest raczej beznamiętnym ( chwilami może monotonnym nieco) narratorem. Po prostu pozwala snuć się historii. Warto po tę pozycję sięgnąć.
Użytkownik: nikita181 03.03.2007 16:53 napisał(a):
Odpowiedź na: I mnie się ta książka pod... | carmaniola
w całości popieram. Mną ta książka wstrząsnęła, okazało się, że w ogóle nie miałam pojęcia o współczesnej historii Chin, o czasach Mao i życiu Chińczyków w kraju komunistycznym.Szokująca historia, naprawdę warta polecenia.
Użytkownik: kornwalia 30.11.2009 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: „Dzikie łabędzie” to fasc... | Anitka
Bardzo ciekawa książka, która pozwala wyobrazić sobie choć trochę jak wyglądało codzienne życie w Chinach w XX w. Napisana w formie wspomnień, w związku z tym dialogów jest w niej mało, to oraz brak zwykłego szkieletu powieści pozwala czytelnikowi uświadomić sobie, że to działo się naprawdę. Chińczycy są dla nas tak egzotycznym narodem, a ich kultura tak odrębna od europejskiej, że czasem można przecierać oczy ze zdumienia...

Bardzo wzruszyła mnie historia jej ojca i ten moment, kiedy wysłał telegram do swojej żony. Pod koniec cieszyłam się razem z Jung i niemal czułam jej radość i ulgę. Ilu było takich jak ona, wykształconych wystarczająco i wychowanych w rodzinie, która pozwalała im na nieco swobody, którzy przez wiele lat dochodzili do punktu odrzucenia oficjalnej propagandy. Nam trudno sobie wyobrazić, że przeskoczenie własnych nawyków mentalnych wymagało od nich niemałej odwagi.

Po raz pierwszy też uświadomiłam sobie jak całe pokolenia pracują na każde kolejne dziecko w rodzinie, żeby ono zaszło choć szczebelek wyżej. Jakby była to niepisana i nieuświadamiana sobie zasada. Nigdy wcześniej nie ujrzałam tego tak wyraźniej, jak czytając o kobiecie, która bez słowa sprzeciwu została konkubiną, a potem o jej wnuczce, która osiadła na Zachodzie. Jest tam też historia rodziny, która oszczędza nawet naftę do lamp, aby móc wykształcić swoje dzieci.

Jedyne, co mnie nieco rozczarowało, to króciutki epilog, brak relacji Jung o jej zetknięciu się z Zachodem oraz tylko niewielkie wzmianki o Chinach po jej wyjeździe.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: