Dodany: 18.07.2008 13:32|Autor: a_nika

Książka niespieszna


Pierwszy tom opowieści o detektywistycznej „karierze” mniszki Pelagii kazał się smakować. Brak w tej książce, oczekiwanego w typowych kryminałach, wartkiego toku akcji, ciągłych zwrotów i napięcia od pierwszej do ostatniej strony. W końcu jest to „Kryminał prowincjonalny” i życie tu, adekwatnie do tytułu, płynie wolno, wolniutko. Bo jak ma płynąć na XIX-wiecznym Zawołżu?

Nie, książka nie jest nudna, ale, że tak powiem, właśnie niespieszna. Mimo że trup się ściele, mimo że obserwujemy ludzkie dramaty i szukamy odpowiedzi na pytania–zagadki, mamy czas na wyciszenie i retrospektywne zapoznanie się z tłem wydarzeń, historią okolicy, tradycją, wierzeniami. To właśnie te wtrącenia zmuszają czytelnika do zwolnienia i smakowania. Autor lojalnie uprzedza, że niektóre fragmenty czytelnik zainteresowany wyłącznie kryminalnym wątkiem historii może opuścić bez szkody dla jej logicznej ciągłości. Tylko po co? To tam właśnie mamy możliwość zapoznania się z pomysłami autora na poprawę stosunków społecznych. Bo czymże innym są nauki władyki Mitrofaniusza dotyczące zwalczania korupcji wśród urzędników, przestrzegania prawa, godności ludzkiej?

Intryga zaczyna się od morderstw dokonanych na tytułowych białych buldogach. Przy okazji poznajemy mieszkańców i przyjaciół domu generałowej Tatiszczewej – ciotki władyki. To ona, w obawie o swoje życie, prosi biskupa o pomoc w rozwiązaniu zagadki. W miarę upływu czasu obserwujemy zarówno rozgrywki miłosne, jak i walkę o spadek.

Jak w każdym kryminale, mamy też czarny charakter. No, w zasadzie nie jeden, a co najmniej wyraźne trzy. Najmocniej kreowany na „złego” jest przybysz z Petersburga, inspektor Świętego Synodu, mający bardzo wątpliwą reputację, Bubiencow. Za nim jak cień podążają dwaj pomocnicy: sekretarz gubernialny - Zbawieny i stangret, góral kaukaski – Murad (czysto fizyczna część tego zespołu). Cel mają jeden – wdrapać się jak najwyżej po drabinie awansu i zasług, przy okazji zgarniając jak najwięcej z dóbr doczesnych i wprowadzając strach i zamęt wśród tubylców.

Mimo że czytelnik od początku ma wrażenie, że zna głównego inspiratora zbrodni, rozwiązanie intrygi może być dla niego zaskakujące. Tym bardziej, że dokonuje się, jak to zwykle bywa, na samiuśkim końcu opowieści. Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że ostatni rozdział jest jednocześnie początkiem nowej historii, a dokończenia ostatniego zdania należy szukać w kolejnym tomie przygód mniszki Pelagii - „Pelagia i czarny mnich”. Ja z pewnością skorzystam z tego wyzwania i sprawdzę, jak potoczy się ta opowieść.


[Recenzję zamieściłam wcześniej na stronie selkar.pl]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1338
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: