Dodany: 27.06.2008 18:09|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Zbrodnia i kara po japońsku


Oto „Zbrodnia i kara” po japońsku, inaczej – rzecz o tym, jak normalny człowiek może obudzić w sobie najpotworniejsze skłonności i popełniać czyny niemieszczące się w żadnym kodeksie moralnym.

Cztery kobiety, które łączy poczucie beznadziei i pewien rodzaj babskiej solidarności (bo do przyjaźni tym związkom niezbyt blisko), pracują na nocnej zmianie przy taśmie w zakładzie produkującym gotowe zestawy obiadowe.

Najbardziej wykształconą, Masako, zawiść i złośliwość mężczyzn zdegradowała z odpowiedzialnej urzędniczki w branży finansowej do podrzędnej pracownicy fizycznej. W międzyczasie kompletnie wypaliło się jej życie rodzinne. Jej dom przypomina hotel, którego lokatorzy nie mają ze sobą nic wspólnego prócz dachu nad głową i kuchni...

Yoshie, owdowiawszy, musiała wziąć na siebie ciężar utrzymania uczącej się córki i sparaliżowanej, gderliwej teściowej. Nie starcza jej pieniędzy na nic prócz podstawowych potrzeb, a jeszcze nagle w domu zjawia się starsza córka, która już dawno zeszła na złą drogę. I to nie sama...

Kuniko jest rozrzutna, a przy tym zbyt leniwa i ograniczona, by móc zarobić na swoje wygórowane potrzeby w sposób ambitniejszy, i zbyt brzydka, by znaleźć pracę lekką, przyjemną i dochodową. Toteż tonie w długach i zazdrości prawie wszystkim prawie wszystkiego...

Yaoi wbrew woli rodziców poślubiła lekkoducha ze skłonnościami do hazardu i przemocy, który poza sprowadzeniem na świat dwójki dzieci nie wniósł nic do tego małżeństwa... a właściwie nawet wyniósł, bo przegrał, przepił i przeputał na panienki wszystkie rodzinne oszczędności. Krótkotrwała miłostka zamieniła się w rzekę nienawiści, która musi znaleźć ujście, więc pewnego dnia upokorzona i posiniaczona kobieta robi coś, o co by jej nikt nie podejrzewał...

A potem zaczyna się lawina koszmaru. Ciała trzeba się pozbyć, ale jak? Masako i Yoshie pomagają koleżance w sposób, który wydaje im się niezawodny (i, jak dowiemy się z późniejszych rozważań inspektora Imai, wcale nie taki oryginalny). Gdyby nie głupia i wścibska Kuniko, pewnie zbrodnia pozostałaby bezkarna. Ale czy są na to szanse, skoro oprócz policji wokół przestępczyń mimo woli węszą dwaj ludzie związani z kryminalnym podziemiem?

Podobnie jak w starszej o blisko półtora wieku powieści Dostojewskiego, zasadniczym pytaniem wyłaniającym się z kontekstu nie jest „kto?” ani „złapią czy nie złapią?”, lecz „dlaczego?”. Dlaczego człowiek w pewnym momencie traci zdolność rozpoznawania dobra i zła? Dlaczego tak często – czego przykładem jest działalność tandemu Masako-Yoshie, a także całe życiorysy Jumonji i Satake – jedno złamanie prawa pociąga za sobą następne, jedna popełniona zbrodnia sprawia, że kolejna wydaje się już mniej przerażająca? Niezależnie od tego, jak na to pytanie odpowiemy, nasuwają się kolejne. Jakie są granice koleżeńskiej czy przyjacielskiej solidarności? Czy ogólna kondycja społeczeństwa – rozwarstwienie dochodów, dyskryminacja kobiet i niepełnosprawnych, moralne przyzwolenie na istnienie oszukańczych instytucji finansowych, przybytków hazardu i prostytucji – może do tego stopnia zachwiać psychiką jednostki, by ta brnęła w zło wbrew przyrodzonym skłonnościom, czy też tylko wydobywa tkwiącą w niej skazę? Czy uniknięcie odpowiedzialności karnej za czyn przestępczy jest tożsame z całkowitą bezkarnością?

Dla samych tych pytań warto „Ostateczne wyjście” przeczytać, choć osobom wrażliwym lektura może sprawiać dyskomfort ze względu na bardzo obrazowe opisy pewnych sytuacji (nie zdradzam, jakich, by nikogo z góry do książki nie uprzedzać i nie ujawniać zbyt wielu szczegółów akcji).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1559
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: