Dodany: 08.07.2008 00:49|Autor: lkara

Naiwność dobrej czarownicy


Czy można sobie wyobrazić świat, w którym grzechem jest oglądanie tańczącego mężczyzny, w którym wszelka fantazja jest tłumiona, a marzenia postrzegane są jako niepotrzebne twory ludzkiej imaginacji? Świat, w którym mała dziewczynka wyznaje z przestrachem swoje przewinienie: „Zdjęłam czepek i pozwoliłam, by słońce głaskało moje włosy”[1], a mąż na pytanie żony o usytuowanie pokoi w nowym domu odpowiada, że jedynym dobrze usytuowanym pokojem jest trumna, „w której mroku kiedyś każdy z nas spocznie”[2].

Do takiego właśnie świata trafia tytułowa bohaterka powieści Maryse Conde „Ja, Tituba, czarownica z Salem”. To miasteczko Salem w drugiej połowie XVII wieku, z czasów niesławnych procesów o czary, w trakcie których wszelka logika i racjonalny osąd na podstawie dowodów zanikły na rzecz fantastycznych zeznań kilku nastolatek, w efekcie czego 19 osób powieszono, a wiele innych osadzono w więzieniu. Autorka nie skupia się jednak na samych procesach, a na niepozornej historii niewolnicy z Barbadosu. Poznajemy jej życie przed przybyciem do Salem, a także dowiadujemy się, co stało się z nią po niesprawiedliwych oskarżeniach. Historia ta jest ze wszech miar tragiczna, wręcz okrutna, pełna uprzedzeń, nienawiści i nietolerancji.

Uderzająca jest wrodzona dobroć Tituby, jej naiwność i pragnienie miłości, którego nie są w stanie przesłonić nawet ostrzeżenia matki i nauczycielki Tituby, Man Yai, a które w końcu doprowadza ją do zimnej Ameryki, przysparzając tylko więcej cierpienia. Tituba widząc, jak smutne życie wiodą dwie dziewczynki, Betsey i Abigail, którym „nigdy nie śpiewano kołysanek, nie opowiadano bajek” i których wyobraźni „nie wypełniano magicznymi i dobroczynnymi przygodami”[3], postanowiła urozmaicić ich dzieciństwo opowieściami z ojczystego Barbadosu. Naiwnie wierząc, że mała Betsey nie zdradzi nikomu, co razem robią, wciąż jej pomagała, nawet wtedy, kiedy już pojawiły się pierwsze niebezpieczne oskarżenia.

Condé porusza wiele tematów, nie tylko tych związanych z procesami o czary. Ukazuje również hipokryzję ludzi – dopóki Tituba pomagała swoimi zdolnościami wyleczyć żonę Parrisa, wszystko było w porządku, nikt nie miał jej czarów za złe, niektórzy nawet ją prosili o pomoc. Kiedy jednak nastał czas procesów, wszystko się zmieniło. Jesteśmy też świadkami prześladowań Żydów. To nie przypadek, że właściwie jedyna w pełni pozytywna biała postać to owdowiały Żyd z garbem i kulawą nogą. Jego zewnętrzną brzydotę rekompensują szlachetność i miłość do rodziny i zmarłej żony, a jego bliskość z Titubą jest wręcz wzruszająca. Inną kwestią poruszaną przez autorkę jest podejście samych czarnych do niewolnictwa. Dumna i pewna siebie Tituba jest skontrastowana ze swoim wybrankiem, Johnem Indienem, którego mottem staje się stwierdzenie, że „dla niewolnika ważne jest tylko to, żeby przeżyć”[4]. Lecz czy możemy go potępiać? Zginąć w walce o swoje ideały i wierzenia czy żyć w kłamstwie? Z drugiej strony – co to za życie? Może gdyby było więcej ludzi odważnych i gotowych do walki, powstanie na Barbadosie by się udało?

Powieść stawia jeszcze wiele pytań, na które trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź. Poprzez poruszaną tematykę nietolerancji i zestawione dwa podejścia do życia – konformistyczne i nonkonformistyczne – jest wciąż aktualna, mimo osadzenia akcji w XVII wieku na odległym Barbadosie i w Ameryce. Bo czy współczesne społeczeństwo wolne jest od prześladowań, uprzedzeń, rasizmu? Czy ludzie nie robią różnych rzeczy wbrew sobie, aby przeżyć, lub bardziej prozaicznie - aby dostać awans lub polepszyć swoją sytuację życiową? Uproszczeniem byłoby stwierdzić, że przez 400 lat nie zmieniło się zbyt wiele, ale chyba nie aż tak wiele, jak by się mogło pierwotnie wydawać. Warto przeczytać tę książkę choćby z tego powodu.



---
[1] Maryse Condé, „Ja, Tituba, czarownica z Salem”, tłum. Krystyna Arustowicz, wyd. W.A.B, 2007, s. 69.
[2] Tamże, s. 94.
[3] Tamże, s. 67.
[4] Tamże, s. 45.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1757
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: