Dodany: 05.07.2008 11:14|Autor: dansemacabre

Książka: Płacząca Zuzanna
Kimchi Alona

1 osoba poleca ten tekst.

Płacz Zuzanno, płacz Izraelu


Debiutancka powieść izraelskiej pisarki na początku może być męcząca. Bardzo trudno przekonać się do głównej bohaterki, która w wieku 33 lat prezentuje postawę emocjonalnego eskapizmu i świadomie pozostaje w oddaleniu od głównego nurtu życia. Z czasem jednak odkrywa się w Suzannie osobę przede wszystkim mocno zawiedzioną życiem, osamotnioną i oszukaną przez los. To, że dorosła kobieta żyje wciąż na utrzymaniu matki i tylko z nią wiąże ją jakakolwiek głębsza więź emocjonalna, jest przykładem tego, jak wielkie kalectwo i spustoszenie w duszy mogą spowodować nadopiekuńczość i nadwrażliwość. W świecie Suzanny i jej matki pojawi się intruz i to w dodatku mężczyzna, ale nawet w orbicie jego wpływów cały czas obserwować będziemy dramat psychologicznego uwięzienia w ze wszech miar toksycznym układzie emocjonalnym matki i córki. Cała ta książka jest w gruncie rzeczy wnikliwym psychologicznym studium wyalienowania społecznego i atrofii emocji oraz uczuć, które pogłębiane są przez efekt zamknięcia w czterech ścianach domu i skazania na chimeryczność nastrojów starszej pani i jej jedynego dziecka.

Suzanna jest postacią centralną książki i postacią bardzo niejednoznaczną. Jej labilność uczuciowa idzie w parze z coraz większą dezintegracją osobowości, która następuje w momencie ingerencji w jej życie Naora – mężczyzny tajemniczego, emanującego specyficzną aurą wolności i kosmopolityzmu, ale w gruncie rzeczy tak samo nieszczęśliwego jak bohaterka, której łzy stają się egzemplifikacją bólu istnienia i stawiania czoła każdemu kolejnemu dniu. Naor – zawsze przez nią w myślach nazywany Gościem – próbuje za wszelką cenę wyciągnąć Suzannę z egzystencjalnej nicości. Nie jest to zadanie łatwe, zwłaszcza że ona sama doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo cierpi z powodu swej alienacji: „Jestem kaleką. Nic nie czuję. Zaczynam się zapadać, zapadać. W pustkę. Boję się pustki”*. Mężczyzna jednak wybierze specyficzną drogę docierania do Suzanny i to, co na początku wzbudza jej lęki, staje się z czasem punktem wyjścia do budowania siebie na nowo.

Kobieta bowiem musi uświadomić sobie, że jej życie ma wartość i że mimo całego zła wokół (a sugestywnie sportretowany przez Kimchi Izrael jawi się jako miejsce nieustannych konfliktów, napięć i braku stabilności) tylko od niej zależy, czy będzie w stanie rozwijać swoje talenty i odcinać emocjonalną pępowinę zależności od matki. Autorka przedstawia nam zatem intrygującą opowieść nie o tym, jakie skutki niesie depresyjność i nerwica natręctw wraz z zaburzeniami osobowości, ale o tym, dlaczego one powstają i czy zrozumienie ich źródeł stworzy szansę na powrót do prawdziwego życia.

Nie bez znaczenia jest silny wpływ lektury angielskiego romantyka Percy’ego Bysshe Shelleya na życie i system wartości Suzanny. Paralela między sposobem odbierania rzeczywistości przez nią i przez poetę jest bardzo wyraźna i niezwykle istotna. Emocjonalny eskapizm, o którym już była mowa, pozwalał Shelleyowi – tak jak bohaterce Kimchi – budować alternatywny świat wartości i doznań, który stawał się dla niego możliwością ucieczki od własnych lęków i nieporozumień ze światem. Alona Kimchi wielokrotnie odniesie się w swej powieści do znaczących dzieł kultury, aby uwiarygodnić sens swej opowieści o wyobcowaniu.

Mam wrażenie, jakby w tej książce płakała nie tylko tytułowa bohaterka, ale cała jej ojczyzna. Kimchi bowiem stworzyła silnie nasycony emocjami protest wobec chwiejnej i niestabilnej sytuacji Izraela. Suzanna uważa Tel Awiw za brzydkie miasto. Ulice, po których poruszają się bohaterowie, wydają się mrocznymi labiryntami bez wyraźnie wytyczonej ścieżki, po jakiej należy stąpać. W Izraelu znajdują schronienie różnego rodzaju imigranci po to tylko, by za chwilę dostrzec, iż w tym ogarniętym wewnętrznymi konfliktami kraju nie sposób odnaleźć czegoś takiego jak spokój. Uważam, że wpisana w rozdziały „Płaczącej Zuzanny” izraelskość z całym jej przejmującym fatalizmem dodatkowo podkreśla dramat rozgrywający się w duszy nadwrażliwej kobiety.

I jeszcze jeden zaskakujący aspekt osobowości Suzanny, który może iść w parze z tropem interpretacyjnym zawartym w poprzednim akapicie. „Jedną z rzeczy, które przysparzają mi najwięcej zgryzot, jest wstręt i niechęć wobec ludzi, których kocham”**. Myślę, że w samej Kimchi – korzystającej zapewne nie tylko z osobistych doświadczeń, ale także całych teorii rozwoju osobowości Freuda oraz Junga – zrodziła się swoista ambiwalencja emocjonalna i książka ta stała się przede wszystkim rozrachunkiem z ojczyzną, do której miłość idzie w parze z odium. Jest zatem „Płacząca Zuzanna” przenikliwą wiwisekcją zranionych dusz, ale także terapeutycznym wręcz narzędziem do tego, by oswoić w sobie niejednoznaczne uczucia względem własnego kraju.

Ścieżek interpretacyjnych w tej bogatej znaczeniowo powieści jest bardzo wiele. Dotknąłem zaledwie problemów, które mnie osobiście w powieści Kimchi zafrapowały. Ta książka rozwija się wielotorowo, tak, jak rozwija się dotychczas blokowana przez Suzannę świadomość i wola samostanowienia.



---
* A. Kimchi, "Płacząca Zuzanna", tłum. Leszek Kwiatkowski, wyd. W.A.B., 2006, s. 81.
** Tamże, s. 15.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1729
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: