Dodany: 24.07.2008 11:10|Autor: MELCIA
Nielegalny wakacyjny konkurs owocowy
Drodzy moi!
Wakacje mijają, w ostatni tydzień lipca już wchodzimy, a tu od czasu upalnego konkursu Czajki nielegalności na forum ani na lekarstwo! Pragnąc jak najszybciej temu zaradzić, przygotowałam bardzo przyjemny i zdrowy, bo owocowy Wakacyjny Konkurs Nr 2. Do odgadnięcia jest dziewiętnaście soczystych fragmentów, imiona zaszyfrowane przez Iksy, Igreki i takie tam algebry, a poza tym - pytania dodatkowe (niezbyt trudne).
Odpowiedzi proszę KONIECZNIE podpisać swoim nickiem biblioNETkowym i wysłać je na adres f.u.wiewiorka@interia.pl w znanej już Wam formie:
1. numer fragmentu
2. tytuł książki (lub wiersza, bo są i takowe!)
3. imię i nazwisko autora
4. odpowiedź na pytanie dodatkowe
Za odpowiedzi na pytania 2, 3, 4 otrzymujecie po jednym punkcie, numer 1 przez najbliższy czas będzie niepunktowany :)
Termin przesyłania odpowiedzi do 1 sierpnia włącznie (jest to piątek), wyniki postaram się podać jak najszybciej. Biblionetkowicz, który zbierze najwięcej owoców do swojego koszyka, otrzyma nagrodę. Będzie to przesłany przeze mnie mailem przepis na pyszne owoce w kremie twarogowym!
To już chyba wszystko, jeśli chodzi o sprawy ogólne (jeśli o czymś zapomniałam, proszę, przypomnijcie mi o tym w komentarzach!). Zachęcam do wytrwałego odgadywania i życzliwego podpowiadania!
Aha, jeszcze jedno.
NIE ODPOWIADAMY NA FORUM!!!
Fragmenty owocowe.
TRUSKAWKI
1.
Następnego ranka budzą się z radością. Teraz wstaną i pomogą A. zbierać truskawki. Obie mają swoje małe łubianki, na których są wypisane pouczające zdania. "Pilny wygrywa" - widnieje jaskrawo wymalowane na łubiance X. "Bądź zawsze pilny" - jest napisane na łubiance Y. I kiedy Y przybiega na truskawkowe pólko, zamierza być pilna. Pólko leży na samym końcu ogrodu pod kamiennym murkiem. Jest to słoneczne i dobre miejsce, truskawki wspaniale tu dojrzewają. A. zebrała już wiele litrów. A teraz będzie miała pomoc.
Co spotkało Y w chwilę później?
2.
Aż się zgrzali wygadując się tak do samego dna. Z całej siły chcieli przekonać ich do wspaniałych, do tych niebiańskiego smaku truskawek. Dla siebie nie zostało im tej siły nawet tyle, żeby ustać na nogach. L. mdlejącym ruchem położyła łokieć na gałęzi i zaczęła się wachlować chusteczką. M., ze swoją trawką w zębach, stała prosto, ale oparta o pień. Iksy objęły się ramionami i kiwały na obie strony. Z.-W. leżały obok siebie jak dwie pstrokate liszki, podparte łokciami. Włosy Z. same unosiły się w górę.
- Słuchajcie - przemówiła spokojna H. - Słuchajcie. To są murzynki. Najwcześniejsze truskawki. Słodkie jak miód. Centrala Ogrodnicza płaci za nie...
Na to buchnął śmiech. Głośny, szydzący, głuszący gromkim hałasem całą tę agitację.
Kto się śmiał (wystarczy podać nazwisko)?
CZEREśNIE
3.
X został sam i nie wiedział, co robić. Z początku chciał wrócić do domu, ale jak przypomniał sobie, że o tej porze pan S. ćwiczy na wiolonczeli, to mu się odechciało. Zresztą mama znała plan lekcji i zaraz zaczęłyby się pytania.
Dlatego X postanowił na razie nie wracać do domu. Kupił sobie pół kilo czereśni i usiadł na ławce w bocznej alejce skweru Worcella. Tornister położył koło siebie i zaczął jeść czereśnie.
Wtedy, kiedy tak siedział i zajadał czereśnie, zauważył...
Kogo zauważył?
WIśNIE
4.
Lecz pewnego dnia, zupełnie bez ostrzeżenia, przepaść pomiędzy nimi zamknęła się na moment i odtąd, choć pozostała, stawała się coraz mniejsza. Jedli wtedy wiśnie, wielkie, smakowite i dojrzałe, których sok miał kolor czerwonego wina. A potem (...) zauważył przypadkiem plamę po wiśniach na jej wargach. Na moment jej boskość zadrżała w posadach. A więc jednak była kobietą z krwi i kości, a jej ciało podlegało prawom cielesności, tak jak jego ciało, lub ciało kogokolwiek innego. Jej wargi były cielesne, tak jak jego wargi, i w ten sam sposób plamiły je wiśnie. A jeśli tak było z jej wargami, to podobnie musi być z całym ciałem. X była kobietą jak każda inna.
Czy po tym wydarzeniu przestał kochać X?
ARBUZY
5.
Z owocami arbuz leży
i złośliwie pestki szczerzy.
Tu przygani, tam zaczepi.
"Już byś przestał gadać lepiej!"
Jakie zdanie powtarza się w wierszyku pod koniec pierwszej i czwartej zwrotki?
6.
Postanowiliśmy zatem, że będziemy kraść wszystko, co nam wpadnie pod rękę. A jednak w kilka dni potem X zrobił mi awanturę, że ukradłem arbuza z grzędy Murzynów po to, by go zjeść; kazał mi zaraz dać Murzynom centa, nie mówiąc, za co go daję.
- źle mnie zrozumiałeś - rzekł. - Kraść mamy prawo tylko to, co nam potrzebne.
- A właśnie arbuz był mi potrzebny!
- Nie, nie był ci potrzebny do ucieczki. Nie jesteś więźniem.
A kto był więźniem?
MALINY
7.
Oto niech rankiem idą w las dziewczyny,
A każda weźmie dzbanek z czarnej gliny;
I niechaj malin szukają po lesie,
A która pierwsza dzban pełny przyniesie,
świeżych malinek, tę weźmiesz za żonę...
Kto wypowiada te słowa?
PORZECZKI
8.
Na szczęście przy obrywaniu dolnych gałęzi można usiąść. Iksa z rozkoszą wyciąga nogi, trawa jest chłodnawa i na krótko ma się złudzenie, że teraz będzie mniej gorąco. Plecy zginają się pod trochę innym kątem, co stanowi ulgę, a sam widok porzeczkowych gron, zawieszonych prawie nad ziemią i jakby umyślnie ukrytych przed ludzkim okiem, sprawia przyjemność. Są tak kolorowe, twarde i okrągłe, że padając jedno na drugie do wielkiego koszyka powinny wydawać szklany dźwięk jak paciorki. Po jakimś czasie i to także przestaje cieszyć, myśli się tylko o tym, że jest upał i koszyk napełnia się niesłychanie powoli.
Dlaczego Iksa zbierała porzeczki?
JABłKA...
9.
Tak mówiąc, sięga ręką popędliwą
I w złej godzinie owoc zrywa; zjadła.
Ziemia odczuła tę ranę, Natura
Na tronie swoim westchnęła i wszelkim
Dziełom swym dała znak, że utracone
Już wszystko. Wśliznął się na powrót w gąszcze
Wąż pełen winy, a mógł to uczynić,
Gdyż X , myśląc o smaku jedynie
Tego owocu, nic już nie widziała.
Kto zerwał jabłko?
10.
Przykro mi zdradzić Panu, że Graniasta (łaciata krowa z jednym rogiem, matka Diany) zhańbiła się czynem niedozwolonym. Dostała się w piątek wieczorem do sadu i tak obżarła się jabłkami, które spadły z drzew, że aż uderzyło jej do głowy. Przez dwa dni była pijana jak bela. Nic a nic nie przesadzam. Słyszał Pan kiedyś o czymś podobnym?
Szanowny panie, pozostaję
oddaną panu sierotą
X. Y.
W jakiej miejscowości spędzała wakacje autorka listu?
11.
Za grupą nagich sosen, w rozgrzanej od słońca dolince otoczonej klonami znaleźli owo "coś", czego szukał X.
- A, oto jest! - zawołał młodzieniec z zadowoleniem.
- Jabłoń, w takim ustroniu! - wykrzyknęła Y z zachwytem.
- Tak, prawdziwa rodząca jabłoń, tutaj, pomiędzy sosnami i bukami, o milę od najbliższego sadu. Byłem tu pewnego dnia wiosną i zastałem ją ubieloną kwiatami. Postanowiłem więc powrócić jesienią, aby się przekonać, czy będzie miała jabłka. Patrz, ugina się pod owocami. I jabłka wydają się nawet dobre, rumiane, z ciemnymi policzkami. Większość dzikich owoców bywa zielona i nieapetyczna.
- Przypuszczam, że jabłoń ta musiała przed laty wyrosnąć z przypadkowo zgubionego nasienia - rzekła Y z zadumą. - I jak to dzielne, zuchwałe drzewko wyrosło tu, rozwinęło się samotnie pośród obcych!
- Oto wywrócone drzewo z poduszką mchu. Usiądź, Y, posłuży ci ono za leśny tron. Wdrapię się po kilka jabłek. Rosną wszystkie bardzo wysoko, drzewo musiało dotrzeć do światła słonecznego.
Jabłka okazały się doskonałe. Pod brunatnawą skórką był biały miąższ z rzadkimi czerwonymi żyłkami, a prócz zwykłego smaku jabłek odznaczały się one szczególnym dzikim posmakiem, jakiego nie posiada żadne jabłko wyhodowane w ogrodzie.
Dokąd wyjeżdżali X i Y następnego dnia?
... I GRUSZKI
12.
- No, kochany chłopcze, co mam ci przywieźć z Liverpoolu? Powiedz, co byś chciał, byle coś lekkiego, bo będę szedł pieszo tam i z powrotem (sześćdziesiąt mil, a to szmat drogi).
X poprosił o skrzypce, a Y, która miała dopiero sześć latek, ale potrafiła dosiąść każdego konia na folwarku, o pejcz. O mnie pan też nie zapomniał. Bywał nieraz surowy, ale miał dobre serce. Obiecał mi przeto dużo gruszek i jabłek, pocałował dzieci na pożegnanie i poszedł.
Po ilu dniach wrócił?
13.
Pójdę ja się, pójdę pokłonić jabłoni.
Może mi jabłuszko w czapeczkę uroni?
Pójdę ja do gruszy, nadstawię fartuszka.
Może mi doń wpadnie jaka śliczna gruszka?
Do czego zostały porównane złociste gruszeczki w drugiej zwrotce tegoż wiersza?
śLIWKI
14.
Ostrożnie przemywa rivanolem te miejsca na piersiach, gdzie poparzenia są mniejsze, gdzie można go dotykać. Lubi to wklęśniecie skóry pod ostatnim żebrem, jej nagły uskok. Unosząc go pod łopatki, delikatnie chłodzi mu oddechem kark, on zaś cicho mruczy.
- Co? - pyta wytrącona ze swego skupienia.
Zwraca ku niej swą sczerniałą twarz z szarymi oczyma. Ona sięga ręką do kieszeni. Zdziera zębami skórkę ze śliwki, wyjmuje pestkę i wkłada mu owoc do ust.
Jakiej narodowości był poparzony?
15.
Pradziadek zawsze lubił zaskakiwać gości jakąś niespodzianką. A trzeba przyznać, że był pomysłowy.
Tak na przykład jesienią wybierał w ogrodzie najpiękniejszą, najbardziej owocami obwieszoną śliwę i kazał ją całą od korzeni do czubka i nawet ponad czubek okrywać sianem.
śliwa, ukryta w tym stogu, przysypana śniegiem, trwała tak przez całą zimę,
aż 19 marca siano z niej zdejmowano. I pradziadek zebranych u siebie na imieninach gości prowadził do ogrodu.
Zdumieni ludzie stawali naprzeciw drzewa obwieszonego owocami. O tej porze roku!
- Proszę bardzo, kto ma ochotę na świeże węgierki?
Naturalnie wszyscy mieli ochotę.
Ileż było śmiechu i radości, że w marcu można własnoręcznie zrywać z drzewa i jeść świeże śliwki.
A jak miał na imię pradziadek?
WINOGRONA
16.
Wówczas X znowu puścił się pędem, żeby jeszcze przed zmrokiem dobiec do domu Wróżki. Ale po drodze głód zaczął mu tak strasznie dokuczać, że nie mogąc dać sobie rady zboczył na pole z zamiarem uszczknięcia paru kiści winogron muszkatołowych. Gdybyż był tego nie zrobił!
Ledwie dobiegł do winnicy - trzask... i uczuł zaciskające mu się na nogach ostre, żelazne kleszcze, a z bólu ujrzał wszystkie gwiazdy na niebie.
Na kogo były zastawione paści (od razu mówię, że nie na złodziei winogron muszkatołowych :) )?
GRANATY
17.
Dz. (...) nakazał bratu X zwrócić porwaną Y. Król (opuszczam słowo, bo byłaby za duża podpowiedź) spełnił zlecenie, lecz rozstając się z Y, podał jej jabłko granatu, a ona zjadła kilka ziarnek nie wiedząc, że ta odrobina wiąże ją na zawsze z jego państwem.
Jak miała na imię matka bohaterki spożywającej granat?
CYTRYNY
18.
W czasie, gdy świeżo zaparzona herbata dochodziła w czajniczku do stanu doskonałości, otworzył pustawą lodówkę. Na półeczce leżała tu cytryna, jedna z tych dwóch, które pani L. przyniosła w grudniu. X miał wtedy anginę, a Y grypę z powikłaniami i dobra sąsiadka podzieliła się z nimi drogocennym artykułem. Oszczędzali wtedy z Igrekiem, nie zjedli cytryn od razu i teraz właśnie opłaciła się ta wstrzemięźliwość: można było stać sobie przy lodówce, trzymać w dłoni jedwabisty owoc, przymknąć oczy i wchłaniać woń cytrynowej skórki, przywołując w pamięci wyraz pewnych oczu.
Terkot dzwonka wyrwał Iksa raptownie i bardzo niemiło z tej rozkosznej kontemplacji. Zaczerwieniwszy się z lekka, X włożył cytrynę z powrotem do lodówki i pospieszył otwierać drzwi.
Kto dzwonił do drzwi?
POMARAńCZE...
19.
Była dziesiąta. Zeszłam w pidżamie na taras, gdzie zastałam Iksę przeglądającą gazety. Zauważyłam, że była świetnie, choć nieznacznie umalowana. Nigdy chyba dotąd nie pozwoliła sobie na prawdziwy urlop. Ponieważ nie zwracała na mnie uwagi, wzięłam kawę i pomarańczę i siadłam spokojnie na schodku, delektując się poranną przyjemnością: nadgryzałam pomarańczę, słodki sok rozpływał mi się w ustach, potem łyk parzącej kawy i znów świeżość owocu. Słońce grzało mi włosy i wygładzało ślady pościeli na skórze. Za pięć minut pójdę się kąpać. Drgnęłam na dźwięk głosu Iksy.
Ile lat miała Iksa?
... I BANANY
20.
Biegałem wokół małego parku przy faubourg Saint-Antoine. Jedno okrążenie przebiegałem, jedno chodziłem. Nikogo tam nie było oprócz policjanta w budce strażniczej przed komisariatem policji, który obserwował mnie przez cały czas. Później pobiegłem (...) z powrotem do domu. Spociłem się jak mysz. Zjadłem jedną z nadpleśniałych pomarańczy i brązowego banana. Smakowały wyśmienicie, a cukier trafił bezpośrednio do krwi.
Do kogo były skierowane te słowa?
Powodzenia przy zbiorach!