Dodany: 20.07.2008 16:50|Autor: JG_Asiula

cytat z książki


- Jeb - mówi Randall łamiącym się głosem. - Co ty tu robisz, do diabła?
- To moja wina. - Ashley podnosi się z ziemi, stając w mojej obronie. - Prosiłam Jeba,żeby mi pomógł w ogrodzie.
Blume sadzi w moją stronę wielkimi susami, pokazując na mnie palcem.
- Przecież cię zwolniłem!
Ashley mruga oczami.
- O..o czym ty mówisz?
Blume obejmuje ją protekcjonalnie ramieniem, jakby chciał ją przede mną obronić.
- Nic ci nie jest?
Ashley odsuwa się od męża.
- Dlaczego miałoby mi coś być?
- Kochanie, idź do domu - rzuca Randall tym swoim wkurwiającym tonem. - Ja się tym zajmę.
Ashley patrzy na mnie ze zgrozą.
- Zwolniony?Co to ma znaczyć? Czemu mi nie powiedziałeś?
- Ponieważ nie chciałem cię stracić - mówię.
- Kurwa mać! Coś ty powiedział do mojej żony? - warczy Blume i wyjmuje z kieszeni komórkę. - Dzwonię po policję.
Ręka mnie świerzbi, żeby mu przyłożyć, ale teraz, kiedy się przekonałem, jaki żałosny z niego palant i jaka nieszczęśliwa jest przy nim Ashley, dochodzę do wniosku, że nie warto.
Patrzę ze spokojem na Ashley i usiłuję znaleźć odpowiednie słowa.
- Ashley, myślę że cię ko...
- Policja? Mówi Randall Blume. Chcę...
Uciekam, nie czekając, aż dokończy zdanie. Czuję się jak tchórz i skończony frajer. Przez chwilę widzę siebie za dwadzieścia lat: pracuję w sklepie spożywczym na dwie zmiany, od siódmej do jedenastej. Noszę turban, aby się upodobnić do swoich beztroskich współpracowników, i będę tam sterczał za ladą do końca swojego żałosnego życia.


---
* Robinn Lynn Williams, ”Asystenci”, tłum. Izabela Matuszewska, wyd.Albatros, 2007, str. 318-319.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 643
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: