Dodany: 21.07.2008 22:45|Autor: kocio

Książka: Symulakry i symulacja
Baudrillard Jean

1 osoba poleca ten tekst.

Sztuczna rzeczywistość?


Ciekawe, jakie znaczenie miała ta książka kiedy została wydana, ponad ćwierć wieku temu? Być może zadziałała jak powiew nowości, podważając ważną podstawę wszelkiej obiektywności i naukowości - zakotwiczenie w rzeczywistości.

Zdaniem Baudrillarda ta kotwica w naszych czasach zupełnie się zerwała i żyjemy w czysto abstrakcyjnym świecie symulakrów, czyli rzeczy nie mających żadnego odniesienia do rzeczywistości. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego stanu, więc próbujemy wrócić do starego porządku, jednak jest to już niemożliwe. Jedynym efektem tych starań jest - o, ironio! - konstruowanie kolejnych modeli rzeczywistości, które są jeszcze bardziej nieprawdziwe.

Baudrillard nie mówi, co mamy z tym zrobić. W jego tonie pobrzmiewa tylko nuta wieszczenia czegoś strasznego i wywrotowego. Na końcu aż zabrakło mi słynnego śmiechu Złego Geniusza ("buhahahaha!")... Ale czy ma w tym straszeniu rację?

Moim zdaniem po trosze ma i w innej części - nie ma. Nie zgadzam się na przykład z zasadniczą tezą o zaniku rzeczywistości, o tym, że nie jest już możliwe dotknięcie jej. Uważam, że tak daleko posunięty subiektywizm jest po prostu bezproduktywny i niewiele istotnego wnosi.

Masowa kultura tylko uwypukla nasz odwieczny problem z rzeczywistością, z definicją czym ona właściwie jest. Naiwnością jest orzekanie, że w mitycznych starych dobrych czasach mieliśmy z nią kontakt, a tu nagle nieodwołalnie go straciliśmy. Wymaga to karkołomnego założenia, że da się powiedzieć co jest symulakrem związanym z rzeczywistością, a co już nie. Symulakr to inaczej mówiąc pewien model rzeczywistości, a jak wiadomo te wiele razy w historii człowieka się zmieniały i opierały na poprzednich modelach. Ale dlaczego zupełnie pomijać wpływ rzeczywistości na te nasze modele?

Nadal bowiem otaczają nas warunki fizycznego świata, które wprawdzie rozciągamy, ale ich nie łamiemy - czy tego chcemy, czy nie. Kulturowa nadbudowa rządzi się swoimi prawami i im staje się bogatsza, tym trudniej wykazywać twarde związki między rzeczywistością fizyczną i między poszczególnymi symulakrami. I tu zgoda - nieraz praktycznie jest uznawać, że jest to warstwa samoistna. Stąd wynika zwiększona ostrożność wobec wartości naszych modeli umysłowych i kulturowych, czyli ich wierność. Jednak ich użyteczność badać można stopniem korelacji wyników z przewidywaniami, nie znając wszystkich nitek po drodze.

Jeszcze lepiej widać ograniczony zakres jego myśli w kwestii polityki. Globalizacja znacznie utrudnia analizę związków między zjawiskami, to fakt. Jednak stąd jeszcze daleko do śmierci władzy, o której wciąż mówi. Dalece lepszą i bardziej wartą zastanowienia propozycję w tej mierze wysunęli autorzy książki "Netokracja: Nowa elita władzy i życie po kapitalizmie (Bard Alexander, Söderqvist Jan)". Zamiast o końcu władzy mówią oni o dryfowaniu władzy, rozpadnięciu centrów władzy na wiele konkurujących ze sobą dynamicznych ruchów.

Widocznie Baudrillard nie czuł jak zmienią się mechanizmy kontroli, ale na minus zapisuję mu brak najprostszej refleksji, że nawet w rzeczywistości wirtualnej jakiś rodzaj władzy się pojawi. Upajając się odwrotem od klasycznego modelu władzy nie pomyślał o niej jako najprostszej ekspresji woli, zasad i celów, która istnieje w każdej sytuacji społecznej. Wystarczy zastanowić się choćby nad grami, gdzie obowiązują całkowicie arbitralne, wymyślone reguły, a jednak odbywa się w nich wyraźna relacja władzy - kto nad kim zapanuje. Trudno o bardziej wyrazisty przykład tego niż szachy.

"Symulakry i symulacja" dziś są uboższe o problemy związane z - bardzo szeroko rozumianą - społeczną rzeczywistością rozwijającą się w Internecie. Myślę, że dopiero tutaj ta idea mogłaby się jakoś owocnie rozwinąć. Z początku czytało mi się to bowiem jak zadziwiający poemat, ale potem czułem, że autor na siłę szuka symptomów swojego wytworu gdzie się tylko da, z lepszym lub gorszym skutkiem. Lepszym, gdy analizował nasz stosunek do zwierząt (to domaga się bliższego spojrzenia na granice człowieczeństwa i mit dzikości), gorszym, gdy wieszczył zanik wszelkiej wartości.

Odrzucając więc zasadniczą myśl francuskiego filozofa widzę jednak użyteczność przyjęcia niektórych jej konsekwencji. Nie mam mu za złe tej przesady. Nie wszyscy ludzie muszą być rozsądni i uważni, czasem rzucenie jakiejś zajmującej idei jest wystarczającym usprawiedliwieniem szalonej oprawy. Jeana Baudrillarda z tą jego demoniczną paranoją powinna objąć właśnie tego rodzaju wyrozumiałość.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3459
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: