Dodany: 06.07.2008 18:11|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Ex libris: Wyznania czytelnika
Fadiman Anne

4 osoby polecają ten tekst.

Kochać książki tak, jak ja je kocham


„Ex libris” to jedna z tych książek, co do których od chwili usłyszenia o nich byłam pewna, że chcę je przeczytać i prawie pewna, że tego nie pożałuję. Kiedy się ukazała, nie udało mi się jej upolować w okolicy, a nad zamówieniem w księgarni wysyłkowej nawet się nie zastanawiałam z bardzo prozaicznego powodu: braku dostępu do Internetu w domu i jego pobliżu. Potem wyszło mnóstwo nowych tytułów i jakoś mi się o tym jednym zapomniało. Lecz w końcu przyszedł nań czas – i cóż, mogę powiedzieć, że lektura nie tylko spełniła moje oczekiwania, ale w dodatku dostarczyła mi sporej porcji osobistej satysfakcji, jakiej doznaję zawsze po stwierdzeniu, że jakieś moje dziwactwo czy przywara nie jest oczywistym odchyleniem od normy, skoro dzielę je z kimś mądrzejszym.

Jakaż to przyjemność wiedzieć, że nie tylko dla mnie „dziewiętnaście funtów starych książek to przysmak co najmniej dziewiętnaście razy większy niż funt świeżego kawioru”[1], że nie tylko mnie nazwisko tego i owego klasyka natychmiast przywodzi na myśl „okryte tkaniną grzbiety książek”[2] z rodzicielskiej biblioteki i nie tylko mnie można zaliczyć do „małostkowych, zrzędliwych, drobiazgowych, nędznych intrygantów”[3], którzy nawet w arcydziełach wszech czasów gotowi są bezustannie tropić literówki, opuszczone znaki interpunkcyjne i „kaczki translatorskie” (o których wprawdzie autorka nie wspomina – może dlatego, że znaczącą większość powszechnie znanej literatury napisano w jej własnym języku - lecz mam dziwną pewność, że gdyby tylko znała polski lub rosyjski, wyłapywałaby błędy w angielskich przekładach Reymonta czy Tołstoja z takim samym zacięciem, jak ja to robię w polskich tłumaczeniach dzieł angielskojęzycznych...).

Także i ja mam swoją „specjalną półkę (...) – tajemniczy zbiorek tomów, poświęconych tematyce nie mającej nic wspólnego z resztą księgozbioru, potrafiący jednak, jeśli mu się bliżej przyjrzeć, wiele powiedzieć o swoim właścicielu”[4].

I ja z radością znalazłabym się pomiędzy „gorliwymi wyznawcami tego, co nazywam lekturą Będąc Tam, zwyczaju czytania książek w miejscach, które opisują”[5], gdyby nie fakt, że stosunkowo mało podróżuję; dotychczas zaznałam tylko przyjemności czytania „Panienki z okienka” w Gdańsku, felietonów Wiecha w Warszawie i „Gry w klasy” w Paryżu, lecz moja wyobraźnia, pobudzona sugestywnymi wyznaniami Fadiman, natychmiast kazała mi sporządzić listę lektur, które winnam zabrać ze sobą, gdybym miała się wybierać w określone miejsca...

I ja, choć w dzieciństwie nie zetknęłam się z Wallym Słowojadem, mam słabość do zapamiętywania rzadko używanych wyrazów; z niemałą satysfakcją stwierdziłam, że spośród dwudziestu dwu składających się na zagadkową listę ze str. 21, znam "aż" sześć i zaczęłam się zastanawiać, kogo spośród krewnych i znajomych poddać temu arcytrudnemu quizowi.

I ja – tak, oczywiście! - „wolę książkę, ale w razie konieczności zadowolę się zestawem instrukcji Water Pika”[6] (z braku takowego w sytuacjach kryzysowych studiuję program telewizyjny albo lokalną gazetkę z ogłoszeniami), nie mówiąc o katalogach firm wysyłkowych i biur turystycznych, które zgłębiam dla samej przyjemności „pogłębienia wiedzy”[7] (znaczna część mojego niemieckiego słownictwa pochodzi z katalogów Quelle i Neckermanna) oraz „wejrzenia w światy, od których inaczej byłabym odgrodzona”[8].

Ba, nie wątpię, że gdyby w latach 80. ubiegłego wieku takowa była u nas dostępna, również i mój przyszły małżonek byłby, „wiedząc, że lubię niedźwiedzie (...) dał mi »Biografię grizzly« Ernesta Thompsona Setona”[9].

Inny nałogowy pożeracz słowa pisanego może wyczuć w autorce pokrewną duszę, dowiedziawszy się o jej upodobaniu do literatury poświęconej wyprawom polarnym czy o żywionej przez nią czci dla sonetu jako najdoskonalszej formy poezji, albo poczuwszy się przez nią rozgrzeszony ze „skandalicznie niewłaściwego obchodzenia się z książkami”[10]. Ale jeśli nawet nie, wątpię, by którykolwiek miłośnik czytania mógł pozostać obojętny na te teksty pisane pięknym stylem, zdradzające ogromną erudycję i spore poczucie humoru, by przynajmniej raz nie pomyślał: „Aha, to tak jak u mnie z... (tu wstawić nazwisko autora, tytuł dzieła lub kategorię literatury)!” i nie zaczął się zastanawiać, z jakich rozdziałów mogłyby się składać jego własne „wyznania czytelnika”.

Jedynym cokolwiek negatywnym uczuciem towarzyszącym mi podczas lektury był żal, że nigdy nie zdołam się ustosunkować osobiście do tylu wspomnianych przez autorkę tytułów – bo jedne zostały wyczerpane, nim ktokolwiek pomyślał o przełożeniu ich na polski, a wydania u nas innych być może nikt nie zechce zaryzykować, biorąc pod uwagę gust masowego odbiorcy słowa drukowanego. Nieco rekompensuje ten niedosyt wizja zdobycia dostępnych w języku polskim książek o książkach i o czytaniu, wyliczonych przez Jana Gondowicza, autora bezcennych przypisów na końcu każdego rozdziału.

Ale nawet jeśli nie uda nam się poznać całości pism lorda Thomasa Babingtona Macaulaya, to przynajmniej dzięki autorce przyswoimy sobie jedno z nich zdanie, które mogłoby się stać dewizą każdego bibliomaniaka: „Jakie to błogosławieństwo kochać książki tak, jak ja je kocham (...) – móc konwersować z umarłymi, żyć pośród tego, co nierzeczywiste![11]”



---
[1] Anne Fadiman, „Ex libris. Wyznania czytelnika”, przeł. Hanna Pustuła i Paweł Piasecki, wyd. Świat Literacki, Izabelin 2004, s. 159.
[2] Tamże, s. 134.
[3] Tamże, s. 91.
[4] Tamże, s. 30.
[5] Tamże, s. 72.
[6] Tamże, s. 123.
[7] Tamże, s. 126.
[8] Tamże, s. 127.
[9] Tamże, s. 64.
[10] Tamże, s. 47.
[11] Tamże, s. 73.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 12407
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 24
Użytkownik: McAgnes 07.07.2008 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: „Ex libris” to jedna z ty... | dot59Opiekun BiblioNETki
Przeczytałam recenzję, jeszcze jak była w poczekalni i bardzo pozazdrościłam, że ją przeczytałaś. Z tego, co widzę, to książka dla mnie.
Użytkownik: Marylek 13.07.2008 17:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam recenzję, je... | McAgnes
To zapisz się w kolejkę do niej. ;-)
Użytkownik: McAgnes 13.07.2008 19:29 napisał(a):
Odpowiedź na: To zapisz się w kolejkę d... | Marylek
A kto ją ma, dot59? Tylko że to chyba taka książka, co to ją się chce mieć na półce...
Szukałam w empiku ostatnio, ale nie znalazłam.
Zapisuję się!
Użytkownik: Marylek 14.07.2008 14:53 napisał(a):
Odpowiedź na: A kto ją ma, dot59? Tylko... | McAgnes
Dot ma ode mnie. Możesz ją potem pożyczyć, jeśli chcesz, ale na stałe się z nią nie rozstanę. Bo masz rację - to jest coś, co chce się miec na półce, bo warto do tego wracać. :-)
Użytkownik: McAgnes 03.10.2008 22:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Dot ma ode mnie. Możesz j... | Marylek
Oj, warto, warto. Mam na półce i już wiem, że się nie rozstanę (no, chyba że komuś pożyczę). Świetna książka.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 14.07.2008 16:54 napisał(a):
Odpowiedź na: A kto ją ma, dot59? Tylko... | McAgnes
A jakbyś chciała na stałe, to jest w Merlinie i w biblionetkowej księgarni również. Ja ją sobie też dopiszę do następnego zamówienia, bo na ogół kupuję większymi porcjami - mniej się traci na kosztach transportu, a w Merlinie jako stały klient to w ogóle powyżej 80 zł mam za darmo wysyłkę.
Użytkownik: McAgnes 14.07.2008 18:26 napisał(a):
Odpowiedź na: A jakbyś chciała na stałe... | dot59Opiekun BiblioNETki
W takim razie rzeczywiście zamówię ją sobie w księgarni. Dzięki, dziewczyny :)
Użytkownik: normajeane 22.07.2008 18:42 napisał(a):
Odpowiedź na: „Ex libris” to jedna z ty... | dot59Opiekun BiblioNETki
Po raz kolejny, niestety, zawiodłam się. Zawód był tym bardziej dojmujący, że apriorycznie polegałam (i poległ, z nudów, mój głód czytelniczy) na recenzjach i notach wystawianych przez uzytkowników Biblionetki.
Książka nieznośna. Wynurzenia mitomanki z przerostem ego. W mojej opinii nie jest to książka o książkach - ten gatunek lubie i niezwykle cenię niezaleznie od formy (beletrystyka, esej, itd.), lecz pamiętnik i saga rodzinna, a tytuł jej powinien brzmieć "Ex libris. Genialnej historia członków genialnego rodu." Nieznośne w swej natarczywości są obecne w każdym (sic!) eseju, w postaci samomultiplikujacej się, wynurzenia na temat cudowności posiadanej przez autorkę progenitury - oto przykład: "Gdy miała dwa i pół roku (genialna córka), George (genialny mąż genialnej autorki) zwrócił się do niej, wskazując na nasz karmnik: >>Patrz, Zuzanko, drozd!<<. Zuzanka odparła z miażdząca pogardą:>>Nie, tatusiu, drozd rdzawoboczny<<". (str. 92-93)
Ależ rozumiem konwencję - taka jest natura eseju: ma być lekko, zwiewnie i przyjemnie, a do tego inteligentnie i z poczuciem humoru. Tutaj tego zabrakło. Ani inteligentnie, ani z poczuciem humoru, za to z nudną megalomanią i sileniem się na erudycję.
Użytkownik: lkara 30.07.2008 13:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Po raz kolejny, niestety,... | normajeane
Odniosłam podobne wrażenie. Wydaje się, że autorka chciała pokazać z jakiej wspaniałej, oczytanej rodziny się wywodzi, w której to nawet domki budowano nie z klocków, a z dwudziestodwutomowego wydania dzieł Trollope'a (rozdział "Zamki moich przodków"). O ja nieszczęśliwa! Budowałam zamki z klocków, bawiłam się w piaskownicy, skakałam w gumę, chodziłam po drzewach. Nie rywalizowałam z nikim w szukaniu wieloczłonowców (rozdział "Psoty wieloczłonowców"). Cóż, jakoś nie jest mi żal.
Użytkownik: oyumi 01.08.2008 03:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Odniosłam podobne wrażeni... | lkara
Chyba trochę przesadzacie.

"Budowałam zamki z klocków, bawiłam się w piaskownicy, skakałam w gumę, chodziłam po drzewach. Nie rywalizowałam z nikim w szukaniu wieloczłonowców (rozdział "Psoty wieloczłonowców").Cóż, jakoś nie jest mi żal."

Ja też tak wspominam dzieciństwo i też jestem z niego zadowolona. Czy jeśli ktoś napisze, że jego wyglądało inaczej i też było fajne, to mam go zaraz wkładać do szufladki "zarozumialec z przerośniętym ego"? Może Fandiman nie opowiada o budowaniu zamków z książek po to, żeby ci, którzy woleli wisieć na trzepaku, spalili się ze wstydu. Przecież to nie jest felieton potępiający zabawy w piaskownicy. Autorka przestrzega rodziców, przed traktowaniem książek jak obiektów kultu. Jeśli chcemy by dzieci czytały, dajmy im ksiązki do zabawy. Tyle.

Oczywiście, jej rodzina jest specyficzna. Autorka jest dzieckiem prawdziwych pasjonatów, sama też na pasjonatkę wyrosła. To chyba żaden grzech i nie sądzę, źeby musiała się z tego tłumaczyć. Napisała książkę o miłości do książek, a nie o swojej pogardzie dla sportowców, robotników czy fanów gier komputerowych. Siebie opisuje z dużą dawką autoironi. Ciepło, często z podziwem opowiada o członkach swojej rodziny i innych ludziach; to chyba słabo świadczy o megalomanii.



Użytkownik: Annvina 01.08.2008 09:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba trochę przesadzacie... | oyumi
Całkowiecie się z Tobą zgadzam. Przecież to nie jest książka o dzieciństwie jako takim ani o wartości edukacyjnej poszczególnych zabaw, tylko właśnie o książkach, o różnych aspektach czytelnictwa. Nie wyczułam żadnej pogardy dla "nieczytających", jedynie bardzo prawdziwe stwierdzenie, że trudno oczekiwać od dzieci, żeby czytały, skoro nie widzą czytających rodzicó, ale ta prawidłowość odnosi się do każdego innego aspektu życia.

A tak na marginesie - bawiłam się książkami - akurat nie budowałam z nich zamków, ale bawiłam się w sklep, w księgarnię, a oprócz tego bawiłam się w piaskownicy, skakałam w gumę i chodziłam po drzewach, jestem pewna, że Fadiman też.

Jedyny żal, jaki poczułam przy czytaniu tej książki, to dlatego, ze mój narzeczony choć obecnie czyta, nie pochodzi z czytajacej rodziny (wyjątek potwierdzający regułę:), nie ma takich wspomnień z dzieciństwa, nie ma bogatego starego księgozbioru, nikt mu nie czytał ani na dobranoc, ani kiedy był chory, w dzieciństwie i młodości nie miał z kim rozmawiać o książkach, nikt mu nie podsuwał wartościowych lektur... Ja nie potrafię sobie tego wyobrazić, choć z drugiej strony on wtedy nie wiedział, że dzieciństwo może wyglądać inaczej... Dlatego raczej nie przeczyta tej książki, a nawet jeśli, to chyba nie poczuje jej tak, jak ja... tak, jak Dot, nie pomyśli sobie "O! To tak, jak u mnie"
Użytkownik: oyumi 03.08.2008 14:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Całkowiecie się z Tobą zg... | Annvina
Ja oceniłam "Ex libris" na 6, choc w ogóle nie miałam myśli "O! To tak jak u mnie". Moje dzieciństwo bardziej przypominało to Twojego narzeczonego niż Twoje. Krąg moich przyjaciół to przede wszystkim miłośnicy różnych sportów, turystyki, fotografii - bardzo mało w nim pasjonatów czytania. Daj więc śmiało książkę narzeczonemu. Niech zobaczy, co go z Tobą czeka :-)))
Użytkownik: Annvina 04.08.2008 11:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja oceniłam "Ex libr... | oyumi
Widać takich czytających "wyjątków" z nieczytających rodzin jest więcej :)
Niestety wśród moich znajomych też jest niewielu czytających, choć gartska, garsteczka się znajdzie - no i zawsze mam narzecznonego oraz Mamę, tylko że Mamę daleko. Mamie czytałam ostatnio całe fragmenty Ex libris przez skype'a... a Mama mnie fragmenty Sklepów cynamonowych...
Narzeczonemu podsunę Ex libris podstępem ;) Zobaczymy co powie...
Użytkownik: Annvina 22.07.2008 18:57 napisał(a):
Odpowiedź na: „Ex libris” to jedna z ty... | dot59Opiekun BiblioNETki
Czy można wystawić książce szóstkę po pierwszym rozdziale? Wiem, że nie można, ale mam na to wielką ochotę! Na razie jestem zachwycona sposobem pisania o książkach, lekkością stylu, poetyką opisu tak zwyczajnych spraw jak ustawienie książek na półkach...
Dziękuje Dot za zwrócenie mojej uwagi na tę książkę i Grochowi za jej pożyczenie :)
Użytkownik: janmamut 22.07.2008 19:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy można wystawić książc... | Annvina
Ja sądziłem niedawno, że wystawię 6 po 1. rozdziale pozycji 3 z konkursu 54. Skończyło się... nie, nie na 2, której można oczekiwać z wymieniania wszystkich cyfr ocen, ale na czwórce (solidnej).
Użytkownik: Annvina 26.07.2008 13:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja sądziłem niedawno, że ... | janmamut
Hm... skończyło się na mocnej 5, ach gdyby tylko były 5+ lub 6-!
A ten minusik raczej należy się losowi czytelnika nieanglojęzycznego, dla którego wiele nazwisk pojawiających się w tej książce nawet nie świta w zakamarkach świadomości. Oczywiście dyskomfort ten łagodzą fenomenalne przypisy, jednak jestem przekonana, że czytelnik wychowany na literaturze brytyjskiej i amerykańskiej postawiłby 6+
Nie napiszę nic pochwalnego o tej książce, gdyż musiałabym przekopiować całą recenzję Dot, podpisuję się pod nią wszystkimi kończynami :)
Użytkownik: janmamut 22.07.2008 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: „Ex libris” to jedna z ty... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ty to umiesz zachęcać! Szkoda tylko, że -- jak rozumiem -- ta recenzja wypadła już z puli do wyboru nagrody tygodnia. A może można kogoś grzecznie poprosić o dołączenie jej do następnej porcji? :-)
Użytkownik: midwife 30.07.2008 13:35 napisał(a):
Odpowiedź na: „Ex libris” to jedna z ty... | dot59Opiekun BiblioNETki
Nic dodać, nic ująć!!!Do następnego spotkania przeczytam "Ex libris" po raz kolejny i przywiozę go, żeby był o jeden egzemplarz więcej do pożyczenia przez zainteresowanych:)
Użytkownik: reniferze 01.08.2008 10:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Nic dodać, nic ująć!!!Do ... | midwife
To ja już się cieszę, że poznamy się osobiście na następnym katowickim spotkaniu ;).
Użytkownik: hburdon 04.08.2009 22:04 napisał(a):
Odpowiedź na: „Ex libris” to jedna z ty... | dot59Opiekun BiblioNETki
Przepiękna książka, absolutny literacki orgazm. Dziś zaczęłam, dziś skończyłam i jeszcze dziś komuś pożyczę. Czy wy też tak macie, że dobrą książką natychmiast musicie się z kimś podzielić?

(Wpisuję się pod Dot, bo o ile dobrze pamiętam, książeczkę nabyłam pod wpływem jej recenzji. Trochę się przeleżała na półce.)
Użytkownik: verdiana 04.08.2009 22:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepiękna książka, absol... | hburdon
Też tak mam. A jeśli książka jest SKRAJNIE dobra, to do pożyczania mam drugi egzemplarz. ;)
Użytkownik: Marylek 05.08.2009 11:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepiękna książka, absol... | hburdon
Ja też tak mam. Mało tego, czasem już w trakcie czytania myślę, komu by tu o książce powiedzieć, komu by się spodobała. Myślałam, że to moje prywatne zboczenie. ;)
Użytkownik: anek7 13.12.2010 16:49 napisał(a):
Odpowiedź na: „Ex libris” to jedna z ty... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dzisiaj skończyłam czytać i nie będę chyba zbyt oryginalna w moich zachwytach. Podobnie jak Ty w wielu miejscach miałam wrażenie - "to tak jak ja". Trochę złagodziła ta książka moje wyrzuty sumienia w sprawie odkładania książek grzbietem do góry, czy robienia notatek (tylko delikatnie ołówkiem, ale jednak) na marginesach.
W moim rodzinnym domu książki zawsze były ważne i to przeniosło się do mojego własnego domu. Pamiętam jak kiedyś w latach 80-tych przed Świętami Wielkanocnymi wybrałyśmy się z mamą po jakieś zakupy do najbliższego miasta i zamiast szynki na świąteczny stół kupiłyśmy "Noce i Dnie" oraz "Qvo vadis"...
Użytkownik: Annvina 13.12.2010 16:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzisiaj skończyłam czytać... | anek7
Hihihi, pamiętam, jak w ogólniaku dostałam pieniądze na nowe buty na zimę, bo stare prawie się rozpadły, niestety po drodze do sklepu obuwniczego była księgarnia, kupiłam wtedy nowiutką Słowacki: Encyklopedia (Rymkiewicz Jarosław Marek), a stare buty zaniosłam do szewca - wtedy jeszcze to się opłacało :) Mama na całe szczęscie zrozumiała :) ale do dzisiaj mi to wypomina :) ze śmiechem oczywiście.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: