Lepiej późno, niż wcale
Przyszła w końcu pora na moją pierwszą recenzję książki opublikowaną w Internecie. Bo tych napisanych dawno temu w ramach opisywania lektur szkolnych nie liczę do szacownego grona recenzji ;).
Do dzisiaj nie wiem dlaczego, ale nie zdołałam wcześniej przeczytać dzieła jednego z klasyków literatury rosyjskiej, Fiodora Dostojewskiego – „Zbrodnia i kara”. Postanowiłam więc nadrobić zaległości.
Jest to, moim zdaniem, niesamowite studium umysłu i uczuć ludzkich. Poznajemy od podszewki motywy zbrodni, upadku, ambicji, miłości, lęku, podłości, przemiany…
Książka zaczyna się opisem sytuacji życiowej Rodiona Raskolnikowa – ubogiego eks-studenta prawa. Znajdujemy go rozmyślającego w swej klitce. Duma on nad regułami rządzącymi społeczeństwem i jednostkami ludzkimi. Czy istnieje podział na jednostki wybitne, którym właściwie wszystko wolno, byleby zrealizowały swą misję społeczną dla dobra reszty, zwyczajnych obywateli? Czy można w tym celu popełniać zbrodnie? Jeżeli tak, to czy należy takie jednostki - „nadludzi” – karać? Co stanie się potem? Czy zbrodnia może być usprawiedliwiona?
Dostojewski stworzył bardzo ciekawe postacie, zarówno te pierwszo-, jak i drugoplanowe. Mamy więc m.in. przepełnioną miłością do rodziny oraz czystością zasad siostrę Raskolnikowa – Dunię Romanowną. Jest też jego miłość – Sonia Siemionowna, dobra, słodka, pobożna dziewczyna. Jest przyjaciel Raskolnikowa – Dymitr Razumichin, człowiek, który jest przy nim przez cały czas, starając się pomagać, jak tylko możliwe, wspierać, rozumieć – ideał przyjaciela. Jest również Porfiry Pietrowicz, sędzia śledczy, który prowadzi z Raskolnikowem skomplikowaną grę psychologiczną. Jest to tylko część z barwnych postaci występujących w książce.
Kończąc – cieszę się, że w końcu zdołałam przeczytać tę książkę. Zdecydowanie zachęciła mnie ona do kontynuowania poznawania dzieł klasyków rosyjskich.
(Recenzję zamieściłam wcześniej na moim blogu)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.