Dodany: 16.07.2008 10:21|Autor: golebiow6

Moja opinia na temat książki "180 kilometrów przygody" T. Halika


Po przeczytaniu książki T. Halika "180 000 kilometrów przygody" doszedłem do wniosku, że mimo wszystko jestem rozczarowany.

Gdy kończę jakąś książkę, tuż przed jej doczytaniem "szperam" po Internecie szukając kolejnej pozycji, którą mógłbym "wchłonąć". Tak było i w tym przypadku. Gdy zaczynałem ostatni rozdział "Rio Anaconda" W. Cejrowskiego, po ostrej selekcji książek poruszających tematykę przygodowo-podróżniczą mój wybór padł na "180 000 kilometrów przygody" T. Halika. Sugerowałem się TĄ przygodą. Perspektywa spędzenia czterech lat w "przytulnym" jeepie, przeniesienia swojego domu i codziennej egzystencji w warunki podróży jeepem po całej Ameryce bardzo mi się spodobała. Może dlatego, że też bym chciał taką przygodę przeżyć. Gdzieś daleko od domu, polegając tylko na sobie, swoim pojeździe i strzelbie.

Książka opisuje największą i najdłuższą przygodę T. Halika. Jednak gdyby ktoś nie wiedział, że autor podjął taką wyprawę, to owa książka by mu tego nie uświadomiła. No dobra, w paru miejscach odwołuje się on do całej wyprawy, ale na początku zaznaczył, że nie chce, by książka przypominała "dziennik z podróży" opisujący godzina po godzinie, dzień po dniu kolejne wydarzenia. W praktyce wygląda to tak, że mamy do czynienia ze zbiorem różnych przygód T. Halika w Ameryce Południowej i Środkowej.

Nim zabrałem się za czytanie, w wyobraźni naszkicowałem sobie topografię obu Ameryk. Liczba pejzaży, dróg, przedsięwzięć logistycznych, jakie czekają na autora - wydawała się imponująca. Podróż szczytami Andów czy przeprawa przez Darien w Panamie wzbudzały we mnie dreszczyk emocji. Książka pomija wiele interesujących faktów, jak przeprawa przez selwę (dżunglę), przeprawa z Ameryki Południowej do Środkowej (gdyby nie mapka narysowana na okładce, to nadal bym nie wiedział, że autor opłynął Darien. Wnioskuję tak, gdyż gruba czerwona kreska na mapie przebiega łukiem przez morze Karaibskie), narodziny syna Halików, Ozana.

Moje oczekiwania co do "180 000 kilometrów przygody" spełzły na niczym, bo książka nie ma charakteru "wielkiej wyprawy" ani klimatu "podróży życia". Ot, taki zbiór przygód T. Halika, aczkolwiek bardzo ciekawych.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3360
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: chrispu 02.02.2009 14:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Po przeczytaniu książki T... | golebiow6
W pełni zgadzam się z tą opinią. Właściwie to tej książki nie trzeba czytać od poczatku. Można otworzyć na chybił trafił i.. . nic się nie straci. Rozdziały są bardzo luźno powiązane ze soba, a niektóre wręcz nie powiązane (następuje dosyć długi przeskok czasowy).
Dla osób, które chciałyby poznać całą trasę podróży polecałbym zakupienie od razu 3 książek Halika dotyczących tej podróży i dopiero wtedy zabranie się za czytanie. Książki się uzupełniają.
Generalnie większość przygód jest, że tak powiem, pasjonująca. Chociaż znalazłem 2 lub 3 rozdziały, które mnie nudziły.
Jesli ktoś czytał Cejrowskiego, to styl pisania Halika wyda się nieco toporny ( malo soczysty - moje subiektywne odczucie). Ale to nie umniejsza, faktu, iz przygody miał naprawdę pasjonujące.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: