Dodany: 31.07.2008 20:57|Autor: hburdon

Refleksje po przeczytaniu pierwszych stron. Pierwszych trzech.


„Przyszła tutaj, bo była otyła, miała pryszcze na twarzy i niewielu przyjaciół. (…) Przed oczami stanęły jej wszystkie przerażające i makabryczne sceny z powieści Stephena Kinga i Deana Koontza, które czytywała wieczorami ze swym najlepszym towarzyszem, butelką Ben & Jerry.”

Ja rozumiem, że można nie wiedzieć, co to jest Ben & Jerry. Szkoda jednak, że tłumacz tych dwóch słówek nie wpisał w Google, bo niemal cała pierwsza strona wyników poświęcona jest lodom tej marki; a lodów raczej się w butelkach nie sprzedaje. Może to projekcja doświadczeń własnych tłumacza, który do Kinga i Koontza preferuje trunki, nie słodycze?

Ach, wyguglałam oryginał: „Flashing back vividly on the most gruesome scenes from the Stephen King and Dean Koontz novels she had read late at night with her companion, a pint of Ben & Jerry's.” Widać „pint” kojarzy się tłumaczowi wyłącznie z alkoholem, a niesłusznie (dla odmiany można w Google Grafika wpisać „pint of Ben & Jerry's”).

Ale skoro już wyguglałam oryginał – bez trudu, bo to pierwsza strona książki, do wglądu na stronie autora – to przyjrzę się reszcie.

Oryginał: „Lydia was already sweating through her nurse’s whites by the time she started toward the clearing on the riverbank”
Tłumaczenie: „białe ubranie Lydii pokryło się ciemnymi plamami potu, nim jeszcze ruszyła w stronę polany położonej nad rzeką”
A gdzie informacja o tym, że Lydia jest pielęgniarką? Nie można było napisać „biały pielęgniarski kitel” zamiast „białe ubranie”?

Oryginał: „an animal foraging in the copious brush nearby”
Tłumaczenie: „zwierzę plądrujące w pobliskim krzaku”
„Brush” to zarośla, na dodatek „copious”, czyli rozległe i gęste, co tłumaczy, w jaki sposób zwierzę było w stanie szukać w nich pożywienia („forage”). Na kolejnych dwóch stronach ciągle słychać w owym „brush” jakieś hałasy.

Oryginał: „Those sorts of books made her boyfriend laugh”
Tłumaczenie: „Chłopak Lydii traktował tego rodzaju książki z pobłażliwym uśmiechem”
Nie, one go po prostu śmieszyły. Może czytał w tłumaczeniu.

Oryginał: „His uniform (…) was wrinkled and dusty.”
Tłumaczenie: „Jego mundur (…) był wymięty i brudny.”
E, zaraz brudny, aż taką fleją może nie był: mundur miał po prostu przykurzony.

Oryginał: „Lydia didn't like it that a county deputy, sporting a large pistol, seemed as nervous as she was.”
Tłumaczenie: „Lydia była nieco zniesmaczona faktem, że zastępca szeryfa, z wielkim pistoletem u boku, zachowuje się równie nerwowo jak ona.”
Lydia nie była zniesmaczona; jej się to nie podobało – była niezadowolona. Prawdopodobnie dlatego, że nie dodawało jej to jakże potrzebnego w takiej chwili poczucia bezpieczeństwa.

Oryginał: „The day was lighter now but the sun didn’t do much to brighten up Blackwater Landing.”
Tłumaczenie: „Słońce świeciło już pełnym blaskiem, który nie mógł się jednak przebić przez mroczne wody Blackwater Landing.”
Zaraz, zaraz. Przed chwilą mieliśmy świt, a po paru minutach łażenia wzdłuż krzaka już pełen blask? A przecież w oryginale tylko zrobiło się jaśniej. Zaś Blackwater Landing to nazwa tego miejsca, nie rzeki (widać to na mapce na str. 11).

Oryginał: „How he'd sneak up on lovers lying on blankets or parked along the river.”
Tłumaczenie: „Jak podkradał się do zakochanych par, które całowały się na kocach czy w samochodach zaparkowanych nad rzeką.”
Nie można leżeć („lying”) nie całując się? Zakochane pary pewnie nie mogą – należy poprawić autora.

Oryginał: „How he’d slip into the side yard of some house along Canal Road and ease up to a girl’s window after she’d gone to sleep.”
Tłumaczenie: „O tym, jak wśliznął się na podwórko jakiegoś domu przy Canal Road i podglądał przez okno młodą dziewczynę, kiedy ta układała się do snu.”
Autor uparcie przez cały paragraf powtarza konstrukcję z „would” (tu skróconym do „’d”), oznaczającą, że jakaś czynność w przeszłości powtarzana była wielokrotnie. Tłumacz robi z tego jednorazowe wydarzenie. Ale to i tak nic w porównaniu z faktem, że nie widzi różnicy między „kiedy układała się do snu” a „kiedy zasnęła”.

Dalej nie mam siły. Tzn. porównywać, bo przez książkę – mam nadzieję – jakoś mimo wszystko przebrnę.

Cytaty oryginalne: http://www.jefferydeaver.com/Novels_/The_Empty_Cha​ir/
Excerpt_EmtpyChair/excerpt_emtpychair.html
Tłumaczenie: Jeffery Deaver, „Puste krzesło”, Prószyński i S-ka 2008, tłum. Janusz Ochab, str. 13-15 (czyli trzy pierwsze strony solidnego tekstu) – strach czytać dalej.
Wyświetleń: 6350
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: norge 31.07.2008 22:00 napisał(a):
Odpowiedź na: „Przyszła tutaj, bo była ... | hburdon
Aż się wystraszyłam, że cała masa innych, tłumaczonych byle jak książek może do tego stopnia przeinaczac i zniekształcac oryginalny tekst. To okropne. I w dodatku to tylko przyklady z pierwszych kilku stron. Czy ktoś fachowy w ogóle takie rzeczy sprawdza zanim ukażą się w druku???
Użytkownik: janmamut 31.07.2008 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Aż się wystraszyłam, że c... | norge
Fachowy? Prószyński i S-ka 2008. To wszystko tłumaczy.
Użytkownik: hburdon 31.07.2008 22:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Aż się wystraszyłam, że c... | norge
Ach Diano, ja dlatego nie lubię czytać tłumaczeń. Nawet czytając dobre tłumaczenia zawsze zastanawiam się, co było w oryginale i czy przypadkiem nie zostało przekręcone.
A do napisania tego tekstu ośmieliła mnie Dot swoją czytatką:
www.biblionetka.pl/...
Użytkownik: ecriture 31.07.2008 22:16 napisał(a):
Odpowiedź na: „Przyszła tutaj, bo była ... | hburdon
Hej hburdon.

Istnieje prawdopodobieństwo bardzo nikłe, bym o tej książce, gdyby nie Ty, kiedykolwiek usłyszał, ale pomijając ten w zasadzie nieistotny fakt, chciałem
powiedzieć, że bardzo mi się podoba to, co zrobiłaś. Brakuje mi w biblionetce
m.in. jakiegoś osobnego działu poświęconego tłumaczeniom, gdzie podobne
teksty mogłyby zaistnieć w szerszym kontekście (szerszym niż tylko "książka w szczególe") i gdzie osoby równie kompetentne jak Ty mogłyby się dzielić takimi uwagami. Ale do tego potrzeba także więcej odpowiednich osób. Myślę, że takie coś miałoby dość istotne znaczenie informacyjne.
(nie wspominam już nawet o informacji o tlumaczu przy każdej książce)

dzięki i pozdrawiam
e.
Użytkownik: hburdon 31.07.2008 22:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Hej hburdon. Istnieje ... | ecriture
Hej. :)
Informację o tłumaczu mamy obiecaną od dawna, ale że trwają intensywne prace nad nową wersją BiblioNETki, to uzbrojeni jesteśmy w cierpliwość. :)
Książka jest, jak sądzę, dobra, ja bardzo lubię Deavera. Tłumaczenie jak na polski rynek też zapewne nie takie złe... Gdyby nie nieszczęsna butelka lodów, nie przyszłoby mi do głowy, żeby je tak analizować. Problem polega chyba na tym, że Deaver jest autorem popularnym i wydawnictwo stara się jak najszybciej wydawać jego książki, co skutkuje niedbałością podczas przygotowywania.
Użytkownik: illerup 31.07.2008 23:04 napisał(a):
Odpowiedź na: „Przyszła tutaj, bo była ... | hburdon
Ojoj. I dlatego powinnam nauczyć się wszystkich (dobra, prawie wszystkich) języków świata.
Żeby czytać w oryginale.
Użytkownik: hburdon 01.08.2008 11:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Ojoj. I dlatego powinnam ... | illerup
Przy pomocy angielskiego, niemieckiego, francuskiego, rosyjskiego i włoskiego opędzlujesz większość czytanej w Polsce literatury... No, chyba że ktoś szczególnie interesuje się np. literaturą Japonii, to wtedy jeden z powyższych należy zastąpić japońskim... A pozostałe przemęczyć w tłumaczeniu, niestety. :)

Mnie angielski często ratuje, bo mogę sobie po angielsku przeczytać niektóre z trudno dostępnych po polsku książek. Albo takie, które nigdy nie zostały na polski przetłumaczone, np. liczne biografie rodziny Bronte.
Użytkownik: hburdon 01.08.2008 11:53 napisał(a):
Odpowiedź na: „Przyszła tutaj, bo była ... | hburdon
Teraz nie o tłumaczeniu, tylko o opisie ze skrzydełka okładki. Przeczytałam już prawie pół książki, a jeszcze nie dotarłam do wszystkich opisanych w tej "notce" wydarzeń. Bardzo irytujące. Charakterystyczne dla Deavera niespodziewane zwroty akcji szlag trafił. <wzdech>
Użytkownik: Syxtus 23.10.2008 16:53 napisał(a):
Odpowiedź na: „Przyszła tutaj, bo była ... | hburdon
Świetne zestawienie, przy całej jego grozie - właśnie skończyłem tę książkę w niemieckim tłumaczeniu i z przyjemnością porównałem w/w fragmenty - niemiecki tłumacz, choć momentami może też "twórczy", poradził sobie znacznie lepiej.
Swoją drogą zaliczam właśnie kolejne warsztaty dla tłumaczy, i cóż - co głowa to pomysł na interpretację inny :)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: